tag:blogger.com,1999:blog-1695427490016521622024-03-08T20:55:35.426+01:00Gdy spotkasz prawdziwą miłość, nie uciekniesz... Bo ona pobiegnie za tobą.Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.comBlogger58125tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-57613274279081152292014-10-19T21:50:00.000+02:002014-10-19T21:50:18.760+02:00#END# Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Z
radością przystąpiła do przygotowań. Nie mogła się doczekać, kiedy założy na
siebie swoją nową sukienkę. Chwyciła w ręce bawełniany materiał w granatowo-czerwone
paski. Na zegarze dochodziła dziewiętnasta, a brunetka umierała z ekscytacji.
Tylko tydzień.</div>
<div class="MsoNormal">
Zasiadła
przy toaletce i utonęła w świecie kosmetyków, czerpiąc z tego sporo
przyjemności. Justyna nie wiedziała, ile ma czasu, gdyż nikt nie raczył jej
poinformować. Najwyżej poczekają. I tak zaskoczyli ją bardzo samą pamięcią i
propozycją. Jak się bawić to się bawić. Przyjaciół wybrała znakomitych.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Można? – W drzwiach zjawiła się
Cecylia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Widzę, że nawet do drzwi nie
musiałam się fatygować – zaśmiała się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przecież mam klucze. Już się
nie poprawiaj, nie ma czego, ślicznotko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To, że jestem zajęta, to nie
znaczy, że mam wyglądać jak kocmołuch – oburzyła się Smolarczyk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nigdy tak nie wyglądałaś. –
Blondynka uśmiechnęła się do lustra.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pięknie ci w tej sukience.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki. Nie byłam przekonana,
ale już za późno na zmiany. – Usiadła na krzesełku obok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Od tego masz mnie, swoją
stylistkę – wyszczerzyła się brunetka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oj, Jusia. Oby skończyło się na
jednym razie w twoim wypadku – zażartowała niebieskooka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ty to chyba wyczerpałaś limit.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyznam ci się szczerze, że w
ogóle nie wierzyłam w 3 raz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przyjaciółki zamyśliły się
wspólnie. Trochę musiało się wydarzyć, żeby mogły teraz siedzieć razem i
przygotowywać się do wyjścia na miasto. Wszystkie zamierzały godnie świętować,
więc własny samochód nie wchodził w grę. Wręcz nakazali im zabranie taksówki.
Bez sprzeciwów dziewczyny dostosowały się do męskich wymagań.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pod klubem rozległ się jeden
wielki pisk, gdy piątka dam spotkała się pod wejściem. Po wymienieniu uścisków i pierwszych
komplementów, zbliżyły się do wejścia. Wierzchnie odzienie zostawiły w szatni,
kierując się w stronę tętniącej muzyką sali. Po ścianach i parkiecie wirował
blask kolorowych świateł, prześlizgując się pomiędzy tańczącymi. Kto by
pomyślał, że tylu znajomych zgłosi chęć przybycia. Najwidoczniej już zaczęli
się świetnie bawić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Trochę czasu pochłonęły powitania
z gośćmi, nierzadko okraszane toastem. Dziewczyny wpadały w coraz bardziej
rozrywkowy nastrój. Szalały na parkiecie,
wtapiając w tłum podrygujących do rytmu ciał. To był dopiero początek atrakcji.
Cecylii gdzieś w oddali mignęło kilka wysokich sylwetek, ale prawie natychmiast
zniknęły. Na pewno się pojawią, przecież mieli się bawić razem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zgasły kolorowe kule i reszta świateł
w wielkiej sali. DJ ściszył muzykę. Poniósł się jęk imprezowiczów. Po chwili
punktowy reflektor oświetlił jasnym białym światłem 5 foteli ustawionych na
wprost sceny, do której od środkowego
siedziska prowadził czerwony dywan. Cecylia próbowała odszukać wzrokiem
przyjaciółek. Po chwili ujrzała obok siebie uśmiechniętą twarz Miśka Kubiaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co się dzieje?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie denerwuj się, tylko chodź.
– Pociągnął ją za rękę w stronę oświetlonej części lokalu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kombinujecie coś? – Zmierzyła
go groźnym spojrzeniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zaraz zobaczysz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Posadził ją na fotelu tuż obok
środkowego, na którym spoczęła Justyna. Niebawem siedziały w piątkę, nerwowo
spoglądając w stronę sceny i gości. Czy oni wiedzieli coś, o czym one nie?
Rytmiczna muzyka zaczęła powoli przybierać na głośności, a światła zaczęły
migać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co tu jest grane? – brunetka
nachyliła się do Mazurkiewicz z pytaniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie mam pojęcia, ale jeśli nasi
panowie, to się boję.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wśród sztucznego dymu, kłębiącego
się na podłodze i scenie, wyłoniło się pięć sylwetek. Czarne cienie przybierały
coraz więcej kształtów, upodabniając się do mężczyzn. Kilkoma krokami
przemierzyli podest i przy wtórze oklasków zatrzymali się na jego końcu.
Niewielu miało problem z identyfikacją osobników, a już na pewno nie panie
naprzeciwko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Skórzane czarne spodnie,
opinające mięśnie nóg, białe t-shirty oraz czarne długie płaszcze. Ich poły
załopotały, gdy właściciele zeskoczyli efektownie na parkiet. Tumany dymu
zawirowały wokół nich. Powolnym, długim krokiem zbliżali się do oniemiałych
dziewczyn. Te jak zahipnotyzowane patrzyły prosto przed siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<><><><o:p> </o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Biegała po sklepie od półki do półki. Jak na złość niczego nie mogła
znaleźć, a stwierdziła, że pięciokrotnym męczeniem pań z obsługi wyczerpała ich
limit cierpliwości. Dobrze, że nie poszła do większego marketu, bo blondynka
wyzionęłaby ducha, nim dotarłaby do kasy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Skup się, Celi. Mąka. Gdzie może być mąka? - Pędziła głównym
przejściem, nie patrząc przed siebie, tylko zerkając na zawartość alejek.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Pomóc w czymś? - Nagle poczuła szarpnięcie i usłyszała nieco
zachrypnięty głos, którego nie mogła pomylić z żadnym innym. - Wiesz, jestem
trochę wyższy, na pewno więcej zobaczę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Przez nieuwagę wpadła na coś wielkiego. Odczuła to na swoim ramieniu.
Ale wszystko straciło na znaczeniu, gdy zadarła głowę pod górę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Yyy... niiee...<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Jesteś pewna? - błękitne spojrzenie Bartosza przeszyło ją na wskroś.
- Widzę, że się śpieszysz.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie. Ja po prostu niczego nie mogę znaleźć - fuknęła zdenerwowana. -
Wybacz, taki dzień.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Coś się stało? Jesteś jakaś podenerwowana - zauważył, idąc koło jej
wózka.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Mówiłam już, że ok. Mogli jeszcze więcej tych cholernych półek
naustawiać, to na pewno człowiek by się odnalazł. Ty też na zakupy? - odważyła
się na niego spojrzeć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Ja tylko po kilka rzeczy, chciałem stworzyć coś na kolację, ale
oczywiście mam pustą lodówkę - zaśmiał się. Sprawiał wrażenie rozluźnionego,
choć kiedy przypadkiem dotknął jej ręki, nieco się spiął.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- To może... Lepiej mi pójdzie z twoimi zakupami a tobie z moimi? -
uśmiechnęła się delikatnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Też mi się tak wydaje - również wykrzywił wargi i jak gdyby nigdy nic
włożył do wózka dziewczyny paczkę mąki, której tak szukała od dawna.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Większość czasu chodziła po sklepie za siatkarzem i po prostu
wpatrywała się w niego, jak sprawnie się porusza i jej pomaga. Dobrze, że
pamiętała wybrać coś dla szatyna, żeby nie umarł z głodu. Bartosz nie przytył,
trzymał formę i świetnie prezentował się na boisku. Poza nim również. Elegancko
przystrzyżone włosy, świetne dżinsy. Przyłapała się na chwilowym rozmarzeniu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- No, chyba mamy wszystko - stwierdził po kilkunastu minutach,
wkładając do koszyka torebkę cukru. - Potrzebujesz coś jeszcze?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- To wszystko. Dzięki wielkie za pomoc. Ja już będę leciała -
delikatnie klepnęła chłopaka po ramieniu. Nim zdążył odpowiedzieć Cecylia
zabrała wózek i pognała w stronę kas. Bartek mógł tylko obserwować jej
oddalającą się sylwetkę i fruwające poły płaszcza.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- No przecież tak tego nie zostawię - mruknął do siebie. Pokręcił głową
i ruszył w tę samą stronę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Chyba przeceniła siły na zamiary. Zakupy w dużym sklepie zawsze
kończyła ze zbyt dużą ilością ciężarów do dźwigania. Lawirując, by nie upuścić
żadnej z siatek ani kartonu soku pod pachą, próbowała przejść przez pasy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Może jednak jeszcze czegoś potrzebujesz? - Znikąd pojawił się samochód
Bartka, a jego głowa wychylała się przez szybę. - Widzę, że ci ciężko. Wsiadaj,
podwiozę cię do domu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Ja naprawdę wyglądam jak sierotka? - jęknęła zrezygnowana.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Raczej jak zapracowana kobieta, która unika mojej pomocy jak ognia. -
Kilkoma zwinnymi ruchami zapakował torby do bagażnika i po chwili mogli jechać
w stronę osiedla dziewczyny.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- To nie tak. Po prostu ja zawsze jestem samodzielna i no.. -
tłumaczyła zawzięcie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nikt nie jest samowystarczalny, Celi - zauważył, zmieniając bieg. -
Każdy czasem potrzebuje pomocy, a nie przyjmując jej człowiek tylko się męczy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie lubię wychodzić na ofiarę losu. Przed tobą, to już w ogóle -
mruknęła, zawstydzając się. - Dziękuję.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Przestań, wcale tak nie jest - spojrzał na nią, kiedy stanęli na światłach.
- Dlaczego akurat przede mną?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- No boo... Potem będziesz o mnie źle myślał - rzuciła szybko,
odwracając wzrok na widok za oknem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Celuś? - Zatrzymał się na przystanku, nie zwracając na protesty
dziewczyny, że przecież nie może tutaj stać. - Mam wrażenie, że nie mówisz mi
wszystkiego. Słuchaj, przepraszam, że tak się wtrącam. Po prostu... Martwię
się, że coś jest nie tak. Wiesz, że chcę tylko twojego dobra.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Wiem - odpowiedziała, wpatrując się w jego oczy. - Po prostu...
Chciałabym dobrze wypaść w twoich oczach. Lepiej ruszaj, bo nam wlepią mandat.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Celi, czy ty... - zawahał się. Słysząc klakson autobusu, ruszył z
miejsca, ale kilka chwil później zatrzymał się na poboczu i włączył światła
awaryjne. Odetchnął głęboko, zanim się odezwał. - Czy ty też czasem... Myślisz
może... O mnie?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Bartek... Przecież tego się nie da wymazać. Nie mogę udawać, że cię
nie znam - zerknęła na niego niepewnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- No tak - odparł nagle, jakby zrezygnowany. - Lepiej już jedźmy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie o to mi chodziło... - szepnęła już bardziej sama do siebie. - Nie
chcę ci zabierać tyle czasu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Przecież to mój czas - spojrzał na nią niemal z politowaniem. -
Sądziłem, że w ogóle nie chcesz. Dlatego tak się zachowujesz, unikasz mnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie sądziłam, że chciałbyś go spędzać ze mną. To twoje życie - uśmiechnęła
się smutno i wysiadła z samochodu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Myślisz, że mogłem ot tak zapomnieć, co nas łączyło? - zapytał i
wysiadł za nią. Wyciągając zakupy z bagażnika, starał się nie tracić kontaktu
wzrokowego. - Myślałem, że właśnie ci udowadniam, że ja nadal..<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Spokojnie, poradzę sobie - chciała przejąć od niego siatki. -
Bartek...<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Cecylia - zawsze wymawiał jej imię z niezwykłą czułością i teraz
również zadrżała lekko. - Nie bój się okazać słabości.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Odpuściła i odsunęła się na kilka kroków. Poinstruowała siatkarza o
obecnym lokum i powoli szła za nim. W głowie powstał jej mętlik. To dzisiejsze
spotkanie siało we wnętrzu blondynki kompletne spustoszenie. Oddychała nerwowo,
pokonując schody. Znajdą się kompletnie sam na sam w jej mieszkaniu. To nie
sklep, gdzie znajdowały się dziesiątki obcych ludzi, ani samochód na drodze w
biały dzień.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Jeśli nie chcesz, w porządku. Odłożę tylko te torby i jadę - wyrwał
ją z zamyślenia. Aż potknęła się na schodach, kiedy dotarło do niej, że
siatkarz mówi jak najbardziej serio.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Wszystko wychodzi nie tak. Widzisz, niczego nie potrafię dobrze
zrobić - roztrzęsionymi dłońmi mocowała się z kluczem. - Żebym nie wyszła na
najokropniejszą kobietę pod słońcem, to wejdź chociaż na herbatę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie chcę ci przeszkadzać. A ty na pewno nie jesteś najokropniejsza.
Jesteś dobrym człowiekiem, najcudowniejszą osobą jaką poznałem. Nigdy w siebie
nie wątp.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Miło mi to słyszeć. Zapraszam - otworzyła przed nim drzwi na oścież,
spoglądając z nadzieją.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Jak mógł odmówić temu nieśmiałemu uśmiechowi, potarganym włosom i
błękitnym oczom, które zawsze dopasowywały się do koloru nieba.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Jesteś pewna? Pewnie planowałaś jakąś kolację czy coś, a ja ci się
wtrącam - wszedł do środka i po chwili podążał za nią do kuchni.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- To raczej ty planowałeś kolację. Ja sama nie wiedziałam, co ugotuję.
Jesteś głodny? Tak w ogóle, to siadaj.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Pomogę ci - zerwał się, kiedy sięgała do półki, na której stał słoik
z kawą. - Kolacja może poczekać. Chciałem obejrzeć powtórkę meczu późnym
wieczorem, więc mogę zjeść wtedy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie puszczę cię głodnego. Zrobię ci kawę i coś do zjedzenia. Daj mi
chwilkę na ogarnięcie - wyminęła go i zaczęła wędrować od szafek do lodówki, a
nawet i do pokoju.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Obserwował poczynania dziewczyny, powstrzymując się od uśmiechu
szaleńca. Tak bardzo się starała, by jak najlepiej przyjąć go jako gościa.
Mięso skwierczało na patelni, a Cecylia znowu gdzieś zniknęła. Wstał ponownie,
tym razem w celu uniknięcia spalenizny. Chwycił za drewnianą łopatkę i sprawnie
poradził sobie z przewracaniem. Sekundę później w kuchni zjawiła się blondynka,
czytając coś na telefonie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Mogę dodać o tego lampkę wina, czy nie bar... - urwała, gdy zderzyła
się z przyjmującym.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Zaskoczony chłopak złapał ją w talii w ratunkowym odruchu, lekko się
schylając. Ich twarzom tak blisko było do siebie. Szatyn czuł drżenie ciała
dziewczyny i widział jej zaskoczoną minę. Przeniósł bardzo delikatnie dłonie na
jej ramiona, jednocześnie pochylając się coraz bardziej. Blondynka wstrzymała
oddech, nagle zdając sobie sprawę, że nerwy całego dnia ulatują z niej
błyskawicznie. Gdy tylko poczuła usta siatkarza, zeszło z niej całe napięcie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Nie protestowała, nie wyrywała się. Wręcz przeciwnie. Uniosła się na
palcach, by choć minimalnie ułatwić pocałunek. Objęła szyję Bartka dłońmi zaraz
po tym, ja skręciła palnik pod patelnią. W miarę ucichania skwierczenia
tłuszczu, para coraz mocniej lgnęła do siebie. Przyjmujący chwycił dziewczynę w
talii i lekko uniósł tak, że ich głowy zrównały się ze sobą. Zachłanność. Oboje
czerpali z tej chwili jak najwięcej, myśląc, iż może się ona nieprędko
powtórzyć. Rozgrzane wargi ocierały się o siebie w coraz głębszych pocałunkach,
serca łomotały gdzieś w klatkach piersiowych, a dłonie rozpoznawały zapomniane
skrawki ciał.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Młody mężczyzna zatrzymał się
zatrzymał się kilka kroków przed nią. Jego ruchy współgrały z tymi towarzyszów
obok. Patrzył zza pleców prosto w oczy wybranki, gdy powoli zdejmował płaszcz.
Na sali co chwila rozbrzmiewały gwizdy i okrzyki. Szatyn uśmiechał się leniwie,
obchodząc krzesło i chwytając za ramiona dziewczyny. Przymknęła oczy,
rozkoszując się męskim dotykiem. Pamiętała doskonale ich pocałunek w jej kuchni
i to, jak rozpłakała się potem w jego ramionach, mocno obejmując siatkarza.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Przyspieszony oddech, plamki przed oczami i to uczucie, gdy wszyscy na
ciebie patrzą. Czuła się kompletnie obezwładniona strachem. Wymarzony dzień
ponownie zmieniał się w piekło. Nie wierzyła, że to robi, ale znów zamiast
ruszyć do przodu, rzuciła się biegiem do wyjścia. Wcześniej inni śmiali się, że
do trzech razy sztuka. Wcale nie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Cecylio!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Spodziewała się usłyszeć za sobą głos ukochanego, ale to nie on za nią
wybiegł. Zaskoczona zatrzymała się i odwróciła. Przed kościołem stała jej
matka. Niebieskooka nawet nie sądziła, że rodzice przyjmą zaproszenie.
Tymczasem kobieta podeszła bliżej, chwytając za dłoń córki w białej koronkowej
rękawiczce.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie uciekaj od niego.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Ja nie mogę… - zaczęła się tłumaczyć, lecz nie potrafiła znaleźć
słów.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Ja rozumiem, nie kochałaś i dlatego uciekałaś od Roberta, ale teraz?
– Matka spoglądała na nią karcąco.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Boję się. Tak po prostu. To decyzja na całe życie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Chyba miałaś dość czasu, żeby się namyślić, nie sądzisz? Gdybyś tylko
widziała jego minę w kościele. Chciał cię gonić, ale go powstrzymałam. To
doskonała okazja, żeby cię przeprosić kochanie i przy okazji odwieźć od
życiowego błędu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>W świątyni zapanowało ponownie poruszenie. Tym razem z powodu Cecylii
kroczącej za rękę z mamą po czerwonym dywanie. Rozstały, przytulając się i
szepcząc kilka słów. Potem blondynka podeszła do ołtarza, ściskając dłoń
Bartosza. Mężczyzna wyraźnie odetchnął i uśmiechnął się lekko.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Kocham cię.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<><><><o:p> </o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Panowie zgrabnymi krokami okrążali dziewczyny, którym coraz bardziej
podobało się to widowisko. Nie ulegało wątpliwości, iż honorowe miejsce
brunetki nie było przypadkowe. Ona wodziła wzrokiem po męskich ciałach, a już
zwłaszcza tym najbliżej niej. Nie powstrzymała rąk, gdy mężczyzna przycupnął na
jej kolanach. Ściągnęła jego kapelusz i włożyła na swoją głowę. Wszystkie
dziewczyny krzyknęły, gdy przed ich oczami męskie dłonie rozerwały koszulki,
ukazując nagie torsy. Spojrzała w zielone oczy przed sobą. Rozpoznała ten
szalony błysk, a przez jej ciało przeszedł dreszcz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Orkiestra wcale nie musiała zachęcać gości do zabawy. Pary same
ciągnęły na parkiet, nie stroniąc od tańców. Brunetka cieszyła się szczęściem
przyjaciółki, widząc jej nieustannie uśmiechniętą twarz. Jeszcze kilka miesięcy
temu nikt z ich znajomych nie przewidywał takiego biegu zdarzeń.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Uśmiechnęła się do Bartka, z którym aktualnie tańczyła. Kilka minut
temu złapała welon, a tradycja oczepin sparowała ją z Grzesiem Łomaczem.
Rozbawieni sytuacją odtańczyli co konieczne, by później zrobić odbijanego
młodej parze. Niczego nie podejrzewała, widząc swojego ukochanego naradzającego
się na coś z przyjmującym, gdyż zapatrzyła się na białą suknię blondynki, która
szalała na parkiecie z rozgrywającym. Ocknęła się, gdy jej partner podziękował
jej za taniec i przeprosił na chwilę, odchodząc na bok z dwoma wysokimi
brunetami.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Goście nasi kochani, chciałbym poprosić na chwilę o waszą uwagę. To
mój najszczęśliwszy dzień w życiu, dzięki tobie, Celuś. Teraz czas na chwilę
szczęścia dla innych. – Bartosz przekazał mikrofon kolegom.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Przebywając w tej przepięknej scenerii, pozazdrościliśmy Kuriasowi… -
zaczął Andrzej.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Mamy małe pytanie do naszych ukochanych, najpiękniejszych,
najcudowniejszych kobiet – kontynuował atakujący.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Doroto…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Justyno…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Wyjdziesz za mnie? – powiedzieli równocześnie, patrząc na swoje
partnerki ze sceny.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Jusia wzięła głęboki oddech i długo nie wypuszczała powietrza na
zewnątrz. Potrafiła zarejestrować tylko Zbyszka zbiegającego ze sceny w jej
stronę z pierścionkiem w ręku. Poczuła łzy w kącikach oczu i dreszcz na
plecach. Do tej pory sądziła, że siatkarz nie ma poważnych zamiarów wobec niej,
mimo iż byli ze sobą długi kawałek czasu. Teraz te myśli uleciały z jej głowy,
a zastąpiły je nowe, szczęśliwe, fruwające jak motyle.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Przepraszam, że zwlekałem, ale jak głupi uczepiłem się myśli o
zaręczynach na ślubie naszych przyjaciół i nie potrafiłem wymyślić niczego
lepszego – wyszeptał do jej ucha. – Jeny, zaraz mi serce wyskoczy z piersi.
Powiesz coś, kochanie?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Tak!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Gdzieś z poza obezwładniających objęć Bartmana docierały do niej brawa
i wesołe pokrzykiwania. Jednak najważniejszy był on. Tak bliski jej sercu i
całemu ciału. Nie sądziła, że potrzebuje od niego specjalnych deklaracji, a
jednak oświadczyny przyniosły jej tyle radości i nadziei na wspólną przyszłość.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zawsze ją zaskakiwał. Nie
potrzebowała wiele. Czasem wystarczył niespodziewany mały kwiat, by poczuła się
wyjątkowo i rzucała się na szyję bruneta spragniona pocałunków. Taka była ich
miłość, trochę narwana, trochę szalona, ale miłość. Teraz siedziała na
środkowym krześle i gładziła dłońmi idealną klatkę piersiową przed sobą.
Oblizała usta, uśmiechając się lubieżnie. On nawet nie wiedział, jak bardzo ją
pobudzał swoim tańcem, ruchami, samą bliskością. Ten wieczór zdecydowanie był
wyjątkowy i ona sama się tak czuła, zwłaszcza przy nim. A przecież tak naprawdę nie zaczęli jeszcze
tej wspólnej drogi. Spojrzała na swój pierścionek na palcu. Już niedługo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<><><><o:p> </o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na jej ciele wyskoczyła gęsia
skórka, gdy poczuła męskie palce przemykające po jej karku i dekolcie.
Droczenie się ze sobą to była już ich tradycja. Zbyt długo nie zamierzała mu
pozwalać na rozsiadywanie się na jej kolanach. Szybkim ruchem zepchnęła go,
lecz siatkarz się nie przewrócił, tylko zgrabnie zeskoczył na parkiet. Z
szelmowskim uśmiechem przebiegł wraz z kolegami przed każdą z dziewczyn z
wypiętym tyłkiem, oczekując klapsa. Sami tego chcieli, więc brunetka nie
szczędziła sił. Ukochany w odpowiedzi pogroził jej palcem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>To się nie działo naprawdę. Widziała scenę, światła i jego jak przez
mgłę. Zaczęła kręcić głową na boki i cofać się do tyłu. Nie wzruszały jej
zdziwione miny gości. Czuła się jak małpa w cyrku, a nie zamierzała być darmową
pożywką. Odnalazła wzrokiem wyjście i na dygocących nogach wypadła z sali.
Łapczywie wdychała chłodne powietrze na zewnątrz. Usiadła na ławce, uderzając
ze złości rękoma w drewno.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Doris, wszystko w porządku?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Spojrzała w stronę, skąd dobiegał zmartwiony głos. Krew w niej zawrzała.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Teraz się pytasz czy w porządku? Normalny jesteś? Wyskakujesz jak
pajac z pierścionkiem przy wszystkich ludziach i urządzasz maskaradę, a mnie
pytasz dopiero teraz czy ze mną w porządku?! – krzyczała coraz głośniej
dziewczyna. Podeszła do siatkarza i szarpnęła za jego marynarkę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Chciałem…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Gówno chciałeś! Myślałeś, że jak zrobisz to przy nich, to ci zagwarantuje
pozytywną odpowiedź? Chyba mam prawo wyboru! Przystawiłeś mnie do muru i
oczekiwałeś oklasków. – Patrzyła prosto w twarz bruneta i widziała w niej
strach.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Wcale tak nie myślałem. To po prostu miała być niespodzianka. Nie
wiedziałem, że tak zareagujesz – tłumaczył, kierując się do ławki. – Jeśli nie
chcesz za mnie wychodzić, to po prostu powiedz.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Zatrzymała się w pół kroku. Faceci naprawę ciężko pojmowali niektóre
rzeczy albo patrzyli na nie zbyt pochopnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Kto powiedział, że nie chcę?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- A chcesz? – podniósł głowę z zaskoczoną miną.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Na pewno nie przy takiej szopce, litości. – Uśmiechnęła się kącikiem
ust.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Zaczekaj! – Siatkarz zerwał się na równe nogi.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Bawiła się brzegiem sukienki, próbując odgadnąć zamiary ukochanego.
Miała nadzieję, że jednak się dogadają i nie skończą swojego związku z hukiem.
Poczuła delikatnie opadające na nią płatki róż i chwyciła jeden w dłonie. Koło
niej usiadł młody mężczyzna w garniturze i chwycił ją za podbródek.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Tutaj jesteśmy sami. Nikt nam nie przeszkodzi.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Patrzyła, jak Andrzej zsunął się przed nią na kolana i wyciągnął zza
pleców czerwoną różę i pierścionek.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie odgadłem twoich wymarzonych zaręczyn, ale chciałbym to naprawić.
W ogóle to chciałbym się nauczyć odgadywać twoje pragnienia i potrzeby, skoro
mamy spędzić razem resztę życia.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Poczuła szturchnięcie. To Justyna
wkręcona w zabawę, zachęcała ją do wstania. Panowie powrócili na początkowe
pozycje i prężyli roznegliżowane ciała.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, gdy i ich spodnie opadły w dół, odkrywając
czarne bokserki. Tego jednego wieczoru mogli patrzeć na niego wszyscy, ale na
resztę nocy już go sobie zarezerwowała na wyłączność.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<><><><o:p> </o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dotąd zawsze postrzegała swojego
partnera za zabawnego, wesołego i uwielbiającego stroić żarty. Nigdy nie
próbowała sobie wyobrazić striptizu w jego wykonaniu, ale pewnie parsknęłaby
śmiechem. To był błąd. Teraz w znikomym błysku reflektorów i sztucznym dymie
widziała pociągającego mężczyznę, tańczącego tylko dla niej. Oczywiście
stanowił element występu, ale ją interesował tylko on. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Coraz ciężej się dogadywali. Wszystko tylko się pogorszyło, gdy pojawił
się temat jego przenosin do Gdańska. Uwielbiała polskie morze, ale nigdy nie
rozważała przeniesienia tam całego swojego życia. Wiedziała, że siatkarz nie spędzi
nie wiadomo ilu lat w jednym klubie, nie zamierzała zabraniać mu rozwoju.
Jednak w całym tym zamieszaniu powinni odnaleźć trochę miłości do siebie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie chcesz ze mną wyjechać, przyznaj.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Grzesiu, wiesz, że to nie tak – jęknęła zrezygnowana.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- To jak? Czego się boisz? – dopytywał, by cokolwiek zrozumieć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Zaczęłam tu studia, złapałam dobre kontakty z ludźmi. Nie tak łatwo
zacząć wszystko od nowa.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Przecież będziemy razem, jakoś sobie poradzimy – przekonywał
mężczyzna.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie będę ci rządzić, gdzie masz grać. Wybierz najlepszą ofertę, potem
będę główkować co zrobić. Boli mnie głowa. – Wyszła do sypialni, by skulić się
w kłębek na łóżku.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Potem nastały coraz rzadsze rozmowy aż w końcu ciche dni. Mijali się
codziennie bez słowa, chowając swój ból i troski w głębi serca. Czasem któreś
otwierało już usta, ale szybko tracili zapał. Nie budzili się w swoich
objęciach, lecz na różnych końcach łóżka.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Właśnie w tych dniach rozgrywający dokonał wyboru o dalszej klubowej
karierze w nowym mieście. Więcej na ten temat mógł porozmawiać z kumplami niż z
dziewczyną. Oddalali się od siebie, ale bał się, że podjęcie dyskusji może
zakończyć ich związek. Nie chciał stracić bliskiej osoby, bo ciężko byłoby mu
podejść do nowego sezonu z dziurą w sercu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Pojutrze jadę podpisać umowę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- W Gdańsku? – Blondynka nawet nie podniosła głowy znad talerza.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Tak.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Ja jutro wyjeżdżam do rodziców. Możesz sprzedać albo wynająć
mieszkanie. Mną się nie przejmuj.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Złapał ją za rękę, chcąc zatrzymać i wyjaśnić. Spojrzała na niego
smutno i uwolniła się z uścisku. Siatkarz poczuł uścisk w sercu.
Najstraszniejszy scenariusz stawał się rzeczywistością.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Odkąd został sam w mieszkaniu i w życiu, nie czuł się związany z tym
miejscem. Do nowego miasta wyruszył własnym autem zapakowanym po brzegi
bagażami. Powinien zacząć od nowa i chciał to zrobić jak najszybciej. Nowy
pracodawca wyszedł do niego z pomocną dłonią. Oprócz miejsca w zespole zyskał
też mieszkanie i dużo innych ułatwień. Teraz wiedział, że podjął dobrą decyzję.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Aneta?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Stał z kluczem w ręku, gdyż drzwi jego lokum otworzyły się same, a w
nich stała jego ukochana. Patrzyła na niego uważnie i badała reakcję mężczyzny.
Nerwowo skubała rękaw swetra. Zrobiła mu miejsce w drzwiach, znikając w innym
pomieszczeniu. Grzegorz o mało nie zapomniał o swoich bagażach.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Przepraszam, że się rozgościłam sama.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Co ty tu robisz? – Usiadł na krześle z miną pełną niedowierzania.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Zaczynam tu od przyszłego tygodnia pracę, od października kontynuuję studia
na Politechnice Gdańskiej... I podkochuję się w nowym rozgrywającym drużyny
siatkarskiej – Uśmiechnęła się nieśmiało.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Jak? Kiedy to zrobiłaś? Chcesz powiedzieć, że… - Podszedł do niej
szybko i złapał za dłonie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie myśl, że dla ciebie – zaśmiała się, widząc jego zmarszczony nos. - Zrobiłam to dla nas.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Zastanawiała
się w duchu, kto wymyślił pomysł na ten wieczór. Znając szatyna, mógł to być
on. Nigdy nie brakowało mu polotu, wyobraźni i szalonego podejścia do życia.
Nie peszyli go ludzie w klubie ani własne skąpe odzienie. Dziewczyna widziała,
jaką czerpał z tego radość i z chęcią podbiegła do niego, gdy kiwnął na nią
palcem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<><><></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Utrzymując kontakt wzrokowy z
brunetem, powoli zmierzała w jego stronę. Niech nie myśli, że rzuci się jak
jakaś pierwsza lepsza. Oczywiście, że kręcenie tyłkiem i zgrabne ruchy miał we
krwi. Idealne się odnalazł w roli striptizera, a teraz rozpieszczał jej uszy,
nucąc do ucha słowa piosenki. Wspinając się na palce, potarła policzkiem o jego
lekki zarost. Blond włosy rozsypały się na jej plecach, a niebieskooki trzymał
ją mocno w talii. Czuli jakby krew pulsowała w nich w rytm muzyki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Przemierzała nerwowo pokój, układając w głowie to, co chciała
powiedzieć. Bieganie między codziennymi obowiązkami a sądem nie ułatwiało
ostatnio im życia. Ciężko było jej uspokoić partnera i namówić na dzielenie się
zmartwieniami. Chciał jej tego oszczędzić, nie mieszać w sprawy rozpadającego
się małżeństwa. Jednak z momentem, kiedy połączyła ich nić porozumienia, iskra prawdziwego
uczucia, wszystkie problemy stały się tymi wspólnymi.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie powinieneś odbierać jej syna całkowicie – oświadczyła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Słucham? – Spoglądał na wybrankę zdumiony. Zamrugał kilka razy
oczami. – Przecież chcemy razem stworzyć rodzinę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Oczywiście, ale ona ma prawo do kontaktu z Oliem. Zawiodła cię, jako
żona, ale matką była dobrą, przyznaj. – Podeszła i położyła dłoń na jego
ramieniu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Jesteś ostatnią osobą, którą bym podejrzewał o taką prośbę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Dagmara znalazła sobie kogoś, ty masz mnie. Można żyć w zgodzie, zamiast
rozsiewać nienawiść.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Kochanie, czym mnie jeszcze zaskoczysz? – Ucałował jej ręce,
uśmiechając się.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Polska złota jesień rozpieszczała wszystkich, którzy spędzali
popołudnie na spacerze. Słońce przedzierało się pomiędzy kolorowymi liśćmi na
gałęziach. Czerwień, brąz, złoto. Temperatura powietrza pozwalała na odzianie
się zaledwie w sweterek i swobodne rozkoszowanie pozytywną aurą, jaka
zapanowała w jednym z parków. Blondynek szurał nogami po ziemistej powierzchni,
podrywając leżące liście do lotu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Mama!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Brunetkę zauważył już z daleka i pobiegł czym prędzej w jej stronę. Tak
wiele musiał zrozumieć już w dzieciństwie. Widok chłopca wtulającego się w
rodzicielkę potrafił rozczulić, nawet dziewczyna przyłapała się na uśmiechu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Bała się tego spotkania, choć sama do niego doprowadziła. Uznała, że
trzeba ze wszystkim się w końcu zmierzyć i nie odkładać na później. Podeszła
powoli do parkowej ławki i dała im czas na nacieszenie sobą.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Dziękuję, Aniu – usłyszała cichy głos.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Chyba nie masz powodu – odparła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- To ja pierwsza zdradziłam nasze małżeństwo. Nie miej do siebie
wyrzutów. Zwłaszcza teraz, gdy dzięki tobie mam Oliviera.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Ale…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Michał zrobiłby dla niego wszystko, ochronił przed całym światem, nawet
przede mną. Tylko kobieta, którą kocha, mogła go przekonać. – Dagmara spojrzała
ciepło na towarzyszkę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- W końcu oboje go kochacie. Nie powinien cierpieć za błędy dorosłych.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Padło dużo przykrych słów, które nie powinny paść. Mam nadzieję, że
znajdziemy jakieś porozumienie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Gdy wróciła do mieszkania, poczuła zapach pysznego jedzenia.
Zaciekawiona chciała zajrzeć do kuchni, ale drogę zagrodził jej siatkarz.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Wstęp wzbroniony. Nie przeszkadzaj szefowi kuchni. – Skradł jej
pocałunek. – Jak było?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Spokojnie. Nawet… miło. Mam pozytywne nastawienie do sprawy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Cieszę cię, moja dzielna księżniczko. – Utonęła w objęciach
mężczyzny.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Czuję się taka szczęśliwa.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Ja też. Zwłaszcza, że mamy wolną chatę – zaśmiał się Michał, za co
dostał kuksańca w bok.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Niechętnie oderwała się od
ukochanego, ale ten zakończył występ. Obiecał jej szybki powrót, całując
przelotnie na odchodne. Zagwizdała na palcach, gdy panowie kłaniali się na
scenie. Szalone wieczory panieńskie
wpisane chyba były w przyjaźń ich piątki. Zebrały się szybko z dziewczynami, by
wymienić najświeższe wrażenia. Jednak opowieści chyba starczy im na kolejne
lata.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<><><><o:p> </o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przez chwilę zapomniałam, gdzie
się znajduję. Spokojne nuty wybrzmiewały subtelnie i raczyłam nimi ucho.
Oparłam głowę o tors Bartosza, przymykając powieki. Kołysaliśmy się w powolnym tańcu,
który zwiastował rychłe zakończenie imprezy. Zaciągnęłam się zapachem
siatkarza, wiedząc, że rano poczuję go znowu. Podniosłam wzrok na twarz
szatyna, a potem razem spojrzeliśmy nasze złączone dłonie. Złoto zabłyszczało
przez moment. Za tydzień czekała nas kolejna znakomita zabawa, poprzedzona wzruszającym
wyznaniem miłości.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pozwoliłam Bartkowi połączyć
nasze usta w leniwym pocałunku. W każdej takiej chwili mój świat zmysłów
skupiał się tylko na ukochanym. Gładziłam dłonią jego kark, a drugą złapałam go
za tyłek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Psujesz romantyzm – zaśmiał się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Po takich atrakcjach naprawdę
myślałeś, że pójdę grzecznie spać? – Uniosłam jedną brew do góry.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Sama wielokrotnie przyznawałaś,
że myślenie nie jest moją mocną stroną. – Wyszczerzył się szeroko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I tak cię kocham. – Pogładziłam
jego policzek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A ja ciebie, moja uciekająca
panno młoda. – Przytulił mnie ponownie.</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Do trzech razy sztuka. –
Mrugnęłam do przechodzącego obok Zbyszka z Justyną na rękach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<><><><><><><><><><><><><><><></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tak, to już koniec. Wszystko, co chciałam, zawarłam w tym odcinku. Dużo czasu do niego się zabierałam, wymyślałam, pisałam na raty. Musiał być dobry!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W ten sposób kończę moje pierwsze podjęte samodzielnie opowiadanie :) Chyba nie muszę mówić, jakie emocje mną targają i jak wiele wspaniałych chwil spędziłam przy pisaniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jednak najważniejszą, nieocenioną wartością, jesteście WY.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tyle się was przewinęło, że nie sposób wymienić. Największe pokłony biję tym, które zostały tu od początku do końca. Jednak wszystkie, które czytałyście choć fragment i skomentowałyście choć raz, przyniosłyście mi radość :)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Serdecznie dziękuję za obecność, napełnianie pomysłami, motywację do pisania i cierpliwość w oczekiwaniu na wypocenie przeze mnie odcinków. Różnie się działo w moim życiu, ale na was zawsze mogłam liczyć :) Zwłaszcza na, skromnie mówiąc, przyjaciółki :*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dobra, zanim się popłaczę, pożegnam się z godnością :D</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ale tylko tutaj! Bo nie kończę z pisaniem, no co wy :D Miliard pomysłów w głowie nie może się zmarnować ;)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Cecylia w końcu przetrwała całą ślubną ceremonię, bądźcie z niej dumne ;) Przepraszam, jeśli liczyłyście na amory z Kubim :D</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Do "usłyszenia" na łamach bloggera!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Nie wierzę, że to się dzieje. To już koniec. Trzymaj się Celka.</i></div>
Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-50081271441345004352014-08-26T13:25:00.002+02:002014-08-26T13:25:33.460+02:00#55# Zmienić wszystko, by się nie zmieniło wcale nic<div class="MsoNormal">
Odkąd Michał z Dagmarą wyjaśnili łączące ich sprawy oraz
uczucia, minął spory kawałek czasu. Siatkarz miał świadomość, że po każdej
ciężkiej rozmowie, wizycie u adwokata i rozprawie czeka na niego ktoś, kto
powstrzymywał go przed zwariowaniem. Anna nie oczekiwała niemożliwego. Raz
nawet zaproponowała, żeby przemyślał, czy nie chce spróbować jeszcze raz z
brunetką. Myślał, że żartuje, ale po jej poważnej minie zrozumiał, iż
poświęciłaby dla niego własne szczęście.</div>
<div class="MsoNormal">
Na
dowód tych rozmyślań dojrzał za meczowymi bandami uśmiechniętą ukochaną. Zawsze
czekała, zawsze przychodziła, jeśli tylko miała wolny czas. Nigdy nie chciała
być w centrum uwagi, bo bała się, że okrzykną ją rozbijaczką wspaniałej rodziny
Winiarskich. Oli ją wręcz uwielbiał. Obdarzył ją odrobiną uczuć przeznaczonych
dla matki, bo u tej wyczuł zmiany w zachowaniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Poczekaj tutaj, dopełnię
papierkowych formalności. - Michał musnął wargi blondynki i pobiegł rozdawać
autografy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jasne. Tylko wiesz, skończ o przyzwoitej
porze - zawołała za nim ze śmiechem. On tylko mrugnął do niej okiem, a chwilę
później pozował do następnego zdjęcia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze dziewczyny, teraz macie
okazję się wykazać. Liczę na was. Jak ona się zgodzi, każda dostanie autograf i
co tam jeszcze będziecie chciały - oznajmił przyjmujący i zaczął szperać przy
łańcuszku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michał, co ty... - powiedziała
zaskoczona, gdy nagle pojawił się przy niej. I klęknął! - Wstawaj natychmiast!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zatem pytam się, czy przyjmiesz
ten skromny pierścionek i zgodzisz się wyjść za mnie? - ujął w dłonie błyskotkę
wiszącą na jego łańcuszku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Misiek, no co ty... -
zamurowało ją.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Spojrzała na niego z zaskoczeniem,
ale w jego oczach widziała tylko miłość, oczekiwanie i stuprocentową pewność.
Blondynka uśmiechnęła się, po policzku spłynęła jej łza wzruszenia. Nerwowo
włożyła pierścionek na palec, po czym pochyliła się nad siatkarzem i pocałowała
go krótko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jasne, że tak, głuptasie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nawoływania fanek ucichły i
zastąpiły je głośne oklaski.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To jak z tym autografem? -
krzyknęła któraś.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie dadzą się nacieszyć... -
mruknęła, przytulając Michała mocno do siebie. - No, idź już. Obiecałeś w
końcu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To kto, co chce? Jestem teraz
wasz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ej. - Kiwnęłam ostrzegawczo
palcem Ania. - Bez przesady.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ściągnij koszulkę,
prooooszę - rozległ się błagalny jęk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tylko spróbuj, to odwołam wszystko
co powiedziałam – warknęła dziewczyna, ale zaraz potem parsknęła śmiechem,
widząc jego zdezorientowaną minę. - W sumie... A co mi tam, też się napatrzę.
Może mi się jeszcze znudzi...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę mam to zrobić? -
spytał zaskoczony, patrząc na swoją narzeczoną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pewnie. Może dziewczyny uratują
mnie przed popełnieniem życiowego błędu? - powiedziała poważnym tonem, choć w
środku aż trzęsła się ze śmiechu. - No wiesz... Jeszcze się okaże, że masz
jakieś braki czy coś... Nie będę ryzykować.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O ty małpo! No dziewczyny, czy
widzicie tu coś nie tak? - spytał podciągając koszulkę do góry.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O, fuu, jaki buu... – zaczęła
Anna, ale widząc naprawdę nieźle zbudowany przód siatkarza, oniemiała. Nie
wyszedł z formy od czasu, kiedy ostatni raz go widziała w półnegliżu. - Woow.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Podobną reakcję dało się zauważyć
wśród zgromadzonych za bandą fanek. Zaczęły się piski, ale na szczęście nikt
nie zemdlał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I co? - odparł z szerokim
uśmiechem Misiek. - Rozmyśliłaś się?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może być. - odparła, starając
się zachować obojętność. - Kończycie już? Nudzi mi się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Smyrnę im parę podpisików i
jestem tylko twój. - Założył jej swoją koszulkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Najpierw pod prysznic.
Śmierdzisz. - Zmarszczyła nos, ale po chwili uśmiechnęła się i pocałowała go w
policzek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Poczuj zapach mężczyzny -
zaśmiał się w głos.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wielkie szczęście miały fanki,
które załapały się na zdjęcie z Winiarskim pozbawionym koszulki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Misiek, ja poczekam przed halą,
okay? Duszno tu trochę - powiedziała, zbierając swoje rzeczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tylko nie uciekaj Kopciuszku.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ranek
po tamtej feralnej nocy wcale nie okazał się lepszy dla Mazurkiewicz. Po
przebudzeniu długo leżała, wpatrując się w sufit i wzorek na kafelkach. Przy
okazji nasłuchiwała odgłosów z sypialni. Ryzykując starcie z brunetem,
ostrożnie wymknęła się ze swojego lokum. Prędzej czy później chciałby
skorzystać z toalety.</div>
<div class="MsoNormal">
Jedna z
większych torebek, parę niezbędnych drobiazgów zabranych bez hałasowania i
mogła wyjść z jego mieszkania. Z kuchni wzięła tylko jedno z jabłek na tacy.
Ubrana, odświeżona kroczyła ulicą, uciekając tym razem od stresu. W końcu w
uciekaniu, kto jak kto, ale ona była mistrzynią. Nie wyobrażała sobie na razie,
żeby wszystko się mogło z powrotem ułożyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Tymczasowym
wybawieniem okazał się telefon od Zbyszka, który uznał, że koniecznie
potrzebuje jej pomocy. Cecylia postanowiła, że opowie wszystko przyjaciołom na
miejscu, nie wzbudzając zbyt wcześnie paniki. Obiecała jak najszybszy przyjazd.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale nie mów nic Justynie,
dobra? Zrobimy jej niespodziankę – zalecił siatkarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co ty kombinujesz, Bartman?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dowiesz się, jak przyjedziesz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Prawie
całą podróż przespała. Nic dziwnego, że Zbyszek zaśmiał się na jej widok, gdy
wysiadła z pociągu. Blond włosy sterczały na różne strony, uwolnione z
końskiego ogona. Szybko przygładziła fryzurę i przytuliła się do chłopaka.
Trwało to chwilę dłużej niż powinno, co wzbudziło niepokój u niego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko w porządku? – Odsunął
ją na długość ramion i uważnie się przyjrzał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W wielkim skrócie to chyba nam
nie wyszło z Bartkiem… - mruknęła, unikając wzroku bruneta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Słucham? Co się stało? –
wykrzyknął zdumiony.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Opowiem wam w mieszkaniu, bo
nie dam rady dwa razy. Najpierw załatwmy tą twoją tajemnicę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyznam, że mnie
zdenerwowałaś. Jak ja mogę teraz spokojnie wybrać pierścionek na zaręczyny,
hmm? – przyjmujący rzucił oburzony.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oświadczasz się? – Dziewczyna
zatrzymała się na chodniku z wrażenia. – To fantastycznie, gratuluję. –
Wyściskała go.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dopiero mam zamiar. Tak
szczerze… Chciałem na waszym weselu – odparł, poważniejąc.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co? Nie mogę ci obiecać, że się
odbędzie. – Spuściła głowę. – Z
pewnością znajdziesz równie odpowiedni, wyjątkowy moment.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nieważne. Najpierw muszę
mieć z czym startować!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nawet nie wiedziała, że to będzie
takie trudne. Ślęczenie u jubilera ponad godzinę, a potem niemożność wyjawienia
radosnej nowiny, gdy tylko ujrzała brunetkę na oczy. Przyjaciółki padły sobie w
ramiona. Niebieskooka nie powstrzymała się od łez, zwracając na siebie uwagę
pary. Chyba nadszedł czas, żeby coś z siebie wykrztusić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zapewne widzieliście, jak
traktował mnie po przylocie. Nic się nie zmieniło. Był obok, ale jakby nie on,
a zupełnie inny Bartek. Zimny, oschły, chłodny, egoistyczny…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bardzo dobrze, że przyjechałaś!
Zbysiu, ty to jednak mądry jesteś. – Justyna ucałowała szybko chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak się cieszę, że wam się
układa, naprawdę. – Cecylia zanosiła się coraz większym płaczem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celuś, nie płacz. –
Przyjaciółka objęła ją i głaskała po plecach. – Może zmądrzeje.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślę, że… dotarło do niego
wszystko, ale… za późno – łamał się jej głos.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czemu za późno? Nie kochasz go?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kocham, ale… Boję się go i
chyba nigdy się tego nie pozbędę. – Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko. –
Wczoraj… Nie nazwałabym tego gwałtem, ale…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Słucham?! Jaki gwałt? Co on ci
zrobił? – Smolarczyk podniosła twarz towarzyszki w górę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie zdążył. Byliśmy już nadzy i
prawie wszedł, ale wtedy się zawahał, a ja… uciekłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wierzę, że wyszła z niego
taka świnia! – warknął siatkarz, zaciskając dłonie w pięści. – Przecież
spokojnie mogłabyś to zgłosić na policję, a on by poszedł siedzieć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W życiu! – podniosła głos
blondynka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nic go nie usprawiedliwia,
rozumiesz? I to nie pierwsza taka sytuacja. Zostajesz z nami i koniec. Nigdzie
nie pojedziesz – zawyrokowała Jusia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja naprawdę nikomu nie chciałam
robić problemów…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie jesteś problemem, kochanie.
Traktuję cię jak siostrę, dlatego zamierzam cię chronić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wyjazdem
z Łodzi i pozbieraniem się dzień po życiowej tragedii wyczerpałam chyba
przewidziany zapas sił. Następne dni u przyjaciół spędziłam zaszyta na kanapie
w salonie pod kocem i z nosem w książkach przynoszonych przez przyjaciółkę.
Wbrew pozorom nie unikałam żadnego gatunku, ani nie zamykałam lektury wraz z
pojawieniem się wątku miłosnego. Przeciwnie, miło było poczytać o tym, jak
powinno to uczucie wyglądać. Jak je sobie kiedyś wyobrażałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przygnębienie nie mogło trwać
wiecznie, więc z czasem i odnalazłam trochę chęci do zmiany piżamy na jakieś
normalne ubranie. Krok po kroku korzystałam coraz bardziej z mijających dni.
Lubiłam to tym bardziej, gdyż widziałam uśmiech na twarzach Justyny i Zbyszka.
Z brunetką wychodziłam na zakupy, razem odwiedzałyśmy Bartmana na treningach,
które sobie fundował.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy w końcu trafił się dzień, gdy
zostałam sama w ich mieszkaniu, spojrzałam na szafki, kuchenkę i stół. Tak
nagle rozbłysnął pomysł mi w głowie pomysł, by coś ugotować. Z satysfakcja
odkryłam, że mam wszystko, co potrzebne do racuchów, a nawet znalazło się kilka
bananów. Włączyłam radio i tańcząc w takt piosenek oddałam się przygotowywaniu
obiadu dla moich zakochańców.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mmm, cudownie coś tu pachnie. –
Ledwo dosłyszałam głos w korytarzu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hej, mam niespodzian… -
urwałam, wychylając się z kuchni. To nie była Jusia i Zibi, a raczej to byli
oni, ale nie sami. – Ups – pisnęłam, chowając się z powrotem w swoim
dotychczasowym królestwie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celi, poznaj mojego
przyjaciela, świeżo z Włoch, Michał Kubiak – odparł rozbawiony brunet, gdy
wszyscy przyszli za mną do kuchni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć. Cecylia, tak? – spytał
szatyn, wyciągając do mnie rękę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Swoim uroczym uśmiechem
onieśmielił mnie jeszcze bardziej. Legginsy i poplamiony czerwony t-shirt to
nie był najwdzięczniejszy strój do poznawania nowych ludzi, przystojnych
siatkarzy zwłaszcza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak mam na imię, hej. Gracie
razem, tak? – Uścisnęłam mu dłoń, stwierdzając, że ma ją całkiem przyjemną w
dotyku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Od tego sezonu połączymy siły. Co nie zmienia faktu, że
Zbyszek zarzekał się, że na pierwszym obiedzie to on będzie gotował – dogryzł
kumplowi. – Zaręczona?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Oboje zerkaliśmy na pierścionek
na serdecznym palcu mojej dłoni. Nikt w pomieszczeniu się nie odezwał.
Odruchowo ściągnęłam go szybko, wrzucając do kieszeni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To skomplikowane.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Już mnie tak nie ciągaj za
słówka, Misiek. – Bartman ocknął się i klepnął kompana w plecy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja przepraszam, jak
pokrzyżowałam jakieś plany… - zaczęłam niepewnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celcia, spokojnie – odparła
Justyna. – Nie mamy nic przeciwko twojemu jedzonku, a nasze brzuchy wręcz
nalegają o szybkie podanie. Czy oni dwaj wyglądają, jakby nie mieli ochoty na
coś słodkiego? – zaśmiała się, a ja dołączyłam do niej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Komplementów od nowego znajomego
mogłabym słuchać tamtego dnia w nieskończoność. Potrafił chyba poprawić humor
każdemu. Nam, dziewczynom, przypadły do gustu przyjacielskie docinki sportowców
względem siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Bartosz
wcale nie zapadł się pod ziemię. Dzwonił bardzo często, ale blondynka nie od
razu odważyła się odebrać. Chyba musiała do tego trochę dojrzeć, przygotować
się psychicznie. Doceniając w duchu, że nie ganiał za nią po Polsce, wcisnęła w
końcu zieloną słuchawkę.</div>
<div class="MsoNormal">
-
Słucham?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję, że odebrałaś –
powiedział cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze, że odzyskałeś ochotę na
rozmowę…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cel… Nie będę się tłumaczyć, bo
wiem, co zrobiłem – odparł niepewnie Bartek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pamiętam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
-Tysiące razy przepraszałem cię w
mojej wyobraźni, nic nie było odpowiednie. Tak mi wstyd za siebie. Gdybym nie
myślał tylko o sobie… Przepraszam. – Domyślała się, ile trudności sprawiała mu
ta rozmowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mogę… ci wybaczyć. Na tyle mnie
stać – odpowiedziała drżącym głosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję. Dziękuję, bo nawet o
to nie prosiłem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie zostałam stworzona do
nienawiści i chowania urazu. Jak treningi? – zagadnęła, zmieniając temat.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś wspaniałą osobą,
wspaniałą kobietą, pamiętaj o tym. Trenujemy dużo, ale mi to pomaga. Myślę, że
z potem wydalam złe emocje. Jest coś, co chciałem ci powiedzieć…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak? – Spięła się blondynka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zapisałem się do terapeuty. W
związku z moim zachowaniem, charakterem – wyznał nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zaskoczyłeś mnie, Bartek,
naprawdę… - Była szczerze poruszona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chcę panować nad swoimi
emocjami i pozbyć się złych stron, bo chciałbym cię jeszcze kiedyś zobaczyć –
dokończył poprzednią myśl, a Cecylię jeszcze bardziej zszokowało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Powinieneś to zrobić dla
siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zwłaszcza dla ciebie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Michał.
Mamy obfitość siatkarzy w kraju o tym imieniu, niewątpliwie. Do tych, których
znałam ja, dołączył kolejny, ale z żadnym innym nie mógł się równać. Nie, nie
zakochałam się. Nie, nie mieliśmy romansu, ani nie byliśmy parą. Chociaż
wszyscy w koło byli skłonni tak twierdzić. Ja po prostu znalazłam w nim
przyjaciela.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Naprawdę, w naszych spotkaniach i
zachowaniach trudno było doszukać się nutki podtekstu. Czuliśmy się swobodnie w
swoim towarzystwie. Nawet nie zauważyłam, kiedy zyskał sobie moją sympatię.
Pomogło mu w tym wychwalanie mojej kuchni i częste zjawianie się na posiłkach.
Uwielbiałam obserwować go, gdy konsumował wszystko, co przygotowałam, posyłając
mi szczere uśmiechy znad talerza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, Zibi marudzi, że się u
niego żywię – zaśmiał się podczas naszego spaceru z hali do jego mieszkania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zazdrosny jest, bo gotuję twoje
ulubione potrawy – odpowiedziałam. – No i kumplem musi się dzielić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niech sobie zachowa zazdrość na
Jusię. – Szatyn objął mnie za ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O to się nie martw, nie pozwoli
jej tknąć. Niepotrzebnie kisi pierścionek w szafie – odparłam, przypominając
sobie o jego planach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślisz, że czeka na wasz… twój
ślub? – Spojrzał na mnie, badając mój nastrój.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mam nadzieję, że nie, bo się
biedna Jusia nie doczeka własnego ślubu przeze mnie – zażartowałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiem, chciałabyś kogoś takiego
jak ja, ale no, mój brat już zajęty. – Kubi podtrzymał wesołą atmosferę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Z musu chyba będziemy musieli
się zejść ze sobą… Ble – udałam obrzydzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochana, niejedna na twoim
miejscu już by przede mną klęczała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś okropny! – Uderzyłam go
w ramię. – Uprzedziłabym każdą, że nie ma co się schylać do małego strączka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O ty!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tak miej więcej wyglądały nasze
rozmowy. Wysoki poziom intelektualny. Bywały i poważniejsze, zwłaszcza te o
przeszłości i mojej i jego. Doskonale spełniał się w roli odnalezionego
starszego brata. Tak waśnienie o nim myślałam, a zdanie innych mało mnie
obchodziło. Od czasu do czasu odzywał się Kurek, a ja z każdą kolejną rozmową
wyczuwałam w nim zmianę. Może i kontakt ze mną był elementem jego terapii, ale
dzięki niej coraz lepiej i milej nam się konwersowało. Chyba zaczynaliśmy
znajomość od początku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mimo swojej wielkiej mądrości,
nie przewidziałam, że pewnego dnia drużyna z Bełchatowa zawita do stolicy, by
rozegrać spotkanie. Gdy to sobie uświadomiłam, zaczęłam się obawiać
konfrontacji z Bartoszem. Najbliżsi wyczuwali moje nerwy i starali się mnie
rozluźnić. Oczywiście wszystkich na głowę pobił Kubiak i jego szalony pomysł.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale Celi, no! Zgódź się, co ci
szkodzi? – jęczał nade mną od rana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ty chyba siebie nie słyszysz.
Nie będę bawiła się w żaden teatrzyk, a już w ogóle mowy nie ma o żadnym
całowaniu z tobą! – Zmierzyłam go pogardliwym spojrzeniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie jestem jakąś glistą. Poza
tym świetnie całuję – burknął obrażony.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie masz się na co obrażać. Po
prostu my jesteśmy przyjaciółmi bez opcji dodatkowej. Skup się na dokopaniu
Bartkowi w meczu, a nie po nim. – Poklepałam szatyna po ramieniu. Ten chwilę
stał w zamyśleniu, po czym odwrócił się szybko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli obędzie się bez
całowania, to się zgodzisz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zaśmiałam się w głos, widząc jego
pełną nadziei twarz małego konspiratora. On naprawdę się w to wkręcił.
Pokiwałam głową z rozbawieniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niech ci będzie, ale potem
zabierasz mnie na dobry obiad.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze zobaczymy, z kim na ten
obiad pójdziesz – rzucił na odchodne. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Moje nerwy wcale nie zmalały, gdy
przekroczyłam próg hali. Przed wejściem widziałam żółto-czarny autobus gości z
Bełchatowa. Zerknęłam na zegarek. O tej porze oba zespoły powinny się już
rozgrzewać. Justyna już od dawna koczowała na sali, pstrykając dziesiątki zdjęć
siatkarzom. Obok mnie przeciskali się inni kibice, zmierzający na mecz. W końcu
i ja dotarłam do mojego miejsca. Pomachałam od razu przyjaciółce, co
przyciągnęło uwagę naszych oszołomów z Politechniki. Co chwila szczerzyli się w
naszą stroną, a raz o mało nie zabili mnie piłką. Przewróciłam oczami z
politowaniem, oddając Mikasę jednemu z chłopców przy bandach reklamowych.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nawet nie wiecie, jakie to trudne
oglądać na żywo mecz z byłym narzeczonym w roli głównej. Bartoszowi wychodziło
prawie wszystko, nawet zagrywką zdobył 2 punkty. Łapałam się na odlatywaniu
myślami gdzieś w przeszłość związku z przyjmującym. Czy to miało jakąś
przyszłość? Nie żałowałam swoich decyzji. Dwa razy uratował mnie przed fatalnym
zamążpójściem. Jego też nie poślubiłam. W przerwie przed piątym setem dosiadła
się do mnie brunetka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak się czujesz? – sondowała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem. Normalnie chyba. Mam
wrażenie, jakby to było kilka lat temu, a on był już kimś innym. Też jestem
inna, prawda? – Zerknęłam na towarzyszkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chcesz do niego wrócić? –
zdumiała się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem, czy bym potrafiła być
z jakimkolwiek mężczyzną, a co dopiero z Bartkiem. Jeśli faktycznie się leczy,
to na pewno mu doradzą polepszenie kontaktu ze mną. Nie zamierzam utrudniać mu
terapii.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Słuchaj, a może ty też byś
chciała skorzystać z jakieś pomocy? Poszukam ci specjalisty, jeśli byś chciała…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jusia, przecież mam was, moich
najlepszych terapeutów. – Uśmiechnęłam się szeroko. – Naprawdę, wystarczy mi
cyrk na kółkach, który potrafią zrobić panowie ze stolicy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie da się ukryć, nie zawsze
grzeszą mądrością. – Wskazała dłonią na zderzających się klatkami piersiowymi
siatkarzy tuż przed wbiegnięciem na boisko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Maksymalna ilość rozegranych
setów ucieszyła oczy kibiców. Ku ogromnej uciesze miejscowych, Politechnika
Warszawa pokonała Skrę Bełchatów. Siatkarze fetowali na środku boiska, jednak
szybko przypomnieli sobie, że muszą jeszcze uścisnąć ręce przeciwnikom. Justyna
pociągnęła mnie za rękę w stronę jej miejsca niedaleko band. Zbyszek również
biegł w naszą stronę. Ja odszukałam wzrokiem sylwetki Kurka. Stał z boku
boiska, opierając się o słupek. Nie był to pojedynek o mistrzostwo, ale i tak
na pewno czuł się przygnębiony. Spisywał się dzisiaj wyśmienicie, ale
warszawiacy jeszcze lepiej. Na moment spotkałam smutne spojrzenie bruneta.
Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę, lecz chwilę później poczułam jak
tracę grunt pod nogami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kubiak! – krzyknęłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wygraliśmy, Celi! – wydarł się
do mojego ucha.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ten wariat wziął mnie aa ręce,
przeniósł przez reklamy i zaczął kręcić się w kółko na środku boiska. Trzymałam
się mocno jego szyi, żeby nie upaść. On tylko śmiał się ze mnie i obejmował
mocno. Zaczęłam się zastanawiać, czy to ten jego super pomysł? Próbowałam
dostrzec gdzieś Bartosza, bo z pewnością nasze ekscesy nie uszły jego uwadze.
Co sobie pomyślał? A co mnie to obchodzi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś stuknięty. –
Uszczypnęłam kumpla.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale za to jaki seksowny - odparł, szczerząc się do mnie. Plasnęłam
się dłonią w czoło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba śmierdzący. Rozciągnij
się i spadaj pod prysznic.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Postawił mnie na ziemię, a przy
okazji wycałował w oba policzki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Widzisz, jest zazdrosny jak
cholera – podsumował Kubi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Z ciekawości zerknęłam na drugą
część parkietu. Kurek nerwowo wyginał swoje palce, siedząc w rozkroku. Widać
było, że mruczał coś pod nosem. Naprawdę to niby z mojego powodu? Szkoda, że
Misiek nie pomyślał o reszcie osób obserwujących nas, bo jego fankom chyba nie
przypadłam do gustu. Podreptałam do krzesełek sztabu, postanawiając poczekać,
aż sala się wyludni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wy ta na serio? – usłyszałam,
idąc korytarzem do wyjścia. Za sobą ujrzałam przyjmującego z Bełchatowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O czym mówisz? – Zrobiłam
pytającą minę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No z Miśkiem. Jesteście razem?
– dopytywał siatkarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze się czujesz? –
roześmiałam się. – Co ty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Lekko zbiłam go z tropu, bo
zamilknął na moment. Śmiać mi się chciało w duchu. Kubiak byłby z siebie bardzo
dumny. Ja jedynie miałam namieszane w głowie. Bartosz nie powinien być o mnie
zazdrosny, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślałem, że coś mnie ominęło –
wydukał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiem, że rzadko gadamy, ale bez
przesady – zażartowałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To dobrze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Staliśmy naprzeciwko siebie w
milczeniu. Wyczuwałam zakłopotanie u Kurka. Nie wiedział, co ze sobą począć, a
to nowa sytuacja w jego przypadku. Gdy w końcu podniósł na mnie wzrok, zrobił
duży krok i przytulił mnie ostrożnie. Zupełnie się tego nie spodziewałam.
Odwzajemniłam uścisk, opierając dłonie na jego plecach. Niebieskooki oddychał
szybko i lekko drżały mu ręce. Zdałam sobie sprawę, że nie bałam się go. Miałam
jakiś sentyment do wielkich ramion, zakrywających mnie prawie w całości.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam… Ja… Pójdę już.
Dzięki… za wszystko – plątał mu się język. Odsunął się szybko. – Cześć. Odezwę
się.</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pa. – Patrzyłam jak znika za
wyjściowymi drzwiami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
______________________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Rok zleciał, nie wiem kiedy. Gdzieś w podświadomości miałam myśl, że powinnam skończyć przygody Celki, zakończyć to opowiadanie. Zebrałam się w sobie teraz :)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
To ostatni odcinek :) W okolicy przyszłego tygodnia ukaże się tu epilog.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ponad 4 lata działam z tą historią, pora sfinalizować :)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Cecylia to moje pierwsze opowiadanie siatkarskie prowadzone samodzielnie. Mam wielki sentyment i jestem bardzo przywiązana. Może dlatego tak opornie szło mi skończenie tego?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Inaczej planowałam to skończyć, ale plany uległy zmianie. Mam nadzieję, że was nie zawiodę. Dziękuję serdecznie tym, którzy wytrwali ze mną do tego momentu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Będą nowe historie i opowiadania w moim wykonaniu, bez obaw :) Przystąpię do ich pisania z czystym sumieniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pozdrawiam serdecznie :)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-81834805948370388392013-08-03T19:45:00.004+02:002013-08-03T19:45:33.122+02:00#54# Co nam się zdarzyło, do ułożenia w głowie mam<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kilka głębokich oddechów, kilka
mocniejszych uderzeń serca. Chciałabym przywołać uśmiech na bladą twarz.
Potrafiłam spoglądać przerażonymi oczyma na Bartka, pochylającego się nade mną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie, wszystkie będzie
dobrze. Czekam na ciebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ostatni pocałunek w usta. Z
wielką niechęcią oderwałam się od bruneta. Personel medyczny wypchnął łóżko z
sali i zaczęliśmy kierować się w stronę sali operacyjnej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cecylia! – krzyknął
przyjmujący, dobiegając do nas.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bartuś?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Próbując dorównać kroku
pielęgniarzom, sięgnął z kieszeni spodni granatowe pudełko. Zdumiona
obserwowałam jak ucałował pierścionek i założył go na moją dłoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wyjdź za mnie, co? – spytał z
tym uśmiechem dużego dziecka, liczącego na nową zabawkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W oczach zebrały mi się łzy.
Przecież on kompletnie oszalał. Zamiast mnie mogli mu oddać po zabiegu sam
pierścionek, i co wtedy? Pokręciłam głową, by pozbyć się złych myśli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zastanowię się – uśmiechnęłam
się lekko, a on odpowiedział mi tym samym.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nim zniknęłam za przeszklonymi
drzwiami bloku operacyjnego, zdążył mi posłać buziaka. Udałam, że go łapię i
przyłożyłam sobie do serca.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wie pani, że musimy to zdjąć? –
spytała siostra szpitalna, wskazując na mój podarunek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiem – posmutniałam. – Ale proszę
mi go założyć zaraz po, dobrze?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyślemy ślubny telegram –
zaśmiała się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Anestezjolog uraczył mnie jakąś
pogawędką, ale zbytnio jej nie pamiętałam. Bardzo szybko uległam wpływowi
narkozy. Przede mną było kilka godzin farmakologicznego snu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czułam się, jakbym po prostu
gdzieś odpłynęła. Ciało zostało na stole operacyjnym po opieką świetnych
specjalistów, a dusza fruwała sobie beztrosko ponad tym. Bezcieleśnie
lewitowała. Kompletnie nie zainteresowały mnie pikające przyrządy, ani
nieodgadniony harmider wokół mojego łóżka. Chciałam sprawdzić, co z moim nowym
narzeczonym. Tak, miałam zamiar się zgodzić, bo go kochałam. I najwidoczniej on
mnie też. Inaczej nie siedziałby na korytarzu, ściskając w dłoniach różaniec.
Doskonale widziałam jego długie palce przeskakujące po paciorkach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Chciałam siąść obok Kurka,
pogłaskać jego policzek, uścisnąć dłoń. Zetrzeć łzy, które zaczęły skapywać z
jego twarzy. Serce mi się krajało na ten widok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Łabądku – szepnęłam, ale
wiedziałam, że nie usłyszy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W końcu podeszła do niego jakaś
kobieta. Zmrużyłam oczy, by widzieć dokładniej. Pani Irena! Przytuliła syna, na
co on nie protestował. Szeptała coś do niego, lecz nie mogłam dosłyszeć.
Wiedziałam, że podtrzyma go na duchu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tak ważny moment mojego życia, a
czekała na mnie matka mojego partnera zamiast mojej własnej. Musiałam się chyba
pogodzić, że tak już po prostu będzie. Stworzyłam sobie nową rodzinę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przykryłam uszy rękoma, gdy
odwieczny pik aparatury stał się nieznośny. Towarzyszył mi cały czas gdzieś w
tle wrażeń słuchowych, lecz nasilił się po pokonaniu kilku metrów w tył.
Ostatni raz zerknęłam na Bartosza, wpatrującego się z nadzieją w drzwi, którymi
jechałam na salę operacyjną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Niechętnie opuściłam korytarz, by
zobaczyć, co wyczyniają lekarze. Koło mojego łóżka właśnie trwała reanimacja.
Znany do tej pory tylko z filmów defibrylator wstrząsał moim ciałem co kilka
sekund. Przerażona spoglądałam na samą siebie leżącą tam bez życia. To dlatego
mogłam to wszystko zobaczyć? Bo umarłam? Opuściłam swoje ciało? Nie potrafiłam
w to uwierzyć…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-
Ucieka nam!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ciśnienie spada – krzyknęła
jedna z pielęgniarek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze raz, pełne napięcie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Lekarz przyłożył do ciała
pacjentki dwa metalowe przyrządy. Elektrowstrząs miał pobudzić do pracy serce
dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie rób mi tego. Nie teraz gdy
prawie skończyliśmy. Skarbie, walcz – mówił mężczyzna to do siebie to do
szatynki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy po kolejnym podskoku ciało
opadło bezwładnie na stół, wokół zapanowała cisza, pomijając aparaturę.
Kilkanaście par oczu wpatrywało się z nadzieją w ekranik odpowiadający za
monitorowanie pracy serca.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kilka martwych sekund później
ciągła linia znów zmieniła się w łamaną, regularnie powtarzającą się fale.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobra robota!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kończmy, póki mamy szansę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ożywione głosy w pomieszczeniu
znów wypełniły się nadzieją i determinacją. Ciągle mieli o co walczyć, bo
pacjentka na stole wciąż żyła. Mogli ją stracić, ale nikt z załogi nie lubił
powiadamiać o tym rodziny. Tym razem chcieli przekazać czekającym dobrą nowinę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Lekarz prowadzący kroczył obok
pielęgniarzy pchających łóżko. Przenosili dziewczynę do sali, by doszła do
siebie po operacji. Teraz ujrzał mały tłum na korytarzu. Brunet od razu rzucił
się do ukochanej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celiś, skarbie – dotykał jej
twarzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spokojnie, proszę pana. Dajmy
jej trochę spokoju. W ciągu kilku godzi wybudzi się z narkozy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A co z jej sercem, panie doktorze?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Według mnie operacja przebiegła
pomyślnie. Udało się usunąć przyczynę dotychczasowych kłopotów. Teraz serce
Cecylii powinno pracować bez zarzutu, jednak nie forsowałabym go od razu,
zwłaszcza, że… - tłumaczył mężczyzna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Że co? Coś jednak nie tak? –
Bartek wypytywał nerwowo, jednocześnie obserwując, jak szatynka zostaje
ulokowana w sali.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Podczas zabiegu doszło do
zatrzymania akcji serca. Musieliśmy przeprowadzić reanimację – poinformował lekarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O mój Boże… Ona mogła…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siatkarz złapał się za głowę,
doznając szoku. Mógł ją stracić. W końcu teoretycznie już przez jakiś czas
odeszła. To było nie do pojęcia. Jego Celi otarła się o śmierć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Panie Kurek, niech pan o tym
nie myśli. Pańska dziewczyna…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Narzeczona – wtrącił chłopak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ach tak, moje gratulacje. Zatem
pańska narzeczona jest tutaj z nami cała i zdrowa. Proszę raczej rozmyślać o
przygotowaniach do ślubu – poklepał go po plecach mężczyzna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W końcu pojawiło się jakieś jasne
światło. Zamrugałam delikatnie powiekami, by móc zobaczyć więcej. Do moich uszu
doszedł szmer i poruszone głosy. Na ręce poczułam silny uścisk, który w żadnym
wypadku nie sprawiał mi bólu, lecz dodawał pewności siebie. Powoli moje zmysły
powracały do prawidłowej pracy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ciekawe ilu pacjentów, budząc się
i widząc dookoła biel, stwierdzało, że trafili do nieba? Pomysłowość
szpitalnych malarzy. Ja natomiast zobaczyłam przed sobą kolorowy tłumek ludzi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Domyślam się, że nikt nie wie,
bo by was wyrzucili – mruknęłam na powitanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celcia, kochanie, jak się
czujesz? – niski głos, pieszczący moje uszy jak zawsze, rozległ się nieopodal.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nieźle mnie naćpali –
spróbowałam się uśmiechnąć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Głupku ty. My się martwimy, a
ty sobie żarty stroisz? – rozpoznałam oburzenie Jusi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Musisz odpocząć, ale zobacz,
kto do ciebie przyszedł.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bartosz ucałował moją dłoń, po
czym gładził ją delikatnie. Przyjemnie się tak leżało, poddając jego czułym
gestom.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Widzę, że cała ferajna się
zjechała – odparłam lekko wzruszona, przetaczając wzrokiem po przyjaciołach. –
No i po co się fatygowaliście? Przecież żyję.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zaraz ci walnę – nie wytrzymała
Ania, podchodząc i przytulając mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W ślad za nią poszła i reszta
zgromadzonych, więc uściski zajęły dobrą chwilkę. Przyznałam, że w lekkim szoku
objęłam Mikołaja, ujawniającego się na końcu kolejki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ty też tutaj?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak mógłbym nie dotrzeć? To mam
już szukać partnerki na ślub? – zaśmiał się, jak to on potrafił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Miki, przypomniałeś mi o czymś
– trącił go siatkarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czy to ma coś wspólnego z tą
błyskotką na palcu Celi? – zgadywała Dorota, upomniana kuksańcem przez Wronę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Brawo. Oświadczyłem się przed
operacją – padło z ust Bartka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Z pomiędzy wiwatów i oklasków dał
się słyszeć krzyk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ty się dobrze czujesz Kurek?
Kobieta chora na serce, a ty wyskakujesz z pierścionkiem?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Juśka! – syknął Zibi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie przerywaj mi! Przecież
mogło się jej pogorszyć! Taki skok emocji, jeszcze by zeszła, zanim by ją
dowieźli na stół! No ludzie, trzymajcie mnie! Co za… - kontynuowała brunetka z
wyraźną gestykulacją.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Starczy. Doceniam troskę,
kochana, ale nie padłam tam trupem – uspokoiłam. – Tak w ogóle, Bartuś, to ja
ci nawet nie odpowiedziałam…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Uuu – zawyło towarzystwo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To… zgadzasz się? – wydukał
niepewnie przyjmujący.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A może jakoś bardziej przekonywująco?
– droczyłam się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chciałbym zostać tym, od
którego nie uciekniesz sprzed ołtarza i nie tylko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Do trzech razy sztuka, nie
sądzisz? Może na osobności będziesz bardziej wylewny, więc tymczasem się
zgadzam – objęłam ukochanego za szyję i szybko cmoknęłam w usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Daniel Castellani i jego drużyna
szykowali formę na Mistrzostwa Świata, a właściwie to szlifowali tylko detale,
bo niebawem mieli wylatywać do Włoch. Wszyscy gracze, spragnieni bliskości
rodziny, mogli nacieszyć się nią w ostatni wolny weekend.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zbigniew trzymał ukochaną za
rękę, dodając jej otuchy. W piątkowy wieczór czekali razem w korytarzu przed
gabinetem ginekologicznym. Siatkarz protestował, gdy dowiedział się, że Justyna
zamierza udać się do mężczyzny, ale potem w końcu dał sobie przemówić do
rozumu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Sam zasygnalizował brunetce
udanie się do specjalisty. Ostatnimi czasy źle się czuła, co bardzo niepokoiło
przyjmującego. Zważywszy na ich niedawne przejścia, wszystko mogło się zdarzyć
Przeszli przez niewiarygodne cierpienie, ale w ich głowach czaiła się myśl o
maleństwie u boku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pani Justyna Smolarczyk,
zapraszam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zastań – uścisnęła dłoń
chłopaka i podniosła się z miejsca.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bała się tego, co mogła usłyszeć
za tymi drzwiami. Doskonale zdawała sobie sprawę z powikłań po poronieniu,
dlatego z sercem rozbijającym się o
klatkę piersiową usiadła w fotelu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry. Jest pani
niezwykle spięta, proszę się nie denerwować. Pierwsza wizyta to nic złego –
uspokajał miłym głosem lekarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale to nie jest moja pierwsza
wizyta – odpowiedziała cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W taki razie, co panią
sprowadza?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie czułam się ostatnio
najlepiej, a…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kilka miesięcy temu poroniłam
ciążę… - wykrztusiła z siebie Justyna, wyczuwając wilgotniejące kąciki oczu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bardzo pani współczuję, proszę
wierzyć – mężczyzna lekko uścisnął dłoń swojej pacjentki, spoglądając łagodnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję. Czy mógłby pan…
zobaczyć czy wszystko w porządku?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście. Po to się
spotkaliśmy. Zaraz się dowiemy, co się dzieje.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kilkadziesiąt minut później
dziewczyna wychodziła z gabinetu z receptą w ręku. Niepewnie spojrzała na
Bartmana, który od razu porwał ją w swoje objęcia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Moja dzielna dziewczynka –
ucałował jej czoło. – Pogadamy w samochodzie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Cisza panowała między nimi,
dopóki nie usiedli w samochodowych fotelach. Brunet pogładził delikatnie ramię
ukochanej, zostawiając na nim dłoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Powiedz mi, księżniczko, co się
dzieje?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To zapalenie, znaczy stan
zapalny… wiesz… pochwy – odparła nieśmiało, zupełnie nie wiedząc, co powodowało
do skrępowanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Skarbie, mogłaś mówić, że cię
boli, to byśmy odmówili sobie łóżkowych przyjemności – odgarnął kosmyki jej
włosów do tyłu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale w trakcie nie bolało aż tak…
Zresztą, dawno cię nie było i potem znów cię nie będzie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nie powód, żebyś cierpiała.
Przyjeżdżam do ciebie, słońce. Nie oczekuję seksu na powitanie i pożegnanie. To
po prostu wybitnie miła i bliska forma spędzania z tobą czasu. Ale nie jedyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siatkarz pocałował brunetkę w
usta, czekając na jakiś ruch z jej strony. Ta ostrożnie złapała go za głowę i
przysunęła bliżej siebie. Uwielbiał, gdy jeździła dłonią po jego włosach i
karku. Ich wargi doskonale się czuły w swoim towarzystwie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kocham cię, Zibi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mów dalej – uśmiechnął się
szeroko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Starczy, Narcyzie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No wiesz co?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po
świetnej fazie grupowej nic nie zapowiadało, że będę pewnego wieczoru siedzieć
i płakać. Nasza drużyna odpadła z rywalizacji po przegranych meczach z Brazylią
i Bułgarią w drugiej fazie rozgrywek. Bolało ich, bolało wszystkich kibiców.
Bolało mnie. Nie potrafiłam patrzeć na ich twarze pokazywane po pojedynku.</div>
<div class="MsoNormal">
Odkąd
zaczęło się źle układać w kadrze, odtąd mój kontakt z Bartoszem się urwał. Nie
odzywał się do mnie w żaden sposób, mimo moich prób porozumienia się z nim.
Nic. Zero odzewu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
O wszystkim, co się działo,
dowiadywałam się od Justyny. Zbyszek od razu do niej zadzwonił, po przegranych
mistrzostwach i wspierali się nawzajem. Chciałam, żeby mój związek też tak
funkcjonował, ale daleko było nam do tego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przyjaciółka zabrała mnie na
lotnisko w dzień ich powrotu. Z nas dwóch to ona była ta doinformowaną i na
bieżąco. Stałam bezradnie obok niej, obserwując reakcje chłopaków wyłaniających
się z drzwi do hali przylotów.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tłumek kibiców powitał ich
odpowiednio, chcąc pokazać, że dalej jesteśmy z nimi. Tak było faktycznie. Bartman podszedł do nas odkąd tylko nas
zauważył. Uścisnęłam go pokrzepiająco, a potem tonął w objęciach z Justyną.
Patrzyłam na nich i na inne rodziny reprezentantów z łezką w oku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wychylałam głowę, by dostrzec
Bartka. W końcu natrafiłam spojrzeniem na parę smutnych niebieskich tęczówek.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, ale on nie odwzajemnił grymasu.
Zaskoczona przypatrywałam się, jak Kurek odwrócił wzrok i zajął się rozdawaniem
autografów fanom. Przetarłam oczy, by nie rozpłakać się publicznie i ostrożnie
wycofałam się do wyjścia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy po wszystkim dostrzegłam parę
przyjaciół, zmierzających w moją stronę, a za nimi wlekącego się bruneta,
domyśliłam się, że zaproponowali mu podwózkę. Ostrożnie trąciłam dłoń
narzeczonego, ciągnącego walizkę. Spojrzał zdumiony na mnie i wzruszył
ramionami, zostawiając mnie z jego bagażem. Zebrałam siły, pchnęłam go do
przodu i zakończyłam ten pochód. Czułam ściskające się wewnątrz moje narządy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pozwolił Cecylii czekać na
siebie, ciągnąć jego walizkę i zadowolić się brakiem odpowiedzi. Nie miał
zbytniej ochoty na rozmowę i powinna to już zauważyć. Niepotrzebnie zabiegała o
jego uwagę, nie robiło to na nim wrażenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Szatynka otwierała przed nim
drzwi, wpuściła do mieszkania. Niedługo potem dostał obiad pod nos, niczego nie
brakowało. Nalała mu nawet kufel zimnego piwa. Wolno przeżuwał posiłek, nie
zaszczycając jej uwagą ani na moment.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Prawie cały wieczór spędził przed
telewizorem i komputerem, ignorując pytania skierowane do niego, próby
przytulenia. Musiał przyznać, że szatynka nie była natarczywa i rzadko
podejmowała próby nawiązania rozmowy. W łazience czekała na niego napełniona
wanna z pianą i kilkoma aromatycznymi świeczkami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Umyć ci plecy? – usłyszał
niepewny głos narzeczonej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po kilku sekundach ciszy klamka
powoli się poruszyła. Dziewczyna z obawą zerknęła na przyjmującego. Siedział w
wannie zanurzony aż do połowy klatki piersiowej, z przymkniętymi oczami. Na
palcach podeszła bliżej niego. Cecylia wylała sobie na dłonie odrobinę płynu do
kąpieli, po czym dotknęła ramion chłopaka. Siatkarz drgnął, ale się nie
odsunął, więc kontynuowała zabieg. W kompletnej ciszy muskała okolice jego szyi,
barków, łopatek. Tęskniła za jego bliskością, czułością, której na długi czas
jej pozbawił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czekała na jego powrót z
utęsknieniem, a przeżyła wielkie rozczarowanie. Bartka nie obchodziło to, co
się działo wokół niego. Cecylia czuła się ignorowana. Coraz bardziej miała
ochotę zadać mu pytanie, czy jeszcze ją kocha. Nie poznawała mężczyzny ,
którego teraz dotykała. Ogarniał ją coraz większy smutek i nostalgia. Traciła
ochotę na staranie się. W końcu nic nie robiło na brunecie wrażenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kurek stanowczym ruchem odsunął
dłonie dziewczyny, dając jednoznacznie znak, że może wyjść z łazienki. Podała
mu na odchodne ręcznik, a on podniósł się z wody chwilę później. Ubrał się w
spodenki do spania i podążył w stronę łóżka. Narzeczona leżała na jego prawym skraju, twarzą do ściany. Miała na
sobie zwiewną koszulkę i spodenki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siatkarz przez moment pozostawał
w pozycji leżącej, zerkając na odsłonięte skrawki kobiecego ciała. Przez długa
rozłąkę, teraz bardzo szybko się podniecił.
Podwinął materiał, odkrywając plecy szatynki, na co ta odwróciła się,
wyraźnie zaskoczona. Przesunął ją na plecy, samemu sadowiąc się nad nią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ręce nerwowo uciskały piersi,
miętosząc materiał. W końcu zdjął z partnerki koszulkę wraz ze spodniami, by
nacieszyć oczy jej nagością. Teraz bez skrępowania dotykał całego jej ciała,
gdzie tylko zapragnął. Nie przeceniał swojej wytrzymałości, więc ochoczo
rozchylił kobiecie nogi, ocierając ich podbrzusza o siebie. Szybko ściągnął
swoją bieliznę i lekko oddalił biodra, szykując się do wejścia w szatynkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wszystko do tej pory działo się
szybko, gwałtownie. Zapewne tak byłoby i dalej, gdyby tuż przed pchnięciem nie
podniósł głowy. Bartosz zamarł na kilka sekund. To wystarczyło, by dostrzec
zaciśnięte na pościeli pięści Cecylii i maksymalnie mocno dociśnięte powieki,
spod których skapywały na boki łzy. Tak jego narzeczona przygotowała się na
punkt kulminacyjny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Niepewnie otworzyła oczy, a
widząc jego zawahanie, szybko wyswobodziła się spod przyjmującego, uciekając do
łazienki wraz z rzeczami i poduszką. Próbował się do niej dostać, ale zamknęła
drzwi i nie odpowiadała na żadne nawoływanie. Mógł tylko słuchać jej cichego
szlochu, godzącego wprost w jego serce. Żałował całego dzisiejszego dnia,
przegranych mistrzostw, cierpienia ukochanej. Zamiast się podnieść, dalej
wszystko rujnował. Potarł twarz z bezsilności. Jemu samemu teraz spływała po
policzkach słona ciecz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Cecylia leżała skulona w wannie.
Podłożyła sobie pod głowę poduszkę, przykryła jednym z ręczników. Całe ciało
trzęsło się rytmicznie przy każdym oddechu. Szatynka czuła, jakby jej serce
rozsypywało się na milion kawałków, a każda malutka cząsteczka uderzała o kości
i mięśni ze zdwojoną siłą. Najchętniej zniknęłabym z tego miejsca i miasta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ból, żałość rozsadzające od
środka powodowały, że prawie się dusiła. Coraz ciężej wciągała w płuca świeże
powietrze. Przypomniała sobie noc u dziadków siatkarza, gdy ten wrócił pijany
po ich kłótni. Tak samo stał się dla niej obcym mężczyzną, którego zaczynała
się bać. Albo jego furia, po znalezieniu kartonu z prezentami. Lękała się tych
ciemnych stron charakteru bruneta. Jeśli
zamierzał tak zachowywać się co jakiś czas, to nie miała ochoty ani siły na
taki związek. Mogła go kochać, ale nienawidziła się go bać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;">Ostatni raz byłam tu z odcinkiem w Sylwestra.</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;">Wiem.</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;">Ta historia jest moją pierwszą samodzielną siatkarską historią. Pomysł pojawił się zimą 2009/2010. Zobaczcie jakie to stare :P</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;">Być może przeciągnęłam to zbyt długo, ale dalej mam pewien koncept na zakończenie i doprowadzę to do końca.</span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;">Musiałam zebrać myśli i siły, by napisać tu coś z odrobiną polotu, odrobiną siebie. Przeczytałam wszystko od początku i oto jestem znów. Spodziewajcie się rychłego końca. W końcu i tak byłam tu zbyt długo ;)</span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;">Pozdrawiam</span></b></span></div>
Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-80774531398143623642012-12-31T18:34:00.002+01:002012-12-31T18:34:17.953+01:00#53# Przeświadczenie, że gdy objąłem Cię, byłaś częścią mnie<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Musieliśmy
zwrócić limuzynę, żeby nie mogli nas wyśledzić. Chociaż nie byłam w stanie
powiedzieć, czy Robertowi jeszcze na mnie zależy. Po takim podwójnym ciosie
mało kto by się pozbierał. Byłam za to pewna, że brunet wycofa wszystkie swoje
pieniądze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Poczekaj tutaj, a ja pójdę
odzyskać moje auto. Nawet jeśli na miejscu kręci się policja, to nie powiążą
mnie może z niczym. Niedługo wrócę –
siatkarz ucałował moje czoło, zostawiwszy mnie w hotelowej jadalni. Nie
chciałam, żeby odpowiadał prawnie za to, że uratował mnie od małżeństwa z
przymusu. Wciąż dla niego tyle znaczyłam…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry pani Cecylio –
powitał mnie głos lekarza prowadzącego. Odebrałam ten telefon z lekką obawą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry. Coś się stało?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę nie wiem, co się u
pani dzieje, ale chyba same niestworzone rzeczy. Już miałem odwoływać wszystko,
gdy pan Robert zrezygnował z opłacenia operacji, a tu niespodziewanie dzwoni
jakiś inny mężczyzna i chce sfinansować ten sam zabieg. Czy to wszystko jakieś
żarty?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zamilkłam na chwilę, bo nie
mogłam spokojnie skojarzyć faktów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bartek…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie, pan Bartosz. Sam już
nie wiem, co myśleć. To ostateczna zmiana? – dopytywał mężczyzna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślę, że tak. Najmocniej
przepraszam za kłopoty. Teraz powinno być już dobrze. Kiedy się widzimy?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W przyszłym tygodniu w
poniedziałek prosiłbym o stawienie się w klinice w Warszawie. Tam przygotują
panią odpowiednio. Proszę się nie zamartwiać. Musimy być pozytywnej myśli –
doktor próbował mnie pocieszyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję bardzo, do widzenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Sączyłam filiżankę herbaty prawie
przez pół godziny. Przecież nie będę wstanie spłacić Kurkowi tego długu do
końca życia… Od zbyt intensywnego
myślenia rozbolała mnie głowa, więc rozprostowałam się delikatnie w fotelu i
przymknęłam powieki. Mały ruch i ciche rozmowy pozostałych klientów sprzyjały
mojej chwili odpoczynku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Już jestem – ktoś wymruczał do
mojego ucha. Uchyliłam powieki i ujrzałam uśmiechniętą twarz bruneta. – Udało
się. Możemy jechać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzwoniłeś do kliniki, prawda?
Wiesz, że nie będę ci miała jak zwrócić pieniędzy?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko jest załatwione, bez
obaw. Nie oczekuję tego od ciebie. Dla mnie to jest osobliwa inwestycja w
przyszłość. W to, że będę miał kogo kochać do starości – chwycił moją dłoń i
głaskał ją delikatnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Chłonęłam każde jego słowo,
próbowałam nauczyć nie na pamięć brzmienia jego głosu. Prawie zapomniałam jak
faktycznie on brzmi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, same ze mną
kłopoty…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W żadnym wypadku, Celi –
przytrzymał ręką mój podbródek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tak, chciałam, żeby mnie dotykał,
zawsze. Jednak miejsce publiczne nie było najlepsze na takie chwile. Musiałam
wytrzymać, aż znajdziemy się w domowym zaciszu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A właściwie dokąd pojedziemy? –
spytałam, patrząc na siatkarza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Do mnie, do Łodzi. Nic się nie
bój – ucałował moją dłoń i pomógł wstać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Leżąc obok Anety na ręczniku i
wystawiając tyłek do słońca, myślałam o tym wariacie, który stwierdził, że dziś
ani mu się śni wyłazić na tą pieprzoną plażę. Jego strata. Ja nie miałam
zamiaru kisić się w hotelowym pokoju. Nawet gdy był to pokój klimatyzowany i,
ku wielkiej radości Andrzeja, z wielką wanną i wprost ogromnym łóżkiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Podniosłam głowę, otwierając
jedno oko, gdy usłyszałam zbliżające się do nas szuranie. Uśmiechnęłam się pod
nosem, ale nie odezwałam się ani słowem. Wyręczył mnie Grzesiek, który
powiedział dokładnie to, o czym myślałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O proszę! Pieczona Wrona! Dziś
robisz się na chrupiąco?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bardzo śmieszne – burknął pod
nosem pan obrażalski, ładując tyłek na mój ręcznik.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przynieś sobie swój! Ty żyrafo!
– szturchnęłam go, siadając. Od razu zauważyłam jego minę. Nie wróżyła ona nic
dobrego, ale przecież ja się go nie bałam. Ani trochę – Anetka, a może
popływamy?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jasne – zgodziła się. Jedno
spojrzenie i już wiedziała, co chodzi mi po głowie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ani mi się waż podnosić się z
ręcznika! – zapiszczał Wrona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A to dlaczego? – zrobiłam
niewinną minkę, poprawiając górę od bikini. Górę, która więcej odkrywała niż
zakrywała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bo wszystko ci widać! Schowaj
je! – zawył, po czym zmroził spojrzeniem dławiącego się śmiechem Grześka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To może ja pójdę z Anetą… -
mruknął i już go nie było.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co ty sobie Wrona wyobrażasz?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Schowaj je! – upierał się przy
swoim.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Sam się schowaj! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Doris…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pieprz się! – zawołałam,
naciągając na siebie sukienkę – Nie waż się do mnie odzywać!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mrucząc pod adresem Andrzeja
epicką wiązankę niecenzuralnych słów, pomaszerowałam do hotelu. Miałam dość
jego humorków. Zachowywał się, jakby mu odbiło. Dopiero później, gdy patrzyłam
jak sam siedzi na plaży, przesypując piasek w dłoniach, zorientowałam się, że
on po prostu jest zazdrosny. Ale nawet to nie upoważniało go do tak wariackiego
zachowania. Zrobiło się już ciemno, a on dalej nie wracał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niech cię cholera, Wrona! –
mruknęłam pod nosem. Przecież nie mogłam pozwolić na to, żeby mój chłopak spał
na plaży! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Stanęłam nad nim, nie odzywając
się ani słowem. Wyciągnęłam rękę i czekałam, aż raczy ją zauważyć. Długo się
nie naczekałam. Wstał i chwytając moją dłoń, ruszył do hotelu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam – wymruczał – Nie
lubię, jak inni na ciebie tak patrzą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nikt na mnie nie patrzył, masz
jakieś urojenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wszyscy patrzyli – upierał się
przy swoim.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie chciałam się z nim już
kłócić, więc nie odpowiedziałam. Niech myśli, że się z nim zgadzam. Dzikie
kłótnie zdecydowanie nie były tym, po co tu przyjechaliśmy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A może by tak… - odwrócił się i
przycisnął mnie do drzwi naszego pokoju, przekręcając w nich klucz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A nie uważasz, że one powinny
być schowane? – spytałam. Nie od razu załapał, co mam na myśli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tutaj zdecydowanie muszą być na
wolności.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No skoro tak twierdzisz… -
mruknęłam, wsuwając mu dłonie pod koszulkę. Syknął cicho, gdy ją z niego
ściągałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc jaki jest czerwony. Bo może
i Wrona lubił słońce, ale słońce zdecydowanie nie lubiło Wrony.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="" name="_GoBack"></a>Małżeństwo państwa Winiarskich istniało już tylko formalnie.
Między kochającym się kiedyś dwojgiem ludzi, uczucia zeszły kompletnie na inny
plan. Zresztą nijak nie mogli odnaleźć dawnej miłości, wskrzeszającej ich
związek po upadkach. Teraz sytuacja wyglądała tak, jak gdyby żadne z nich nie
chciało już tego sklejać w całość.</div>
<div class="MsoNormal">
Największym
powodem do zmartwień okazał się Olivier. Musiał zostać z którymś z rodziców, a
jak wiadomo, kazać mu wybierać między mamą a tatą, to najokrutniejsze, co można
zrobić. Jednak nie było innego wyjścia. Sąd wraz ze sprawą rozwodową rozpatrzy
przyznanie opieki nad dzieckiem. Michał bał się o przyszłość, o uczucia swojego
dziecka. Przecież obiecał mu miłość, ochronę przed złem, a tymczasem nie
potrafi go uchronić przed prowadzaniem po sądach i najgorszymi chwilami w
życiu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Za każdym razem, gdy przywoził go
do siebie na weekend, bał się, że to mogą być ich ostatnie wspólne chwile. Nie
ufał Dagmarze, odkąd odkrył jej kłamstwa. Wiedział, że nie była obecnie
kobietą, którą znał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Musiałam pomóc mojemu ukochanemu
ze wszystkich sił. Chciałam stać się parasolem, pod którym mógł znaleźć chwilę
ciszy, spokoju, ukojenia. Dobrze wiedziałam, że teraz nic nie będzie łatwe.
Dlatego doceniałam to, że potrafił się przede mną otworzyć i znałam jego
uczucia. Szczególnie te, które żywił względem mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie, musimy poważnie
porozmawiać - brunet spojrzał uważnie na twarz syna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O mamie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak. Jak widzisz, nie mieszkamy
razem i nie układa się nam najlepiej - siatkarz delikatnie dobierał słowa. -
Oboje bardzo cię kochamy, więc nie chcieliśmy cię w to mieszać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Musisz wiedzieć, że tata nie
chce cię do niczego zmuszać - powiedziałam, uśmiechając się do niego
delikatnie. - Dlatego nie musisz odpowiadać od razu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba wiem... Bo mama
powiedziała, że jak z nią zostanę, to Gosia będzie moją siostrą - odparł cicho
blondynek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To, że zostaniesz z tatą wcale
nie oznacza, że nie będziesz mógł się widywać - spojrzałam porozumiewawczo na
Michała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Skarbie - posadził Oliviera na
swoich kolanach. - Zamierzam się związać z Anią i z nią zamieszkać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie zastąpię ci mamy, ale może
mogłabym...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czyli już nie mogę mówić do
ciebie ciociu, co? - uśmiechnął się chłopiec. - A mama nie będzie zła?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście, że możesz. Po
prostu nie chcę cię do niczego zmuszać. Nie jestem twoją mamą, choć bardzo bym
chciała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wy zostaniecie tutaj? Bo mama
chyba chce wyjechać. A ja nie chcę. Mam kolegów, was...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chcemy..? - spojrzałam na
bruneta, sama nie wiedząc, co postanowił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zdecydowanie. Tutaj jest mój
klub i moja ukochana - Winiarski przytulił mnie do siebie. - Nie ukrywam, że
widzimy w naszych planach i ciebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Sam więc widzisz, Oli, że nie
zamierzamy się nigdzie wynosić - spojrzałam na niego ciepło. - I jak już
mówiliśmy na początku, nie będziemy cię do niczego zmuszać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale jakbym został z wami, to
mama nie będzie na mnie krzyczeć? - spojrzał na nas niepewnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może jej być trochę przykro...
- powiedziałam powoli. - Ale my porozmawiamy z mamą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Serio? Bo ja nie chcę się
przeprowadzać. Chcę chodzić na taty mecze i mieć tych samych kolegów...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście. Nie zamierzamy ci
niczego utrudniać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Obojgu nam ulżyło po tej
rozmowie. Przyjmujący był pewny uczuć swojego syna i trochę podbudowany tym, że
mały jest bardziej skłonny zostać z nim. Na pewno siatkarz wpadłby w szał,
gdyby jego żona chciała wywieźć Oliviera niewiadomo gdzie. Sąd na pewno będzie
wolał podjąć decyzję, która nie wywróci życia dziecka do góry nogami, ale
zapewni mu stabilizację.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Będzie dobrze, kochany – pomasowałam
lekko kark bruneta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, mam taką nadzieję. Chcę
mieć was oboje przy sobie – spojrzał na mnie ciepło tymi niepowtarzalnymi,
niebieskimi oczami. Uwielbiała je większość kibicek reprezentacji, Skry,
wszystkie jego fanki, ale naprawdę, było w nich coś takiego…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cieszę się, że cię wtedy
przenocowałem po wieczorze u Celi – odparł nagle, a ja aż uśmiechnęłam się do
wspomnień.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Musiałam
troszkę przysnąć w czasie naszej podróży, bo obudziłam się okryta bartkową
bluzą. Czego to mężczyźni nie wożą w samochodzie. Tak ładnie pachniała, że
przeciągnęłam się leniwie z uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oj Kurek, Kurek…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Słucham? – spytał wyrwany z zamyślenia
i zaskoczony moją pobudką.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co ty robisz z tymi kobietami? –
roześmiałam się, podciągając się na siedzeniu. Usiadłam prosto i patrzyłam na
drogę przed nami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie bardzo wiem, o co ci chodzi…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie jesteś jakiś mega
przystojny, a wszystkie za tobą szaleją – wypaliłam, chcąc się trochę podroczyć
z brunetem. Wiedziałam, że troszkę uraziłam jego ego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cecylio! – burknął natychmiast.
– Dobrze słyszałem?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Raczej tak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja? Ja nie jestem przystojny?
To niby który ci się podoba? – bulwersował się Bartek. Mało co nie parsknęłam
śmiechem. Wyglądał tak uroczo z tym zaciętym wyrazem twarzy, gdy zerkał na mnie
z ukosa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pamiętaj, że prowadzisz. Co do
podobania… Nie wiem… Z siatkarzy to na pewno Bartman, taaak. Jest na czym
zawiesić oko – pokiwałam głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Phi! To czemu jesteś tutaj, a
nie z nim?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Justyna była szybsza, a ja
zadowoliłam się tym, co zostało – czułam, że stąpam po krawędzi. Jeszcze
chwila, a pewnie by mnie wysadził.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Proszę cię! Naprawdę tak
uważasz? – zwolnił lekko, chcąc mi się przyjrzeć. Musiałam grać niewzruszoną. –
Mówisz mi to teraz? Że jestem jakimś marnym pocieszeniem po nieudanych łowach?
Padliną?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wkurzony Bartosz, to sexy
Bartosz – wypaliłam w końcu, wyciągając rękę, żeby pogłaskać jego policzek i
podrapać go za uszami, tak jak lubił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Teraz sexy, a tak to nie najprzystojniejszy
– prychnął siatkarz pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Parkuj marudo, bo marzę o
kąpieli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wyszłam z łazienki, czując się
jak nowonarodzona. Zdążyłam sobie przywłaszczyć jakiś podkoszulek Bartka i
spodenki, oczywiście zbyt duże na mnie. Kurek na mój widok parsknął śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie każdy jest takim wielkoludem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przypominam, że to ja
powinienem być za tamto obrażony – pogroził mi palcem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale nie jesteś, mój
przystojniaku – przytuliłam się do niego mocno. – Przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma za co. Cieszę się, że
humor się ciebie trzyma po tym wszystkim – głaskał moje plecy. – Bardzo się
martwiłem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja też, bo myślałam, że będę
musiała żyć bez ciebie – mruknęłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Musisz mi od teraz obiecać, że
jeśli będzie coś nie tak z tobą, to mi pierwszemu powiesz, choćby milion
dziewczyn odbierało mój telefon – uścisnął mnie z całych sił. Kochałam go. Za
to i wszystko inne. Kochałam te ramiona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze, kochanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oj Celiś…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może wyjdę na erotomankę, ale…
Chcę cię mieć przy sobie. Jak najbliżej się da. Czuć cię. Jak najmocniej. Całuj
mnie, dotykaj, bądź ze mną. Kochaj mnie – wyrzucałam z ciebie słowa, muskając
ustami jego wargi. Spoglądałam raz po raz w jego oczy, szukając odpowiedzi.
Jego serce biło szybko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kocham cię, cały czas, zawsze.
Skarbie – szybko przewrócił nas na łóżko i spełniał moje wcześniejsze
pragnienia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba nie zabrzmi to najgorzej,
jak powiem, że za tym tęskniłam? – wyszeptałam cicho, gdy pozbywaliśmy się
ubrań.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wcale. Należymy do siebie –
odparł poważnym tonem i pocałował mnie zachłannie, a ja odgadłam, że tęsknił
tak samo mocno jak ja.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mieliśmy cały wieczór dla siebie
i właśnie razem, we dwoje go spędziliśmy. Cały czas czułam dreszcze na swoim
ciele pod wpływem jego pocałunków. Dotykiem uczyłam się ponownie jego sylwetki
jeszcze bardziej umięśnionej dzięki treningom.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Miał rację. Należałam do niego.
Nie tylko tego dnia, ale każdego poprzedniego, odkąd się poznaliśmy i każdego
kolejnego, który był przed nami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wystarczy, że będziesz mnie
chociaż trochę kochał. Nie muszę liczyć się bardziej niż siatkówka. Tez
uwielbiam ten sport i rozumiem twoje oddanie – przerwałam ciszę w sypialni.
Gładziłam jego włosy jedną dłonią, a druga trzymałam na jego torsie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wygaduj bzdur, to dwie
zupełnie różne miłości. Mogę grać do końca świata, gdy będę miał twoje
wsparcie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Będę na każdym meczu, na którym
będę mogła się pojawić. Zawsze będę obok – odparłam pewnie, patrząc w jego
oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Spała u
boku kochanego mężczyzny i czuła się szczęśliwa. Ostatnio Zbyszek pokazał, jak
bardzo mu zależy i mało nie przypłacił tego zdrowiem albo życiem. Nie chciała
więcej takich demonstracji. Justyna pragnęła mieć go obok, żywego, uśmiechniętego,
robiącego, to co kocha.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie – dotknęła jago
policzka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Słucham, Słońce ty moje
najpiękniejsze? – uśmiechnął się przyjmujący.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co byś zjadł na śniadanie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ciebie, ale kogo bym wtedy
kochał? Może jakąś jajecznicę, cokolwiek, nic wymyślnego – Zbyszek ucałował czoło
brunetki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma sprawy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jedli posiłek, rozmawiając miło i
planując zajęcia na przyszłe dni. Justyna miała wizytę u ginekologa, z którym
współpracowała od czasu ostatniego poronienia. Razem chcieli przywrócić jej
organizm do zdrowia i przygotować na kolejną być może ciążę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To mój – odparła dziewczyna,
gdy w mieszkaniu rozległ się dzwoniący telefon. – Słucham?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hej, Jusia – usłyszała znajomy
głos. Spojrzała jeszcze raz na wyświetlacz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celi? Co to za numer?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Eee… Bartka? – usłyszała lekkie
zawahanie szatynki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A co ty robisz u Bartka? –
spytała już z wyraźnym rozbawieniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Noo… Pogodziłam się z nim.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Już ja wyczuwam ten twój
uśmieszek. Dobrze wiem, po czym masz taki rozmarzony głos – roześmiała się
brunetka. – Opowiadaj, jak to się stało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Długa historia, ale jest już
dobrze. Totalnie dobrze i będę żyła. Muszę mieć operację w Warszawie, ale mam
same pozytywne myśli. Opowiem ci, jak się spotkamy. Przepraszam, że nic nie
powiedziałam – potok słów przyjaciółki lekko ją zdumiał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wolę nie myśleć, jakby to się
skończyło. Domyślam się, że Kurek cię powstrzymał od zrobienia jakiegoś
głupstwa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Największego na świecie. Ślub z
Robertem… Oby nie pomyślał, że do trzech razy sztuka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co?! Czy ty miałaś zaćmienie
umysłu? Podziękuj Bartoszowi, powiedz, że wiszę mu dużego loda – wykrzyknęła dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Powiedziałam mu i cieszy jak
głupi. Pyta, kiedy ma przyjechać na tego loda – mruknęła niezadowolona Cecylia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hahaha wariat z niego. Niestety
chyba myślimy o czym innym Bartusiu – odparła brunetka ze śmiechem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;">No to na urodziny sobie wrzucę, a co :D</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;">Serdeczne, wielkie dzięki dla wszystkich tych, które pamiętały o mnie ;*</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;">Dziękuję za życzenia, odcinki mi zadedykowane i dla mnie napisane :*</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;">Jesteście wielkie ;)</span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;">W nagrodę pozytywnie ;) I tu też niebawem koniec dziewczynki :)</span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><b><span style="color: #783f04;">Pozdrawiam</span></b></span></div>
Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-24816775492427254962012-10-20T20:11:00.001+02:002012-10-20T20:11:03.487+02:00#52# Jest taka złość, po której nie mam nic. <br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
14.00
Włocławek. 11.00 Płock. Przerażony spojrzał na zegarek. 9.00<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cholera! – poniosło się po
mieszkaniu, gdy uderzył nogą w szafkę. Właśnie chaotycznymi ruchami wkładał na
siebie spodnie. Założyłby się, że gdzieś tutaj rzucił wczoraj koszulkę.
Granatowy t-shrit w końcu trafił w jego ręce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Golenie, śniadanie – wszystko
poszło w niepamięć. Musiał zdążyć na czas, żeby nie dopuścić do tej cyrkowej
ceremonii. Przecież Cecylia nie chciała zostać żoną Roberta, a mimo to właśnie
to miało się dzisiaj stać. Kurek nie mógł w to wszystko uwierzyć. Wiedział, że
nie wybaczyłby sobie do końca życia, gdyby spóźnił się bo zaspał. Teraz mógł
tylko zwymyślać się w myślach i dociskać pedał gazu w samochodzie. Może jakimś
cudem zdąży.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Gdzie twój
stęskniony szept<br />
Bym cię zawsze przytulał do snu <br />
Dziś wszystko podzielić chcesz<br />
Lecz miłości nie przetniesz na pół<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na zegarze wybijała już 11, a w
radiu zaczęli nadawać wiadomości. Kurek właśnie mijał tablicę z napisem
„Płock”. Chciał, żeby Mazurkiewicze mieli mały poślizg. Przecież zawsze nie
wszystko jest na czas. Ręce drżały brunetowi na kierownicy, gdy wjechał w ulicę
docelową. Nie zdążył się ucieszyć z dotarcia na czas, gdyż limuzyna właśnie
odjechała spod jednego z domów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wstawaj, kochanie. Chyba nie
chcesz się spóźnić na własny ślub – kobieta zajrzała do pokoju.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Z największą chęcią – mruknęłam.
Zwlekłam się z łóżka, chociaż miałam ochotę w nim zostać. Miałam nadzieję, że
ten dzień nigdy nie nadejdzie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Mój piękny
panie z tego wszystkiego nie mogłam zasnąć<br />
Więc nie mógł mi się pan przyśnić dziś<br />
I tak odchodzę bez pożegnania jakby znienacka<br />
Ktoś między nami zatrzasnął drzwi<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy zeszłam na śniadanie, na dole
krzątało się mnóstwo osób, które miały zadbać o mój wygląd w tym dniu. Makijaż
i fryzura musiały przetrwać podróż do Włocławka. Suknię miałam ubrać na
miejscu, aby się nie zgniotła. Mi nie robiło to większej różnicy. I tak ubrali
mnie w jakąś jasną halkę i żakiet.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wszyscy skakali i cmokali z
zadowolenia wokół mnie. Przed domem czekała beżowa limuzyna. Na szczęście
miałam jechać nią sama bez pana młodego, który podobno był już na miejscu. Mój
koszmar miał się spełnić za kilka godzin. Chyba już nic nie zamierzało zmienić
planu Roberta. Z niechęcią wsiadłam do samochodu, zerkając wcześniej na dom i
ulicę. Na siedzeniu obok spoczęła moja wiązanka. Ohydne żółte róże…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Zatrzymaj
mnie nie daj mi odejść<br />
Zapomnę cię nie będzie już nic<br />
Cienie we mgle jak znajdę drogę<br />
Jutro już nikt a dziś jeszcze my<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Możemy jechać? – spytał szofer.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, tak – odparłam nim matka
zdążyła przynieść mi coś jeszcze. Starczy pamprowania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Powoli mijaliśmy ulice mojej
rodzinnej miejscowości. Zapewne po ślubie Robert planuje zamieszkać gdzie
indziej. Przewidział dla mnie rolę dodatku do swojej osoby. Nie zwracałam uwagi
na mijane miejscowości. Od czasu do czasu zatrzymywaliśmy się na czerwonym
świetle.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tak naprawdę, to miałam ochotę
się rozpłakać. Po prostu, z bezsilności. Życie postawiło mnie przed
niesprawiedliwym wyborem. Pogoda zamiast współgrać z moim ponurym nastrojem,
sprawiła figla i od rana słońce świeciło pełnym blaskiem bez najmniejszej
chmurki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Mój piękny
panie ja go nie kocham, taka jest prawda<br />
Pan główną rolę gra w każdym śnie<br />
Ale dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama<br />
Życie jest życiem pan przecież wie<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Za
szybą ludzie toczyli swoje życie, nie wiedząc jaki los czeka dziewczynę, która
przejeżdża obok nich. Czy pomogliby mi, gdybym chciała uciec? Tym razem Robert
nie odpuściłby pewnie tak łatwo.
Wystarczy ten kierowca z dziwnym spojrzeniem. Nie wiem na których z
kolei światłach się zatrzymaliśmy, ale skrzywiłam się na odgłos pisku opon
gdzieś niedaleko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Co do
choler… - warknął mężczyzna za kierownicą, gdy ktoś otworzył drzwi z jego
strony. Osobnik wypchnął go z samochodu i sam zasiadł w fotelu kierowcy.
Odjechaliśmy szybko z tego miejsca. Z przerażeniem spojrzałam w lusterko przy
przedniej szybie.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Uderzył ze złością w kierownicę.
Przecież to nie mogło się tak skończyć. Sam na własne życzenie zmarnował
ostatnią szansę. Jak mógł być tak głupi… Wtedy i teraz…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zawsze lubiłeś filmy z
pościgami. No, Bartek, zabawisz się
glinę – mruknął do siebie i zostawił za sobą czarne ślady opon na asfalcie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jechał najprostszą drogą do
Włocławka, licząc, że tą samą podąża gdzieś samochód z jego ukochaną. W końcu
do ślubu były jeszcze 2 godziny. W końcu namierzył wzrokiem limuzynę. Docisnął
pedał gazu i wyprzedził ciężarówkę przed sobą, ledwo unikając kolizji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Gdzie to
jest? Już mnie nie pytaj<br />
Naprawdę nie wiem<br />
Gdzie to jest? Może gdzieś w nas<br />
A może tu<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jechali przez jedno z miast na
trasie. W korku ulicznym stał kilka samochodów za szatynką. Jęknął, gdy
zobaczył zmianę świateł. Gdy oni odjadą… Jest! Pojazd zatrzymał się, nie
ryzykując przejazdu na czerwonym. Wskaźnik u góry wskazywał pół minuty
czekania. Bartosz gwałtownie skręcił we wjazd do sklepu. Zaparował z brzegu i
pognał między samochodami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czy zastanawiał się nad tym, co
robił? Ani sekundy. Po prostu zachowywał się jak szaleniec, ale tylko takie
postepowanie mogło przynieść sukces. Miał nadzieję, że nikt nie rozjedzie
biednego kierowcy Roberta, gdy wywalał go na zewnątrz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Obejrzał się przez ramię, nie
mogąc dłużej czekać. Gdy zobaczył ją, cień samej siebie, prawie serce mu
stanęło. Musiał jednak uważać na drogę. Wyprostował luterko wsteczne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bartek?! – krzyknęła Cecylia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spokojnie, nie denerwuj się.
Wiem o wszystkim. Zabieram cię stąd Celiś – odparł drżącym tonem. Nie wierzył,
że mu się udało, że ona jest tak blisko, ciągle stanu wolnego. Ciągle żywa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko? – ledwo dosłyszał ten
niemrawy szept.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Połóż się, prześpij. Porozmawiamy,
jak się gdzieś zatrzymamy – odparł przyjmujący z nikłym uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zatrzymał się na obrzeżach Łodzi.
Słońce przedzierało się między drzewami. Stał oparty o samochód, podziwiając
urok lasu w pełni lata. Kurek odchylił głowę w tył i przymknął powieki. Tyle
dziś się wydarzyło… Kontemplację przerwał mu cichy dźwięk otwieranych drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego, Celi? - spytał z
żalem, przerywając panującą dotychczas ciszę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Taki był warunek Roberta...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Warunek? Do czego? - zadawał
kolejne pytania, jednak nie usłyszał odpowiedzi. - Wcale go nie kochasz,
prawda?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nigdy go nie kochałam... W
zamian za pieniądze, miałam za niego wyjść...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pieniądze? - zaśmiał się,
wstając energicznie. Chwycił ją za ramiona i zmusił, by spojrzała mu w oczy. -
Nie kłam, nigdy tego nie potrafiłaś. Pieniądze nie były dla ciebie ważne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, gdy chodziło o moje
życie... Mówię prawdę – mruknęła cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celi, co się dzieje? - puścił
ją, ale nie przestał patrzeć jej w oczy. Schował jedynie ręce do kieszeni spodni.
- Nie mówisz mi wszystkiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bo te pieniądze... były na moją
operację - wyszeptała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak to...? – odparł równie
cicho i spojrzał na nią ze strachem w oczach. - Boże, jak to na operację?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Na zaawansowaną niewydolność
serca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego mi nie powiedziałaś
wcześniej? – zawołał przyjmujący z żalem. - Dlaczego to do tego pedała
zwróciłaś się o pomoc, a nie do mnie? Przecież wiesz, że ja dla ciebie...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W naszej ostatniej rozmowie,
jakoś tego nie odczułam. Dałeś mi do zrozumienia zupełnie coś innego – szatynka
odważnie spojrzała w jego oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wtedy ja... - zawahał się. -
Zachowałem się jak ostatni dupek. Wiesz, jak reaguję na jakąkolwiek wzmiankę o
Robercie, nawet najmniejszą... Cholernie żałuję, że wtedy dałem się ponieść
emocjom, bo gdyby nie to, to może teraz my bylibyśmy w kościele, przed ołtarzem
i to ja mógłbym ci pomóc...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Trudno, za późno. Stało się i
czasu nie cofniesz. Teraz już nie dostanę kasy od niego... Pozwól, że już pójdę
– dziewczyna odwróciła się i chciała odejść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celi, nie! – siatkarz podszedł
do niej i chwycił ją za rękę. - Nie pozwolę ci odejść. On ci nie pomoże, ale
ja... Zależy mi na tobie, nie rozumiesz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak mam ci wierzyć? Robisz to
pod wpływem chwili, a jutro możesz żałować. Z resztą i tak kogoś masz, prawda?
Nic nie musisz dla mnie robić. Niczego nie oczekuje. Odejdę po cichu...
Miesiąc, może dwa...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cecylia, do cholery! - krzyknął
i przyciągnął ją do siebie, obejmując dłońmi jej twarz. - Kocham cię!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bez pytania i żadnych ceregieli
po prostu ją pocałował, żeby skosztować smaku, za którym tęsknił od bardzo
dawna. Jej usta. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak mu jej brakowało i jak
dawno nie trzymał jej w ramionach. Czuł się, jakby robił to po raz pierwszy,
jeszcze raz. Po prostu miał dziewczynę w swoich objęciach. Zapełniał puste
miejsce ostatnich miesięcy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tyle razy ci mówiłam, żebyś nie
klął przy mnie - mruknęła cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam. Wiesz, że czasami
trudno mi się powstrzymać – odparł Kurek, uśmiechając się lekko. Delikatnie starł
kciukiem pojedynczą łzę, spływającą z policzka ukochanej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie przejmuj się. Po co ci
dziewczyna, która umrze?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Sama mnie prowokujesz... -
zaśmiał się cicho. - Nie umrzesz, bo będę przy tobie. Zapłacę za tą operację.
Oddam ci swoje serce, jeśli będzie to konieczne. Nie opuszczę cię, choćbyś
chciała odejść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bartek... Ty nie możesz... To
ponad 300 tysięcy, do tego opieka i sanatorium, a wszystko za granicą. Nie
pozwolę, żebyś wydał na mnie pół rocznej pensji. Bardzo miłe są twoje słowa,
ale... Jak ona ma na imię? – spytała nagle Cecylia. Chłopak odpowiedział, ale
nie na to pytanie. Chyba nie do końca ono do niego dotarło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma ale, kochanie -
pocałował ją lekko w usta z uśmiechem. - Pojadę tam z tobą. Nie wymigasz się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak ona ma na imię? –
powtórzyła szatynka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kto? – spytał zdezorientowany
brunet, ale po chwili zrozumiał. – Natalia. To córka znajomego ojca. Nic mnie z
nią nie łączy. To ona kazała mi do ciebie zadzwonić. Nawet uderzyła mnie patelnią!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Cecylia chwilę analizowała jego
słowa. Nie mogła powstrzymać śmiechu. Wizja, jak jakaś dziewczyna tak urządza
Kurka, była niezwykle zabawna. Lekko skinęła głową, a potem natychmiast
spoważniała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bartuś... A jak się nie uda? -
wtuliła się w niego mocno i zapłakała w koszulę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nam miałoby się nie udać? –
wyszeptał przyjmujący w jej włosy. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kocham cię - wydusiła z siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja ciebie bardziej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale... Skąd wiedziałeś? –
zapłakane oczy spojrzały pod gorę na twarz chłopaka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O ślubie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak. Skąd wiedziałeś, gdzie
przyjechać?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To dzięki Mikołajowi... -
mruknął. - Nie sądziłem, że to od niego uzyskam pomoc. Jestem mu bardzo
wdzięczny, ale wątpię, bym mógł mu zaufać tak jak wcześniej...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zadzwonił do ciebie? – zdumiała
się Celi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak. Sam się zdziwiłem. W
końcu... No, poniekąd mnie zdradził. Byliśmy kumplami – Bartek skrzywił się. -
A on wcale nie starał się sprostować moich oskarżeń co do waszego związku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może to ty nie dałeś sobie nic
powiedzieć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może - uśmiechnął się lekko. -
Wiesz, nadal nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że wy mogliście... Że ty...
Aż mnie trzęsie na samą myśl, że to on miał cię dotykać, całować... Jesteś
moja.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale ja nie pozwoliłabym mu tego
zrobić. Tylko jeden mężczyzna może to robić.. – odpowiedziała szatynka, mrużąc
oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I wcale nie jest nim też ten
pier... - widząc karcący wzrok dziewczyny, brunet poprawił się z krzywym
uśmiechem. - Lobelcik od siedmiu boleści.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, to nie on.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cieeekawe, kto jest tym
szczęściarzem - zaśmiał się, całując ją znowu. - Ale niech sobie nie pozwala na
wiele, bo będzie miał ze mną do czynienia!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chcesz bić samego siebie? –
odparła Cecylia z szerokim uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ojej, to ja... – mruknął
chłopak udając zdziwienie, po czym roześmiał się głośno. Teraz wrócił jej
Bartuś. - Wiesz, Kuba uważa, że czasem mam rozdwojenie jaźni...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kuba to jednak mądry człowiek
jest - wytknęła mu język. W myślach stwierdziła, że Jarosz utrzymuje Kurka przy
normalności.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tylko mu tego nie mów, bo
zakocha się w sobie jeszcze bardziej, niż teraz...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba mu to nie grozi. Za to
jego koledze owszem - uniosła znacząco brwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie, czyżbyś mówiła o
mnie? – siatkarz uniósł jedną brew.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie no skąd, jakbym śmiała obrażać
Bartosza I Samochwałę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No wiesz... - zaperzył się i
szybko od niej odsunął. - Teraz to ja się focham, o!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze, to na razie - wskoczyła
do samochodu, zobaczywszy kluczyki w stacyjce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cecylia! No weź! - zawołał za
nią. Ukochana pomachała mu przez szybę i udawała, że odpala wóz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celka, do cholery! To nie jest
zabawne! - krzyknął, usiłując otworzyć drzwi, ale te były zablokowane.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Coś mówiłeś? - uchyliła szybę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Że bardzo cię kocham. -
mruknął, pochylając się nad nią.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
- Ja ciebie też - wpiła
się w jego usta. Przez tak długą rozłąkę, nie mogła się nim nasycić.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Któż tu zawitał? Oto ja :)</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Świeżo upieczona mieszkanka Krakowa :) Od października zawitałam w te nowe progi oraz w progi AGH. Pozdrawiam czytelniczki stąd i okolic :) Odcinek tylko z główną parą, jak chciała moja Ciotka ukochana ;)</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Poza tym, dziękuję Ani, za dialog, który kisiłam w dokumentach o ho ho<br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">A wy dziękujcie Tittcie, bo namówiła mnie do dodania dziś, lekko mówiąc.</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Pozdrawiam</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">P.S. Gdybym była wredna, napisałabym, że to koniec, ale cóż, jeszcze nie xD</span></o:p></span></b></div>
Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-8371936225525600772012-08-22T17:23:00.001+02:002012-08-22T17:23:17.352+02:00#51# If you love me like I love you <br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">Nie mogłam tak po prostu zniknąć
i przejść nad wszystkim do porządku dziennego. Za sobą miałam już wizytę u Mikołaja. Stwierdziłam, że jemu mogę powiedzieć wszystko od deski do deski, bo i tak nie wygada. Nie pochwalał mojego zachowania, ale chyba starał się odrobinę zrozumieć. Wcale mi nie było z tym wszystkim łatwo i doskonale wiedziałam, co robię. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">Doceniając stałą szczerość Anki,
postanowiłam odwiedzić ją w Bełchatowie. Potrzebowałam zobaczyć jeszcze raz jej
pogodną twarz i sprawdzić, jak się ma jej sytuacja w związku z państwem
Winiarskich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celi? - powiedział Michał, unosząc na powitanie brwi ze
zdziwieniem. - Hej, wejdź. Ania zaraz... Jest w łazience, ale powiem jej, że przyszłaś.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No ja, skąd to zdziwienie? Widzę, że masz
sentyment do tego mieszkania - uśmiechnęłam się do przyjmującego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz... To właściwie prawie jak dom - przyznał, prowadząc
mnie w głąb mieszkania. - W starym nie mam czego szukać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyznam, że coś słyszałam od
Ani.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak? Mówiła ci coś więcej? O mnie, o... nas? – patrzył na
mnie uważnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Sam mi podpowiadasz - zaśmiałam
się. - Jesteśmy przyjaciółkami przecież. Na pewno nie wiem wszystkiego, ale
tyle ile potrzebuję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobra, to ja może już ją zawołam... - rzucił, po czym podszedł
do drzwi łazienki. - Anuś? Cecylka przyszła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Już, już - mruknęła dziewczyna. Chwilę później wypadła z
pomieszczenia, prawie uderzając drzwiami siatkarza. - Celiś, kochanie! Dobrze
cię widzieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale ja tu jeszcze jestem -
mruknął masując ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To ja - odwzajemniłam uścisk
blondynki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, Misiek. – Ania pocałowała mężczyznę w
policzek. - No, ściągnij już te okulary. Blask Michała wcale nie jest taki
oślepiający... Boże, co się stało?! - zawołała, gdy tylko zsunęłam okulary z
nosa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To ja może zrobię wam kawy czy coś... - mruknął Winiar,
wycofując się w stronę kuchni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ostatnio mało sypiam -
odwróciłam głowę w stronę okna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celuś, nie strasz mnie, proszę! - głos dziewczyny drżał,
najwyraźniej była bardziej przestraszona ode mnie. - Usiądź, jesteś strasznie
blada. Powiedz mi zaraz, co się dzieje?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Troszkę choruje…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Troszkę? - spojrzała na mnie nieufnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No bo w zasadzie to właśnie
przyszłam ci powiedzieć.. - spojrzałam na nią ze strachem w oczach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak? Proszę, nie trzymaj mnie w niepewności!. Boję się o
ciebie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Coś poważnego mnie wzięło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cecylia, no! - zawołała z przerażeniem Anka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziewczyny, wszystko okay? - Michał wyjrzał z kuchni
zaniepokojony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mogę liczyć na waszą dyskrecję?
Chcę, żeby nikt więcej o tym nie wiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To oczywiste - Winiarski usiadł obok Ani i chwycił dłoń
roztrzęsionej dziewczyny. Wydawała się być bardziej przejęta, niż ja, choć to
ja byłam chora.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Anuś, nie denerwuj się. Nie
chcę, żeby ci coś było. Wystarczy, że ja mam teraz pod górkę... - urwałam, a
oni milczeli. - Mogę nie dożyć przyszłego roku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co? - dziewczyna niespodziewanie wybuchła płaczem. Potem
zaśmiała się, ale w jej oczach nadal błyszczały łzy. - Żartujesz sobie, prawda?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Prędzej czy później i tak, by
wyszło na jaw. Jedynym ratunkiem jest operacja, ale ja nie dysponuje takimi
środkami...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Możemy ci jakoś pomóc? - spytał Michał, automatycznie
przytulając do siebie ukochaną, która nie potrafiła wykrztusić ani słowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, już wystarczająco dużo dla
mnie robicie. Poradzę sobie. Jestem w trakcie załatwiania tej sprawy, może się
uda - mruknęłam, nie chcąc im mówić o Robercie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Obiecasz mi coś? - powiedziała cicho Ania, na chwilę
odsuwając się od ukochanej kryjówki, jaką było ramię Michała. Spojrzałam na nią
z bladym uśmiechem. - Powiedz Bartkowi. Zasługuje na prawdę, mimo wszystko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, że chciałam? Pierwsze co
zrobiłam, to był telefon do niego, ale.. On już sobie kogoś znalazł.. To nie ma
sensu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak to? Nie, nie wierzę. Mógł być zły, ale kochał cię bardzo.
Nie mógł ot tak zapomnieć - Ania pokręciła głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ma rację. On bardzo długo wszystko przeżywa, ale nawet w
akcie rozpaczy nie byłby w stanie znaleźć sobie dziewczyny na... no na jeden
raz. - dodał Michał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Że to tak ujmę.. Wyśmienicie
się bawili, gdy dzwoniłam i widocznie w czymś przeszkodziłam. Może ma kogoś na
stałe. Już mnie to nie obchodzi - podeszłam do parapetu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie... - mruknęła Ania, obejmując mnie. Uśmiechnęłam się
do niej blado. - Zobaczysz, jeszcze wszystko się ułoży. Pamiętaj, że mam się
bawić na twoim weselu!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wybiegajmy tak daleko w
przód, mogę umrzeć w panieńskim stanie. Jakoś to będzie.. No ale ja wam tu nie
będę przeszkadzać i zasmucić. Kochajcie się i spędzajcie razem czas, a ja już
uciekam - sięgnęłam po okulary.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celi, proszę... - w oczach mojej przyjaciółki ponownie
pojawiły się łzy. Michał staną szybko obok niej i przytulił ją. Uśmiechnęłam
się lekko. W końcu byli szczęśliwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O co chodzi? - spytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie zostawiaj mnie tak - mruknęła, wyplatając się z uścisku
siatkarza. Podeszła do mnie i objęła mnie nieporadnie. Nigdy nie widziałam jej
w takim stanie. - Dopiero co odzyskałyśmy kontakt. Nie chcę tego tak kończyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli wszystko dobrze pójdzie,
to obiecuję, że jeszcze się zobaczymy. Znalazłam pewne wyjście. Tylko wszystko
ma zostać tajemnicą. Odezwę się - wyszeptałam do jej ucha.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kocham cię, wiesz? - mruknęła mi do ucha i przytuliła się
mocno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ekchm... I co ja mam teraz myśleć? - zaśmiał się Winiar,
czym rozładował sytuację.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No, idź. Potem cię nie puszczę. - Ania otarła łzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Teraz ściskaj Michała. Do
zobaczenia - pomachałam tej uroczej dwójce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na samo
wspomnienie wczorajszego wieczoru, Justyna roześmiała się cicho. Na szczęście
Zbyszek cały i zdrowy spał obok niej na łóżku w salonie. Po jego stwierdzeniu,
że boi się ciemności, nie miała innego wyjścia, jak zostać u jego boku. Lekko
poczochrała włosy chłopaka i podeszła do okna odsłonić rolety. Poranne słońce
zawitało do pokoju, a Bartman przewrócił się na drugi bok.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
zeszła na dół. Zajrzała jeszcze do łazienki sprawdzić, czy zostawili wczoraj po
sobie porządek, a potem zabrała się za śniadanie. Zapachy z patelni widocznie
kogoś zwabiły, bo na schodach rozległy się powolne kroki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry – Barbara zawitała
do kuchni w szlafroku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A dzień dobry. Wyspałaś się
mamo?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pewnie, tylko wiesz, chyba
mieliśmy gości w ogrodzie – mruknęła kobieta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czemu? – Justyna zdziwiła się,
prosząc w myślach, aby nie chodziło o kwiaty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wyobraź sobie, że wychodzę rano
do ogrodu, a tam zdewastowany klomb. Nie wiesz, co się stało z naszymi różami?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ledwie padło to pytanie, a na
korytarzu rozległ się huk, przypominający spadanie ze schodów. Obie kobiety
wyszły szybko sprawdzić, co się stało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nic mi nie jest – oznajmił
siatkarz, podnosząc się z ziemi. Jusia zakryła usta ręką. Domyśliła się, co
było przyczyną tego incydentu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pogodziliście się? – pani domu
zerkała to na swoje dziecko, to na gościa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak – przyznała jej córka i uśmiechnęła
się nieśmiało. – Zobaczymy, co z tego wyjdzie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiedzcie, że bardzo się cieszę.
Zbyszku, na jakie ciasto masz ochotę? – pani Basia spytała przyjmującego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A mnie się nigdy nie spytasz! –
oburzyła się Jusia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ma się te względy – mrugnął
okiem Zibi i przytulił dziewczynę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wszystkich zadziwił dzwonek do
drzwi tuż po obiedzie. Brunetka rozpoznała auto przed domem. Czym prędzej
pobiegła otworzyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celiś – przytuliła mocno
przyjaciółkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zaraz mnie udusisz, ale cieszy
mnie twoje powitanie – roześmiała się szatynka. – Jak się czujesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właź do środka, a nie. Ja?
Wyśmienicie – Justyna prowadziła gościa do salonu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A jak sprawa ze Zby… O, cześć
Zbyszek – Cecylia zareagowała na widok siatkarza. Popatrzyła zdezorientowana po
znajomych.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pogodziłam się z mim głupkiem,
jak zaryzykował dla mnie swoje piękne poślady – zaśmiała się warszawianka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale że jak? – dopytywała
młodsza z dziewczyn.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jusia, nie kompromituj mnie,
okej? – mruknął zażenowany sytuacją Zbigniew.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Coś czuję, że wolę nie pytać o
szczegóły – Celi uśmiechnęła się pocieszająco w kierunku chłopaka. – Widzę, że
nie niepotrzebnie się o was martwiłam…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie jestem aż taki okrutny –
brunet pocałował w policzek dziewczynę. – A ty co tutaj robisz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wpadłam odwiedzić przyjaciółkę.
Po prostu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie bałaś się, że… - zaczęła
Justyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przecież nie chcieli mnie znać
– szatynka wzruszyła ramionami. – Nic mi nie zrobią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chcesz coś zjeść, wypić? Jak
się czujesz? Powiem, że wyglądasz dość blado – brunetka spytała z troską,
siadając tuż obok. – Cel…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyjechałam pogadać, a nie.
Nie umieram – zaśmiała się, ukrywając krzywy uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Aż dziwne, iż cały blok nie drżał
w posadach, gdy Dorota biegała z pokoju do pokoju, niczym wichura, w
poszukiwaniu zaginionych rzeczy. Wszystko dlatego, bo razem z Andrzejem
wybierali się na wakacje, a całkiem spontanicznie przyłączyli się do nich Aneta
i Grzegorz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pantero, oni za godzinę będą –
zasugerował Wrona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślisz, że nie wiem? Nie moja
wina, że trzymasz w mieszkaniu krasnoludki, które wszystko mi pochowały –
mruknęła brunetka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przecież miałaś wczoraj czas na
spakowanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Miałaś wczoraj, bla, bla, bla –
przedrzeźniała chłopaka, zapinając walizkę. Niedługo potem rozległ się dzwonek.
- Nie mów, że to już Aneta?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobra, pójdę sprawdzić –
poczłapał do drzwi. – Heeeeeej – przeciągnął powitanie ze zdziwienia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć, przeszkadzam? – spytała szatynka
stojąca na progu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie no, ską… - zaczął Endriu,
ale jego partnerka natychmiast przybiegła i rzuciła się na gościa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celuuu, tęskniłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Widzę, uwierz. Na pewno nie
przeszkadzam? – ponowiła pytanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wprawdzie za godzinę jedziemy
na lotnisko, ale zdążymy pogadać. Gdybyś zadzwoniła, umówiłybyśmy się na
wczoraj – nadawała Dorota.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przynajmniej was zobaczę –
uśmiechnęła się Cecylia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie tylko nas, jak poczekasz to
także Gregora z Anetą. Lecimy razem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ooo, koniecznie. Zaoszczędzą mi
podróży do Krakowa – odparła szatynka. Na pytające spojrzenia dwójki,
wyjaśniła: - A podróżuję sobie po wszystkich moich przyjaciółkach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co u ciebie w ogóle? Jakieś
wakacje? Wyrwany przystojniak? – wypaliła dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Doris, nie szalej – zaśmiała
się. – Do tej pory siedziałam w Łodzi. Nie wiem czy gdzieś się wyrwę, a co
dopiero kogoś.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak widzisz, ja stale z tym
samym prykiem – brunetka mrugnęła do chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zobaczymy, jak będziesz coś
chciała od PRYKA – zbulwersował się Andrzej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wronka, nie dramatyzuj, bo
ubiorę dekolt – zagroziła bydgoszczanka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bardzo się kochacie, oj bardzo
– przyjaciółka patrzyła na parę z uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry, suchy chleb dla
konia zbieram – oznajmił od progu Łomacz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Miło cię widzieć, Grzesiu –
szatynka wychyliła się na korytarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O w mordę, ty też? Nie mam
takiego wielkiego bagażnika…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bez obaw, ja tylko w
odwiedziny. Gdzie masz dziewczynę? – spytała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Uff. Cześć, tak w ogóle –
siatkarz ucałował jej policzek. – Ledwo dycha w samochodzie pod blokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ostrożnie zapukała w szybę
przednich drzwi. Jak się spodziewała, blondynka drgnęła i wybałuszyła oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Witam panią – uśmiechnęła się
serdecznie Celi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co za niespodzianka. Co ty tu
robisz? – spytała Aneta, witając się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wpadłam do Wronek, a tu na
dokładkę mam was. Wyjechałaś nam na południe i co? Raz na rok mam cię widzieć?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie no, zamierzałam kiedyś
przyjechać. Twój numer nie odpowiada, wiesz? – poskarżyła się dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Aaa, może faktycznie coś z nim
nie tak. Muszę iść do serwisu. To gdzie jedziecie wczasować tyłki? – szatynka
oparła się o maskę samochodu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Madera, te sprawy. Nie
nalegałam, to Gregor mnie namawiał przez tydzień – opowiadała krakowianka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja nie będę już wam przeszkadzać,
pakujcie się i miłego wypoczynku – Cecylia pożegnała przyjaciółkę i tych,
którzy wynurzyli się na zewnątrz. Odeszła powoli w stronę swojego samochodu.
Anecie przeszło przez myśl, że wygląda ona mizerniej niż zawsze i porusza się jakoś sztywno.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siatkarz
snuł się po własnym mieszkaniu jak cień. Nie wiedział, co ze sobą zrobić, bo
Natalia wciąż truła mu głowę o zachowanie wobec Cecylii. A on nawet nie
wiedział, gdzie ona jest. Przepadła, zniknęła z jego zasięgu. Kto by pomyślał,
że po kilku miesiącach znajomości będzie mu tak zależało…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wtedy, gdy uciekła do niego w
dniu swojego ślubu i zjawiła się drzwiach hotelowego pokoju, pomyślał, że to
znak, prezent od losu. Kobieta, na którą zwrócił uwagę, stała się osiągalna. Od
tamtej chwili trzymał się zdania, że nie może zmarnować takiej szansy. Aż
zaśmiał się sam do siebie i zabrzmiało to nad wyraz ironicznie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dopił kawę, która zdążyła już
ostygnąć i odstawił naczynie do zlewu. Kurek wziął szybki prysznic, a potem
czym prędzej ruszył do łóżka. Kolejny dzień miał upłynąć w identycznym tempie.
Rano pewnie zadzwoni mama, koło południa Natalia, resztę spędzi całkowicie w
samotności. Może będzie musiał wyskoczyć do sklepu po jakiś prowiant. Zupełnie odpuścił
sobie zagraniczne wyjazdy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Iście filozoficzne i
egzystencjalne rozważania przerwała wibrująca komórka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Słucham?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bartek? Powiedz, że jesteś w
kraju! – usłyszał nerwowy głos chłopaka. Dopiero teraz spostrzegł, że to jakiś
nieznany mu numer. Skądś znał rozmówcę…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kto mówi? – spytał przyjmujący.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To ja, Mikołaj. Słuchaj mnie
uważnie. Gdzie ty jesteś? – gorączkował się brunet.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Noo… w Łodzi, ale o co chodzi?
Coś z Celi?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bogu dzięki! Powiem to tylko
raz. Zresztą i tak pewnie łamię jej daną obietnicę, ale nie mogę po prostu
milczeć. Ona… Umiera. A jutro wychodzi za mąż za Roberta!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co?! – Bartosz wykrzyknął
zdumiony. Rejestrował każde słowo, ale nijak nie pasowało mu to do całości.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Potrzebuje pieniędzy na
operację, a do ciebie bała się zwrócić. Podobno usłyszała jakąś twoją
dziewczynę w telefonie, nie wnikam. Robert sfinansuje jej operację, ale pod
warunkiem ślub. Rozumiesz?! Jutro we Włocławku o 14.00 w jakimś kościele, ale
nie znam nazwy. Ważne jest to, że o 11 wyjeżdżają z Płocka. Cecylia mieszka u
swoich rodziców i pewnie stamtąd ją zabiorą. Jeżeli jeszcze coś dla ciebie
znaczy, to wykorzystaj tą informację. Muszę kończyć, pa – Mikołaj rozłączył
się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kurek opadł na łóżko od natłoku
informacji. Nie mógł w to wszystko uwierzyć. Że Celi jest umierająca i wolała
zwrócić się o pomoc do tego palanta niż do niego. Prychnął pod nosem, przecież
on nie potraktował jej lepiej. To Natalię usłyszała wtedy, kiedy zadzwoniła i stwierdziła,
że to jego nowa partnerka. To wszystko było nie tak. Pokręcił głową, położył
się do łóżka i po chwili rozmyślań w ciszy zasnął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przebudziły go ostre promienie
słońca. Siatkarz zapomniał wczoraj zaciągnąć rolet i teraz przypłacił to
mrużeniem oczu oraz lekkim bólem głowy w skroniach. Podszedł do okna i zasłonił
je do połowy. Nie chciał, żeby w południe zrobiło się w mieszkaniu jak w
saunie. Chłopak już chciał iść się ogolić, ale przypomniała mu się wczorajsza
rozmowa.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;">To może ja już sobie pójdę i wam się nie narażam bardziej :D</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;">Dedykacja, dla tych, którzy zgadli tytuł piosenki, Aleks i Jusia :)</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;">Do usłyszenia ;></span></o:p></span></b></div>
Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-15406282585618642272012-08-13T14:22:00.000+02:002012-08-13T14:22:23.739+02:00#50# Co z nami będzie, za oknem świt <br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
Z
ciężkim sercem zapisałam numery w pamięci telefonu i przełamałam kartę SIM. W
wyniku jakiegokolwiek przecieku mojego nowego numeru, wolałam wiedzieć, kto
dzwoni. Tym gestem podjęłam decyzję. Za godzinę miałam zapukać do drzwi
mieszkania Roberta. Tymczasem jeszcze tłukłam się w pociągu. Wracałam na stare
śmieci. Płock miał być miejscem mojego ślubu, tak jak poprzednio. Tym razem bez
rozmachu, tłumu gości i wszelkiego przepychu. W końcu raz się na tym moja
rodzina przejechała…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Witam. Nie sądziłem, że
przyjedziesz – mężczyzna ubrany w grafitowy garnitur przywitał mnie z
uśmiechem. – Wejdź.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja też nie sądziłam – mruknęłam
cicho, zdejmując buty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chcesz się czegoś napić,
odświeżyć i od razu porozmawiać?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma co urządzać pogawędek.
Po prostu jestem zmuszona… przyjąć twoją propozycję – wykrztusiłam i dalej nie
mogłam uwierzyć, że przeszło mi to przez gardło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To cudownie – brunet podszedł
do mnie i przytulił. Cała zesztywniałam i skurczyłam się w sobie. – Na wszelki
wypadek pozwoliłem sobie zarezerwować termin i wiesz, co?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie… - zerknęłam niepewnie na
niego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Możemy pobrać się w tą sobotę –
wykrzyknął uradowany.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co?! Za 3 dni? – wybałuszyłam
oczy. Spodziewałam się, że Robert może się spieszyć, ale że aż tak? Wszystko na
łeb na szyję, byle mnie zaobrączkować. Aż dziw, że mi się teraz nie kazał ubrać
w sukienkę i lecieć do kościoła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czy to nie dobra wiadomość?
Zaraz po przysiędze przeleję pieniądze do szpitala. Może załatwią coś w
przyszłym tygodniu, hmm? – architekt krzątał się po pokojach z jakimiś
papierami. – Gdzieś miałem numer… Za podwójną kwotę powinni przyśpieszyć twoją
operację.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego to robisz? –
wyszeptałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bo cię kocham, Cecil – wymówił
moje imię z zagranicznym akcentem. – Bo cię kocham.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Za sprawą tej jednej wizyty,
magicznie przywrócono mnie do rodziny. Mama oszalała z radości, a ojciec
pogratulował mi słusznej decyzji. Chociaż wiedzieli, dlaczego to robię, o mojej
chorobie ani się nie zająknęli. Jakby bycie z Robertem gwarantowało bezwzględne
bezpieczeństwo i stanowiło szczepionkę na wszelkie choroby.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wcale im nie ułatwiałam. W domu
nie robiłam nic, żeby się nie przemęczyć. Chodziłam powoli, ruszałam się
ospale, nie uśmiechałam się. Żyłam jak swój własny cień. Z Łodzi przyszła odpowiedź,
co do mojej operacji. Faktycznie, kasa działa cuda. Znaleźli ośrodek w stolicy,
gdzie zgodzili się podjęcia próby zoperowania mojego serca. Tylko ta myśl
trzymała mnie przy życiu i przy decyzji o małżeństwie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czasy małżeństw z rozsądku niby
minęły, ale teraz są bardziej wyrachowane. Nie chodzi o pokój, o dobro
królestwa. Wszystko sprowadza się do pieniędzy. O ironio, tak jak w moim
przypadku, ale… To przecież nie tak. Nie chcę fortuny przez całe życie, chcę
sumy potrzebnej na operację, tylko i wyłącznie. Potem może się dziać, co chce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cecylio, zaraz przyjedzie
krawcowa do przymiarki, bądź gotowa – usłyszałam głos rodzicielki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zdąży do soboty?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście kochanie, co to
takiego sukienka. Przywiezie jakieś modele, wystarczy kilka poprawek do twojej
figury i już – tłumaczyła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Skoro tak mówisz… - opadłam na
kanapę, przykrywając się szczelnie swetrem. Przenikliwy chłód towarzyszył mi od
kilku dni, pomimo upałów na dworze. Czy tak się czuje zbliżający koniec?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze się czujesz? Wyłączyć
klimatyzację? – ojciec wszedł do salonu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Byłabym wdzięczna. I bez tego
mi zimno – odparłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tylko się nam nie rozchoruj na
własny ślub. Zrobię ci gorącej herbaty. Na stole leży lista gości, przejrzyj
ją.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na kartce papieru widniała
kolumna nazwisk. Nie więcej niż dwadzieścia. Czyli tym razem postanowili
przyoszczędzić. Ja jak najbardziej popierałam akurat tą decyzję.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Anka, mogłabyś zostać godzinkę dłużej?
Muszę pilnie wyskoczyć – brunetka ubierała buty przy szafce przy drzwiach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W porządku. I tak nie miałam
żadnych planów. O której wraca Michał? – spytała dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Powinien niedługo być. Gdybyś
była jeszcze tak miła i zrobiła mu coś do przegryzienia? Wiem, wykorzystuje cię
za bardzo – Dagmara zrobiła przepraszającą minę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, nic się nie stało. Oli jak
na razie śpi i nie sądzę, by coś zwaliło go z łóżka w ciągu najbliższych dwóch
godzin.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To cudownie. Spadłaś nam z
nieba. Wychodzę! – rzuciła na odchodnym kobieta i zniknęła za drzwiami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pa!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Blondynka zabrała się za szybką
przekąskę dla siatkarza. Właśnie zamyślona siekała warzywa, gdy z transu
wybudził ją trzask drzwi. Nóż ześlizgnął się prosto na palec.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ajć...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć Daga, już jestem – oznajmił
przybyły przyjmujący i odwiesił kurtkę na wieszak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michał? – zawołała Anka z
kuchni, mocząc palec pod kranem. Jęknęła cicho. Nie znosiła widoku krwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ania? Jesteś sama?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oli śpi u siebie, a Daga musiała
wyjść. Wcześnie wróciłeś - w pośpiechu zawinęła palec w chusteczkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mam nadzieję, że go nie
obudziłem. Co ci się stało? - szybko chwycił ją za dłoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nic. Małe rozcięcie.
Usiłowałam zrobić obiad - mruknęła, unikając jego wzroku. Miał ciepłe dłonie...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co nic, jak widzę, że krew ci
leci. Daj, zdezynfekujemy i zakleimy plastrem. A Dagmara nie mogła nic zrobić?
Przecież była cały dzień w domu – rzucił brunet, kręcąc głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pracowała, a ja miałam wolne.
Ał... - blondynka jęknęła, gdy
oczyszczał jej ranę. - Jak trening?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Już ja znam te jej pracę... Oj,
musisz być ostrożniejsza. Normalnie, jak zwykle. Zawsze to Olivierowi
przylepiam plasterki. To z czym chcesz? Z Dinozaurem czy z wyścigówką? -
zaśmiał się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A nie masz księżniczek? -
uśmiechnęła się lekko. - No tak, Oli chyba nie przepada za takimi. Wiesz, co
dzisiaj usłyszałam? "Nie będę cię trzymał za rękę. To mało męskie. A mama mówi,
że jestem już za duży..."</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No wiesz, Olie nie lubi niczego
co babskie. Mam jedną dużą księżniczkę przede mną – zażartował Winiarski. - Mój
syn tak powiedział? No nie. Wiesz, jak chcesz, to ja cię potrzymam za rękę bez
problemu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Twój syn dorasta. I niestety
robi się coraz bardziej podobny do ciebie. Nie wiem, jak Dagmara z wami
wytrzyma...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oj tak. Jak ten czas
przeleciał. Czemu niestety? Obawiam się, że nie będzie musiała - spojrzał na
nią uważnie niebieskimi oczami, chwytając ją za rękę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michał..? Co masz na myśli? –
spytała cicho Anna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przecież musimy jej powiedzieć.
Skoro chcemy być razem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Sss... - jęknęła cicho, gdy
mężczyzna niechcący zahaczył dłonią o opatrunek. Musnął opuszkami jej policzek,
a ona zamknęła na chwilę oczy. - Michał, ale jak to razem...?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ucałuję, to przestanie boleć -
ucałował malutką rankę. - Nie pamiętasz? No ty i ja. Olie też, oczywiście. Bo
chcemy, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale co z Dagą, jak ty sobie to
wyobrażasz? - powiedziała cicho, chcąc się od niego odsunąć, ale nie pozwolił
jej na to. Co więcej, przyciągnął ją bliżej siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Normalnie, weźmiemy rozwód.
Przecież nie będziemy pierwsi. To miłe, że się o nią martwisz, ale chyba nie
zasługuje na zbytnią troskę. Za to ja chętnie się zatroszczę o ciebie - mruknął
i zbliżył ich twarze do siebie. Usta szybko odnalazły do siebie drogę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ta chwila czułości trwałaby
zapewne dłużej, gdyby nie cichy zgrzyt zamka i pojawienie się pewnej osoby w
salonie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co tu się dzieję?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Daga, to nie tak... - zawołała
Ania, odsuwając się od Michała. Ten, bynajmniej, nie wyglądał na
zaniepokojonego faktem, że przyłapała go żona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mogę się dowiedzieć, co to ma
znaczyć? – dociekała brunetka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Daga, to nic. Proszę cię...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak to nic? Michał! Powiesz
coś? – piekliła się Winairska.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Otóż... Całowaliśmy się –
odparł siatkarz z pełnym opanowaniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I ty mówisz to takim spokojnym
tonem? – wrzasnęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Muszę ci powiedzieć, że to nie
był pierwszy raz – brunet przyznał szczerze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michał, nie komplikuj... - szepnęła
Ania, spuszczając wzrok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kiedy zamierzaliście mi
powiedzieć? I czy w ogóle chcieliście to zrobić? Gdybym nie weszła, pewnie
dalej byście się migdalili za moimi plecami. Michał, mało ci? Znudziłam ci się?
Dobrze wiem, że każda może być twoja, gdy tylko zamrugasz oczkami. Ale ty
Anka... Nie spodziewałam się tego po tobie. Myślałam, że jesteś naszą
przyjaciółką, w tym moją. Ja powierzyłam ci moją rodzinę pod opiekę, a ty..
Przyznaj, od początku chodziło ci o Michała!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Daga, to wszystko nie tak... -
powiedziała blondynka, unikając wzroku rozjuszonej Winiarskiej. - My wcale
nie...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie widziałam jak „wy wcale
nie”! Miałam o tobie takie dobre zdanie. Myślałam, że jesteś jedyną moją
znajomą, która nie podrywa Miśka.. Brzydzę się tobą! Robiliście ze mnie idiotkę!
– kobieta rzuciła torebkę w kąt pokoju. - Jak dawno? I wiesz co Anka? Jesteś
marną aktorką. Nie wytłumaczysz się z tego mała zdziro, bo już cię przejrzałam.
Że też przyjęłam pod swój dach taką szmatę... Zakręciłaś tyłkiem, pokazałaś
cycki i myślisz, że jest twój? Prawdziwa mała dziw...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dagmara, skończ! Chyba się
zagalopowałaś, nie sądzisz? – bełchatowianin złapał żonę za ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jaki bezczelny! Chyba to wy się
zagalopowaliście!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja już pójdę. Nie powinnam była
tu w ogóle przychodzić - powiedziała cicho Ania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zostań! Nie wywiniesz się z
tego lolitko! – warknęła Dagmara.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zabraniam ci ją obrażać!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czy tobie się czasem nie
pomyliły kobiety? – małżonkowie uważnie mierzyli się spojrzeniami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, wszystko jest tak, jak
powinno być od początku. To Ania powinna być moją żoną – oświadczył
niespodziewanie Winiar.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jasne, tak mi mów! Co się stało
z nasza miłością, Michał? Gdzie podziały się te wspólne lata? Czy to dla ciebie
nic już nie znaczy? Mamy syna, do cholery!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nasza miłość wygasła w tym
momencie, gdy ty wpadłaś w ramiona innego. Oczywiście, że to wszystko wiele dla
mnie znaczyło, ale ty nie miałaś skrupułów, żeby to zniszczyć. Mamy syna,
owszem, ale nie mogę go zostawiać z kobietą, która wymyka się na schadzki z
fagasem. Gdyby nie było Ani, on zostawałby sam!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O czym ty mówisz? Nigdy bym cię
nie zdradziła! - zawołała Dagmara trochę mniej pewnie. - Nie pozwolę ci, żebyś
odebrał mi Oliego!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak możesz tak bezczelnie
kłamać? Ja przyznałem ci się otwarcie. Myślisz, że jestem głupi? Wszystko już
wiem! – krzyknął Michał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To ty mu powiedziałaś! Nie daruję
ci tego, lafiryndo - rzuciła się na Annę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Daga? - zaskoczona dziewczyna
odsunęła się od kobiety ze strachem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ani się waż jej tknąć! Bo do
pozwu o rozwód dołączymy tez o pobicie! – pomiędzy kobiety wtargnął siatkarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jaki rozwód, Michał? - zaśmiała
się z wyraźną drwiną. - Zostawisz mnie dla... dla niej?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Normalny. Chyba nie sądzisz, że
po tym wszystkim, będę chciał z tobą być? Chcę, być z Anią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hah, zawsze wiedziałeś, jak
mnie rozbawić. - syknęła. - Dobrze, niech będzie. Ale nie myśl, że odbierzesz
mi Oliego!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tu nie ma nic śmiesznego. To ty
zniszczyłaś naszą rodzinę. Ja postaram się przywrócić Oliemu normalny dom i dać
normalną matkę. Zobaczymy, kto będzie miał rację. Dobranoc - rzucił i
wyprowadził z mieszkania roztrzęsioną blondynkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Tak jak
zaproponowała jej Cecylia, dzień później znalazła się w Płocku. Określenie jej
rodziców jako zdziwionych, to mało powiedziane. Jako że była ostatnio gościem w
domu, od razu padło pytanie, co się stało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chodziłam, ze Zbigniewem
Bartmanem, niedawno byłam w ciąży, ale poroniłam, faceta też straciłam, a poza
tym, to wszystko po staremu – rzuciła na pozór obojętnym tonem i jak gdyby nic
poszła do kuchni zrobić sobie herbatę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie… - wykrztusiła z
siebie jej mama. Stanęła pod drugiej stronie stołu i patrzyła przerażona na
dziewczynę. Justyna podniosła na nią zamglony wzrok. Usilnie starała się
zapanować nad łzami, dlatego wzruszyła ramionami i uparcie mieszała łyżeczką w
napoju.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Źle go traktowałam i wpadł w
ramiona szkolnej koleżanki, to przyjechałam tutaj. Mam nadzieję, że mogę zostać
jakiś czas? – spytała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, że mnie przy tobie
nie było – kobieta przytuliła ją mocno. – Tyle straciłam z twojego życia, ale
teraz będzie już tylko lepiej, rozumiesz? – głaskała córkę po głowie. Czuła jej
łzy na swojej bluzce, jednak po chwili płakały obie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dzień minął spokojnie, ale nie
jeśli chodzi o siatkarza. Zbyszek szukał ukochanej po całym mieszkaniu,
odwiedził jej dawne lokum i okolicznych znajomych. Dzwonił do kogo się da, ale
bez skutku. Wtedy poczuł wyrzuty sumienia. Przypomniał sobie przygotowaną przez
brunetkę kolację i to jak ją potraktował. Może gdyby się zgodził, to byłby
jakiś przełom, zmiana na lepsze. Poczuł się jak dzieciak, który się odgrywa na
kimś, kto zrobił mu krzywdę. W miłości nie o to chodzi…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jakimś cudem w dawnym miejscu
pracy Justyny, dostał jej adres domowy i w tym upatrywał szans. Gdzie mogła
być, jeśli nie w domu? Płock nie stanowił dla niego problemu, z GPS dotarł tam
najszybciej jak mógł i pod wieczór pukał do drzwi opatrzonych numerem 28.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobry wieczór. Nazywam się… -
zaczął, ale mu przerwano.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobry wieczór. Wiem, jak się
pan nazywa, czym się zajmuje i kim jest dla mojej córki. Nie rozumiem, czego
pan tu szuka? – siwiejący mężczyzna badał przyjmującego uważnym spojrzeniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie Justyny szukam.
Zniknęła tak nagle, martwiłem się. Wszystko z nią w porządku?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pan jest śmieszny. W porządku?
Po tym wszystkim? – roześmiał się kpiąco ojciec.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może mógłbym… - Zibi powoli
tracił pewność siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba to nie najlepszy pomysł.
Jusia ma teraz gościa, więc i tak pana nie przyjmie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W takim razie chciałbym
porozmawiać z panem i pańską żoną w trakcie czekana na Justynę – zaproponował nagle
siatkarz i ze strachem oczekiwał na odpowiedź.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie, kto to? – na korytarzu
zjawiła się kobieta w średnim wieku. – Aaa… Wejdź Zbyszku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siedzieli w salonie przy
talerzyku z ciastem i parującymi kubkami herbaty. Chłopak zbierał się w sobie,
żeby coś powiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyjechałem odnaleźć Jusię i
ją przeprosić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Doceniamy, ale chyba na to już
za późno – zaczął pan domu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Widzę, że państwo wiedzą o
wszystkim, więc mogę być szczery. Zachowałem się jak idiota i skończony kretyn,
ale po Prost brakło mi sił… - Bartman zwiesił głowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mogę ci mówić po imieniu? A
więc Zbyszku, jestem pod wielkim wrażeniem tego, że nie zostawiłeś naszej córki
w potrzebie i w najważniejszych chwilach byłeś obok niej. Być może, dzięki temu
żyje i nie zrobiła żadnego głupstwa. Zdaję sobie sprawę, że sytuacja mogła
ciebie przerosnąć. O ile ja mogłabym ci wybaczyć, to z Justynką chyba będzie ci
trudniej – powiedziała kobieta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tym bardziej, iż wrócił jej
pierwszy chłopak. Przyjechał z USA, kiedyś był naszym sąsiadem. Teraz rozmawiają
w jej pokoju – wtrącił ni z tego ni z owego mężczyzna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co? – chłopak podniósł
zdziwiony twarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nie tak…. – zaczęła pani
Basia, ale przerwały im głosy ze schodów. Dziewczyna w towarzystwie opalonego
bruneta. Ich śmiech niósł się po domu, ale zgasł, gdy zobaczyli gościa. Justynę
wmurowało, przybrała ponury wyraz twarzy i nie odezwała się ani słowem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- My się chyba nie znamy. Daniel –
sąsiad wyciągnął dłoń w kierunku chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zbyszek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Skoro wszyscy są, mogę podawać
kolację. Mam nadzieję, że zostaniecie panowie? – brązowowłosa obejrzała się
przez ramię. Żadne z nich nie był w stanie odmówić kobiecie, więc po chwili
siedzieli przy stole. Dziewczyna obok dawnej miłości, u szczytu stołu głowa
rodziny, obok niego Zbigniew, a następnie gospodyni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siatkarz odzywał się tylko, gdy
go o coś pytano. Wyparowała z niego nadzieja, resztki nastroju i chęci. Dłubał
w talerzu, powstrzymując się przed zerkaniem w stronę wiadomej dwójki. Ich uśmiechy,
rozmowa, gesty, wszystko go denerwowało. Wyczuwał w Amerykaninie zagrożenie i
to wielkie. Zjadł do końca, bo jedzenie było pyszne i nie chciał urazić pani
domu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To ja będę się już zbierać… -
odsunął krzesło z zamiarem odejścia od stołu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślę, że Zbyszek może u nas
zostać. Nie będzie wracał o tej porze do Warszawy – poczuł dłoń kobiety na
ramieniu. Jej serdeczny uśmiech poprawił mu odrobinę samopoczucie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mamo milcz! – syknęła brunetka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spokojnie – skarciła córkę
wzrokiem. - Zaraz przygotuję pokój gościnny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I stanęło tak, jak życzyła sobie
tego Barbara. Zbyszek zażywał kąpieli, podczas, gdy czekało na niego gotowe
łóżko w salonie u góry. Chłopak zorientował się, że pokój Justyny jest obok, a
jej rodziców naprzeciwko. Domyślił się, że nie bez powodu jej rodzice zostawili
drzwi otwarte na oścież. Nie miał szans na przejście korytarzem niezauważonym.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie potrafił zasnąć. W jego
głowie krążyło tyle myśli, że sobie z tym nie radził. Musiał odetchnąć, więc
wstał i otworzył drzwi balkonowe. Ostrożnie podszedł do balustrady i oparł na
niej łokcie. Wziął kilka głębszych wdechów i zerknął w bok. Nagle go olśniło.
Pokój Justyny również posiadał balkon, a odległość nie była zbyt duża. Może
mógłby…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kilkanaście sekund później
wspinał się po metalowych prętach. Przełożył ostrożnie nogę na postument
drugiego balkonu. Odetchnął, gdy udało mu się znaleźć na nim obiema nogami.
Zaczepił się o pręty, żeby utrzymać stabilność. Wyciągnął rękę, chcąc zapukać
do okna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Justyna przewracała się z boku na
bok. Przez Daniela, nie dowiedziała się, jakie zamiary ma Zbyszek i po co w
ogóle przyjechał. Widziała jak coś w nim zgasło na jej widok u boku innego.
Podeszła i dotknęła dłońmi ściany która dzieliła jej pokój i salon. On spał
tam, po drugiej stronie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Drgnęła na dźwięk stukania w
szybę. Z obawą spojrzała w tamtym kierunku i nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Bartman stał na balkonowej balustradzie, próbując się do niej dostać. Odsłoniła
firanki i szarpnęła za klamkę, by otworzyć okno. Jednak zrobiła to zbyt
gwałtownie, nie zauważając, że chłopak opiera na nim dłoń. Zamachał bezradnie
rękami w powietrzu i runął w dół.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zbyszek! – krzyknęła na widok
leżącego pośród krzaków bruneta. Serce łomotało jej w piersi. Przecież jemu
mogło coś się stać. Zbiegła czym prędzej po schodach. – Zbysiu, Zbysiulku,
odezwij się – szeptała, potrząsając nim i głaskając po twarzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ała – jęknął, nie otwierając
oczu. – Kto wymyślił sadzenie róży tuż pod domem? – zbulwersował się. Justyna
odetchnęła głęboko, nawet przez chwilę się uśmiechnęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki Bogu żyjesz. Powiedz,
boli cię coś? – dotykała po kolej każdej części ciała przyjmującego. Bała się
go ruszyć, by czegoś nie uszkodzić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Na razie wszystko, ale z racji,
że mam wszędzie czucie, to bez tragedii się obejdzie. Chyba mam kolce w tyłku…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wariacie, mogłeś się zabić! Po
co ci to było? – ucałowała machinalnie jego czoło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chciałem z tobą porozmawiać… I…
Kocham cię… - wyszeptał, oszczędzając siły. Dziewczyna popłakała się ze
wzruszenia. Zdała sobie sprawę, że on gotów był zrobić dla niej wszystko, nie
patrząc na swoje zdrowie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, że taka byłam.
Czułam się jak w innym świecie i nie chciałam tam nikogo wpuścić – wyznała nagle.
– To nie znaczy, że cię nie kochałam…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A teraz? Co do mnie czujesz? –
brunet spojrzał na nią uważnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To co dawniej. Przecież cały
czas cię kocham. Nie przestałam – ścisnęła jego dłoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A ten… Daniel?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zaśmiała się cicho na myśl, że
Zbyszek jest zazdrosny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Owszem, to mój pierwszy facet,
ale teraz wrócił, bo przywiózł mi zaproszenie na ślub. Swój z Ann. Rozumiesz
głuptasie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W takim razie, chyba możemy
wrócić do domu – podniósł się lekko na rękach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś pewien, że możesz się
ruszyć? Daj, pomogę ci.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wspólnymi siłami doczłapali się
do łazienki. Justyna nalała wody do wanny i przyniosła apteczkę. Ubrania przyjmującego
wrzuciła do pralki i zajęła się opatrywaniem. Nie obyło się bez pęsety, która
posłużyła przy wyciąganiu kolcy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ałć!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przykro mi, inaczej się nie da.
Niedługo koniec – pocieszyła chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A pocałujesz, żeby się lepiej
goiło? – spytał z uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba się nie czujesz, nie będę
cię całować po tyłku – burknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wrócił
do Łodzi do swojego mieszkania. Po przekroczeniu progu momentalnie wróciły
wspomnienia pełne niebieskookiej szatynki. Bartek przymknął oczy i widział
wszystko jak przez mgłę, zdarzenia, kiedy tu była, mówiła, śmiała się, ale… Też
to, gdy płakała, gdy bała się go, uciekała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Historia ich znajomości była
szalona, a gdy tylko coś się unormowało, to bum, psyt, trach. Wszystko się
rozleciało tak, że nawet nie wiedział, gdzie teraz jest Cecylia i co robi.
Dowiedział się, że była w Łodzi, w innym mieszkaniu, ale była. Wyciągnął się na
kanapie i westchnął. Kurek znów był sam w tych czterech ścianach, kątach. Tak
jak kiedyś. W słuchawce ciągle brzmiało <i>abonent
jest poza zasięgiem</i>.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<o:p><br /></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Sama nie wiem, czy długi czy krótki. Treść wiadoma.</span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Dedykacja dla Jusi, za wspaniałe chwile i wsparcie ;*</span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">dla Lady_volley za cudowne opowiadanie, które niestety zakończyła ;*</span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><br /></span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Ktoś zgadnie z jakiej piosenki jest tytuł?</span></o:p></span></div>
Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-83607185642525642172012-07-15T13:37:00.000+02:002012-07-18T13:38:08.276+02:00#49# Żegnam sen, co się prześnił.<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bartman musiał otwarcie przyznać,
że odnowienie znajomości z Andżeliką dodało mu odrobinę energii i chęci do
życia. Ładował przy niej swoje akumulatory w radość, której brakowało mu
ostatnimi czasy. Postanowił skorzystać z okazji do spotykania się z koleżanką,
gdyż w domu nie miał czego szukać. Opryskliwość ukochanej dawała się
siatkarzowi nieźle we znaki. Postanowił, że Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki. Przynajmniej miałem z
kim o tym pogadać – powiedział Zbyszek, będąc na kolejnym spotkaniu ze starą
znajomą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma sprawy. Cieszę się, że
na siebie wpadliśmy. Chyba brakowało mi tej znajomości – odpowiedziała Andżela.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Serio? - uśmiechnął się lekko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pewnie. Z twoim poczuciem
humoru nie można się nudzić. Tak nagle zniknąłeś... Wiedziałam, że to kontrakt
zmusił cię do wyjazdu. Kiedyś myślałam... Z resztą, nie ważne. Cieszę się tym,
co jest teraz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kontrakt, kontrakt. Co sobie
myślałaś? Hmm? - zaciekawiło go zmieszanie się dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie ważne. Wspominam stare
czasy, to nic wielkiego. Kontakt się urwał, stara zażyłość znikła, z czasem
zapomniałam. A teraz proszę. Gdyby ktoś powiedział mi przed godziną, że spotkam
starego przyjaciela, chyba bym się roześmiała – dziewczyna zmieniła temat.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyznaj, podkochiwałaś się we
mnie? - Zbyszka oświeciło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To było dawno i nieprawda -
odparła krótko, czerwieniąc się lekko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O jacie. Kompletnie nie miałem
o tym pojęcia. Nigdy bym nie pomyślał, że ta mądra i zdolna uczennica może
zwrócić uwagę na klasowego pajaca - roześmiał się. Pierwszy raz od ostatnich
dni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No widzisz... - spojrzała na
niego, przygryzając nieznacznie wargę. Podobał się jej dźwięk jego śmiechu.
Siatkarz wyraźnie się rozluźnił, znowu był tym dawnym Zbyszkiem, który niszczył
każdą lekcję w szkole. - Właśnie tym pajacowaniem kupiłeś serca większości
dziewczyn ze szkoły.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O nich to wiedziałem. Nie kryły
się ze swoimi uczuciami. Ale ty... Myślałem, że lubisz się tylko i wyłącznie ze
mnie pośmiać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bo tak było. Ale wiesz, podobno
kujonów i pajaców najlepiej się pamięta. Wlazłeś mi do głowy i jej nie
opuściłeś. Te kilka lat... Chętnie do nich wracam. Żałuję tylko, że wszystko
potoczyło się w tym kierunku... Oczywiście, cieszę się z twojej kariery i
rozwoju, to najważniejsze. Ale brakowało mi tych rozmów, spotkań. Nie wiem, czy
wiązało się to z moimi silnymi uczuciami, czy po prostu naszą przyjaźnią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przynajmniej ja byłem zdania,
że lubisz ze mną po prostu gadać. Niezobowiązująco. Gdybyś dała jakiś znak, kto
wie. Może zabrałbym cię do Włoch - zażartował przyjmujący.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zrobiłbyś to? - spojrzała na
niego spod rzęs, a ten drgnął lekko. Nie spuścił jednak wzroku, zielone
tęczówki dziewczyny przyciągały go niczym magnes. - Czasem żałuję. Może teraz…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Żylibyśmy sobie w domku na
południu Włoch z gromadką dzieci, co nie? Możemy gdybać. No ale jest jak jest -
brunet wyprostował się na fotelu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chodzilibyśmy co weekend na
plażę, wieczorne spacery brzegiem morza... Maluchy byłyby podobne do ciebie.
Ale to ja wybrałabym psiaka. Trochę większego, niż twój... Jak on się nazywa? -
zaśmiała się, patrząc na spokojnie leżącego yorka, który najwyraźniej znudzony
uciął sobie drzemkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bobek. Masz jakiegoś pupila? -
spytał, nie chcąc kontynuować mrzonek o wspólnym życiu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Rozglądam się za jakimś. Nie
często mam na to czas, ale smutno jest siedzieć samemu wieczorem w domu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dokładnie. A taki zwierzak daje
tyle radości - Zibi podrapał psa za uchem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tym bardziej będę się z tą
decyzją śpieszyć. Może kiedyś znowu wpadniemy na siebie podczas spaceru?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tylko jak kupisz suczkę, to ich
nie rozdzielimy tak łatwo - zaśmiał się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kobieta kobietę zrozumie -
uśmiechnęła się również, odkładając filiżankę na spodek. Zerknęła odruchowo na
zegarek, po czym uniosła brwi w geście zdziwienia. - Późno się zrobiło, chyba
czas wracać. Przynajmniej ominę największe korki. Widać jest jeszcze jeden plus
tego spotkania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze, że na coś się przydałem
- podsumował Zbyszek. - To się zdzwonimy jakby co?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Będę czekać - poprawiła torebkę
na ramieniu, po czym stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. - Dzięki za
dzisiaj. Nawet nie wiesz, jak cieszę się z tego spotkania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja też. Pa, Andżela - pomachał
rudowłosej i odszedł ze smyczą w dłoni.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Justyna
usiadła przed lustrem i spojrzała na swoje odbicie. Na chwilkę zerknęła w dół
na płaski brzuch. Gdyby nie poroniła, teraz byłby już on okrąglutki. Nie, nie
mogła w ten sposób liczyć czasu. Niedawno dotarło do niej, że rani Zbyszka.
Momentem przełomowym była ich kolejna kłótnia, po której wyszła wściekła do
siebie, a gdy wróciła za kilka minut, brunet siedział na podłodze pod ścianą.
Dziewczyna zobaczyła męskie łzy.</div>
<div class="MsoNormal">
Płakał
przez nią, bo traktowała go, jakby był nikim. Dopiero wtedy pojęła, że ból ojca
może istnieć, że on chciał tego dziecka tak samo mocno jak ona. Brunetka miała
ochotę podbiec i przytulić chłopaka, ale coś zatrzymało ją w progu drzwi. Jakby
zareagował na taki gest? Mógłby ją odtrącić, odepchnąć, być normalnie w świecie
zły, bo widziała go rozklejonego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Musiała działać jak najszybciej,
żeby go nie stracić. Wiedziała, że z kimś się spotyka. Nie spytała siatkarza o
nic, żeby nie wyjść na zaborczą. W głębi duszy bardzo bolało ją to, że z tamtą
dziewczyną miał pozytywne relacje. Zibi wracał zawsze roześmiany, w świetnym
humorze. Ewidentnie był pod wpływem uroku nieznajomej rudowłosej. Z Jusią dawno
tak dobrze się razem nie bawili. Teraz przyjmujący odwrócił role i czuła
wyraźnie, że zbywa ją i ignoruje większość pytań. Justyna zdawała sobie sprawę,
że to zemsta. Bardzo bolesna zemsta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Któregoś dnia nie wytrzymała.
Poczuła chęć zmiany, przywrócenia dawnych emocji. Gdy tylko siatkarz wyszedł na
trening po południu, ona zaczęła wertować książkę kucharską. Od bardzo długiego
czasu wyszła na świeże powietrze i uśmiechała się do ludzi w koło. Kasjerce w
sklepie życzyła miłego dnia, mając nadzieję, że to samo spotka ją.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Brunetka resztę czasu spędziła w
kuchni, pilnując swojej potrawy oraz w łazience, by dobrze się prezentować.
Wyciągnęła z szafy zapomnianą ciemnozieloną sukienkę i z chęcią włożyła ją na
siebie. Pospiesznie narzuciła fartuch, słysząc skwierczenie na patelni. Justyna
zdążyła wcześniej nakryć stół i ustawić kilka świeczek. Na środku postawiła
naczynie żaroodporne z daniem wieczoru. W końcu usłyszała wyczekiwany brzdęk
zamka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć kochanie – powiedziała,
ciskając w kąt fartuszek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hej – mruknął brunet i rzucił w
kąt swoją torbę. Nawet nie zajrzał do salonu tylko od razu ruszył do łazienki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Umyj się, a potem mógłbyś
przyjść? Zrobiłam kolację – rzuciła za nim.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki, ale jadłem wcześniej na
mieście i nie jestem głodny. Możesz zjeść sama – odparł brunet beznamiętnym
tonem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dziewczyna opadła bezradnie na
jedno z krzeseł. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Z wściekłości
rzuciła ścierką na podłogę. Nie tak to miało wyglądać. Zdecydowanie nie tak.
Skoro tak ma być zawsze, to chyba będzie musiała wyjechać. Niewiele myśląc
rozbiła dla odreagowania talerz. Zaraz potem usłyszała dzwoniący telefon.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, słucham?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pani Justyna Smolarczyk? – po
drugiej stronie zabrzmiał męski głos.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przy telefonie – odpowiedziała
niepewnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzwonię ze szpitala. Przebywa u
nas pani Cecylia Mazurkiewicz. Mogłaby pani przyjechać? Pacjentka jest w bardzo
ciężkim stanie i szukamy jej bliskich…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście – odparła
machinalnie i miała wrażenie, że stało się coś złego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siedział
na krawędzi stołu, a między jego nogami stała blondynka i pochylała się nad
nim. Skrzętnie uwijała się przy opatrywaniu rany. Tak jak obiecała, zabrała
Michała do domu, by odkazić skaleczenie. Chłopak przyglądał się uważnie jej
sylwetce, dopóki nie poczuł silnego pieczenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ssss...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oj, przestań. Przecież to nic
takiego. Staram się być delikatna – wytłumaczyła Ania. - Jak będziesz grzeczny,
to dostaniesz nagrodę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja zawsze jestem grzeczny.
Nagrodę? A jaką?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michaś… - zaśmiała się,
odstawiając buteleczkę z wodą utlenioną na stoli. - Niespodzianki chyba mają to
do siebie, że są niespodziewane, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No chyba tak - podrapał się po
głowie. - Ale chyba swojemu rycerzowi powiesz? - przytrzymał ją przy sobie i
położył ręce na jej biodrach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Aleś ty ciekawski... – mruknęła
dziewczyna i popatrzyła na jego usta. Rozcięcia prawie nie było widać, więc nie
trzeba będzie się tłumaczyć przed kolegami. - Właściwie to...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie zdążyła dokończyć, gdyż
uniemożliwił jej to przyjmujący, dotykając jej warg. Nawet nie zorientowała
się, kiedy pochylił się nad nią i pocałował z zaskoczenia. Przez moment nie
wiedziała, gdzie się znajduje.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michał, ja... - powiedziała
cicho, odrywając swoje usta od jego. - Nie powinniśmy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale dlaczego? Przecież jestem
twoim bohaterem. Chyba należy mi się coś w nagrodę? Ręka królewny albo coś –
mruknął z uśmiechem na ustach brunet.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Królestwa raczej nie
dostaniesz. - zaśmiała się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A może jedną noc w twoim
królestwie? – zrobił dwuznaczną minę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Książę Michał chyba pomylił
bajki - chciała się od niego odsunąć, ale on tylko przyciągnął ją bliżej do
siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Książę Michał pyta czy Królewna
Anna chce z nim razem rządzić królestwem - spojrzał jej głęboko w oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W każdej bajce jest jakaś zła
królowa. - powiedziała cicho Ania, nieznacznie przybliżając swoją twarz do
jego. Teraz ich usta dzieliło już tylko kilka centymetrów.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale miłość zawsze zwycięża -
siatkarz pocałował delikatnie dziewczynę, a nie napotykając oporu zaczął to
robić bardziej zachłannie.<br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Delikatnie zamrugałam powiekami.
Poczułam uścisk czyjejś dłoni. Mrużąc oczy przed jaskrawym światłem lampy,
próbowałam rozpoznać sylwetkę obok mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spokojnie, bo oślepniesz.
Przyzwyczaj źrenice – cicho powiedziała brunetka. – Oj Celi…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Moja głowa… Wszystko mnie boli…
- próbowałam się podnieść. Z pomocą przyszła mi przyjaciółka, podsuwając
poduszkę pod plecy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie możesz się przemęczać, w
końcu byłaś w śpiączce. Dowiem się, jak się tu znalazłaś i dlaczego ja nic nie
wiem? – spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Który dzisiaj mamy?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Eee… 10 lipca? – odparła
zdumiona dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Boże… - zajrzałam szybko pod
kołdrę. Mój brzuch był płaski. To był tylko sen. - To był sen! – wykrzyknęłam
na głos.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko w porządku? – Jusia wydawała
się wątpić w mój stan zdrowia psychicznego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Miałam straszny sen. Znaczy…
Ciąża nie jest straszna, ale miałam wybierać dziecko albo ja… Uff… - przetarłam
czoło. – Przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czekałam na to. Wiesz, jak się
przestraszyłam? Dlaczego milczysz cały czas? Dopiero gdy dzieje się coś
poważnego, dowiaduję się, że masz problemy – mruknęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie chciałam ci zawracać głowy
drobnostką… - zaczęłam, ale przyjaciółka zmroziła mnie wzrokiem. – To tylko
choroba, ale uleczalna. Naprawdę sobie poradzę i szkoda twoich nerwów –
uśmiechnęłam się blado.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przecież cię kocham, głupia.
Jak mogę się nie przejmować?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam jeszcze raz.
Obiecuję poprawę. A jak tam ze Zbyszkiem we Wrocławiu? – zagadnęłam, ale
zobaczyłam, że to jednak był zły pomysł.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie przyjechałam tu… z
walizką. Wyprowadziłam się od niego – oznajmiła brunetka, odwracając wzrok. –
Straciłam jego dziecko…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Justynko, kochanie – złapałam
ją za rękę ze łzami w oczach. – Co się z nami stało? Kiedyś rozmawiałyśmy o
wszystkim. Jak się czujesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie byłam sobą od czasu… - jej
głos się załamał. – I chyba straciłam też Zbyszka…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W ciągu kilkunastu minut
nadrobiłyśmy to, co działo się u mnie i u niej. Jednak ja nie miałam odwagi
powiedzieć o faktycznym stanie mojej choroby i Robercie. Wytarłam chusteczką
swoje łzy i te przyjaciółki też.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie płacz skarbie. Może po
jakimś czasie wam przejdzie i wrócicie do siebie. To było traumatyczne
przeżycie, ale wszystko można pokonać. Skoro nie chcesz wracać do Warszawy, to
może jedź do Płocka, do rodziców? – zaproponowałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, chyba masz rację. Nie
obawiaj się Celuś, nic twoim nie powiem – przytuliła mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pomyślałam, że właśnie takiej
osoby mi brakowało oraz że niedługo moi rodzicie sami się o mnie dowiedzą. Bo…
Tak. Zdecydowałam. Propozycja Roberta nie była obietnicą raju, ale dawała
szansę na przeżycie. Nie pozostawało mi nic innego, jak przystać na nią.
Postanowione.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry królewno – obudził
ją czuły dotyk dłoni siatkarza na policzku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Heej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wyspałaś się? Chłopacy zawsze
mówili, że głośno chrapię – Michał przyglądał się twarzy dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję, dobrze. No, może
trochę chrapałeś. Przepraszam, jechałeś równo! – parsknęła śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Eeeej! Nieładnie, nieładnie.
Powinnaś powiedzieć raczej coś w stylu: nawet gdy chrapiesz, jesteś słodki –
strzelił szeroki uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, że nie potrafię kłamać -
zaśmiała się, widząc jego zdezorientowaną minę. - No dobrze. Jesteś słodki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No i to chciałem usłyszeć. Ty
też jesteś całkiem słodziutka – wymruczał Winiarski.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobra, dobra. Przyznaj się od
razu, że czegoś chcesz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przejrzałaś mnie. Poproszę
buziaka, o tutaj - pokazał na ułożone w dzióbek usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No wiesz, tak od rana? Ty to
jakiś niewyżyty jesteś! - zaśmiała się, ale spełniła jego prośbę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siatkarz natychmiast pochwycił
Anię w swoje ramiona i przyssał się na dobre. Nie mógł się opanować, gdy była
tak blisko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niewyżyty to bym był, gdybym
chciał gdzie indziej buziaka - zarechotał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Misiek! Jesteś niemożliwy!
Wiesz co? Idę sobie – rzuciła blondynka z wyrzutem i usiadła na łóżku z
zamiarem opuszczenia pokoju.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie chcę nic mówić, ale to
twoje mieszkanie. Mnie powinnaś wyrzucić - odparł z rozbrajającym uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Noo too... Ty sobie pójdziesz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale przecież byłem grzeczny...
– brunet zmarkotniał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobra już, dobra. Nie mądruj
tak. Zjadłbyś coś..? – spytała Anna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Głupie pytanie. Głodny Michaś
to zły Michaś.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Noo... To możesz zrobić jakieś
śniadanie, wiesz, gdzie jest kuchnia. A ja w tym czasie zajmę łazienkę... -
próbowała się powoli wymknąć, okrywając się kołdrą. Stała prawie przy drzwiach,
gdy Michał doskoczył do niej. Ania zaśmiała się tylko, widząc, że siatkarz nie
zdaje sobie sprawy z kompletnego braku ubrań. Wykorzystując jego zmieszanie,
uciekła do łazienki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I tak wszystko widziałem -
krzyknął za nią i pomaszerował do kuchni. Czas zabawić się w kucharza. - Co my
tu mamy? – Misiek zajrzał do lodówki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Smakowicie pachnie... Michał,
mógłbyś się ubrać! - Ania weszła do kuchni kilka minut później i aż stanęła ze
zdziwienia. Mężczyzna stał za stołem kompletnie nagi, przynajmniej tak jej się
wydawało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No przecież jestem ubrany -
wyszczerzył się i zaprezentował blondynce swoje slipki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ech... Mącisz mi w głowie -
palnęła i niemalże od razu zakryła usta dłonią. Winiar tylko parsknął śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No nic nie poradzę, taki już
jestem sexy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobra już dobra, panie
Doskonały. Co tam pichcisz? – zajrzała mu przez ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Doskonałą jajecznicę – odparł
dumny z siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Doskonale! Umieram z głodu! -
zaśmiała się dziewczyna i usiadła przy nakrytym stole.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie za dobrze masz?
Dzisiaj śniadanie pod nos, wczoraj
kolacja do łóżka – bełchatowianin zerknął kątem oka na ukochaną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nazwiesz siebie kolacją?
Bardziej deserem, choć trochę wybrakowanym. Nie miałeś wisienki! Poza tym,
jestem kobietą, należą mi się pewne przywileje – wzruszyła ramionami z
beztroskim wyrazem twarzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dokładnie to miałem na myśli.
Ej ej ej, żadnym wybrakowanym. Nie było wisienki, ale był banan i dwie
pomarańcze - poruszył brwiami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michał, proszę cię… -
dziewczyna spojrzała na niego z krzywym uśmiechem. - Lepiej podawaj, bo
wystygnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ktoś tu zgrywa porządnicką, ale
przy mnie długo taka nie będziesz. No proszę, już możesz zajadać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mmm, pychota. A podobno to Bąku
umie gotować... – Anka delektowała się smakiem jajek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bo umie, ale mistrzem dań
prostych jestem ja.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobra już dobra. Wszyscy to
wiemy – mruknęła z pełnymi ustami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No do tego mam świetne poczucie
humoru, jestem królem dowcipów, mam fajny tyłek - zaczął wymieniać, ale Ania
uciszyła go muśnięciem w usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michaś... Co teraz...? - powiedziała
cicho, patrząc mu w oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Teraz... Wszystko zależy od
ciebie. Od tego... Czy chcesz być ze mną? - spojrzał pytająco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michał, ja... to jest... -
wahała się. - Skąd mam wiedzieć, że ty też byś tego chciał..?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Boże, Anka... Nie widzisz tego?
Nic do ciebie nie dotarło ostatnimi czasy? – siatkarz zerwał się z miejsca,
ukucnął przed dziewczyną i złapał jej dłoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co miało dotrzeć? To, że
namieszałam ci w życiu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie. Przecież... Nie zauważyłaś
jak się staram? Jak walczyłem w twojej obronie? Ja robię to wszystko dlatego,
że.. – zaczął tłumaczyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak..? Misiek, ja nie oczekuję
wielkich wyznań. Chcę opiekuna, człowieka na dobre i na złe. Myślisz, że
mógłbyś nim być? – spojrzała z nadzieją na bruneta. Błękit jego tęczówek
wydawał się emanować szczerością.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego mi to robisz? Wyduszasz
to ze mnie... Kocham cię jak szalony! - wykrzyknął szybko ostatnie zdanie. -
Mogę być kimkolwiek zechcesz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie musisz być kimkolwiek, po
prostu bądź... – odpowiedziała i po raz kolejny dzisiejszego dnia się
pocałowali. Wcale nie mieli siebie dość i nie narzekali na nudę. Każde z nich
czuło się wyśmienicie w swoim towarzystwie, zwłaszcza podczas takich zbliżeń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jestem. Cały czas byłem przy
tobie – szepnął Winiarski.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem, jak dałabym radę bez
ciebie... Ale co dalej? Co z Dagą, Olim?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Gdyby nie ty, miałbym wielkie
poroże... Nie widzę już w swoim życiu obok siebie Dagmary, tylko kompletnie
inną kobietę - uśmiechnął się ciepło do dziewczyny. - Może moglibyśmy stworzyć
z Olivierem rodzinę? Może to za dużo dla ciebie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, ja... Ja też bym chciała. Bardzo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę? – mężczyzna chyba nie
mógł uwierzyć w swoje szczęście.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście. Przez cały ten
czas... Byłeś przy mnie, zawsze mogłam na ciebie liczyć. A wtedy, w Spale... Myślałam,
że to nic dla ciebie nie znaczyło – wyjaśniła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, ostatnimi czasy... Sobie
wyobrażałem, że to ty jesteś moją żoną i mamą Oliego. I wiesz co? To była
cudowna rodzina. Wtedy w Spale... Nie wiedziałem jak miałbym się zachować...
Nie chciałem cię skrzywdzić. Nigdy nie zapomniałem o tym pocałunku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę? Ja też... – Ania
odetchnęła głęboko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Więc skoro wszystko tak się
potoczyło... Chyba ktoś u góry chciał, żebyśmy byli razem? – Misiek podniósł
się do pionu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba tak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Rozwiodę się z Dagmarą i
postaram się o wyłączną opiekę nad Oliem albo chociaż ograniczę jej prawa.
Zrobię to wszystko, jeżeli będę wiedział, że mam dla kogo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jestem z tobą, Michaś. Zawsze i
wszędzie, jak długo będziesz tego chciał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję - przytulił ją z
całych sił. Stali tak dłuższy czas, chłonąc chwilę i oswajając się z nową
sytuacją, bo zmieniło się wiele.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Zaskoczone?</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Przepraszam, że tak niecnie was podpuściłam w poprzednim odcinku, ale moja lekko złośliwa natura się odezwała ;p</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Jednak choroba Cecylii to nie był sen i wcale nie jest prościej, prawda?</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Osąd pozostawiam wam :)</span></o:p></span></b></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-53774482916208181842012-07-05T13:38:00.000+02:002012-07-18T13:40:41.966+02:00#48# Bo dalej liczy się, to co jest na zawsze.<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ogólnie rzecz biorąc, nie czułam
się najlepiej ostatnimi dniami. Choroba dawała mi się we znaki i dopiero teraz
poznałam, co mnie czeka. A przecież miało być jeszcze gorzej. Non stop miałam w
uszach słowa Roberta. Wtedy wyszłam z kawiarni, dodając cicho, że się
zastanowię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czy wiedziałam, co zrobić?
Decyzja wcale nie była łatwa. Ja chciałam żyć, a do tego wcale nie zaliczało
się uwięzienie u boku architekta. Mogłam się założyć, że moja rodzinka nagle
się zjawi i przygarnie mnie pod swoje skrzydła. W końcu on był ich wymarzonym
zięciem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wraz z ciążącą nade mną
koniecznością podjęcia jakiejkolwiek decyzji, przygniatał mnie strach i nerwy.
Wyobrażałam sobie przeróżne scenariusze. Przeważnie te mniej wesołe. O kim mam
myśleć? O innych czy o sobie? Komu będzie mnie brakowało? W mojej głowie
czekało jeszcze z milion takich pytań, ale pociemniało mi nagle przed oczami i
poczułam, że zbliżam się szybko do podłoża.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siatkarz ostrożnie uchylił drzwi
sali. Lekarz przed chwilą pozwolił mu wejść do ukochanej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć, Jusiaczku - powiedział
cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie musiałeś przychodzić - odparła
lekko zachrypniętym głosem. Leżała nieruchomo, z rękoma ułożonymi wzdłuż ciała.
Wpatrywała się w sufit z beznamiętnym wyrazem twarzy. Z łatwością dostrzegł
cienie pod jej opuchniętymi od płaczu oczyma.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Musiałem. Jestem twoim
partnerem i przejdziemy przez to razem - wziął jej zimną dłoń i ucałował.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiesz, co czuję. Nic nie
rozumiesz, to było moje maleństwo...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nasze, kochanie, nasze.
Przecież chciałem go tak samo jak ty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To było moje dzieciątko... -
powtarzała jak mantrę Justyna. Zupełnie niespodziewanie obróciła głowę i
przeniosła wzrok na Zbyszka. Ten drgnął, widząc jej pełne bólu i cierpienia
spojrzenie. - Ja je zabiłam. Mogłam nie...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, nie. Niepotrzebnie
nalegałem na wizytę u rodziców. Musze powiedzieć jasno, że to moja mama cię zdenerwowała
- przyznał brunet z ciężkim sercem. - Broń Boże nie obwiniaj o to siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To twoja matka, musi się o
ciebie troszczyć, choć nie jesteś już dzieckiem. To ja mogłam zareagować
spokojniej. Może ona miała rację. Jestem ci kulą u nogi, ograniczam cię. Nie
byłabym dość dobrą dziewczyną dla ciebie, a już na pewno nie matką twojego
dziecka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przestań! - potrząsnął lekko
dziewczyną. - Nie słuchaj tego, co ona mówi tylko ja. Kocham cię i możemy mieć
jeszcze niejedno dziecko. Obiecuję ci, że doczekamy się potomka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Żeby znowu go przedwcześnie
stracić? - z jej oczu popłynęły łzy, na które nie chciał patrzeć. Starł je
lekko kciukiem, niewiele to jednak pomogło. - To nie ma przyszłości. Chyba
lepiej, żebyś odszedł.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie możemy się teraz poddać,
rozumiesz? Pokażmy wszystkim, że jesteśmy silni i naprawdę się kochamy. Pokażmy
to sobie - wyszeptał do jej ucha, ostrożnie obejmując Jusię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie - powiedziała cicho. - Ja
nie potrafię ci dać tego, czego oczekujesz. Wszyscy są nam przeciwni. Nawet ta
miłość nie jest w stanie tego zmienić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Skarbie, nie zostawiaj mnie,
proszę. Potrzebujesz mnie i ja ciebie też. Nie kończmy tak tego. Niedługo
dostaniesz wypis i wrócimy do domu. Zobaczysz, wszystko będzie już wyglądać
inaczej niż teraz - przyjmujący próbował przekonywać wybrankę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Inaczej? - jej głos brzmiał
niczym kilkuletniego dziecka, któremu rodzice obiecali coś ważnego. - Inaczej,
znaczy lepiej? Jak możesz mi to zagwarantować? Zbyszek, kocham cię całym
sercem, czasem aż boję się siły tego uczucia. Ale... Jeśli będziemy próbować i
znowu się nie uda, i znowu, i znowu, i tak ciągle... To jaką mamy szansę?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zawsze jest szansa. Sama
powiedziałaś, że mnie kochasz. To jest powód, żeby walczyć. Przecież stało się
tak a nie inaczej przez złe emocje, twój organizm jest zdrowy, rozumiesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślisz, że damy radę? Twoja
matka mnie nienawidzi... Jeśli nie nasze zawahanie, to jej niechęć nas
zniszczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślę, że po tym... Jeśli ma
sumienie, to się zmieni. Będzie dobrze - ucałował brunetkę. - Jeśli byłoby to
koniecznie przy kolejnej ciąży, to nie musicie się widywać przed porodem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli do porodu dojdzie... -
westchnęła Justyna, dotykając delikatnie dłonią płaskiego brzucha. Ponownie w
jej oczach zagościł smutek i nostalgia. Zbyszek opuścił głowę w geście
bezradności. Nie wiedział już, jak pocieszyć ukochaną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba lepiej jak już pójdę, co?
Przynieść ci coś? - spytał z troską.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, dziękuję. Nie mam na nic
ochoty. Z resztą, przecież i tak za niedługo mnie wypiszą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Więc dzwoń, jeśli czegoś ci
potrzeba - położył na stoliku jej telefon. Chciał pocałować dziewczynę w usta,
ale ta obróciła głowę nadstawiając policzek. Zatrzymał się na chwilę w drzwiach,
spoglądając zmartwionym wzrokiem na Justynę. Westchnął tylko i wyszedł.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ostatnimi czasy ciężko mu się
żyło z Justyną. Starał się jak mógł, by ułatwić jej powrót do normalności, ale
brunetka jakby tego nie chciała. Wciąż rozpamiętywała stracone dziecko, płakała
całe dnie i noce, prawie w ogóle się nie odzywała i nie uśmiechała. Siatkarzowi
brakowało tej wcześniejszej roześmianej dziewczyny. Nadal ją kochał, chociaż
było to trudne.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Aby choć na chwilę opuścić
mieszkanie z gęstą, przytłaczającą atmosferą, wyszedł z psem na spacer. Chciał
odetchnąć, zapomnieć, nabrać sił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zibi? - usłyszał nagle czyjeś
wołanie. - Zbyszek? Zbyszek Bartman? Nie wierzę, tyle lat!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Andżela? - brunetowi ciężko
było rozpoznać koleżankę ze szkoły.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie mów, że mnie nie poznałeś!
- parsknęła perlistym śmiechem dziewczyna, odgarniając pasmo ogniście rudych
włosów za ucho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Te włosy, twarz.. Zmieniłaś się
przez 5 lat.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Za to ty jak zwykle uroczy -
mrugnęła do niego, nie przestając się uśmiechać. - Co słychać? Opowiadaj
szybko! Słyszałam, że dopiąłeś swego i teraz zna cię cały siatkarski światek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie przesadzajmy z tym całym.
Zwiedziłem trochę klubów, nabrałem doświadczenia. Teraz bronię barw stolicy -
odparł przyjmujący.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Znowu ta skromność. Aj, Zibi,
Zibi. Nic się nie zmieniłeś.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mówię jak jest no. Śpieszysz
się gdzieś? - spytał przyglądając się uważniej starej znajomej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, właściwie to mam sporo
czasu. Wiesz, wolne popołudnie nie zdarza się często, muszę odsapnąć trochę od
tego tłumu. Masz jakieś propozycje?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli nie będę ci przeszkadzał
w odpoczywaniu... Kawa? – przyjmujący zaproponował z nadzieją.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chętnie. Muszę cię o wszystko
wypytać!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak? - spojrzał pytająco na
Andżelikę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pewnie. Ciekawa jestem, co
zmieniło się w życiu tamtego chłopaka z loczkami, który miał takie ambicje...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dalej mam ambicję, tylko loczki
zniknęły - uśmiechnął się lekko</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie widzę, żeś fryzurę
zmienił - stanęła na palcach i ze śmiechem zmierzwiła mu włosy. - Ups. Nie
zostanę zbita przez dziewczynę za takie spoufalanie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co ty. Justynie nie w głowie
takie rzeczy. Dzielnie znosi obecność moich fanek. Chociaż teraz... - urwał
odganiając złe myśli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Coś nie tak? - spojrzała na
niego spod rzęs, uśmiechając się zachęcająco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nie jest rozmowa na teraz -
mruknął siatkarza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak wolisz, nie będę naciskać.
Może to faktycznie nie moja sprawa.. – zreflektowała się jego koleżanka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie o to chodzi. Nie chcę o tym
rozmawiać na środku parku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No tak, rozumiem. To co,
idziemy na tą kawę? Sądzę, że pozwolą nam wejść do którejś kawiarni z tym maluchem
- kucnęła przy malutkim yorku i podrapała go za uchem. Podniosła głowę do góry,
patrząc na Bartmana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mam nadzieję. Najwyżej
usiądziemy przy stoliku na dworze. Panie przodem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Super. Swoją drogą, jak
znajdujesz czas dla tego malucha? Ciągle jesteś w rozjazdach, na treningach..</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Teraz niedawno wziąłem go do
siebie. W innych wypadkach mieszka u moich rodziców - wyjaśnił siatkarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No tak, to oczywiste... -
mruknęła. Usiedli w końcu przy niewielkim stoliku. - Może teraz powiesz mi, co
się dzieje? Jeszcze umiem poznać, kiedy coś cię gryzie, choć dawno się nie
widzieliśmy – Andżelika przybrała zmartwiony wyraz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czyli mam to wypisane na
twarzy? - jęknął bezradnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zbyszek, nie znamy się od
dzisiaj. Coś nie tak z dziewczyną? Justyna, dobrze pamiętam?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Komuś muszę to powiedzieć...
Straciliśmy dziecko - wyszeptał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Boże, przepraszam. Nie powinnam
była... - zająknęła się na chwilę. - Przykro mi. Ale przecież... Zawsze można
spróbować jeszcze raz, prawda...?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie przepraszaj... Jusia nie
chce o tym słyszeć. Oddalamy się od siebie..</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może daj jej chwilę? Wiesz, to
dla niej trudny okres. Rozumiem ból ojca, który traci dziecko, ale jednak matka...
To trochę silniejsza więź – rudowłosa próbowała wczuć się w ich sytuację.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, tak. Wiesz ile chwil jej
już dawałem? Dużo... – brunet mówił coraz bardziej łamiącym się głosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No, niby tak... - zamyśliła się
na chwilę. - Naprawdę nic to nie dało?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Już dłuższy czas tak jest...
Nie umiem do niej dotrzeć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może... Może ona nie tego
oczekuje? Daj jej spokój, niech sobie przemyśli wszystko. Da ci znać, kiedy już
będzie lepiej. Kochacie się...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale jak to ma tak wyglądać.. -
przetarł twarz dłońmi. - Nie umiem tak żyć. Obok niej bez kontaktu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wygląda na to, że będziesz
musiał. Nie znam Justyny, ale wydaje mi się, że ona tak szybko się nie zmieni.
To chyba czas, byś i ty stał się bardziej oschły. Może ta terapia szokowa coś
zmieni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale jak to? - siatkarz spojrzał
zdumionym wzrokiem na towarzyszkę. W międzyczasie podszedł do nich kelner z
kawą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Słuchaj, to nie jest normalne.
Okay, zdarzyła się wam ogromna tragedia. Ty byłeś w porządku, okazałeś
współczucie, byłeś z nią. Ja rozumiem, że jest jej ciężko, ale kiedyś będzie
musiała się z tym pogodzić. Dlaczego ty masz cierpieć podwójnie? Może, gdy
zauważy, że masz gdzieś jej zachowanie, to się zmieni?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Na tą chwilę nie potrafię tego
ogarnąć umysłem. Przemyślę to. Nie chcę się na niej odgrywać. To nie fair w
takiej sytuacji - pokręcił głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zbyszek, zobacz, co ona
zrobiła! Dokładnie to samo! I wcale nie dbała o twoje uczucia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale to co innego. Moja matka ją
rozzłościła i dlatego poroniła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Twoja matka chce dla ciebie jak
najlepiej. Poza tym, jaką miała gwarancje, że ona nie jest z tobą tylko dla
kasy? Żadną. Wiem, że to brzmi okrutnie. Ale co mogła pomyśleć matka, kiedy
przyprowadzasz do domu kompletnie nie znaną jej osobą, przedstawiasz jako swoją
dziewczynę, a w dodatku spodziewacie się dziecka. Wszystko byłoby okay, gdyby
nie fakt, że twoja pensja ma nieco więcej zer, niż przeciętnego Polaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie musiała od razu jej tak
wyzywać. Nie było cię tam, więc nie wiesz. Nie, sam muszę to jakoś rozwiązać –
zanurzył usta w napoju.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Rób jak uważasz. Znasz moje
zdanie. Byłabym ostrożniejsza na twoim miejscu. Nie wiadomo, do czego może ją
posunąć to nieszczęście.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co sugerujesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze wiesz - spojrzała na
niego znacząco, upijając łyk kawy. Bartman zmarszczył brwi, zastanawiając się
nad czymś chwilę. - Mimo wszystko mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Nie
zmieniłam numeru, możesz dzwonić o każdej porze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Justyna siedziała sama w domu.
Przycupnęła na parapecie, obserwując okolicę za oknem. Nie od razu zauważyła
postacie postawnego bruneta i atrakcyjnej rudowłosej. Rozpoznała Zbyszka, ale
jego towarzyszki już nie. Widziała, że on dobrze się czuje i bawi w jej
towarzystwie. Nic dziwnego, skoro ona odtrącała go na każdym kroku. Mimo to,
była zazdrosna, bo znalazł sobie rozrywkę u boku innej kobiety. I na co teraz
były jego wielkie przemowy o miłości i trwałości związku?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziłam
się w szpitalnej sali. Tyle jeszcze mój mózg potrafił mi podpowiedzieć. Nie
bardzo kojarzyłam fakty, dlaczego się tu znalazłam. Spojrzałam w dół. Pod
kołdrą rysował się dziwny kształt. Odrzuciłam materiał i prawie krzyknęłam na
widok sporego brzucha. Odszukałam wzrokiem guzik do przyzwania pielęgniarki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak dobrze, że się pani
obudziła. Już myśleliśmy, że nie damy rady przywrócić pani do normalnego życia
– trajkotała pielęgniarka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak długo tu jestem? – spytałam
cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Będzie około miesiąca.
Spokojnie, ciąża przez ten czas rozwinęła się prawidłowo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry. Miło widzieć
wreszcie panią przytomną – do pokoju wtargnął lekarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może mi pan wyjaśnić, co tu się
dzieje?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Proszę bardzo. Gdy trafiła tu
pani, była w początkowej fazie ciąży. Udało nam się utrzymać płód przy życiu aż
do tej pory. Podkreślam, że to wielkie ryzyko w związku z pani chorobą. Pani
organizm słabnie, ponieważ nie mogliśmy przeprowadzić do tej pory operacji.
Nadal nie możemy jej dokonać ze względu na dziecko. I tutaj pojawia się problem
i miejsce na pani decyzję…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, nie zabiję żadnego
dziecka. Nie ma mowy – w mig pojęłam o co chodzi mężczyźnie. W tej samej chwili
poczułam więź z kimś, kto pływał w moim brzuchu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Muszę panią uświadomić, że to
prawie jak wyrok śmierci dla pani. Bez tego zabiegu nie dożyje pani jego
pierwszego słowa, a może nawet uśmiechu…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, nie zmienię zdania. Może
pan sobie tu przychodzić co godzinę, a ja powiem to samo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siwiejący
brunet wszedł do swojego gabinetu i klapnął na fotel. Przetarł twarz dłońmi
i przymknął oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I co tam, Marek? Jak twoja
pacjentka? – przywitał go kolega.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ona jest szalona. Chce urodzić
to dziecko, rozumiesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, trudno mi się postawić w
jej miejscu, ale… Mówiłeś, że jeszcze kilka dni i… - zaciął się szatyn, patrząc
znacząco na towarzysza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie! Przecież mogłaby
zapłacić później, liczy się jej życie. Nie, nie przegadam jej dzisiaj. Jest
gotowa umrzeć dla tego dziecka… - westchnął głęboko i pokręcił głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niestety chyba ci nie pomogę.
Skoro ona tak zdecyduje, nie mamy prawa jej ruszyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pieprzony altruizm i instynkt
macierzyński… No nic, musimy kogoś powiadomić o jej stanie. Albo ją przekonają
albo poprą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Drżącą
ręką wybierałam numer do przyjaciółki. Wiem, olałam ją tak jakby, ale nie moja
wina, że nie miałam kontaktu ze światem. Teraz musiałam z nią porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jusia? – spytałam po chwili
głuchej ciszy w słuchawce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jednak wiesz jak mam na imię?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiem, że jesteś zła, ale
posłuchaj. Jestem w szpitalu…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Prawdopodobnie zamierzała mnie
wyzywać od najgorszych, ale moje ostatnie zdanie chyba ją powstrzymało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak to? – usłyszałam w jej
głosie troskę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem czemu nie powiadomili
nikogo wcześniej. Justyś… Jestem w ciąży. W dodatku chcą, żebym usunęła, bo
moje życie jest zagrożone. Nic ci nie powiedziałam, moje serce…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie przemęczaj się. Podaj
adres, już jadę!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kocham cię. Dziękuję, że
odebrałaś.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Brunetka obmyśliła w głowie super
plan. By go zrealizować musiała dotrzeć niebawem do swoich rodziców. Jej syn
bawił się figurkami na tylnim siedzeniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Olie, chcesz nocować u
dziadków? – spytała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A naprawdę mogę? – niedowierzał
chłopiec. – Byłoby suuuuper.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Więc może uda mi się ich
namówić, co?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tak jak myślała, jej mama od
progu pochwyciła wnuka w ramiona i nie zamierzała go oddawać. Dagmara subtelnie
spytała, czy nie byłoby problemem, gdyby tu został do jutra. Okazało się, że
jej ojciec już wietrzył pokój dla Oliviera. Zadowolona kobieta porozmawiała
chwilę z rodzicielami. Musiała jednak się spieszyć. Wyjaśniła im, że szykuje
romantyczną kolację dla męża. Cóż, była całkiem blisko prawdy. Nikt nie musiał
wiedzieć, że na skrzyżowaniu niedaleko Bełchatowa skręciła w zupełnie inną
stronę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Michał stukał nogą o panele.
Ślęczał w kuchni nad zupą, którą sam sobie ugotował. Niemrawo przebierał łyżką
między kluskami. Zasycił pierwszy głód i nie bardzo wiedział, co zrobić dalej.
Po chwili zerwał się od stołu, resztkę potrawy wylał do zlewu, zgarnął kluczyki
z haczyka, torbę treningową i wybrał się na przejażdżkę. Wiedział, gdzie
mieszka lekarstwo na nudę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dziewczyna wracała właśnie do
domu. Zakupy okazały się koniecznością, by nie przymierać z głodu przez resztę
dnia. Przeszła spokojnie przez jezdnię i powoli zbliżała się do wejścia na
klatkę. Obejrzała się za siebie, gdy jakieś auto za nią zahamowało ostro i ktoś
z niego wyskoczył. Nim cokolwiek zdążyła powiedzieć, Jędrzej stał tuż obok
niej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Anka, zrozum, że my musimy być
razem!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, Jędrek. Nie mogę być z
kimś, kto jest zdolny przegrać w karty cały majątek, razem ze mną w pakiecie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To było dawno, byłem głupi.
Naprawdę się zmieniłem! Musisz mi uwierzyć - ścisnął ją za ręce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co się tu dzieje? - nagle
podbiegł do nich Michał z torbą treningową przewieszoną przez ramię. - Ania..?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękujemy panu za troskę.
Zwykła kłótnia narzeczonych, prawda kochanie? – facet udawał, że nic się nie
stało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie mów do mnie kochanie. -
mruknęła Ania, patrząc błagalnym wzrokiem na Michała. Ten oczywiście
zareagował.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ta pani chyba nie chce z panem
dłużej rozmawiać. - powiedział chłodno, kładąc rękę na ramieniu Jędrzeja.
Mężczyzna był prawie o głowę od niego niższy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A co ty możesz o tym wiedzieć?
Marny siatkarzyku - strzepnął jego rękę. - Ania, chodź do środka - warknął
przez zaciśnięte zęby.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie. - powiedziała cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zostaw ją. - Winiar pociągnął
dziewczynę za rękę tak, że stała teraz za nim.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mówiłem ci, że masz się nie
wtrącać. Ania jest moją narzeczoną!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O, to dziwne. - zadrwił Michał.
- A mi wydawało się, że właśnie dlatego wróciła do Polski. Bo zerwaliście.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Gówno wiesz! - chciał dostać
się do Ani i szarpnął Winiarskiego, lecz ten ani drgnął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślisz, że mi podskoczysz? -
siatkarz zaśmiał się i spojrzał na niego znacząco. - Wybacz, ale nie pozwolę,
by w moim towarzystwie traktowano kobietę tak przedmiotowo. Zwłaszcza, że
chodzi o Anię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Och, bo się wzruszę. Też mi
rycerz się znalazł. Już zaliczyłeś swoją królewnę? Wskoczyłaś mu do łóżka? -
krzyczał jak w furii to do Michała to do blondynki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jędrzej, nie komplikuj... -
wtrąciła Ania, wychylając się zza Michała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, nie spałem z nią. Poza tym,
to i tak nie twoja sprawa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wierzę! Puściłaś się z nim!
Tylko dlatego, że ma kupę mięśni? I co, lepiej ci zrobił? Normalny facet to za
mało i potrzebujesz jakiegoś ogiera? Dziwka! Ile ci zapłacił?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przesadziłeś. - warknął Michał
i rzucił się na niego z pięściami. Prawie upadli na chodnik wymieniając kolejne
ciosy. Ania patrzyła na to z niedowierzaniem. Michał bił się o nią?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Proszę was, dajcie spokój. - powiedziała,
starając się zachować spokój. Stanęła między nimi, ale to nic nie dało. Co
więcej, poczuła uderzenie na swoim policzku. Odruchowo złapała się za bolące
miejsce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Uderzyłeś ją! - zawołał Winiar.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, ją. Ty zasługujesz na
mocniej - Jędrzej odepchnął Anię na bok i ruszył na Michała zaślepiony nienawiścią.
Dziewczyna nijak nie mogła ich rozdzielić, a oni nie zamierzali przestać.
Połowa ciosów Jędrzeja w ogóle nie dotknęła siatkarza, z kolei ten próbował
unieszkodliwić przeciwnika bez rozlewu krwi. Kiedy brunet nie widział innego
sposobu, mocno wycelował w szczękę mężczyzny. Tamten szybko wyswobodził się z
uścisku i pognał do samochodu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze tu wrócę!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie pokazuj się tu więcej! -
zawołał Michał za uciekającym Jędrzejem, dotykając palcami pękniętej wargi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki. - mruknęła Ania,
patrząc Winiarskiemu w oczy. Widziała w nich jeszcze resztkę złości, ale
wiedziała, że to nie na nią się gniewał. - Chodź, trzeba to opatrzyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nic takiego. Zmykaj do domu,
dość wrażeń na dziś - uśmiechnął się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Michał... - mruknęła, odsuwając
jego dłoń od wargi. Rozcięcie nie było głębokie, ale trzeba było je przemyć. -
Chyba się nie boisz mój rycerzu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja? No co ty. Skoro się tak
upierasz. Tylko mnie nie udław tą wodą utlenioną</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie mogłabym. - zaśmiała się
cicho. - No bo kto by mnie tak pięknie bronił? Chodź. - pociągnęła go za rękę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Dla Dorotki :* z okazji urodzinek ;)</span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Już mnie zabiłyście, czy jeszcze żyję? ;p</span></o:p></span></b></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-90878543140952635372012-06-14T13:46:00.000+02:002012-07-18T13:47:29.987+02:00#47# Pieniądze to nie wszystko, ale wszystko jest na sprzedaż.<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I ty niby jesteś takim dobrym
siatkarzem? Przecież tam też trzeba myśleć, a jak teraz na ciebie patrzę, to
stoi przede mną kompletny idiota – westchnęła zrezygnowana Natalia i poszła
usiąść przed telewizorem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Eeej, ty mnie właśnie
obraziłaś! – Siatkarz podreptał za nią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Taaak? A to ciekawe.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przestań, okay? Wymądrzasz się
tylko. Ciekawe czy byś była taka mądra, jakby to się tobie przytrafiło –
mruknął brunet.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak znam siebie, coś bym spróbowała
zrobić – łypnęła jednym okiem na chłopaka. – Masz jaja czy nie? Schowaj durną
dumę w kieszeń i zadzwoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przecież ona nie będzie chciała
ze mną gadać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Taaa… A dzwoniła, żeby sobie
posłuchać twojej muzy w granie na czekanie. Orientuj się – rzuciła w niego
telefonem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zwariowałaś?! – wysapał, ledwo
co łapiąc swoją komórkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zadzwoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przyjmujący poszedł do sypialni i
usiadł na łóżku. Wziął kilka głębszych oddechów, obrócił telefon kilka razy w
dłoniach. Powoli przyciskając klawisze, wybrał z listy numer do Cecylii.
Przymknął powieki i wsłuchał się w sygnał połączenia. Niestety na tym się
skończyło. Rozłączył się natychmiast po usłyszeniu poczty głosowej. Tak było
kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt razy. W końcu dał sobie spokój.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I co? – Natalia od razu
przywitała go w salonie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nic! – warknął. – Nie odbiera.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A dziwisz się jej? – spojrzała
z politowaniem na chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Idź do diabła!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W takim ponurym nastroju musiał
zmierzyć się z Niemcami w Katowicach. Bartosz wybrał trudniejszą opcję, udawania,
że wszystko jest okay. Najgorsze było to, iż niektórzy i tak doskonale
wiedzieli, co jest grane i sztuczne uśmiechy mógł robić dla samego siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pierwszego dnia przegrali po
pięciosetowym boju, co pozostawiło we wszystkich niedosyt. Może i grali o pietruszkę,
ale na zakończenie swoich występów w tej edycji pokonali Niemców 3:1. Skoro w
tym roku nie udało się awansować, to może przyszły okaże się szczęśliwszy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie
odebrałam. Jego imię widniało na moim wyświetlaczu prawie przez pół godziny.
Nie wiedziałam, czemu nagle teraz oddzwonił. Za późno… Dałam mu szansę.
Chciałam podzielić się z nim wszystkimi informacjami, które na mnie spadły.
Potrzebowałam jego obecności… Musiałam sobie poradzić sama.</div>
<div class="MsoNormal">
Odłożyłam
na bok telefon, sięgając jednocześnie po chusteczki. Teraz mogłam płakać ile
chciałam, kiedy chciałam. Nikt mnie nie pocieszył. Dobrowolnie skazałam się na
samotność i może było w tym coś egoistycznego, ale ten problem dotyczył tylko i
wyłącznie mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nasi siatkarze skończyli występy
w Lidze światowej, a ja miałam się wybrać na wizytę do moich mądrych lekarzy.
Zażyłam już pierwszy zestaw tabletek przez minione dni. Zdziwiło mnie to, że
jednak się mną przejmowali i co rusz ciągali po nowych badaniach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry pani Cecylio –
przywitał mnie znajomy doktor. Na jego stoliku spoczywał stos papierów, zapewne
moich wyników.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry – usiadłam na
krzesełku i czekałam na jakiekolwiek wieści.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie zdążyłem wnikliwiej
przeanalizować wszystkiego, więc pozwoli pani, że zrobię to teraz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czekałam jak na skazanie.
Próbowałam cokolwiek wyczytać z jego miny, ale niestety. Zaczęłam stukać
obcasem o podłogę. Zaplatałam o siebie palce obu dłoni i wyginałam je pod
wszystkimi możliwymi kątami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Więc… Chyba nie mam najlepszych
wiadomości. Leki nie zadziałały tak, jak tego oczekiwaliśmy. Widocznie źle
oceniłem szanse – mówił, wpatrując się w papiery.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czyli… Co teraz? – wydusiłam z
siebie, czując, że mi słabo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niestety pozostaje operacja.
Jeśli zależy pani na jak najszybszym zabiegu to koszt wynosi kilkanaście
tysięcy. W pani sytuacji, nie radziłbym zwlekać. Po badaniach widzę, że nie
jest najlepiej i pogorszyło się od ostatniej wizyty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie uzbieram szybko tyle
pieniędzy. Przecież… Nie mam tu nikogo – wyszeptałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spokojnie. Dam pani tydzień.
Proszę do mnie zadzwonić z decyzją. Może to tylko tak źle teraz wygląda –
mężczyzna próbował mnie pocieszać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zadzwonię – odpowiedziałam i
wstałam, trzymając się krzesełka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko w porządku? – lekarz
podszedł i podał mi rękę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie przed chwilą mi pan
powiedział, że nie – mruknęłam. – Do widzenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wyszłam z budynku przychodni.
Wzięłam kilka głębszych oddechów, zastanawiając się, jak długo jeszcze będę
miała okazję cieszyć się tym uczuciem. Może i nie powiedzieli mi tego w Prost,
ale nie byłam na tyle głupia, żeby się nie domyślić, co mnie czeka bez
operacji… Jak długo wytrzyma moje serce? Miesiąc? Kwartał? Pół roku? A może
jakimś trafem już jutro…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy wróciłam do domu, zaczęłam
wielkie poszukiwania. Przy pomocy pobliskiego bankomatu uzyskałam wydruk z
stanem mojego konta. Jakby nie zsumować wszystkiego, wychodziło 2 tysiące i nic
więcej. Nijak to się miało do kosztów mojego leczenia. Może na pogrzeb by
starczyło…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jednego z wieczorów, gdy już
kompletnie odebrało mi rozum, odważyłam się skontaktować z moimi… rodzicami.
Jednak oni, śladem pewnego siatkarza, też nie raczyli odebrać i pokazali, gdzie
mnie mają. To tylko dało mi jasny i klarowny dowód mojej głębokiej,
postępującej z wszystkich stron samotności. I to przez duże S.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czy lubiłam się nad sobą użalać?
Chyba nie. Mimo tego, stanowczo za dużo myślałam o wszystkim co było i jest
teraz. To nie ułatwiało w powracaniu do normalnego życia, bo przed oczami
miałam kalendarz z dniem zaznaczonym na czerwono. Dzień mojej decyzji. Właśnie
robiłam sobie herbatę i szukałam, o ironio, filmu komediowego na wieczór, gdy
spomiędzy płyt wyleciała jakaś kartka.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">„Robert Sławomirski – architekt”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zbyszek
ostatnimi dniami wiele myślał o swojej sytuacji. Jego ukochana spodziewała się
dziecka, a on za swoje zadanie uważał zapewnienie im jak najlepszych warunków.
W tym pojęciu uwzględnił dobre relacje z jego rodzicami. Po ostatniej kolacji
pozostał niemiły posmak i to nie ze względu na jedzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po występach w Katowicach wrócił
do ukochanej do Warszawy. W podświadomości wciąż kołatała się myśl, że Jadwiga
i Leon mieszkają w tym samym mieście. Brunet bardzo sobie cenił uwagi i
spostrzeżenia od ojca, więc chciał się z nim jak najszybciej zobaczyć.
Zostawienie ukochanej samej też nie wchodziło w grę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak się czują moje dwa skarby?
– przyjmujący wniósł do sypialni tacę ze śniadaniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hmm jeszcze nie narzekam, bo to
dopiero pierwszy miesiąc. Słyszałam, że potem jest gorzej. Co tak ładnie
pachnie? – dziewczyna nosem wciągnęła nowy zapach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Coś zdrowego i pysznego. Proszę
bardzo, świeży soczek pomarańczowy i razowy chlebek z białym serem. A na deser
– jabłuszko – Bartman zadowolony położył tacę na łóżku, a sam usiadł obok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I teraz będziesz mnie pilnować,
żebym wszystko zjadła? – brunetka z zainteresowaniem spoglądała na smakołyki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak najbardziej, bo nie
będziesz mi mogła zarzucić, że się nie staram – Zbyszek strzelił brwiami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czyli teraz, gdy masz trochę
wolnego, będziesz tu ze mną przesiadywać?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spędzać czas z moją ukochaną
dziewczyną, Justynko – odparł rezolutnie siatkarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A gdzie w tym wszystkim haczyk?
– przyjrzała mu się uważnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma. No może taki maluteńki.
Chciałem się wybrać do rodziców jutro na obiad. Oczywiście z tobą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zbyszek, przecież wiesz, jak to
się ostatnio skończyło. Po co mam być kością niezgody? Myślisz, że mi z tym
dobrze? Pojedziesz sam, to obędzie się bez kłótni – Justyna próbowała wybrnąć z
sytuacji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Proszę cię, spróbujmy jeszcze
raz z nimi. Znam ich od moich narodzin i wiem, że nie są tacy jak w
restauracji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Owszem, masz bardzo miłego tatę
– rzuciła dziewczyna i zajęła się jedzeniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Każde na spokojnie przemyślało tą
wizję spędzenia kolejnego dnia. W końcu doszli do jakiegoś kompromisu i podjęli
się ponownego zmierzenia z przyszłymi dziadkami. Droga na drugi koniec miasta
nie zajęła aż tak wiele czasu. Na szczęście dotarli punktualnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Witaj mamo. Cześć tato – brunet
przywitał się z rodzicami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry – Justyna nieśmiało
przekroczyła próg mieszkania. Zbyszek mocno trzymał jej dłoń, dodając otuchy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pomóc ci? – senior Bartman
zapytał z troską, gdy dziewczyna nieporadnie zdejmowała kurtkę. Przyjęła pomoc
od mężczyzny, a Jadwiga tylko przewróciła oczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chodź synku, zrobiłam twoje
ulubione danie – zaprowadziła siatkarza do salonu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, mogłabym
skorzystać z toalety? – spytała Jusia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak najbardziej, już prowadzę –
Leon poszedł z nią aż do drzwi od toalety i poinstruował co do dotarcia do
salonu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tymczasem gospodyni zaczęła
znosić już potrawy na stół. Zadowolona stawiała przed synkiem przeróżne
przysmaki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może poczekajmy jeszcze chwilkę
z nakładaniem na Jusię, żeby nie jadła zimnego? – zaproponował Zibi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nic jej się nie stanie przez te
parę minut. Jej sprawa jakie zje – mruknęła rodzicielka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mamo, bądź miła. Przecież
spodziewa się twojego wnuka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A jesteś tego pewien? Tak od
razu zakładasz, że to ty jesteś ojcem? – zapytała kobietu ku zdumieniu obu
panów.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak możesz tak myśle… - zaczął
brunet.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jadwigo, jesteś bezczelna –
włączył się mężczyzna. Nie zauważyli, że dziewczyna stanęła w progu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jesteście jak dzieci. Ona
przyleciała z testem i ciążą, a wy od razu we wszystko jej wierzycie. Zbysiu,
przecież mówiłam ci. Jesteś sławny, popularny, co za tym idzie bogaty. Myślisz,
że mało chciałoby cię wykorzystać i oszukać?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A ja myślę, że jeśli pani
zapłaci, to wykonamy testy na ojcostwo – oznajmiła brunetka, siląc się na
spokojny ton. Nikt z obecnych nawet się nie domyślał ile bólu zadają jej takie
słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Leoś, a ona to nie jest teraz
bezczelna? – skrzeknęła Jadzia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Sama sobie zasłużyłaś –
mruknął, uśmiechając się ukradkiem do syna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Reszta posiłku minęła w niezwykle
napiętej atmosferze. Pani domu odzywała się tylko do syna, a jej mąż z kolei do
wszystkich. Justyna mimo nalegań obu panów Bartmanów nakładała sobie minimalne
porcję, wymawiając się brakiem apetytu i małą pojemnością brzucha. Prawda była
taka, że to nerwy ścisnęły jej żołądek i mało co mogła przełknąć. Powoli
sączyła herbatę z filiżanki obrzucając ojca ukochanego ciepłym spojrzeniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Niebawem ponownie musiała
skorzystać z toalety i prawie nikt nie miał jej tego za złe. Sama zauważyła, że
od czasu ciąży jej pęcherz krócej przetrzymywał mocz. Tym razem poczuła lekki
ból. Ostrożnie usiadła na muszli. Słyszała szum wody i odgłosy składanych
naczyń. To mamusia zmywała razem z syneczkiem naczynia. Dziewczyna prychnęła
pod nosem. Ta kobieta wyprowadzała ją z równowagi. Nawet jakby nocowała razem z
nimi i patrzyła jak uprawiają seks to by nie uwierzyła, że to Zbyszka dziecko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wychodząc z łazienki słyszała
podniesiony damski głos, gdy weszła do salonu i odezwała się do pana Leona,
wszystko ucichło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pracujesz gdzieś? – spytał
mężczyzna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie chciałam podjąć pracę,
ale w tej sytuacji chyba nawet nie opłaca mi się zaczynać. Kto mnie przyjmie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Faktycznie. Myślę, że potem ze
spokojem sobie coś znajdziesz. O ile ułoży ci się jakoś ze Zbyszkiem –
uśmiechnął się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mam nadzieję. Faceci mają różne
zdanie o pracujących kobietach – odparła, zapatrzona w sylwetkę młodszego
Bartmana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Znam Zbyszka od lat, nie wydaje
się być taki. Zresztą, jeśli będzie jakiś problem to przyjdź do mnie. Szybko go
nakierujemy na odpowiedni ton – roześmiał się ojciec siatkarza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A wam co tu tak wesoło? –
przyjmujący usiadł obok Justyny i patrzył na nią i na swojego tatę z
zaciekawieniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak sobie obgadujemy ciebie –
mrugnęła do Leona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spisek? Przeciwko mnie? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Widzisz, dalej mam wzięcie –
pan domu szturchnął syna w ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Leon, pozwól na słówko –
Jadwiga oznajmiła zimnym tonem i wyszła na korytarz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To chyba przeze mnie – mruknęła
Jusia, gdy zostali sami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co ty, kochanie – chłopak
ucałował ją w czoło. – Nie przejmuj się nią. Tata sobie poradzi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Proszę cię. Przecież widzę jak
twoja matka się do mnie odnosi. Nie powiedziała ani jednego miłego słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale mój tata cię bardzo lubi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I co z tego? Ja jego też, ale
nie wiesz w jakiej sytuacji się znajduję, niezręcznej – podniosła ton.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przecież wszystko może się
jeszcze zmienić, kochanie – siatkarz próbował ją przytulić, lecz się odsunęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jakoś nie spodziewam się tego w
najbliższym czasie. A może ty też masz jakieś wątpliwości? – spytała nagle
Justyna, ostrym wzrokiem wpatrując się w towarzysza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Proszę cię, przecież ja ci
wierzę. Jesteśmy razem, jak możesz tak myśleć?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Po tych uroczych rozmowach może
mamusia cię przekona do swojego zdania? – syknęła. Wstała i zaczęła spacerować
nerwowo po pokoju. Była rozdrażniona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Uspokój się i usiądź, bo
zaczynasz bredzić – odparł przyjmujący spokojnym tonem. Podszedł do ukochanej i
chciał ją posadzić z powrotem na kanapę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie dotykaj mnie! – zareagowała
gwałtownie. – Nie będę siadać, nie mam ochoty. Zostajemy tu na deser czy możemy
już iść?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie bądź taka. Zostańmy jeszcze
chwilkę, przecież niedawno przyszliśmy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A mimo tego zdążyłam już tyle
się nasłuchać, że mam dość. Chciałabym stąd wyjść… - Justyna coraz szybciej
przemierzała całą długość pomieszczenia. Napięcie kumulowało się gdzieś w
środku niej, a negatywne emocje czuła na
własnej skórze. Zaczynała szczerze współczuć panu Leonowi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Skarbie, wiesz, że nie możesz
się denerwować…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko wiem! Ale wy wiecie
więcej – w końcu nie wytrzymała i krzyknęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co to za hałasy? Zbyszek, czy
tak się zachowuje odpowiedzialna matka? – rzuciła z niesmakiem Jadwiga.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A pani jest idealna – prychnęła
wściekła dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie pozwalaj sobie! Jeśli
myślisz, że złapiesz mojego syna na dziecko, to się grubo mylisz – pani domu
wymierzyła palcem w Justynę i zbliżała się do niej powoli. – Nie pozwolę, żeby
ktoś taki wszedł do naszej rodziny. Dopilnuję, żebyś nie dostała nawet grosza…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Brunetka przestraszyła się
natarczywej postawy kobiety i zaczęła cofać. W momencie gdy natrafiła na
ścianę, poczuła ostry ból brzucha i wilgoć na nogach. Krzyknęła i ukucnęła na
podłodze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jusia! – Zbyszek podbiegł do
niej natychmiast i próbował spojrzeć w oczy ukochanej. – Co się dzieje?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Boli, strasznie boli… -
dziewczyna zerknęła na mokry ślad na podłodze. – Moje dziecko…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jedziemy do szpitala! –
zawyrokował starszy Bartman i szybko ubrał kurtkę i wziął kluczyki. Siatkarz
wziął Justynę na ręce i pognali wszyscy do samochodu. Tylko kobieta została,
stojąc nieruchomo w salonie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W szpitalu wszystko działo się
błyskawicznie. Na szczęście od razu znalazł się lekarz i sala operacyjna.
Bartmanowie czuli się bezradni, nie otrzymawszy żadnych wiadomości o stanie
dziewczyny ani jej dziecka. Zibi czuł jak pieką go oczy. Powstrzymywał cisnące
się na zewnątrz łzy, tłumacząc to sobie, że nie ma powodu i wszystko będzie
dobrze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tego samego zdania był Leon,
któremu pozostało siedzenie na plastikowym krzesełku i obserwowanie
zdenerwowanego syna. Mógł na własne oczy przekonać się jak przyjmującemu zależy
na ukochanej i tym dziecku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wszystkie rozmyślania przerwało
otwarcie się drzwi prowadzących na blok operacyjny. Do mężczyzn wyszedł lekarz
z nieodgadnioną miną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Panowie z rodziny?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja jestem jej chłopakiem i
ojcem dziecka – Zbyszek znalazł się tuż obok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Z pacjentką wszystko w
porządku, ale będzie musiała zostać kilka dni na obserwacji – oznajmił doktor.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nie wszystko, prawda? –
siatkarz wpatrywał się uważnie w mężczyznę zrozpaczonym wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie udało nam się uratować
dziecka. Doszło do poronienia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Małżeństwo Winiarskich
odetchnęło. Dagmara znacznie się uspokoiła i pohamowała swoje emocje. Nawet
namówiła się na wyjazd na mecze swojego męża. Olivier był wniebowzięty, bo mógł
oglądać tatę na żywo razem z mamą. Gdy wrócili do Bełchatowa, Ania nadal u nich
pracowała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siatkarz postanowił zostać w domu
te wakacje i nadrobić braki w czasie spędzanym z rodziną. Mimo tego wyczuwał
dystans między sobą a żoną. Wolał nie narażać się i nie powodować
niepotrzebnych kłótni i sprzeczek. Michał zapisał się na zajęcia na siłowni i
treningi. Codziennie wychodził dzięki temu na kilka godzin z domu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Również jego żona uciekała od
przesiadywania w czterech ścianach. Oficjalnie oświadczyła, że znalazła drobną
pracę. Nikt nie wiedział, gdzie idzie po wyjściu z domu. A Dagmara chciała,
żeby właśnie tak było. Miała do utrzymania coś w tajemnicy i uważała to tylko
wyłącznie za swoją sprawę. Skoro mąż nie pragnął zbytnio jej towarzystwa…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Winiarska późnym wieczorem
wróciła do mieszkania. Miała nadzieję, że Michał jest jeszcze na treningu a w
domu zastanie tylko Annę. Nie sądziła, żeby dziewczyna skarżyła cokolwiek
siatkarzowi, więc mogło jej się udać. Wszystko okazało się niewypałem wraz z
męskim głosem z salonu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Daga? – wkrótce stanął przed
nią brunet.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak to ja. A co ty robisz o tej
porze w domu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Trening skończył się wcześniej.
Myślałem, że wróciłaś dawno temu... – uważnie spoglądał na żonę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No jak widzisz, przeciągnęło mi
się – odparła brunetka niedbałym tonem i ruszyła do kuchni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Aż tyle? Dlaczego tyle
pracujesz? Ciągle nie ma cię w domu. A Ania też nie zawsze może zostać z małym
– ciągnął podążając w ślad za nią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A co? Mam wiecznie siedzieć w
domu? Nie będę kurą domową – Daga niespodziewanie podniosła głos.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie karzę ci siedzieć cały czas
w domu! Ale nawet ja spędzam mniej czasu na hali!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No więc nie wiem o co te
pretensje. Taaa, bo jak nie jesteś na hali, to gdzieś z kolegami albo w ogóle
cię nie ma – usiadła na krześle, czekając aż zagotuje się woda w czajniku i
masując stopy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Proszę cię, nie mieszaj w to
chłopaków, bo oni akurat nie mają z tym nic wspólnego. Ty jakoś możesz cągle
spotykać się ze znajomymi, o których ja tak na dobrą sprawę nie mam pojęcia i ich
nie znam! – oburzył się Michał an zarzuty ze strony kobiety.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chcesz mnie kontrolować? Ja ci
nie mówiłam, w którym klubie i z kim masz grać! – powróciła do tematu
siatkówki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jasne. Chciałem ci tylko
przypomnieć, że ty popierałaś moje decyzje. Co więcej, odnosiłem wrażenie, że
podobały ci się te wyjazdy, zwłaszcza do Włoch! – krzyknął na odchodne Michał i
wyszedł do sypialni, zostawiając Dagmarę samą. Ona westchnęła tylko cicho i w
ciszy zalała torebkę herbaty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Niespiesznie
przebierałam nogami. Mój płaszcz okazał się idealny na niepewną pogodę i
zachmurzone niebo. Nie czułam zimna, które niósł ze sobą wiejący wiatr. Wcale
nie chciałam wychodzić z ciepłego mieszkania i wlec się piechotą przez miasto.
Niestety musiałam…</div>
<div class="MsoNormal">
To
wszystko przez jeden mój telefon. Tak bardzo chciałam żyć… Nie mogłam pogodzić
się z myślą o mojej śmierci. Mimo wszystko. Akurat wtedy, gdy potrzebowałam
pieniędzy w ręce wpadła mi wizytówka Roberta. Uznawałam go za dawno zamknięty
rozdział, ale chyba teraz musiałam znieść jego widok jeszcze raz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ostrożnie pchnęłam drzwi
kawiarni, w której mężczyzna wyznaczył miejsce spotkania. Tak jak myślałam, już
na mnie czekał. Leciutko trzęsły mi się ręce, ale naciągnęłam na nie rękawy
swetra.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry – przywitałam się z
niedostrzegalnym uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Witaj, jak dobrze cię wreszcie
zobaczyć – wstał i chciał ucałować mój policzek, ale ja szybko usiadłam
naprzeciwko niego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję, że zgodziłeś się
spotkać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyznaję, zaskoczyłaś mnie
kompletnie, ale czego się nie robi dla starych znajomych – odparł wesołym
tonem. – Dobrze się czujesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego pytasz? – momentalnie
spięłam się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wyglądasz tak jakoś mizerniej.
Wyjaśnisz mi powód swojego telefonu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak jak wspominałam, mam pewną
prośbę. Oczywiście, możesz się nie zgodzić – zaczęłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Słucham – rozsiadł się w fotelu
z menu w rękach. Nic się nie zmienił. Dalej dbał o siebie i nienagannie się
ubierał. Nie wiedziałam, czy ma jakąś kobietę, ale chyba to nie przeszkadzało
mu w rozsiewaniu wokół siebie uroku, który zwabiał niemało kobiet. Na mnie to
już nie działało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Potrzebuję 15 tysięcy złotych –
odparłam cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Na co? – pochylił się nad
stolikiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli musisz wiedzieć, to na
operację…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Coś ci jest? – wyraźnie się
zmartwił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, choruję na serce. Nie chcę
być niegrzeczna, ale potrzebuję ich na „teraz”. Leki już dawno mi nie pomagają
– wyjaśniałam beznamiętnym tonem wpatrując się w szybę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Boże, Celi… Nie wiedziałem
kompletnie o niczym. Oczywiście, że ci pożyczę. Bartosz nie będzie miał nic
przeciwko? – spytał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie jestem z nim i nie będę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W takim razie mam jeden warunek
– oznajmił nagle.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jaki? – z obawą zerknęłam na
Roberta. Nie wiedziałam, o co mu teraz może chodzić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dam ci pieniądze, nawet nie
będziesz musiała mi ich zwracać, ale zgodzisz się za mnie wyjść.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 26pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 21px;"><b>Tak musiało być, po prostu musiało.</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 21px;"><b>Może w tym odcinku nadmiar zła się zgromadził, a mi też ciężko było to pisać.</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 21px;"><b>Wszystko przemyślałam.</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 21px;"><b>Powrót R. Pozdrowienia dla tych, którym ta litera kojarzy się inaczej ;)</b></span></span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-84449556415411126822012-05-22T13:53:00.000+02:002012-07-18T13:54:15.617+02:00#46# Brak lekarstwa dla duszy<br />
<div class="MsoNormal">
Mecze przeciwko reprezentacji Argentyny, Kuby i Niemiec
miały być ostatnimi w tej fazie rozgrywek. Szanse na awans uciekały coraz
bardziej i coraz więcej wkradało się w to matematyki.</div>
<div class="MsoNormal">
Posiłkowałam
się pomocą bardzo dalekiej kuzynki, spotkanej przypadkiem w Łodzi. Tak na dobrą
sprawę, wyprowadzając się od Mikołaja, nie miałam się gdzie podziać, a moje
fundusze nie były zbyt wielkie. Czułam, że nie powinnam obarczać sobą moich
bliskich. Zapewniłam Justynę, że mam nowe lokum, a ona wykazała zadowolenie,
ponieważ nie przepadała za Cegielskim.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyny
miały powody do radości. W końcu panowie wrócili wreszcie do kraju po
zagranicznych wojażach. Domyśliłam się, że będą chciały się z nimi jak
najszybciej zobaczyć. Nie zamierzałam im utrudniać, przeszkadzać i zabierać
czasu, który mogli spędzać razem.</div>
<div class="MsoNormal">
Dodatkowo
moje samopoczucie też nie było najlepsze. Niskie ciśnienie miałam od zawsze,
lecz ostatnimi dniami kompletnie nie miałam siły do życia. Sypiałam
popołudniami, a potem wieczorem przesiadywałam na balkonie do późnych godzin
nocnych.</div>
<div class="MsoNormal">
Dopóki
siatkarze nie wrócili, mogłam liczyć na łączność SMS z Justyną nawet po
północy. Teraz pozostawię noce na jej wspólny użytek ze Zbyszkiem. W ogóle
jakoś obie nie domagałyśmy fizycznie. Niby miałyśmy podobne objawy, a ja już
zaczynałam się denerwować czy to nie czasem ciąża. W końcu swego czasu
posiadałam partnera.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak się czujesz? – usłyszałam
troskliwy głos przyjaciółki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bez zmian. Musimy obie iść do
lekarza. W końcu nie każde mdłości to ciąża – oznajmiłam na wstępie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Okay, bo nie wiem jak długo
pociągnę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie strasz mnie. Zbyszek
wrócił, musisz mieć ziły na powitanie – uśmiechnęłam się szeroko. Wiedziałam,
że to ją troszkę rozrusza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Udam, że nie miałam skojarzeń –
zaśmiała się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pisał do ciebie? Co tam u niego
słychać?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście. Przecież on by nie
wytrzymał bez żadnego odzewu. Lubi dużo mówić, to pisać też. Chciałabym się z
nim teraz kiedyś zobaczyć – westchnęła brunetka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może wybierz się na jakiś mecz.
Dla tak jakby rodziny na pewno znajdzie się miejsce – zaproponowałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Od razu na hajtnij. Nie no,
sama nie pojadę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wybacz, Jusiu, ale ja odpadam –
mruknęłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przecież bym cię nie targała
tam, kochanie. Będzie dobrze. Teraz się połóż, a potem dzwoń do lekarza.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Brunetka zaskoczona, spoglądała
na doktora, który składał jej gratulacje. Coś w środku niej drgnęło. Odruchowo
chwyciła się za brzuch. Odebrała receptę i wyszła na dwór. Potrzebowała
świeżego powietrza w płucach. Musiała się z kimś podzielić tą wiadomością.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celuś? Możesz rozmawiać?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co się stało? – spytała
przyjaciółka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie wyszłam od lekarza.
Muszę to powiedzieć. Jestem w ciąży – wydusiła dziewczyna na jednym wydechu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wierzę, naprawdę? –
dopytywała szatynka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, kochana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Moje gratulacje. No i dla
Zbyszka też. A propos, wie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, wolałabym mu to powiedzieć
osobiście – odparła Justyna, bawiąc się kosmykiem włosów.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może uda ci się namówić Dorotę
albo Anetę na wyjazd?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spróbuję. A ty byłaś już na
wizycie? – brunetka zmieniłam temat. Tak samo martwiła się o Celi, jak ona o
nią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Eee… - niemrawy pomruk Cecylii
wyprowadził warszawiankę z równowagi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Gadaj natychmiast.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nie ciąża, tylko jakieś
choróbsko – wyjaśniła młodsza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale konkrety?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Postarają się wyleczyć jak
najszybciej, ale może potrwać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Celusiu, trzymaj się – brunetka
pocieszyła przyjaciółkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Justyna niedługo potem zaczęła
starać się o wyjazd na mecz ukochanego. Postanowiła poszukać towarzyszek wśród
stałej paczki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie mogę odebrać telefonu, gdyż
Andrzej mnie rozbiera – oświadczył roześmiany głos po drugiej stronie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Uważajcie tam, bo zajdziesz jak
ja – odpowiedziała brunetka. W słuchawce rozległ się huk.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jusia?! Jesteś w ciąży? –
spytała Dorota.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, więc widzisz. Ciebie też
to może spotkać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Endriu, złaź ze mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spokojnie – roześmiała się
Justyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Także gratulacje – wtrącił się
do rozmowy Andrzej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wrona, teraz idź sobie obejrzeć
telewizję. Kobiety chcą porozmawiać – rozkazała brunetka swojemu chłopakowi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ja w sumie dzwonię w inne sprawie
– przyznała warszawianka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak? – Dorota rozsiadła się
wygodnie na łóżku i oparła o poduszki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bo chciałam powiedzieć
Zbyszkowi na żywo i może pojechałabyś ze mną na mecz? – zapytała Jusia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oj pewnie, ale będziemy musiały
zabrać mojego Gawrona – odparła przyjaciółka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma problemu. Tylko jeśli to
ma być niespodzianka, to musimy pogadać z jakimś innym siatkarzem o wejściówki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Po wstępnej selekcji… Może
Winiar? – bydgoszczanka pełna entuzjazmu podsunęła propozycję.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hmm… Ok. Spróbujemy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Rozgrzewał
się przed spotkaniem. We Wrocławiu mieli podjąć Argentyńczyków i chcieli
wygrać. Dla reprezentacji mecze w kraju miały swój smaczek. Zbyszek też poczuł
tą atmosferę. Chciał zawsze grać przy takiej publiczności.</div>
<div class="MsoNormal">
Obrócił
szybko głowę. Miał wrażenie, że zobaczył jednego z kolegów z Plusligi. Zibi
spojrzał ponownie w tamto miejsce a przekonał się, że dobrze widzi. Za bandami
siedział Andrzej Wrona. Kogo on miał przy boku? Brunet pomachał do niego i
jednej z przyjaciółek Justyny i Cecylii.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle znajomi
zaczęli wymachiwać rękami i pokazywać coś po jego prawej stronie. Siatkarz
rozejrzał się zdumiony i zatrzymał wzrok na dłużej na pewnej brunetce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie, co ty tu robisz? –
podbiegł do band i uścisnął swoją dziewczynę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyjechałam obejrzeć mojego
mężczyznę – uśmiechnęła się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak się cieszę. Strasznie
tęskniłem – chłopak nie mógł opanować radości.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span lang="EN-US">- Zibi, what are you doing? – rozległ się głos
trenera.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span lang="EN-US">- Sorry. This is my girlfriend, Justyna –
siatkarz przedstawił wybrankę Danielowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span lang="EN-US">- Nice to meet you, girl, but he must train. I
invite after match.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span lang="EN-US">- No problem, sir. </span>Leć już Zbyszek –
cmoknęła Bartmana w usta I poszła usiąść obok znajomych. Chłopak uśmiechnął się
przepraszająco do Castellaniego i dołączył do kolegów.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Drużyna cieszyła się na środku
boiska ze zwycięstwa. Ten występ mogli zaliczyć do udanych. Przybijali sobie
piątki, a ich rodziny czekały cierpliwie za bandami. Podczas rozciągania
dzieciaki ganiały po boisku. Tym razem zajmowała się nimi brunetka. Justyna od
zawsze lubiła maluchy i to z wzajemnością.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nieśmiało
uśmiechnęła się do Zbyszka, próbując odwrócić jego uwagę, by małemu
Winiarskiemu udał się kawał. Mimo groźnego pierwszego wrażenia, Bartman nie
potrafiłby zrobić Olivierowi krzywdy. Żadnej bezbronnej osobie. Jusia to wiedziała,
ale i tal obawiała się jego reakcji na wieści z jakimi przybyła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć – przywitała się z
siatkarzami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Gdyby ktoś jeszcze nie
wiedział, Justyna, moja dziewczyna – oznajmił brunet.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zibi, któżby nie znał twojej
piękności – wyszczerzył się Łomacz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie bajeruj, jak wiesz, że
zajęta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Spokojnie kochanie. Mam dla
ciebie niespodziankę – wyznała dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jusia, co ty knujesz? – Chłopak
przyjrzał się jej uważnie. Wzięła jego rękę i położyła na swoim brzuchu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niedługo tu coś poczujesz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś w ciąży? – Bartman
podskoczył na równe nogi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak – odpowiedziała brunetka
przy wtórze gwizdów reprezentacji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niemożliwe – stwierdził
przyjmujący, przyciągając do siebie dziewczynę. Przechylił ją przez ramię i
pocałował. Owacjom kolegów z drużyny nie było końca.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Bartek
siedział ze smutną miną. Widział szczęście kolegi z nienarodzonego jeszcze
dziecka. Pewnie on cieszyłby się tak samo, gdyby to Cecylia zaszła w ciążę.
Jednak się rozstali, przyjmujący został sam, ona pewnie też. Szczęście mógł oglądać
tylko u innych.</div>
<div class="MsoNormal">
Pogratulował
Zbyszkowi i Justynie, którzy spoglądali na niego trochę dziwnym wzrokiem. Nie
miał się czemu dziwić. Siatkarz uznał, że najlepiej będzie, gdy pojedzie do
Natalii. W końcu dziewczyna jak nikt poprawiała mu humor i nie miał czasu na
myślenie o tych wszystkich przygnębiających rzeczach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hej, mogę wpaść? – zadzwonił do
niej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pewnie, ale ty nie powinieneś
chyba opuszczać hotelu, co? – odpowiedziała rudowłosa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wieczór tak jakby pod znakiem
odnowy, a ja już mam to za sobą i nie chcę smęcić w hotelu. Mam czas do własnej
dyspozycji – przekonywał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Rób jak uważasz Bartek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pół godziny później siedział u
niej na kanapie i rozmawiali. O głupotach i zwykłych rzeczach, bo to nie była
pora na dołowanie się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może wpadniesz jutro na mecz?
Właściwie czemu dzisiaj nie przyszłaś? – zerknął na Natalię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie planowałam miesiąc temu,
gdy była rezerwacja, że będę mogła przyjść. A teraz to tylko VIP-y mają
miejsce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Więc ci załatwię, ale przyjdź,
co? – zaskomlał jak mały piesek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Lecz się Kurek. Jak tak
będziesz się zachowywać, to na pewno nie przyjdę – rzuciła siatkarzowi
pogardliwe spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ej no. Będę rzeczny i dobrze
grał. A teraz użyję mojej tajnej broni – odparł brunet z uśmieszkiem na ustach.
Wyciągnął długie ręce w stronę dziewczyny i zaczął ją łaskotać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, to jest cios poniżej pasa!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Lubię twój uśmiech – przyznał,
wpatrując się w twarz rudowłosej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bajerant!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przerwał im odgłos dzwoniącego
telefonu. Natalia chwyciła w dłonie komórkę przyjmującego, na co on tylko
pokręcił głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tu sekretariat głupoty Bartosza
Kurka. Z kim mam przyjemność? – spytała
chichocząc pod nosem. Po drugiej stronie zapanowała cisza. Zdumiona zerknęła na
wyświetlacz. Rozmowa została zakończona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Bartek, kto to jest Cecyluś?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nikt ważny – odparł chłodno
chłopak, odwracając się plecami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Skłamałam.
Skłamałam swojej najlepszej przyjaciółce. Jednej z najlepszych dla ścisłości.
Musiałam, bo nie wyobrażałam sobie naszej rozmowy i siebie, mówiącej prawdę.
Przecież ona zrobiłaby wszystko, a nie mogła się przemęczać i narażać dziecka.</div>
<div class="MsoNormal">
<><o:p> </o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ostrożnie usiadłam an krześle
naprzeciwko doktora. Właśnie wróciłam szybkiego badania, na które mnie wysłał
zaraz po oględzinach. Przeczuwałam coś poważniejszego, skoro działał
natychmiastowo. Teraz mężczyzna trzymał w dłoni wyniki.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Czy miała pani kiedyś jakieś problemy z sercem? Wykryte choroby, może ktoś w rodzinie
chorował? – spytał.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Co do rodziny, to chyba dzidek od strony ojca. Mi od zawsze lekarze
powtarzali, żebym się nie forsowała za dużo i nic wyczynowo nie uprawiała.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Mieli rację, ale to chyba nie wystarczyło. Z genami ciężko wygrać –
powiedział, patrzą na zwitek papieru.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Co ma pan na myśli? – spojrzałam na lekarza przestraszona.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Pani Cecylio, muszę powiedzieć pani coś złego. Bardzo chciałbym, żeby
była pani w ciąży, ale niestety to nie to. Ma pani dość zaawansowaną
niewydolność serca.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Patrzyłam otępiałym wzrokiem na wszystko dookoła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Proszę się nie denerwować zbytnio. Operacja jest ostatecznością. Na razie
spróbujemy leczenia farmakologicznego. Od teraz jest pani pod moim nadzorem,
będę prowadził pani przypadek. Prosiłbym nie wyjeżdżać z Łodzi na zbyt długo.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Rejestrowałam to co mówił mężczyzna, by kiedyś to sobie przypomnieć i
zrozumieć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<><o:p> </o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Popiłam
tabletki wodą i usiadłam w fotelu. Telewizor ustawiony na kanale sportowym
nadawał informacje. Tak, nasi wygrali z Argentyną. Oglądałam. Musiałam.
Chciałam ich zobaczyć i wiedzieć, że są niedaleko, a nie kilkaset kilometrów
dalej. Trzymałam kciuki za Justynę i jej nowinę dla Zbyszka. Na pewno się
ucieszył, znając jego.</div>
<div class="MsoNormal">
Teraz
było już dawno po meczu. Zaciskałam ręce na poręczach siedziska. Czułam wielką
chęć ulżenia sobie, zrzucenia z barków nowiny ostatnich dni. Jedna osoba nie
mogła tego udźwignąć.</div>
<div class="MsoNormal">
Wzięłam
z wahaniem telefon do ręki. Nie należało się zbyt długo zastanawiać, bo bym się
rozmyśliła. Po prostu chciałam zrobić to, co teraz pierwsze przyszło mi do
głowy. Oddychałam nerwowo, wsłuchując się w sygnał połączenia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tu sekretariat głupoty Bartosza
Kurka – usłyszałam damski rozbawiony głos.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Rozłączyłam
się natychmiast. Trudno opisać, co czułam, bo to był wielki natłok emocji.
Ledwo potrafiłam oddychać. Telefon leżał gdzieś na podłodze. Skuliłam się w
fotelu i płakałam bezgłośnie. Nie umiałam wydobyć z siebie dźwięku. Wszystko
mnie bolało, nie tylko serca. Poczułam się do granic samotna, a ta samotność
ukołysała mnie do snu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Długo musiał namawiać Justynę do
swojego planu. Odkąd się dowiedział o malutkiej istotce w brzuchu dziewczyny,
małej części jego samego, chciał się tą nowiną podzielić z wszystkimi. Dlatego
po meczu w Łodzi zaprosił rodziców do restauracji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Brunetka była sceptyczna do tego
pomysłu. Domyślała się, że rewelacje, jakie syn przekaże rodzicom, nie
uszczęśliwią ich zanadto. Po prostu to czuła i nie chciała się przyczyniać do
rodzinnych niesnasek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jednak, gdy siedzieli już
uśmiechnięci przy jednym stoliku, a Zbyszek ściskał ją za rękę, chyba było już
za późno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Muszę przyznać, że bardzo ans
zaskoczyłeś tym wyjściem – odezwał się starszy Bartman.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przerzuciłeś się na elegancję –
zaśmiała się kobieta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zabawne, wiecie. Stwierdziłem,
ze to będzie stosowne miejsce do przekazania wam pewnej informacji – chłopak
zerknął czule na Jusię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ależ my przecież wiemy, że
jesteście parą. Naprawdę szło się domyślić – mruknęła matka siatkarza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, tak. Ale zapewne nie
wiecie, że wnuk w drodze – odparł zadowolony z siebie przyjmujący i czekał na
reakcję rodzicielki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To już pewne? – spytał Leon.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, byłam u lekarza. Nie
zawracałabym głowy tylko domysłami – odpowiedziała niepewnie dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Doceniamy, ale ty chyba synku,
nie wiesz, co cię czeka. Oboje jesteście bardzo młodzi, a przed toną kariera –
zaczęła Jadwiga ostrzejszym tonem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mamo, kiedyś trzeba dorosnąć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Na pewno nie musi to być
koniecznie teraz. Przecież jest tyle środków antykoncepcyjnych…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mamo!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie krzycz – Justyna ujęła
chłopaka za dłoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czyli się nie cieszycie, tak? –
spytał z żalem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nie tak, Zibi. Wyskoczyłeś z
tym jak królik z kapelusza – stwierdził ojciec. – Wybacz, Justyno, ale odzywają
się w nas instynkty rodzicielskie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Rozumiem – przytaknęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nic nie rozumiesz, dziewczyno!
Przyznaj się, że ta sytuacja się nieźle ustawia, co? – kobieta przeszła do
ataku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Myślę, że ciut przesadzasz,
Jadziu – próbował ją opanować mąż.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Odezwijcie się, gdy
ochłoniecie. Nie mogę narażać Jusi i mojego dziecka na stres – Bartman położył
banknot na stole i pomógł wstać partnerce. – Pa, tato.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><></span></b><b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
siedziała wśród kibiców w pierwszych rzędach. Siatkówka potrafiła sprawić wiele
radości wszystkim obserwującym. Kolejny udany atak polskiej drużyny przyczynił
się do wrzawy na trybunach. Mimo przegranego pojedynku i tak musiała poważnie
porozmawiać z siatkarzem. Przez miniony tydzień zgromadziła pewne informacje.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po meczu Bartosz przyszedł do
niej i niezdarnie się przytulił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No już, już. Co jest? –
zerknęła z ukosa na siatkarza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pociesz mnie – mruknął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Aha, aha. Nie mazgaj się tak,
tylko jedźmy już.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale w domu mnie pocieszysz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ledwo otworzył drzwi, porwał
dziewczynę w ramiona. Wtulił twarz w zagłębienie jej szyi i wciągał w nozdrza
zapach perfum. Zaskoczona Natalia nie wiedziała, co zrobić. Przypływ czułości
siatkarza zbił ją z tonu. Ostrożnie dotknęła jego głowy i pogłaskała go. Uścisk
Bartka zelżał, ale wciąż stał blisko i pocierał nosem jej skórę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Coś się stało? – spytała cicho.
– To przez ten mecz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Potrzebuję cię – spojrzał
głęboko w oczy dziewczyny. Już zamierzał ją pocałować, ale przeszkodziła mu jej
dłoń. Zaskoczony obserwował twarz przyjaciółki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mnie, czy zastępstwa po „nikim
ważnym”? – spytała pokazując mu wspólne zdjęcie z szatynką.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Skąd to masz?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Internet to bardzo przydatny
współpracownik, jeśli się czegoś szuka 0 odparła i skierowała się do salonu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na
stole czekały porozkładane liczne fotografie, wydruki z forum itp. Na
wszystkich znajdowała się dobrze mu znana dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kto by pomyślał, że tyle
miejsca w twoim życiu zajmuje nikt ważny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Natalia, to nie tak.. My… się
rozeszliśmy. Z mojej winy – przyznał cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I dziewczyna dzwoni do ciebie,
a ty nie raczysz odebrać? Chociaż oddzwonić? – krzyknęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Milczał. Chyba musiał jej
opowiedzieć całą historię, skoro sama znalazła aż tyle.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Słucham cię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dreptał nerwowo po całym
mieszkaniu i próbował streścić w paręnaście zdań sytuację ostatnich miesięcy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I czuję się niewinny? – Nati
przyszła za nim do kuchni.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No bo co ja mogę zrobić? –
jęknął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiem, że ja mogę to – mruknęła
i zamachnęła się na chłopaka z całej siły patelnią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ała!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może zmądrzejesz – drugi raz
uderzyła go już w ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 26.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 26.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 26.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 26.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 26.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 26.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 26.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><b>Ave ja.</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><b>Moje sumienie kazało mi w rekompensacie napisać dłuższy niż zwykle odcinek.</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><b>Wybaczcie mi moją nieobecność. Wena chyba już wróciła do mnie, jeśli chodzi o tą historię. Zamierzam ją skończyć w te wakacje ;)</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><b>Dziękuję wszystkim, którzy czekali na ten odcinek i wspierali mnie w czasie maturalnym :*</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><b>I pewnie chciałybyście albo dalej chcecie zabić Bartosza, ale cóż, skoro on taki nieporadny ;p</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><b>Z dedykacją dla Justyny, Dżoany, Doroty, Ani i.. Natalii :)</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><b>Mojej alter ego patelnianej panny :)</b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-2847981211432932292012-03-08T13:54:00.000+01:002012-07-18T13:57:37.094+02:00#45# Płynący czas nie zmienił w nas nic<br />
<div class="MsoNormal">
Przyjmujący powoli przejeżdżał jedną z ulic Wrocławia.
Dokładnie nie pamiętał, jak wygląda dom jego znajomych. Zza samochodowej szyby
wypatrywał numerów na budynkach. W końcu odnalazł właściwy i niepewnym krokiem
podszedł do drzwi. Zadzwonił i czekał cierpliwie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Bartek? – rudowłosa spoglądała na niego zdziwiona.<br />
- Tak, cześć. Mogę wejść? – spytał chłopak nerwowo.<br />
- Coś się stało? Jesteś taki jakiś nabuzowany – przepuściła go w drzwiach.<br />
- Nie pytaj… Muszę poprawić sobie humor przed wyjazdem. Mam jeszcze kilka
godzin – zdjął okulary z nosa.<br />
- Aha, aha. Mam robić za clowna?<br />
- Nie, co ty. Po prostu bądź sobą – Bartek spojrzał na nią przenikliwie.<br />
- Okay. Zatem chodź, tchórzu. Obejrzymy horror – pociągnęła go za rękę.<br />
- Zobaczmy, kto będzie się bał – mruknął. – Wujostwa nie ma?<br />
- Rodzice poszli na jakiegoś śmiesznego grilla do sąsiadki.<br />
- Widzisz, a ty spędzisz popołudnie z przystojniakiem – siatkarz poruszył
brwiami.<br />
- Nie dziwię się, że nie masz dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
Przyjmujący nie prostował tego nawet. W końcu faktycznie nie
miał już dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
Po
horrorze włączyli thriller, żeby zejść z tonu. Film okazał się nader ckliwy i
wzruszający chwilami. Kurek widział, jak dziewczyna próbuje grać twardą. On aż
tak łatwo się nie wzruszał. Nie chciał nikogo krępować, więc zagarnął ją
ramieniem do siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak chcesz, możesz płakać. Będę wiedział, że masz uczucia
– zażartował lekko.<br />
- Głupek – mruknęła Natalia.<br />
- No już, już. Nie bój żaby, w tego typu filmach głowni bohaterowie nie
umierają w połowie filmu.<br />
- Pocieszające.</div>
<div class="MsoNormal">
Zadziwiające,
że rudowłosej był w stanie okazać tyle czułości i zrozumienia. Niedawno tych
uczuć nie posiadał wobec innej dziewczyny. Na samą myśl o szatynce, przeszył go
dreszcz. Nie wiedział, czy dobrze postąpił, ale zrobił to pod wpływem emocji.</div>
<div class="MsoNormal">
- Coś się stało? Mina ci tak zrzedła – usłyszał głos
towarzyszki.<br />
- Nie takiego. Oglądajmy.<br />
- Na pewno? – dopytywała.<br />
- Masz chłopaka? – wypalił nagle.<br />
- Nie, nie mam. Co cię naszło? – odparła zdumiona dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
Ten przytulił ją do siebie gwałtownie. Mocno objął
przyjaciółkę jakby miała mu uciec. Bartek wdychał zapach jej skóry i włosów.
Jego serce biła bardzo szybko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kurek… - mruknęła.<br />
- Przepraszam. Musiałem wiedzieć, czy ktoś mi za to nie obije mordy.<br />
- To tylko przytulenie – uśmiechnęła się.<br />
- I za to – musnął delikatnie jej usta.</div>
<div class="MsoNormal">
Zaraz potem zerwał się z miejsca i udał do wyjścia.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
Brunetka
odruchowo zerknęła na wyświetlacz, czy aby nie ma na nim żadnej wiadomości.
Faktycznie, była.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>„Moje kochanie niech się o mnie tak nie martwi. Jestem cały, zdrowy i
nie podrywam żadnych panienek. Buziaki.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęła się pod nosem. Zbyszek tak łatwo potrafił ją
rozśmieszyć i w ogóle rozczulić.</div>
<div class="MsoNormal">
Choć na
chwilę zapomniała o irytującym ją Mikołaju. Ten facet niesłychanie działał jej
na nerwy. Sama nie wiedziała czemu. Sytuacji nie ułatwiało kółko adoracji,
które utworzyły przyjaciółki brunetki. Co one w nim widziały? Justyna
upatrywała w nim ważnego czynnika przy rozstaniu Cecylii i Bartosza. W chwili
obecnej ani siatkarz ani włoski playboy nie imponowali jej niczym.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co masz taki dobry humor? – usłyszała za sobą.<br />
- Nie twój interes Myszko Miki – warknęła.<br />
- Czemu od razu tak nerwowo reagujesz? Zrobiłem ci coś? – spytał chłopak.<br />
- Mi nie, ale Cecylii owszem. Mam cię na oku pamiętaj – wycelowała w niego
palcem.<br />
- Ostro – mruknął pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal">
Wyszła z pomieszczenia i momentalnie pociemniało jej przed
oczami. Rozległ się huk zaraz po tym, gdy poczuła, jak miękną jej nogi. Na
pomoc przyszedł nie kto inny, jak Mikołaj.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie myśl, że ratujesz mi życie. Sama umiem pozbierać się z
podłogi.<br />
- Oj nie marudź, tylko idź się połóż – zalecił jej.<br />
- Aniele stróżu od siedmiu boleści, dam sobie radę – uśmiechnęła się złośliwie
brunetka. – Ale niech będzie, że dzięki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
W końcu
musiały opuścić Cecylię i dom Mikołaja. I tak długo tu zabawiły, bowiem ich
chłopcy zdążyli rozegrać 2 mecze. Obejrzały je razem, a na kolejne miały
dotrzeć do domów.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pa, Celiś. Będziemy tęsknić – machała Aneta.<br />
- Pamiętaj, zawsze możesz przyjechać – krzyknęła Jusia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dorota ostatni raz uścisnęła przyjaciółkę
i wsiadła do samochodu. W Warszawie pojawiły się obie brunetki w godzinach
wieczornych. Miasto tętniło życiem, ale one nie miały siły na nic więcej jak
prysznic i łóżko. Młodsza pomyślała, że może odwiedzi jeszcze Krzyśka. W końcu
mało się widywali.</div>
<div class="MsoNormal">
Szybko
pokonała trasę do jego bloku i mieszkania. Sama nie wiedziała o czym może z nim
rozmawiać, ale musiała poowijać swoją decyzję w bawełnę. Nikt nie odpowiadał na
jej pukanie i dzwonienie. Jeszcze bardziej dziwne było, że drzwi okazały się
otwarte.</div>
<div class="MsoNormal">
- Krzysiek? – krzyknęła, lecz nikt się nie odezwał.</div>
<div class="MsoNormal">
Zajrzała do sypialni, z której dochodziła głośna muzyka.
Wszystko stało się jasne. Uśmiechnęła się pod nosem i opuściła mieszkanie z
czystym sumieniem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
Wierzbowski
siedział na łóżku, słuchając ostrego rocka. To miał być jego sposób na zły
humor. Nawet nie przejmował się, że Justine siedzi na fotelu. Nie miał siły jej
zabawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może powiesz mi, o co chodzi? – usłyszał.<br />
- O nic. Tak ogólnie postanowiłem nie mieć humoru – mruknął blondyn.<br />
- Chyba mam dla ciebie propozycję…</div>
<div class="MsoNormal">
Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, dziewczyna ściągnęła swoją
bluzkę i stanęła przed nim.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty na to?<br />
- Justi, nie wygłupiaj się – spojrzał na nią ponuro.<br />
- Nie działam na ciebie? No dalej, bierz mnie! Wolisz tu siedzieć i się
zamartwiać? Żałosny jesteś – krzyknęła.<br />
- Nie wymądrzaj się. Myślisz, że to takie proste?<br />
- Właśnie, że tak. Ściągasz gacie i do roboty – oznajmiła.<br />
- Mam ważniejsze rzezy na głowie. Ostrzegam, że gdy jestem zły, to nie panuję
na sobą. Lepiej się ubierz – przyjmujący odwrócił się.<br />
- Zobaczymy jak długo wytrzymasz – mruknęła i zaczęła zdejmować spodnie.<br />
- Jeszcze tego pożałujesz – wysyczał i przygniótł blondynkę do ściany.<br />
- Co ty nie powiesz.<br />
- Milcz – zatkał jej usta zachłannym pocałunkiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Powoli brakowało im powietrza. Na
moment oderwał się od niej, tylko po to, by zarzucić sobie jej nogi na biodra.
Justine imponowała jego władczość i stanowczość. Chłopak nie zamierzał
spuszczać z tonu. Gdy obcałował każdy skrawek kobiecego ciała w zasięgu ust,
trzymając ją za pośladki, rzucił na łóżko. Dziewczyna lekko podskoczyła na
materacu, ale siatkarz zaraz był obok niej. Szybko zrzucił z siebie ubranie, by
dokończyć rozbieranie partnerki. Ona tylko na to czekała. Chciała być cała
jego. Tak zaabsorbowali się sobą, że nawet nie zauważyli, iż ktoś ich
odwiedził. Blondyn znikając ustami w piersiach, ręką zawędrował między uda. Nie
był brutalny, ale zbyto delikatny tez nie. Niesiony emocjami przygniótł ją
swoim ciężarem do łóżka. Oddychali szybko, patrząc sobie w oczy. Ich ręce nie
przestały wędrować po swoich ciałach. Z uśmiechem pełnym satysfakcji Krzysiek
wprowadził ich ciała we wspólny rytm. Nasycał oczy ponętnym ciałem, wijącym się
pod nim, a uszy karmił jękami, pomrukami i krzykami partnerki. Czuł wielką
satysfakcję. Wiedział, że nie będzie zazdrościć Andrzejowi Doroty.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
Nie
chciałam zostawać tak długo u Mikołaja, ale jakie miałam wyjście? W Płocku i
Bełchatowie jestem spalona. Dziewczyną też powinnam dać odpocząć. Nasłuchały
się, gdy przyjechały tutaj. Każda miała swoje sprawy, facetów i tak dalej.
Miałam nadzieję, że u nich będzie się układać, bo o mnie szkoda gadać.</div>
<div class="MsoNormal">
Widok
Bartosza w telewizji znosiłam nadzwyczaj dobrze. Może zbliżenia na jego twarz
jakoś bardziej kuły mnie w środku, ale cóż… Nie przeszło mi to uczucie jak ręką
odjął. Polacy walczyli po drugiej stronie globu jak lwy, o co się dało. Nie
zawsze wychodziło, ale zawsze byłam dumna. Każdy marzył o Cordobie, ale liczyło
się zgranie i przećwiczenie ekipy na Mistrzostwa Świata.</div>
<div class="MsoNormal">
Jak
widać, potrafili stawić czoła nawet Brazylii. Cóż to były za emocje nad ranem.
Zawsze niechcący budziłam Mikiego, a on przychodził, przynosił mi koc i siadał
obok. Jeśli kiedyś kojarzył tylko podstawy gry, to teraz był już dobrze
obeznany.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze się czujesz? – spytał brunet któregoś meczowego
świtu.<br />
- Tak, a czemu? – spojrzałam na niego zdumiona.</div>
<div class="MsoNormal">
Ręką wskazał ekran z sylwetką Kurka. Zamrugałam kilka razy i
przybrałam minę bez emocji.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może się w ten sposób wyleczę, wiesz? Znów będzie dla mnie
tylko zwykłym siatkarzem – odparłam refleksyjnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Może i
coś w tym było, bo skupiałam się na nich jako na zawodnikach. Czasem przemykała
mi myśl w stylu: „Ale Jusia musi być dumna.”, „Ania chyba tam całuje
telewizor.” czy „Aneta wreszcie się doczekała.” To naturalne. W końcu miałam
okazję ich poznać.</div>
<div class="MsoNormal">
Przypomniał
mi się mój wieczór panieński. Drugiego takiego nie będzie. Przyjaciółki
przebiły wszystko, a ja dalej panna. Na razie nie przewiduję powtórki z
rozrywki. Zresztą, gdybym się przyznała jakiemuś, to by się bał, że znów zwieję
sprzed ołtarza. Rodzinka ma o mnie taką a nie inną opinię.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziwne
uczucie, gdy twoi rodzicie nie odzywają się do ciebie tyle czasu. Oto ja,
Cecylia. Ta, która przyniosła hańbę rodzinie i nazwisku. Nie chcieli mnie znać
i zapewne wyklęli. Jak widać, skutecznie, bo nic mi się nie układa. I na tym
pozostałam.</div>
<div class="MsoNormal">
Za to
trudno było ukrywać się długi czas przed dziadkami Bartka. Któregoś dnia
postanowili odwiedzić Mikołaja. Wtedy sprawa wyszła na jaw. Całe szczęście nie
mieli mi nic za złe. Nie umiałam kłamać, więc dowiedzieli się wszystkiego.
Zastrzegłam, że ich wnuk robi co chce i mają go nie potępiać. To były sprawy
między naszą dwójką, której już nie ma…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 22.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 22.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 22.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 22.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 22.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 22.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><span style="color: #783f04;">Wedle życzonka, na Dzień Kobiet ;*</span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Wszystkim moim czytelniczkom,</span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Najpiękniejszych chwil :*</span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><br /></span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Przepraszam, że może nie najodpowiedniejszy, ale nie dałam rady wcześniej...</span></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><o:p><span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Byłam na pierwszym meczu na żywo w życiu :)</span></o:p></span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-77727296739627138232012-02-14T13:59:00.000+01:002012-07-18T14:54:25.912+02:00#44# Przyjaciel poda ci pomocną dłoń<br />
<div class="MsoNormal">
Po ustaleniu co i jak, 4 przyjaciółki zmierzały na pomoc
piątej. Doceniły gest Mikołaja i skorzystały z jego zaproszenia. Justyna wraz z
Dorotą zmierzały do celu samochodem, Ania pociągiem z Bełchatowa a Aneta z
Krakowa. Spotkały się w kawiarni niedaleko dworca PKP.</div>
<div class="MsoNormal">
- Fajnie, że się potykamy, ale nadal nie wiem, dlaczego mamy
Celkę wspierać – spytała Doris.<br />
- A widzisz, tak oto chłopcy potrafią rozdzielić przyjaciółki. Stałego kontaktu
nie ma, to i wieści do was nie dochodzą. Celi była u mnie niedawno. Powinna wam
to sama opowiedzieć, ale lepiej żebyście pierwsze dziwne reakcje na tą
wiadomość miały za sobą. – Ania poczuła się w obowiązku wyjaśnienia wszystkim
sytuacji.<br />
- No mów – ponaglały ją.<br />
- Kurek ją zostawił.</div>
<div class="MsoNormal">
Przy stoliku zapanowała chwilowa cisza. Wszystkie uparcie
wpatrywały się w przyjaciółkę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Żartujesz, prawda? – spytała Aneta.<br />
- No i palant nie żyje! – Justyna uderzyła pięścią w blat.<br />
- Właśnie tego chciała jej oszczędzić. Musimy jak najmniej o nim mówić.<br />
- To zrozumiałe, ale chyba jakąś rozmowę na ten temat trzeba z nią
przeprowadzić, hm? – zaproponowała Dorota.<br />
- Owszem. Reszta pobytu ma być odskocznią od tego. W końcu można się domyślić,
jak fatalnie się Celi czuje.<br />
- Biedna Cecylka nasza. Co też ją spotkało? Kompletnie nie zasłużyła –
zmartwiła się krakowianka.<br />
- Ale o co im poszło?<br />
- W sumie to o Roberta i Mikołaja chyba…<br />
- Jakbym go dorwała…<br />
- Spokojnie Jusia. Wystarczy coś szepnąć naszym chłopakom i już mu piekło
zgotują.<br />
- Myślę, że Cecylia, by tego nie chciała. Po co ich do tego mieszać? – spytała
Anka.<br />
- No fakt. Ale wątpię, żeby się nie wydało. Na pewno komuś coś powie albo
któryś z nich coś zauważy. Chyba aż tak to po Kurku nie spłynie…<br />
- Mam nadzieję, bo wtedy okaże się jeszcze większym kretynem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziłam
się, gdy promienie słońca oświetlały większą część pokoju. Miałam nadzieję, że
jeszcze załapię się na śniadanie. Czasem je sobie po prostu odpuszczałam, ale
wczoraj nie jadłam kolacji i mój żołądek domagał się jedzenia. Coraz częściej
zapominałam o posiłkach i innych podstawowych czynnościach. Dużo sypiałam i
czytałam książki. Pewnie całkiem bym się zapuściła, gdyby nie obecność
Mikołaja. Jakoś musiałam mu się pokazać na oczy, więc nie chciałam go
przestraszyć swoim stanem w nieładzie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chociażbyś nałożyła tonę pudru, to i tak widać te worki
pod oczami – usłyszałam za sobą.</div>
<div class="MsoNormal">
W lustrze ujrzałam postać Mikiego.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wybacz. Chciałam chociaż pozornie wyglądać – mruknęłam.<br />
- Wychodzi twoje czytanie po nocach i inne rzeczy.</div>
<div class="MsoNormal">
Byłam wdzięczna, że znosił moje humorki i częste płacze w
poduszki. Nigdy nie skomentował negatywnie mojego zachowania, ale wiedziałam,
że nie jest zadowolony. Tak samo teraz. Po prostu stał w pobliżu, ale jego mina
mówiła wszystko. Wywabił go dzwonek do drzwi, a ja mogłam w spokoju maskować
twarz. Pomarudzi, pomarudzi i mu przejdzie. Zdziwiłam się, gdy usłyszałam
niespotykany gwar. Kto mógł przyjechać? Zaciekawiona wyjrzałam przez barierkę
na dół.</div>
<div class="MsoNormal">
- Miki? – spytałam niepewnie.<br />
- Chodź tu!</div>
<div class="MsoNormal">
Gdzieś mniej więcej kilka sekund potem tonęłam w licznych
uściskach. Powoli ogarnęłam, kto mnie przytula. Niemniej nadal byłam w szoku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co wy tu robicie? – spytałam.<br />
- Dobra, to ja idę na zakupy – rzucił chłopak i tyle go widziałam.<br />
- To jego zasługa – odpowiedziały dziewczyny.<br />
- Wspaniale was wszystkie widzieć.<br />
- Ciebie też, chociaż chyba nie najlepiej się czujesz – przyjrzała mi się
Aneta.<br />
- Czemu?<br />
- Bo nigdy nie miałam tyle tapety na twarzy – szturchnęła mnie Jusia.<br />
- Byście się mnie jeszcze przestraszyły.<br />
- To przez niego, co? – spytała Ania.</div>
<div class="MsoNormal">
Zgromiłam ją spojrzeniem, ale one to zauważyły.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiemy.</div>
<div class="MsoNormal">
To jedno słowo sprawiło, że musiałam się odwrócić. Oczy
momentalnie mi się zaszkliły. Przecież miałam być silna. Poczułam jak mnie
obejmują.<br />
- Nie wstydź się łez kochanie. Wszystko zrozumiemy. Chodź, opowiesz nam co i
jak, a potem jakoś się rozchmurzymy – zaproponowała Justyś.<br />
- Nie chciałam wam o tym mówić, ale przecież zasługujecie, żeby wiedzieć.<br />
- Mogłaś spokojnie przyjechać do którejś z nas, a nie siedzieć z tym lalusiem –
mruknęła.<br />
- Nic złego mi nie zrobił, a po co mam być ciężarem dla was. Co pomyśli Bartek,
tez już mnie gówno obchodzi.<br />
- Oj Celuś, Celuś.</div>
<div class="MsoNormal">
Więc
powiedziałam im wszystko jak na spowiedzi. Odpowiedziałam na każde pytanie. Nie
obyło się bez łez i urywanych zdań. To wciąż było we mnie, świeże, na wierzchu.
Nie da rady pstryknąć palcami i zapomnieć, nie ma co się łudzić. Zostanie na
zawsze moim cieniem przeszłości.</div>
<div class="MsoNormal">
- I nie mieszajcie do tego chłopaków, okay? – zastrzegłam.<br />
- Przewidziałyśmy to. Spokojnie, nie pozwolimy im go zlać, a szkoda – żachnęła
się Justyna.<br />
- Kocham was wszystkie – przytuliłam całą czwórkę.<br />
- To gdzie śpimy? – spytała Doris. – Bo chciałabym na chwilkę legnąć.<br />
- Staruszko nasza. Tak to jest, jak się z dwoma prowadza, to potem wykończona
chodzisz – zażartowałam.<br />
- A ja ciekawe rzeczy w szafie znajduję.<br />
- Jusia no! – Dorota wyraźnie się zawstydziła. – Już nie z dwoma. Znaczy nie
wybrałam, ale to kwestia czasu. Zresztą Krzysiek spotkał dawną koleżankę i to
ona się nim opiekuje<br />
- Uuu… Nie czujesz się porzucona?<br />
- Co ty. Tylko mi ułatwił.<br />
- Czyli Endriu? – przyjrzałam się jej uważnie.<br />
- Jest tak samo szalony jak ja, więc chyba oczywiste. Może kiedyś
znormalniejemy – wyszczerzyła się.<br />
- Jak wam gumka pęknie i dzidzi będzie – zaśmiała się Anka a my wraz z nią.<br />
- A gdzie tam. Słyszałam, że bociany koło Jusi latają.<br />
- Serio? – spojrzałyśmy razem na brunetkę.<br />
- Chcecie mi USG oczami zrobić? Czy widać żebym była w ciąży?<br />
- Humorki zawsze miałaś – rzuciłam.<br />
- Uważaj sobie!<br />
- Wróciłem. Mam wam coś ugotować, czy chcecie coś zamówić? – rozległ się glos
Mikołaja.<br />
- A już o nim zapomniałam – Justyna zrobiła cierpiętniczą minę.<br />
- Na pewno dobrze gotujesz, ale mam ochotę na coś niezdrowego – zaproponowała
Ania.<br />
- Nie ma sprawy. Wybierzcie coś, ja dorzucę swoje zamówienie.<br />
- Nawet fajny z niego chłopak – stwierdziła Anetka.<br />
- Chyba kpisz? – wiadomo, kto się oburzył?<br />
- Juśka, dajże mu spokój. Stara się, pomaga jak może. Zaprosił nas od siebie,
więc okaż mu trochę wdzięczności.<br />
- Zgrywa jakiegoś Robin Hooda, a to wszystko, żeby się Celi nim zainteresowała.<br />
- Nie prawda, nigdy nic takiego nie sugerował – próbowałam bronić znajomego.<br />
- Nie jest taki głupi!<br />
- Naprawdę nie wiem, czego się doszukujesz w tym przemiłym facecie – debatowały
między sobą. Było 4 na 1.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wieczorem zaproponował dziewczynom wypad na dyskotekę do
miasta. Chciał zapewnić im jakieś atrakcje, w tym Cecylii. Czuł, że Justyna nie
pała do niego sympatią. O ile pozostałe zjednał sobie dość szybko, o tyle
brunetka dogryzała mu prawie na każdym kroku. Nie wiedział, czym sobie
zasłużył. W końcu jej nic nie zrobił. Celi też nie. To Bartek skrzywdził
szatynkę, nie on.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie przejmuj się Jusią. Ona tak już ma – pocieszyła go
Celi w tańcu.</div>
<div class="MsoNormal">
Jakoś udało mu się namówić ją na kilka kawałków. Czuł się
obserwowany przez jej przyjaciółki i wiedział, że nie może sobie pozwolić na
żaden kiepski ruch.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem, że najchętniej by mnie wysłała z powrotem do Włoch –
zaśmiał się.<br />
- Oj tam. Kiedyś cię polubi.</div>
<div class="MsoNormal">
Obrócił ją a potem siebie. W kolejnej piosence to tańca
ruszyła reszta przyjaciółek. Zamknęły go w środku kółeczka. Zaskoczyły go, ale
po chwili wyginał się w rytm muzyki przy wtórze oklasków. Porwał każdą po kolei
do środka. Zabawa trwała w najlepsze.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie zawracaj jej teraz w głowie. Ma odpocząć od facetów – usłyszał
przy uchu głos brunetki.<br />
- Nie zamierzam.<br />
- Mam nadzieję.</div>
<div class="MsoNormal">
Jako
kierowca nie pozwolił sobie na alkohol. Za to dziewczynom ewidentnie dopisywały
pijackie humorki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale… Ale… Ja wcale tak dużo nie wypiłam, czo nie? –
spytała Dorota.<br />
- To kto opróżnił te dwie butle czystej?- spytała Cecylia.<br />
- No wy. Widziałam was! Królik Bugs wam pomagał!<br />
- Że ja też was nie pilnowałem – mruczał do siebie chłopak.<br />
- A trzeba było. Ej, teraz możemy go wykorzystać – krzyknęła Aneta. – Nam
pięciu nie da rady.<br />
- ja się wypisuję. Szui nie tykam – Justyna podniosła rękę.<br />
- Żeby każda szuja była aka przystojna. Zdejmiesz koszulkę? – spytała Ania.<br />
- To nie jest najlepszy pomysł – uśmiechnął się ładując je do auta i zamykając
drzwi.<br />
- A ja widziałam! Widziałam Mikołaja bez koszulki! – pochwaliła się szatynka. –
Mówię wam, taaaaki widok.<br />
- Czekajcie, to dopiero pierwszy dzień. Jeszcze zdążymy go rozebrać.<br />
- Boję się was – zaśmiał się Miki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Następnego
dnia doprowadzałyśmy się do użytku. Mikołaj tylko się śmiał po kątach, ale na
szczęście nie dokuczał nam. Nie miałby szans z tyloma kobietami. Wczoraj
zapewne mu czegoś nagadałyśmy po pijaku. Bałam się spytać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, Celi, on naprawdę spoko jest – usłyszałam od nety
parę dni później.<br />
- Cieszę się, że was do siebie przekonał.<br />
- Ja nic takiego nie powiedziałam – jak zwykle Justyna oponowała.<br />
- O co ci chodzi? – spojrzałam na nią.<br />
- O ten tramwaj, co nie chodzi. Nie widzisz, że za bardzo się do ciebie
przystawia? Tylko czekał, aż się rozstaniesz z Kurkiem! Teraz chce wykorzystać
okazję. No i w ogóle mi się nie podoba. Zalatuje pedziem.<br />
- Jusia! – krzyknęłyśmy z pozostałymi dziewczynami.</div>
<div class="MsoNormal">
Dalszej dyskusji zapobiegło przyjście owego obgadywanego.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziewczyny, mam coś dla was – oznajmił od progu.<br />
- Co znów wymyśliłeś? – spytałam zaciekawiona.<br />
- Mam nadzieję, że mam dobre oko – oświadczył i położył na stole kilka małych
pakunków.<br />
- Co to? – ciekawska Doris węszyła w środku nosem.<br />
- Stroje kąpielowe dla was. Trzeba korzystać z pogody i basenu za domem.</div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęło się przeglądanie, odpakowywanie i ogólny szum.
Widziałam, że brunetka nie ruszyła się z miejsca. Siedziała zdegustowana i
patrzyła na nas z politowaniem.</div>
<div class="MsoNormal">
- ja już mam przecież strój – rzuciłam do Mikiego.<br />
- Oj tam, na tobie nie muszę oszczędzać – uśmiechnął się promiennie a Jusia
tylko przewróciła oczami.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<o:p><span style="color: #783f04;"><br /></span></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Wiem, zaniedbałam was tutaj.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Rekompensata rozdziałem w walentynki :)</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;">W końcu jesteśmy jedną wielką kochającą się rodziną :D</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;">A no i dzisiaj tak tylko z jednym wątkiem :) reszta powróci w kolejnym odcinku.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04; font-size: x-small;">Z dedykacją... dla Królika Bugsa ;p</span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-40740381178895676422011-12-22T14:38:00.000+01:002012-07-29T14:39:32.901+02:00#43# Gdy serce boli nawet cisza, bo nikt do snu nie ukołysze<br />
<div class="MsoNormal">
Kompletnie
nie widziałam, gdzie się podziać. Wpadłam cala roztrzęsiona na ulicę.
Przyjechałam tu z Mikołajem, który jechał do Łodzi i nie miałam kompletnego
pojęcia o rozkładzie jazdy pociągów. Sama w prawie obcym mieście. Przecież nie
będę się naprzykrzać jego kolegom. Jak na złość jeszcze moja kieszeń świeciła
pustkami. Miałam złudne nadzieje, że możemy się z Bartkiem pogodzić. Teraz jest
jeszcze gorzej niż było. Jestem wolną kobietą. Wolną i porzuconą.</div>
<div class="MsoNormal">
Drżącym
rękami chwyciłam telefon. Omylnie wybrałam pacami na dotykowym ekranie
połączenie. Tak, ja bardzo zdolna. Już miałam przerwać dzwonienie do Ani
pierwszej na liście, lecz usłyszałam jej głos.<br />
-Halo, Celi? Cześć, kochanie!<br />
- Eee... Cześć...<br />
- Coś się stało? Masz taki dziwny głos... – zmartwiła się.<br />
- Wybacz, przypadkowo mi się to połączenie wybrało.<br />
- Aha. - Ania mruknęła znacząco. - Super. Dzięki. Ale stało się, zadzwoniłaś do
mnie. Więc teraz opowiadaj i się nie wykręcaj.<br />
- Naprawdę tak było. Co mam opowiadać?<br />
- Przecież słyszę, że coś się dzieje. Nie znamy się od wczoraj. Coś z Bartkiem,
tak?<br />
- Anuś... Jesteś w Bełchatowie? – spytałam powstrzymując łzy.<br />
- Tak. Chcesz się spotkać, czy coś..?<br />
- Bo jest taka sprawa... Tak się złożyło, że jestem właśnie w Bełku i nie mam
gdzie podziać.<br />
- Jasne, wpadaj. Jeszcze pytasz! Wyślę ci adres smsem. - ucieszyła się. - Celi,
coś się stało, prawda? Coś złego...?<br />
- Dzięki, mam nadzieję, że to nie jest daleko od Bar... z Konopnickiej, bo
muszę piechotą. Pogadamy jak przyjdę – nie chciałam nawet o nim wspominać.<br />
- Nie, nie. Tak na prawdę to stare mieszkanie Michała... - westchnęła z lekkim
uśmiechem.<br />
- Ooo, czyli ci się udało. Fajnie. Zaraz będę.<br />
- Do zobaczenia, kochanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jakoś dotarłam do lokum blondynki
bez zbędnych problemów. Cały czas jeszcze dzielnie się trzymałam w kupie. Sama
nie wiedziałam, co zrobić ze sobą.<br />
- Cześć. Cieszę się, że jesteś. - przywitała mnie serdecznie. <i>Nie mogła się doczekać tej wizyty. Nie
widziała przyjaciółki od dawna.</i><br />
- Cześć. Dzięki za pomoc - przytuliłam się do niej mocno.<br />
- Nie ma za co. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.<br />
- Wiem - ciągle nie zwolniłam uścisku.<br />
Tak bardzo potrzebowałam, żeby mnie ktoś teraz objął. Czułam się okropnie.
Czułam się odtrącona.<br />
- Opowiadaj, co u ciebie słychać, co się dzieje?<br />
- Nic się nie dzieje... – mruknęłam.<br />
- Nie okłamiesz mnie - uśmiechnęła się Ania lekko, wzmacniając uścisk. -
Przecież widzę.<br />
- Nie chciałam nikogo tym zadręczać, ale nie miałam, gdzie się podziać. Wybacz
Anuś, że padło na ciebie - tłumaczyłam okrężnie.<br />
- Przestań, nawet tak nie myśl. Przyjaźnimy się przecież. I przestań w końcu
kręcić!<br />
- Nawet nie wiem, jak ci to powiedzieć - szepnęłam cicho.<br />
- Najprościej. - zachęcała.<br />
- Jestem... wolna...<br />
- Co proszę? - zawołała Ania z zaskoczeniem. - Żartujesz, prawda?<br />
- Nie...<br />
- Co się stało? Opowiadaj.<br />
- Skończył ze mną, dzisiaj... Pół godziny temu.<br />
- Nie mogę w to uwierzyć! Byliście... najlepiej dobraną parą, jaką spotkałam w
życiu! – zdumiała się blondynka.<br />
- Chyba nie ostatnimi czasy...<br />
- Opowiadaj po kolei, co się stało. Mamy czas - uśmiechnęła się zachęcająco.<br />
- Od kiedy zaczęło się psuć czy to, co się stało dzisiaj? – wciąż byłam
zdezorientowana.<br />
- Od początku najlepiej. - odparła i westchnęła cicho. - Coś mi się wydaje, że
przez własne problemy zaniedbałam przyjaciół... Ale nie ważne.<br />
- Nawet tak nie myśl, przecież musiałaś się zająć sobą. Cieszę się, że jesteś w
Polsce.<br />
- Gdyby nie Michał... - zawahała się, po czym potrząsnęła głową. - Nie, to nic.
Opowiadaj.<br />
- O nie moja droga, ty też musisz mi opowiedzieć.<br />
- Ale najpierw ty. Martwi mnie to coraz bardziej... Muszę wiedzieć, za co zlać
tego patałacha Kurka!<br />
- Proszę cię, nie rób tego... W sumie sama jestem sobie winna. Gdybym
wyrzuciła ten przeklęty karton...<br />
- Co? Jaka winna? Jaki karton? - przerwała Anka i spojrzała na mnie pytająco. -
Celuś, spokojnie, po kolei.<br />
- Ech... No bo zaczęło się od jego kolegi, którego spotkałam u dziadków Bartka.
Zostałam tam, podczas jego zgrupowania. No i z Mikołajem się trochę
zakolegowałam. Bartosz wrócił, zobaczył mnie u niego przy basenie. Akurat
poprosiłam Mikiego o posmarowanie olejkiem, a Kurek zrobił awanturę, jakby nas
zastał w sypialni. Już wtedy usłyszałam przykre słowa. Czułam się okropnie, bo
traktował mnie jak powietrze... Tego samego dnia wrócił wieczorem, kompletnie
pijany i... - głos zaczął mi się trząść.<br />
- Nie wierzę... - powiedziała cicho Ania, przytulając mnie do siebie. - Po
prostu nie wierzę.... Zabiję go!<br />
- Ania.. Prostu chciał wziąć siłą....<br />
- Nie tłumacz go! - krzyknęła, wstając gwałtownie. Rozpoczęła energiczny spacer
po pokoju, najwyraźniej nad czymś się zastanawiając. - Po prostu nie mogę
uwierzyć, że Bartek mógłby zrobić coś takiego. Nie tłumaczy go żaden alkohol.<br />
- I od wtedy się nie widzieliśmy. A dzisiaj... Wyszedł do mnie z propozycją
spotkania, no to się zgodziłam. Myślałam, że może uda się coś naprawić.. Chyba
tego chciał.. Ale poszedł szukać torby i znalazł ten przeklęty karton.. –
tłumaczyłam dalej, chociaż nie miałam na to ochoty, ale musiałam to komuś powiedzieć.<br />
- Jaki karton? – ponowiła pytanie.<br />
- Znasz Roberta... Gdy zaczęłam być z Bartkiem, śledził nas. W końcu zaczął
zostawiać pod jego mieszkaniem prezenciki dla mnie, no i ja je wszystkie
chowałam do kartonu. Miałam to wyrzucić, ale zapomniałam... Nigdy bym nie
pomyślała, że on tak poważnie to potraktuje. Wolę ci nie powtarzać, co mówił..
Po prostu, zostawił mnie.<br />
- Nie wiem, co powiedzieć... Nadal nie mogę uwierzyć, że to tak po prostu się
skończyło. Ale ja zaraz coś wymyślę. Zobaczysz, jeszcze będziemy się razem
bawić na waszym weselu - postanowiła z lekkim uśmiechem.<br />
- Nie, kochana. Ty lepiej nic nie rób. Nie będzie żadnego wesela, po tym, co
usłyszałam. On.. jest zbyt impulsywny i zbyt agresywny. Nie mogę być z kimś,
kogo się boję... – objęłam się rękoma.<br />
- Celuś, proszę. - Ania znowu mnie przytuliła i pogłaskała uspokajająco po
głowie.<br />
W tej chwili nie żałowałam, że do niej zadzwoniłam.<br />
- Musicie na spokojnie jeszcze raz porozmawiać. Oboje zareagowaliście zbyt
impulsywnie. Nie skreślaj tego tak szybko, on ochłonie i również dojdzie do
takiego wniosku – próbowała załagodzić.<br />
- Nie będę się z nim więcej spotykać, rozumiesz? Nie chcę go widzieć!<br />
- Dobrze, już. Tylko nie krzycz, proszę. Nie chcę się kłócić..<br />
- Ja też nie. Tylko ty mi tutaj zostałaś. A właśnie... Jak tam Michał? –
zmieniłam temat.<br />
- Michał... - zamyśliła się na dłuższą chwilę i lekko poczerwieniała. - Jak to
Michał. Dobrze chyba...<br />
- Chyba? Anuś.. Coś jest między wami? W ogóle, to on ci pomógł, tak?<br />
- Tak. - przyznała. - Gdyby nie on... Nie wiem jak dałabym sobie radę z tym
wszystkim. Był przy mnie w tych najgorszych chwilach, zawsze mogę na niego
liczyć. To dużo dla mnie znaczy. Ja... On dla mnie...<br />
- To bardzo miło z jego strony. W ogóle świetny z niego facet i na pewno bylibyście
wspaniałą parę, ale on już ma żonę... - przyjrzałam się Ani badawczo.<br />
- Ja... - zawahała się. Nagle w jej oczach pojawiły się łzy. Uniosłam brwi w
geście zdziwienia. - Bo my... Boże, Celi. Jaka ja jestem głupia!<br />
- Oj nie prawda. Nie mów tak - tym razem to ja tuliłam ją. - Powiedz, co wy?<br />
- No bo... Sama nie wiem, jak do tego doszło. On mnie pocałował, raz, drugi. Na
początku to był przypadek, potem powiedział, że tego bardzo chce. Jak zwykle
wyobrażam sobie zbyt wiele. Nie chcę rozbijać tego małżeństwa, choć ono i tak
ma jakiś kryzys. Dagmara chyba go zdradza... A mi coraz ciężej jest z nią
przebywać, okłamując ją. A Michał... Cały czas marzę tylko o tym, by to się
powtórzyło, ja...<br />
- Och.. Takie buty.. Nie powinnam tego pochwalać, ale tak bym chciała, żebyś była
w końcu szczęśliwa. Jeżeli faktycznie żona go zdradza, to powinien o tym
wiedzieć, bo kto jak kto, ale Michał nie zasługuje na takie traktowanie.
Domyślam się, jak się czujesz. Gdybym mogła, to bym coś zrobiła, ale
niestety... Nawet swojego związku nie potrafiłam uratować...<br />
- Nie mów tak. - otarła łzy palcami i przytuliła się do mnie mocno. - Jesteśmy
siebie warte, nie uważasz?<br />
- Chyba masz rację - uśmiechnęłam się, mimo zamglonych oczu. Naprawdę, jesteśmy
udane, nie ma co.<br />
- Jeszcze nam się poukłada, zobaczysz. Będziemy się z tego śmiały.<br />
- Mam nadzieję. Słuchaj Anka, chciałabym zebrać nasza paczkę. Myślisz, że
wypali? Mikołaj może nas przyjąć do siebie.<br />
- Znowu ten Mikołaj... - westchnęła. - Możesz próbować.<br />
- Ania, on naprawdę jest w porządku. Nie zrobił nic złego. Dobra, mam nadzieję,
że się uda.<br />
- Nie o to mi chodzi... Po prostu trudno będzie mi zaakceptować fakt, że
poniekąd przez niego rozpadł się twój związek. Ale postaram się, obiecuję.<br />
- Przez chora wyobraźnię pewnego pana! Dzięki, jesteś wielka.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Znajomość
Justine i Krzyśka odnawiała się z każdym dniem coraz bardziej. Okazało się, że
dziewczyna troszkę zna się na sporcie, więc siatkarz poczuł się w obowiązku
wprowadzenia jej do świata swojej dyscypliny. Nauczycielem był świetnym. Za
materiał praktycznego sprawdzania wiedzy służyły mecze reprezentacji Polski.<br />
- Chciałbyś być na ich miejscu? – spytała.<br />
- Pewnie, że tak. To wielka sprawa móc reprezentować swój kraj. Nie było mi to
dane i raczej nie będzie.<br />
- Dobrze, że jesteś tutaj – blondynka wtuliła się w niego na kanapie.<br />
- Od razu milej – uśmiechnął się.<br />
- Myślałam, że cię więcej nie zobaczę… - mruknęła.<br />
- Uwierz mi, że ja też. A jednak.<br />
- Chyba się cieszysz z tego faktu, skoro tu siedzisz? Bo ja bardzo – wyznała.<br />
- Pewnie. Spotkania po latach są fajne. Zwłaszcza te na pozór niemożliwe…<br />
Spojrzeli sobie w oczy. Znów iskrzyły dawnym blaskiem. Teraz ich uczucia były o
kilka lat doroślejsze, ale niezmiennie szczere. Stykali się czołami, uważnie
sobie przypatrując. Żadne nie powiedziało głośno, że czuje to samo, ale to było
widać. Tak patrzy na siebie tylko zakochana para.<br />
- Krzyś… - szepnęła Justi.<br />
- Pozwól.<br />
Ostrożnie ją pocałował, czekając na reakcję. Niepotrzebnie blondyn się martwił,
gdyż ona też zaangażowała się w pocałunek.<br />
- Smakują jak dawniej – mruknęła dziewczyna.<br />
- Co ty nie powiesz – zaśmiał się.<br />
- Przepraszam, ale czasem gadam głupoty.<br />
- Oj tam, jak każdy. Ja przeważnie po pijaku – wyszczerzył się.<br />
- A ja jak widać potrafię bez. Jestem zdolna.<br />
- To dowiem się czegoś jeszcze o sobie?<br />
- Przypakowałeś Krzysztof, robi się z ciebie mięśniak – poruszył brwiami.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- O matko, co tu się działo? – krzyknęła zdumiona Dorota.<br />
Nie było jej raptem 2 godziny, a mieszkanie wyglądało jak po huraganie.<br />
- Jak dobrze, że jesteś. Pomożesz mi to ogarnąć – przywitała ją brunetka.<br />
- Ale, że co? Przecież to nie ja nabałaganiłam.<br />
- No wiem, moja wina, ale bądź taka dobra i mi pomóż. Proszę – Justyna zrobiła
słodką minkę.<br />
- Dobra, niech będzie…</div>
<div class="MsoNormal">
- A możesz mi powiedzieć, czemu był tu taki bałagan? –
zagadnęła młodsza z brunetek.<br />
- No bo…<br />
- Wyduś to z siebie.<br />
- Rozmawiałam ze Zbyszkiem… - mruknęła.<br />
- Ale chyba od zwykłej rozmowy nie ma takiego spustoszenia, hmm?<br />
- No bo gadaliśmy przez skype i stwierdziłam, że mu zatańczę… Zahaczyłam o
krzesło, a potem samo już się potoczyło… Krzesło spadło na szafkę, z której
zleciał wazon, przy okazji ja się wywróciłam i parę innych rzeczy…<br />
- Hahaha!<br />
- No i z czego się śmiejesz? – burknęła warszawianka.<br />
- Przecież to jest akcja roku – przyjaciółka dalej nie mogła opanować śmiechu.<br />
- Tyłek mnie boli!<br />
- Zachciało się striptizu na łączach, to tak jest. Musisz poczekać, aż wróci,
to mu na żywo się rozbierzesz.<br />
- Doris! Proszę cię, daruj sobie.<br />
- No już, już. Słowa więcej nie powiem – oznajmiła, lecz po chwili znów
wybuchła śmiechem.<br />
- Głupek! – Jusia rzuciła w nią poduszką.<br />
- Osz ty! Zaraz ci oddam.<br />
Wojnę poduszkową przerwał podwójny dźwięk przychodzących sms.<br />
- To mój!<br />
- Mój też!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Tą noc
spędziłam oczywiście u Ani. Nawet jeśli chciałabym wyjść, to i tak by mnie nie
wypuściła, więc zostałam. Stwierdziła, że mogę zostać, jak długo chcę, ale
byłam praktycznie bez niczego. Rano obudził mnie telefon od numeru, którego nie
znałam. Wyszłam na korytarz, żeby nie zbudzić przyjaciółki.<br />
- Słucham?<br />
- Dzień dobry. Przepraszam, czy rozmawiam z panią Cecylią? – usłyszałam jakiś
damski głos.<br />
- Tak, a o co chodzi?<br />
- Mieszkam naprzeciwko pana Bartosza Kurka, jestem jego sąsiadką. Zostawił u
mnie jakieś pani rzeczy do odebrania.<br />
Zdrętwiałam. Musiałam się chwycić wieszaka. Nie byłam w stanie nic z siebie
wydusić.<br />
- Proszę pani? Słyszy mnie pani? Wszystko w porządku?<br />
- Tak, tak. Przepraszam, ale gorzej się poczułam.<br />
- Więc te rzeczy są u mnie. Byłabym wdzięczna za jak najszybsze ich zabranie.
Nie żeby przeszkadzały, ale sama pani wie.<br />
- Tak, tak. Rozumiem – odpowiedziałam zdławionym głosem.<br />
W tym momencie pojawiła się Ania. Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
Telefon trząsł się w moich rękach, a oczy zaszły łzami.<br />
- Będę w domu przez najbliższe dni, więc bez problemu można przyjechać o
jakiejkolwiek godzinie.<br />
Anka chyba wyczuła, że nie jestem w stanie kontynuować rozmowy i zabrała ode
mnie komórkę.<br />
- Dzień dobry. Jestem Ania, przyjaciółka Cecylii. O co chodzi?<br />
- Coś nie tak z panią Cecylią?<br />
- nie czuje się najlepiej. Będę rozmawiać za nią.<br />
- Chodzi o jej rzeczy. Pan Bartek je u mnie zostawił.<br />
- O ten łajdak! Pani wybaczy, emocje. Oni się wczoraj rozstali i przyjaciółka
nie tryska optymizmem. Rozumie pani?<br />
- Tak, tak. Oczywiście. Proszę wybaczyć, ja nie wiedziałam. Mam nadzieję, że
nie zaszkodziłam jej tym telefonem? – kobieta wyraźnie się zmartwiła.<br />
- Dziękujemy bardzo za telefon. Do końca tygodnia na pewno ktoś odbierze to od
pani.<br />
- jeszcze raz bardzo przepraszam za ten nietakt. Liczę, że będzie w porządku.<br />
- Nie pani w tym wina. Postaram się jak najlepiej zająć Cecylią, bez obaw. Do
widzenia.<br />
- Do widzenia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co za sukinkot! Jakbym go dopadła! – Ania rzuciła telefon
na sofę.<br />
- Nie denerwuj się nim, nie warto – mruknęłam.<br />
- Sobie to powiedz. Jesteś w totalnej rozsypce i to przez niego. Nie próbuj
zaprzeczać.<br />
- Ech…<br />
- Na myśl przychodzą najgorsze określenia co do niego. Kto by pomyślał, że
wyjdzie z niego taki palant – blondynka chodziła po pokoju w tą i z powrotem.<br />
- Chyba najlepiej będzie, jak zamkniemy
te temat. Muszę zadzwonić do Mikołaja i spytać go, kiedy wraca.<br />
- Chcesz wrócić do JEGO dziadków?!<br />
- nie, tam na pewno nie. Nie chcę mącić w jego rodzinie. To ich wnuk i niech go
kochają. Nic im nie powiem. Może chwilkę posiedzę u Mikiego. Nie wiem, co
dalej…<br />
- Wiesz, że zawsze możesz przyjechać do mnie? – przytuliła mnie.<br />
- Tak, tylko, ze jakoś straciłam ochotę na bywanie w Bełchatowie, zrozum..<br />
- Oj pewnie, że tak. Moja biedna Celusia – utonęłam z jej uścisku. –
Zasługujesz na najlepszego faceta na świecie, nie takiego palanta.<br />
- Kolejny niewypał… Szkoda, że w nim się naprawdę zakochałam…</div>
<div class="MsoNormal">
Mikołaj
zjawił się niedługo po moim telefonie. Opowiedziałam mu co nieco, a on przejął
się tak samo jak Anka. Przedstawiłam ich sobie, a potem pojechaliśmy. Załatwił
za mnie sprawę z rzeczami. Jak tylko zobaczyłam tamten karton miałam ochotę się
histerycznie rozpłakać. Powyrywałam wszystkie metki, karteczki od maskotek i
zostawiliśmy go w jakimś domu dziecka w miejscowości po drodze. Przynamniej dzieciaki
się z nich ucieszą.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie
zamierzała informować zbyt wielu osób o tym, co się stało. To tylko jej
nieszczęście. Mikołaj nie mógł patrzeć na jej ciągle smutną i pogrążoną w
zadumie twarz. Nie pozwalała sobie pomóc i coraz bardziej dusiła to wszystko w
sobie. Mimo tego oglądała mecze reprezentacji. Może bez tej energii, co kiedyś,
ale kibicowała. Chłopak nie rozumiał, po co katowała się widokiem Kurka, ale
może na boisku był dla niej po prostu zawodnikiem. Nie widział, żeby płakała
przed telewizorek. Stwierdził, że coś zrobić trzeba.. i wymyślił.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„Dzień dobry. Z okazji stworzenia grupy wsparcia dla Cecylii chciałbym
was, drogie jej przyjaciółki, zaprosić do mojego domu w sobotę na dowolny okres
czasu. Obiecuję, że nie będę przeszkadzał. Mikołaj ”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Ho, ho, ho :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Wesołych Świąt wam wszystkim życzę :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Rodziny w komplecie, siatkówki u boku, słodyczy i innych smakołyków, co by się najeść a dużo nie przytyć ;p żartuję :) jemy ile chcemy :D</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Więc ja, przemówiłam ludzkim głosem nawet przed Wigilią i dodałam odcinek. Tak na święta. Nie wykluczam, że w tym roku tu jeszcze się spotkamy :D</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Więc znów muszę okazać wdzięczność Ani, za początkowy dialog :*</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Dalej nie lubicie Mikołaja?</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="background-color: white;">Pozdrawiam </span><img border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/xluzak.gif" style="background-color: white;" /></b></span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-34767560264117123752011-12-04T14:36:00.000+01:002012-07-29T14:37:49.353+02:00#42# Niewiele mamy w sobie, niewiele dał nam świat.<br />
<div class="MsoNormal">
Po
niezbyt udanym początku Ligi Światowej i przegranych z Niemcami, siatkarze
wracali na chwilę do Polski a następnie wylatywali na trzytygodniową wyprawę po
drugiej stronie Atlantyku. Wszyscy zjawili się by uzupełnić bagaże i choć na
chwilkę się pożegnać.</div>
<div class="MsoNormal">
Wracał
i on. Niebieskooki brunet pędził samochodem do Bełchatowa. Zamierzał się
przepakować w większą walizkę. Był zły na siebie, na rezultat meczy. Jeśli
chciał marzyć o wyjeździe do Cordoby, to kadra musiała zacząć wygrywać a z
Niemcami to już na pewno. Zwłaszcza, gdy ma się Brazylię w grupie. Nie śmiał
marzyć o 4 zwycięstwach z Canarinhos.</div>
<div class="MsoNormal">
Próbował
wciąż myśleć o meczach, o drużynie. Nie chciał dopuścić do świadomości innych
informacji. A one przecież wciąż były w jego głowie i coraz bardziej napierały.
W dodatku ciągle słyszał gorzkie słowa matki. Wcale mu nie ułatwiała. Natalia
opuszczała ich dom w dziwnej atmosferze, która robiła się coraz cięższa. Teraz
Irena ma pod ręką tylko męża do komenderowania. Bartek zaśmiał się delikatnie,
przypomniawszy sobie minę ojca, gdy zastał w domu małżonkę. Owy dom na powrót
lśnił czystością, ale Kurek senior na pewno zaliczył porządny wykład. Rodzina
była na powrót w komplecie i o to przynajmniej się już nie martwił.</div>
<div class="MsoNormal">
Pewna
inna sprawa wciąż pozostała nierozwiązana. Tak naprawdę, w głębi serca chciał
się pogodzić ze swoją dziewczyną. Wiedział, że w tej sytuacji ona byłaby przy
nim bez względu na wynik. Nie chciał tego dnia spędzać samotnie w swoim pustym
mieszkaniu. Bez Niej. To do niego należał pierwszy krok.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„ Cześć. Właśnie jadę do Bełchatowa. Może chciałabyś coś z mieszkania?
Jakby coś, będę o 17 pod blokiem. Pa.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Miał w Warszawie spędzić zaledwie dzień, a za
namową Justine został na tydzień. Nie potrafił jej odmówić. Chciał zamieszkać w
hotelu, ale dziewczyna kategorycznie mu tego zabroniła. Zaprowadziła go do
swojego domu. Krzysiek odetchnął, dowiedziawszy się, że miszka z babcią.
Zostanie sam na sam przez cały wieczór i całą noc z Justi byłoby dla niego
krępujące.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kiedyś jego uczucie było ogromne,
szczere, prawdziwe, ale teraz… Wiele się zmieniło. Blondynka swoim wyjazdem
pozbawiła go nadziei na wspólną przyszłość. Długo bolało go, że tak łatwo
uległa namowom rodziców. Przecież mogła się uprzeć, zostać, postawić na swoim.
W Polsce też miała szanse na dobre wykształcenie i pracę. Jak widać i tak tu
wróciła. Krzysztof myślał, że zapomniał, było minęło nie wróci. Ze zdziwieniem
odkrył, że jakaś mała cząstka wewnątrz niego, cieszyła się na widok Justine, a
przecież powinien ja nienawidzić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siatkarz
nie zamierzał nadużywać gościnności młodszej i starszej kobiety. Po kilku mile
spędzonych dniach przystąpił rano do pakowania.<br />
- Już jedziesz? – zagadnęła go dziewczyna.<br />
- Tak. Musze wrócić do Częstochowy i załatwić kupę formalności.<br />
- Ale… Zobaczymy się jeszcze? – spojrzała z nadzieją.<br />
- O ile nie wyjedziesz. Pod koniec sierpnia powinienem się zjawić na stałe –
wyjaśnił.<br />
- Słuchaj… Wiem, że wtedy nie postąpiłam najlepiej. Chciałabym to naprawić. Nie
miej do mnie żalu.<br />
- A to ciekawe. Nie wiem, czy nie jest na to kilka lat za późno…<br />
- Może mogłoby coś jeszcze między nami kiedyś być? – zaproponowała nieśmiało.<br />
- Może – uśmiechnął się pod nosem i musnął jej usta.<br />
Zabrał walizkę i wyszedł z pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Brunetka
wiedziała, że jej chłopak zjawi się akurat na obiad, więc od rana urzędowała w
kuchni, by zgotować mu smaczne powitanie. Wszystko musiało być jak najlepsze.
Sam Zbyszek chyba się nie spodziewał takiego powitania, bo wszedł do mieszkania
z okrzykiem.<br />
- Kochanie, jestem. Wybywamy na miasto?<br />
- Nie, tygrysku. Jemy w domu. Chyba nie skarzesz mojego wysiłku na marne? –
spytała Justyna zaraz po powitalnych czułościach i pokazała na stół w salonie.<br />
- Ooo! A czym sobie zasłużyłem? – odparł zdumiony.<br />
- Że jesteś – cmoknęła go w usta. – A tak w ogóle dzień dobry Zbysiu. Siadaj,
ja wszystko przyniosę.<br />
Siatkarz został obsłużony jak w restauracji. Nie udało mu się nakłonić Jusi do
spokojnego siedzenia.<br />
- A teraz ty masz zimne.<br />
- No to sobie odgrzeję. Ważne, że ty najadłeś się ciepłego – brunetka
uśmiechnęła się do niego.<br />
- Wiesz, że nie musiałaś.<br />
- Ale chciałam. Chyba w moim obowiązku jest dbanie o mojego mężczyznę.<br />
- No to chodź tu do mnie, to ci ładnie podziękuję.<br />
Usiadła mu na kolanach. Stykali się czołami, patrząc sobie w oczy. Co chwilę
Zbyszek skradał dziewczynie pocałunki.<br />
- Skoro nie umiem gotować, to może jakoś inaczej się odwdzięczę, co? – spytał z
figlarnym uśmiechem.<br />
- Ja to zrobiłam bezinteresownie.<br />
- A nie chciałabyś… - wyszeptał jej do ucha kilka słów, po których Justyna
lekko się zarumieniła.<br />
- Nie uważasz, że często mnie namawiasz do tego? – mruknęła nieśmiało.<br />
- Justynko, tyle dni się nie zobaczymy. Musimy teraz wyrobić przyszłe
zaległości – przekonywał Zibi.<br />
- A to z tego są zaległości? – spytała zdumiona.<br />
- Oczywiście. Zobaczysz, mnie nie będzie, to ci się zachce.<br />
- To kogo polecasz w zastępstwie?<br />
- O nie! Tak nie będzie. Proszę mi tu grzecznie czekać, aż przyjadę. Żadnego
zastępstwa nie przewiduję!<br />
- Nie krzycz już, tylko się wreszcie wykaż – wytknęła mu język.<br />
- Chcesz chłopca czy dziewczynkę? – spytał, śmiejąc się.<br />
- Bartman! – trzepnęła go ręką po głowie, a on chwycił ja w ramiona i zaniósł
do sypialni.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Hop, hop. Jest ktoś w domu? Wróciłem - przyjmujący wpadł
do mieszkania, rzucając torbę w przedpokoju.<br />
- Tatuuuś - mały blondynek rzucił mu się do nóg.<br />
- Cześć, Michał. - Ania tylko wychyliła głowę z kuchni i uśmiechnęła się, po
czym szybko wróciła do kuchenki.<br />
- Jest Daga? - spytał zaskoczony takim skromnym powitaniem.<br />
- Nie. Dzwoniła i powiedziała, że musi zostać dłużej w pracy - mruknęła,
kosztując gotującą się zupę.<br />
- Zawsze tak długo siedzi w biurze?<br />
- Przeważnie - nawet nie odwróciła się w jego stronę. Starannie unikała choćby
najkrótszego kontaktu wzrokowego. - Jesteś głodny? Zupa właściwie jest gotowa.<br />
- Od kiedy z niej taki pracuś... - mruknął. - Wszystko w porządku?<br />
- Tak, tak. - powiedziała szybko. Za szybko, sądząc po minie Michała. - Po
prostu... źle się czuję, mało spałam.<br />
- Anka, popatrz na mnie.<br />
Stała z opuszczoną głową, wpatrzona w bose stopy, i unikała jego spojrzenia.
Winiarski podszedł bliżej i złapał ją pod brodę.<br />
- Mam dziwne przeczucie, że chodzi ci o mnie.<br />
- Dlaczego tak sądzisz?<br />
- Bo nadal mi nie patrzysz w oczy i jesteś cała spięta - pogłaskał ją po ręce.<br />
- Michał, ja... - westchnęła, po czym podniosła głowę i spojrzała w jego
błękitne tęczówki. Głos jej drżał, była bardzo przejęta. - Stało się coś, co
nie powinno mieć miejsca. Nie chcę do tego wracać.<br />
- Ja nie chciałem, żebyś się źle czuła. Gdybym wiedział, jakie to będzie miało
skutki... Zrozum, to była chwila, impuls.<br />
- Dla mnie nie - palnęła i niemalże od razu zakryła sobie dłonią usta. - To
znaczy... Ugh... Mimo wszystko, to nie powinno się zdarzyć! Jak ja teraz mam
normalnie rozmawiać z Dagmarą?<br />
- Nie wiem... Ale... Odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie?<br />
- Oczywiście.<br />
- A gdybym był wolny? Jakbyś się zachowała po tej sytuacji, gdyby Dagmara
nie istniała? - spytał bardzo poważnym tonem.<br />
- Michał... - mruknęła. - Nie wiem, co by wtedy było...<br />
- Więc się nie dziw, że teraz sytuacja jest niejasna, skoro wtedy by nie była -
mruknął. - Wtedy... Spojrzałem na ciebie i wiedziałem, że muszę cię pocałować,
bo inaczej zwariuje - dodał cichym głosem.<br />
- Misiek... – szepnęła Ania słabym tonem i podeszła do okna.<br />
- Przepraszam za to wszystko - przytulił delikatnie dziewczynę od tyłu.<br />
- Michał nie masz za co - ostrożnie odwróciła się przodem do niego i położyła
swoje dłonie na jego torsie.<br />
- Niepotrzebnie skomplikowałem sytuacje<br />
- Skomplikowałeś? Wcale nie. To ja popełniłam błąd, że od razu cię wtedy nie
odepchnęłam, a teraz nie... - zająknęła się.<br />
- Chciałaś tego?<br />
- Czy to ma teraz znaczenie?<br />
- Ma, bo może mógłbym... - zaczął zbliżać do niej swoją twarz.<br />
- Michał, ja... - zaczęła, ale w tym samym momencie ich usta się zetknęły.<br />
Była wściekła! Znów ją pocałował, a ona znów nie mogła go od siebie odepchnąć,
ba! Nie chciała. Pozwalała mu wyczyniać z swoimi ustami, co tylko chciał. A
siatkarz doskonale korzystał z tej okazji. Gdy już miała coś powiedzieć podczas
przerwy na oddech, on ponownie wpijał się w jej wargi i spijał całą słodycz.<br />
- Ciii - szeptał między pocałunkami.<br />
Można by pomyśleć, że zniknęli w swoim świecie, ale o prawdziwych realiach
przypomniał im trzask drzwi. Momentalnie czar prysł. Brunet był ponownie mężem
i ojcem, blondynka jego dobrą znajomą tylko i wyłącznie.<br />
-Hej, jest coś dobrego na obiad? – Dagmara wpadła do kuchni.<br />
- Cześć, Daga. - powiedziała cicho Ania, odsuwając się od Michała. - Na
kuchence jest zupa, drugie danie w piekarniku.<br />
- Dzięki. Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć - kobieta chciała cmoknąć ją w
policzek ale coś brunetkę powstrzymało. - Kochana, ty nie jesteś czasem chora?
Masz strasznie blada cerę i takie sine pod oczami. Chyba za bardzo cię
wykorzystuję i nie masz czasu na odpoczynek.<br />
- Nie, nie... - mruknęła. - Ja już pójdę do siebie. Muszę się położyć. Jeśli
będziesz mnie jutro potrzebować, to powiedz.</div>
<div class="MsoNormal">
W
kuchni pozostali tylko małżonkowie. Kobieta sprawiała wrażenie kompletnie
nieświadomej tego, co działo się tu kilka minut przed jej przyjściem. Mimo
tego, atmosfera dziwnie się zagęściła. Michał westchnął głęboko.<br />
- Dagmara, myślę, że powinnaś dać jej odpocząć. Widzisz jaka chodzi wyczerpana
- stwierdził, zbytnio nie mijając się z prawdą.<br />
- Ledwo, co przyjechałeś, a już mnie pouczasz? Sugerujesz, że zrobiłam z niej
niewolnicę?<br />
- Nie, skąd? - uniósł brwi w geście zdziwienia. Nagle przestała być taka
miła... - Po prostu widzę, co się dzieje. Znowu dosiedziałaś w pracy?<br />
- Proszę cię, tylko nie udawaj. Wybacz, ale są takie sprawy, które muszę
załatwić jednym ciągiem, bez odkładania na później. Ale co ty możesz wiedzieć o
normalnej pracy? Ty tylko potrafisz jeździć po świecie i odbijać piłkę -
rzuciła oskarżycielskim tonem.<br />
- Dagmara, proszę, nie zaczynaj znowu... - ze zrezygnowaniem usiadł na krześle.
- To moja praca, wiesz o tym. Wyjazdy są jej częścią, nie mam na to wpływu – zamierzał
wyjść, ale zatrzymał się w progu. - Chciałem jeszcze dodać, że dzięki temu
odbijaniu piłki, jak to powiedziałaś, masz nowe kosmetyki, ubrania i połowę
ceny samochodu.<br />
- Ja znowu zaczynam? To ty prowokujesz kłótnie. Wybacz, ale ja tez zarabiam!<br />
- Ja prowokuję? - zaśmiał się kpiąco. Teraz wizja Anki na miejscu Dagmary
przybrała na sile. - Staram się spędzać z wami każdą wolną chwilę. Ostatnio
specjalnie przyjechałem wcześniej ze zgrupowania. Ba, ty mnie nie zamierzałaś
nawet odwiedzić! Wiesz, jak się czułem, kiedy wszyscy mieli swoich bliskich
przy sobie, a ja nie? Chociaż Ania z Olim...<br />
- Ale myślisz, że to jakieś kokosy z palmy ofiarujesz? Proszę cię. Przecież
mówiłam, że źle się czułam i byłam chora. Nie dociera do ciebie, że też jestem
człowiekiem? Bo ty masz wolne, to ja mam lecieć jak na skrzydłach? Ciesz się,
że chociaż syna mogłeś zobaczyć - burknęła.<br />
- Co proszę? Robisz mi łaskę? Daga, proszę cię. Co się z nami stało? Teraz
Oliego też chcesz nastawić przeciwko mnie?<br />
- Nie. Raz jeden nie byłam na twoje skinienie i już robisz aferę? Nikogo nie
nastawiam, ale licz się z tym, że on przebywa więcej czasu ze mną niż z tobą<br />
- Jeden raz? - Michał zaśmiał się znowu. - Nie pamiętam, kiedy ostatnio
spędziliśmy razem czas! Ciągle się kłócimy, nawet nie wiem o co. I nie mów mi,
że spędzasz dużo czasu z naszym synem, bo dobrze wiesz, że tak nie jest. Wiele
razy dzwoniłem do domu, bo ty nie odbierałaś komórki. Zawsze odzywała się Ania.
Sądzę, że to ona spędza z nim więcej czasu. Ba, poświęca mu wszystko! Zapytałaś
ją kiedyś, czy nie chciałaby mieć wolnego dnia, czy nie ma w planach randki,
spotkania? Zawsze musiała być przy małym, a ty zapomniałaś o jej życiu
osobistym.<br />
- Myślisz, że ja nie jestem zmęczona? Jak przyjeżdżasz lub przychodzisz późno,
to nie mam ochoty na jakieś rozrywki. O normalnej porze owszem, ale wtedy
ciebie nie ma w domu. Twoje zarzuty są bezpodstawne. Tak samo jak o Oliviera.
Przepraszam bardzo, to ona nie umie mówić ani się odezwać? Gdyby powiedziała
cokolwiek, dała mi jakoś do zrozumienia, to bym zareagowała. Skąd mam wiedzieć,
jak się czuje, skoro nic mi o tym nie mówi? Nie każ mi być jasnowidzem. Anka
nie jest małym dzieckiem. Zresztą, co ty się nią tak przejmujesz? Śmiem
stwierdzić, że jesteś z nią w lepszych stosunkach niż ze mną!<br />
- Nie przesadzaj, wcale tak nie jest. Z resztą, na jakiej podstawie śmiesz tak
uważać? Ale Ania jest też naszą przyjaciółką i chce zawsze jakoś pomóc – bronił
blondynki.<br />
- Oczywiście, tylko ja jestem tutaj winna. Z nią rozmawiasz normalnie,
uśmiechasz się do niej, żartujecie, a mnie traktujesz jak wroga. Pomoc pomocą,
ale żebyś się nie zagalopował - ostrzegła go.<br />
- Wcale tak nie uważam. - powiedział trochę spokojniej. - Po prostu Ania trochę
przeszła i chciałem ułatwić jej życie. Zapewniam cię, że znam granicę. -
skłamał gładko, widząc jej wątpiące spojrzenie.<br />
- Powinnam przywyknąć chyba, że ty zawsze się martwisz o wszystkich w koło -
uśmiechnęła się krzywo. - Przypominam, że to ja jestem twoją żoną.<br />
- Nigdy o tym nie zapominam - powiedział z uśmiechem, choć w sercu czuł lekkie
ukłucie.<br />
Dlaczego to Anię wciąż chciał widzieć na miejscu Dagmary? Pokręcił głową,
patrząc na nerwowo przełykającą obiad żonę. Żadne z nich nie wiedziało, że ktoś
im się przygląda. Nie był to bynajmniej Oli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przyjmującego do końca dnia
gryzły wyrzuty sumienia. Wplątał przyjaciółkę w okropną sytuację. Musiał
jeszcze raz z nią porozmawiać.<br />
- Puk, puk. Mogę? – niepewnie zajrzał do Anki.<br />
- Tak. - powiedziała cicho, nerwowo ocierając łzy. Nie chciała, by widział jej
płacz. - Coś się stało? Myślałam, że już wszyscy śpią.<br />
- Chciałem ci życzyć dobrych snów - uśmiechnął się i przyjrzał jej uważnie. -
Płakałaś.<br />
- Wcale nie.<br />
- Tak. I to przez mnie, prawda? - przysiadł na łóżku obok niej.<br />
- Wcale nie. - powtórzyła uparcie, podciągając kolana pod brodę i obejmując je
rękoma.<br />
- Okropnie mi głupio. Strasznie cię przepraszam. Uderz mnie, jeżeli ci ulży -
objął ją ramionami.<br />
- Dlaczego ma ci być głupio? - zapytała, patrząc na niego z wyczekiwaniem.<br />
- Bo... Doprowadziłem do beznadziejnej sytuacji a ty przez to cierpisz.<br />
- To nie prawda. - mruknęła, muskając palcami jego policzek. Tak bardzo lubiła
to robić.<br />
- Aniu, czy ty tez to czujesz?<br />
- Co czuję? - spytała cicho, patrząc w jego oczy.<br />
- To "coś", gdy przebywamy ze sobą. Tego nie da się opisać.<br />
- Michał, ja nie wiem, czy tego chce... Masz rodzinę.<br />
- Wiem, dlatego to jest takie dziwne...<br />
- Co teraz? - jej twarz była niebezpiecznie blisko jego ust. - Jak mamy dalej mieszkać
ze sobą?<br />
- Będzie trudno nam obojgu, ale musimy dać radę. Jeżeli jest nam pisana wspólna
przyszłość, to się to stanie.<br />
- Ale Michał...<br />
- Ostatni raz – poprosił prawie bezgłośnie i przycisnął ją do siebie.<br />
Blondynce zabrakło tchu. Po raz kolejny tego dnia trwali w miłosnym uścisku.
Siatkarz całował ją zachłannie, jakby na zapas. W końcu powiedział, że się to
już nie zdarzy, ale czy na pewno? Obawiała się, że tak łatwo nie przyjdzie im
skończenie tego wszystkiego.<br />
- Obiecuję, więcej to się nie powtórzy. Postarajmy się spróbować żyć jak
przedtem. Jeżeli się nie uda, to wtedy...<br />
- To wtedy co?<br />
- Jeszcze nie wiem. Na razie… - mruknął szperając w kieszeni. – Może tak,
będzie ci łatwiej.<br />
Wręczył zaskoczonej dziewczynie pęk kluczy.<br />
- Co to jest?<br />
- Klucze do mojego kawalerskiego mieszkania. Znajduje się w sąsiednim bloku, to
samo piętro. Niedawno poprzedni lokatorzy skończyli umowę najmu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Byłam w wielkim szoku, ale się
zgodziłam. Z pomocą Mikołaja dotarłam do Bełchatowa. Nerwowo rozejrzałam się po
ulicy. Mam tak czekać? Jednak nie doceniłam jego punktualności. Usłyszałam
otwieranie samochodowych drzwi i zaraz potem zjawił się Bartek. Zmienił się.
Nie był roześmianym dzieciakiem. Kilka dni bez maszynki zrobiły swoje. Na tą
chwilę wyglądał na starszego o 5 lat. Krępująca cisza aż gryzła mnie w usta. On
przepuścił mnie w drzwiach i dotarliśmy pod mieszkanie. Ponownie zostałam
wpuszczona przodem.<br />
- Proszę – po raz pierwszy dziś usłyszałam tak znany głos.<br />
Kiedyś tak czuły.<br />
- Dzięki.<br />
- Może usiądziesz? – ewidentnie stara się być uprzejmy.<br />
- Skoro nalegasz. Widzę, że dawno cię tu nie było – rzucam uwagą na widok
lekkiej powłoki kurzu na meblach.<br />
- Gramy mecze, pamiętasz? Nie miałem czasu, by wrócić na dłużej – rzucił lekko
podenerwowany.<br />
- Zagraliście dopiero dwa. Myślałam, że po tym... - nie potrafiłam nazwać
tamtego feralnego zdarzenia. - Nie wróciłeś tu przed zgrupowaniem?<br />
- Najwyraźniej. - mruknął, chowając dłonie do kieszeni. - Stołowałem się u
Kuby, nie chciałem siedzieć sam...<br />
- Zdążyłeś zobaczyć się z matką?<br />
- Tak - coś w jego głosie świadczyło o tym, że jednak nie było to
najprzyjemniejsze spotkanie.<br />
- To dobrze. Cieszę się, że masz rodzinę w komplecie.<br />
- Można tak powiedzieć - odparł z krzywym uśmiechem.<br />
Zapadła chwila dość krępującej ciszy. Spojrzał na mnie, ale ja spuściłam głowę,
nerwowo skubiąc rękaw sweterka. - Celi, ja...<br />
- Coś nie tak w domu? - nie chciałam, żeby zaczął mówić o tym co było.<br />
- Nie o to chodzi - jęknął. - Ja po prostu... To nie tak miało być... Nie chcę,
żebyś... Nie odchodź.<br />
- Przecież nie odchodzę. Sam mi zaproponowałeś...<br />
- Celi, do cholery! - wstał zbyt gwałtownie, zahaczając o stolik i prawie go
przewracając. - Wiesz, że nie chciałem! Daj mi szansę!<br />
- Nie krzycz - zerwałam się z kanapy i skuliłam w rogu pokoju.<br />
- Celuś, proszę... - powiedział znacznie ciszej. Podszedł do mnie, ale odsunęłam
się jeszcze bardziej. - Ja wtedy... Zachowałem się jak dupek. Nie chciałem tego...
Przepraszam.<br />
- To akurat prawda. Ale nie wiem, czy mogę ci zaufać... Bo teraz... Ja się po
prostu ciebie boję. Nie wiem co jesteś w stanie zrobić w złości, po pijaku...<br />
- Nie chcę, żebyś się mnie bała... - odparł ze smutkiem w głosie. - Celi,
żałuję każdej sekundy z tamtego wieczoru, to nie powinno się zdarzyć. Co mogę
zrobić, byś na nowo mi uwierzyła?<br />
- Ja też tego nie chcę - spojrzałam na niego lekko przestraszonym wzrokiem. -
Może... Przebywajmy po prostu razem, a ty mi udowodnisz przez ten czas, że
mówisz prawdę?<br />
- Obiecuję ci, że zrobię wszystko, żeby cię odzyskać. - uśmiechnął się lekko i
zrobił krok w tył. - Wybacz, ale muszę się pospieszyć. Jutro rano Kuba mnie
zgarnia i razem wjeżdżamy.<br />
- Rozumiem. Napijesz się herbaty?<br />
- Poproszę. - uśmiechnął się raz jeszcze i wyszedł z pokoju.<br />
- Coś czuję, że czajnik zarósł brudem – mruknęłam, sądząc, że już nie usłyszy.
A jednak.<br />
- Bardzo zabawne, doprawdy...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie minęło 5 minut, a okazałam
się potrzebna.<br />
- Celi, widziałaś gdzieś tą moją dużą walizkę? - zawołał z sypialni.<br />
- Ja mam wiedzieć, gdzie co jest w twoim domu? Na dole w dużej sza... fie.. -
zacięłam się i zamarłam. Nagle przypomniało mi się, co jest w dużej szafie.<br />
- Dzięki! - zawołał. Po chwili jednak słychać było jego krzyk. - Co to jest, do
cholery?!<br />
Zatrzęsłam się i wypuściłam z dłoni pudełko z herbatą. Wiedziała, o co mu
chodzi. Wiedziałam, co znalazł. Po chwili utwierdził mnie w tym przekonaniu,
zjawiając się w kuchni i pudełkiem w dłoniach.<br />
- Bartek... Wyrzuć to. Miałam to zrobić już dawno – poprosiłam ostrożnie.<br />
- Ja się pytam CO TO JEST?! - podniósł głos, rzucając karton na ziemię. Wypadło
z niego kilka miśków. - Znowu spotykasz się z tym pedałem? - wyciągnął jedną z
kartek i przeczytał. – „Daj mi szansę, Robert.” ?! Jak długo to trwa, co?<br />
- Nie denerwuj się. Mówię, że miałam to wyrzucić. Nic nie trwa, bo nic nie ma.
Mnie z nim nic nie łączy. To Robert ma jakąś obsesje – tłumaczyłam.<br />
- Obsesja! - zadrwił. Nagle stał się strasznie chłodny. - No co ty nie powiesz?
A może jednak do niego wróciłaś, co? Ma stałą pensję, ciągle jest w domu,
potrafi nosić garnitur i zachowywać się w towarzystwie. Przyznaj się, po prostu
ci się znudziłem!<br />
- Tak, bo ja nic do niego już nie czuję! Gdyby tak było, nie uciekłabym sprzed
ołtarza! Mam w nosie jego kasę, garnitury i bankiety. Myślisz, że kłamię? To
niby dlaczego tu jestem? Po tym wszystkim, co zrobiłeś? – głos mi drżał, gdy
musiałam zmierzyć się z jego bolesnymi oskarżeniami.<br />
- Przecież cię przeprosiłem! - krzyknął, kopiąc ze złości w pudło. -
Najwyraźniej ty będziesz mi to wypominać do końca życia! Co się stało z tamtą
dziewczyną? Wiesz co, nawet nie chcę wiedzieć. Mam tego dość! – ryknął i
ostentacyjnie opuścił pomieszczenie.<br />
- A myślisz, że jedno przepraszam i pstryk, nie pamiętam? Tamta
dziewczyna jest schowana w środku, bo ty nie zasługujesz, żeby ją oglądać.
Potrafisz ostatnio tylko na mnie krzyczeć!<br />
- Już nie bądź taka święta! - syknął. - Widziałem jak miziałaś się z tym...
tym... Mikołajem! Boże, i ja go miałem za kumpla..<br />
- To ty sobie to wmówiłeś! Wszystko widzisz inaczej. Jest świetnym kumplem!
Potrafił się zachować lepiej od ciebie – skierowałam na niego palec.<br />
- No to może z nim się teraz spiknij! Bo ja mam tego dosyć. Nie sądzę, by był
dla nas choć cień szansy. Chciałem to jakoś naprawić, ale teraz widzę, że ty
najwyraźniej sobie tego nie życzysz. Rób co chcesz, jesteś wolna – oznajmił
niespodziewanie.<br />
- Chcesz to skończyć?<br />
- Już to zrobiłem. - spojrzał w moje oczy z wściekłością. <i>Choć wiedział, że za kilka dni będzie żałował swoich słów.</i> - A
teraz wybacz, ale muszę się spakować.<br />
- Dobrze… W takim razie.. Żegnam – wyjąkałam i wybiegłam stamtąd ze łzami w
oczach.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="color: #783f04;"><b><div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="background-color: white;">Oto jest. Długi, dzięki pomocy Ani :*</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="background-color: white;">Przełomowy, bo treść jest wiadoma.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="background-color: white;">I mimo wszystko cieszę się, że wreszcie go opublikuję. Muszę wam powiedzieć, że teraz już bliżej końca niż dalej, z czego się cieszę, gdyż nie chciałabym tego ciągnąć nie wiadomo jak długo. Na 50 chyba nie uda mi się skończyć, ale wiele nie zostało :)</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="background-color: white;">Mogłabym zadedykować odcinek kilku świetnym osobom, ale nie chcę takim smutnym nikogo uraczyć :*</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="background-color: white;">Pozdrawiam</b></div>
</b></span>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-10206905383837236322011-11-16T14:35:00.000+01:002012-07-29T14:36:14.384+02:00#41# Na dole i na górze, uczucia małe i duże<br />
<div class="MsoNormal">
Siatkarz
razem z Natalią siedział przed telewizorem i zajadali kanapki. To było ich
śniadanie. Zostali sami w domu, bowiem ojciec Bartka poszedł do pracy, a reszta
kompanii wyjechała. Dziewczyna stwierdziła, że zostanie jeden dzień dłużej.<br />
- Wiesz, że wieczorem muszę wrócić na zgrupowanie? – chłopak spytał
towarzyszki.<br />
- Wiem, dlatego musimy wykorzystać czas jak najlepiej – uśmiechnęłam się
wesoło.<br />
- Co proponujesz?<br />
- Na początek sprawdźmy twój refleks – niespodziewanie rzuciła w niego
poduszką, a pomidor z kanapki przykleił mu się do twarzy.<br />
- O ty! Pożałujesz – chwycił w dłonie pozostałe dwie poduchy i wymierzył w
rudowłosą.<br />
- Kobiet się nie bije – zaśmiała się.<br />
- Ale o rzucaniu w nie nic nie było – przyjmujący uśmiechnął się pod nosem.<br />
Gdy Natalia odbierała ciosy, zadzwonił dzwonek. Bartosz, by uniknąć odwetu,
popędził otworzyć. Dziewczyna pognała za nim. Zdążył otworzyć drzwi, ale ona
wskoczyła mu na plecy.<br />
- Złaź ze mnie, wariatko – próbował ja odczepić.<br />
- Ekhem – odezwała się osoba na zewnątrz.<br />
- Mama?! – zszokowany siatkarz stanął jak wryty.<br />
- A no mama, mama. Widzę, że przeszkodziłam w jakże wyśmienitej zabawie –
mruknęła, krzywo patrząc na nastolatkę.<br />
- Nie poznaje mnie pani? To ja, Natalia – przedstawiła się dziewczyna.<br />
- Ciebie owszem, ale twojego zachowania to już wcale.<br />
- Mamo, nie bądź nie miła. Tylko się wygłupiałyśmy – tłumaczył rodzicielce.<br />
- Przyjechałam, bo mnie o to prosiła Cecylia. Jeśli jeszcze pamiętasz kto to,
to ci powiem, że ona się teraz nie wygłupia – rzuciła kobieta grobowym tonem i
weszła do środka, ciągnąc za sobą walizki.<br />
Bartek kolejny raz tego dnia został zaskoczony. Spoglądał za oddalającą się
matką i analizował jej słowa.<br />
- Kto to Cecylia? – usłyszał pytanie koleżanki.<br />
- Nie ważne. Opowiem ci kiedy indziej – mruknął, chcąc ją zbyć.<br />
Pani Irena, będąc jeszcze na ostatnim stopniu schodów, posłała synowi
pogardliwe spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wyszedł
z budynku z uśmiechem na ustach. Wszystko poszło sprawnie i dogadał się z
władzami klubu. Niebawem ta wiadomość miała obejść siatkarski światek w Polsce.
Uznał, że najwyższy czas coś zmienić. Warszawa miała swój klimat i nie
wszystkim on odpowiadał, ale siatkarz czuł się tu bardzo dobrze. Po dopełnieniu
formalności przyszedł czas na przyjemność.</div>
<div class="MsoNormal">
Wchodził
po schodach, szukając właściwego numeru mieszkania. Jednak w głowie cały czas
siedziała mu pewna blondynka. Nie mógł wyjść ze zdziwienia, że wróciła akurat
wtedy, gdy on przenosił się do stolicy. Zbieg okoliczności? Jeśli tak, to
całkiem szczęśliwy. Po chwili już dzwonił do drzwi<br />
- Kto tam? – usłyszał znajomy głos.<br />
- Wierzbowa gałązka – zaśmiał się.<br />
- Krzysiek! – brunetka przytuliła go z całych sił.<br />
- Jakie miłe powitanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Czekała
na niego, odkąd zapowiedział te odwiedziny. W końcu dawno się nie widzieli, a
sytuacja miała się różnie. Mimo, iż niedługo miała powiedzieć mu coś, nie do
końca miłego, cieszyła się, że go widzi. Takiego go lubiła, uśmiechniętego,
wesołego.<br />
- Ładnie tu macie – pochwalił wystrój mieszkania.<br />
- Własność Zbyszka, a jestem tutaj z życzliwości Justyny.<br />
- Więc zostajesz na studiach w Poznaniu? – zagadnął.<br />
- Tak. Przynajmniej licencjat chcę tam skończyć. Potem zobaczymy – uśmiechnęła
się.<br />
- Aha.<br />
- A coś ty taki rozpromieniony dzisiaj? Jakby cię anioł w dupę kopnął. W sumie
to sam chyba odleciałeś – spojrzała na siatkarza podejrzliwie.<br />
Nie zareagował przez chwilę nawet podczas wymachiwania brunetki rękoma.<br />
- Co? – ocknął się po paru minutach.<br />
- Jajco. Patrzysz w ścianę, jak ciele w malowane wrota. Gorzej ci? Czy tam jest
coś, czego nie widzę? – podążyła za jego wzrokiem.<br />
- Nie, nie. Nic. Zamyśliłem się tylko.<br />
- Teraz mi nie uciekaj już. Kawy, herbaty? – zaproponowała Dorota.<br />
- Słabą kawę. Co tam jeszcze u ciebie?<br />
- A no nic takiego. Co by nie umierać z nudów, mieszkam z Justyną i czekam na
sezon reprezentacyjny.<br />
- No tak. Liga światowa. Niestety mnie tam nie zobaczysz – mruknął blondyn.<br />
- Wolę ciebie na żywo – pocieszyła go.<br />
- Miło słyszeć.<br />
- A u ciebie szykują się jakieś zmiany? Byłeś taki tajemniczy.<br />
- Chyba mogę ci już powiedzieć, ale nie ogłaszaj tego całemu światu – odparł
konspiracyjnym tonem.<br />
- No?<br />
- Będę grał dla Politechniki Warszawskiej.<br />
- Serio? Moje gratulacje – uścisnęła go.</div>
<div class="MsoNormal">
Obiad
upłynął im w miłej atmosferze, tak samo jak reszta dnia. Dziewczyna nie miała
odwagi mu teraz powiedzieć tego, co planowała. Był taki szczęśliwy. Nigdy by
nie pomyślała, że dla niego ta wizyta to taka radość. Z żalem żegnała go w
drzwiach. Potem szybko podbiegła do okna. Zaciekawiona patrzyła, jak Krzysiek
natyka się na jakąś dziewczynę. Pomógł jej utrzymać równowagę, a potem oboje
płoną rumieńcami. Dorota domyśliła się, że się znają i to ta blondynka była
przyczyną zamyślenia chłopaka. Miał te same iskierki w oczach.<br />
- Cóż, czyli chyba nie będzie tak źle – uśmiechnęła się.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Niedawno
pożegnała Zbyszka. Po raz kolejny. Justyna musiała się przyzwyczaić do jego
wyjazdów. W końcu lubiła te powitania po długiej rozłące. Sypialnia pachniała
nim, jego perfumami, mimo, że był już wieczór. Wiedziała, że Dorotę odwiedził
Krzysztof, ale zapach swojego chłopaka dalej rozpoznawała w mieszkaniu. Lepiej
jej było u niego. Z myślą, że niedawno on dotykał tych półek, sprzętów, chodził
po tej podłodze, siedział na tej kanapie. Czuła jakby nadal był obok albo miał
zaraz wpaść do mieszkania. To wszystko chyba lekko tłumiło tęsknotę.</div>
<div class="MsoNormal">
Brunetka
uśmiechnęła się pod nosem, widząc pudełeczko na stoliku nocnym. Nie zauważyła
tego rano. Musiał skutecznie odwrócić jej uwagę. Ostrożnie zajrzała do środka.<br />
- Och Zbyszku – zaśmiała się, widząc zawartość.<br />
W środku była pleciona bransoletka z napisem „Zibi”, w dodatku w czerwonym
kolorze. Założyła ją od razu i udała się do kuchni. Podczas kolacji zadzwonił
telefon.<br />
- Twój – krzyknęła Dorota z łazienki.<br />
- Słucham? – Justyna znalazła komórkę na dnie torebki.<br />
- Ubrałaś prezent? – zapytał na „dzień dobry” a raczej „dobry wieczór”.<br />
- Oczywiście. Ale skromny to ty nie jesteś. Musiałeś oznaczyć teren?<br />
- Wiesz… Ja mam taką samą, tylko, że pisze „Jusia” – odparł zadowolony
siatkarz.<br />
- Kupiłeś?<br />
- Takich manualnych zdolności to ja nie mam, ale inni siatkarze mają zdolne
kobiety – wybrnął.<br />
- Nie spytał, jak się odwdzięczyłeś – mruknęła Jusia.<br />
- Jesteś zazdrosna o Zbysia? Czuję się dowartościowany.<br />
- Głupek!<br />
- Tylko w twoich ustach to brzmi tak seksownie – wymruczał brunet do telefonu.<br />
- Przestań zmieniać temat!<br />
- Liczyłem, że może nie oberwę…<br />
- Zobaczymy, jak wrócisz. A teraz sę nie obijaj tylko dobrze spożytkuj
powołanie do kadry.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„Co słychać
u mojej kochanej Celci? :)”<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„Witam panię Bartman ;p Wszystko w normie. Udało mi się namówić Irenę
Kurek do powrotu do domu. A tobie widzę, że się nudzi, skoro facet wyjechał :D”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„Nie
skomentuje. Ooo brawo. Tylko ty tak potrafisz. Wiesz, że nadal jesteś zbyt
dobra dla tego buca Kurka! Ja zawsze o tobie pamiętam ;*”<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„Coś mi się udało. Ee… Młodego czy starego? Miło mi :) Może się zobaczymy
niedługo?”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„Dla nich
obu!!! Ciule! Całkiem kusząca propozycja. A gdzie?”<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„Może zwołam paczkę do siebie?”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Skoro
się do Mie Justyna odezwała, to zaczęłam główkować. Brakowało mi tych
wszystkich wariatek. Nie mogłam ich zwalić dziadkom Bartka na głowę. Wiedziałam
też, że oni nie będą mnie chcieli tak szybko wypuścić. Ustaliłyśmy, ze może w
kolejnym tygodniu, a najdalej to po meczu z Niemcami, gdy nasi polecą na druga
półkulę. Pomysł wydawał się oj, tylko trzeba było ustalić miejscówkę. Nie
miałam zamiaru prosić Bartka o jego mieszkanie. Poradzę sobie bez tego.<br />
- Płock tez odpada – mruczałam do siebie pod nosem, wracając ze spaceru.<br />
Jakoś wytargowałam to samotne wyjście. Musiałam się przełamać. Jednak wędrówka
po zmierzchu nie wchodziła w grę.<br />
- Co tam mówisz? – usłyszałam nagle za sobą i Az podskoczyłam ze strachu.<br />
- Boże, Mikołaj – złapałam się „za serce”.<br />
- Na Boga nie wyglądam raczej. Cześć – szedł obok mnie, wpatrując się w
chodnik.<br />
- Jak tam praca? – zagadnęłam.<br />
- Wydaje się okay. Właśnie wracam z Łodzi.<br />
- To dobrze…<br />
Szliśmy jeszcze kawałem w ciszy. W końcu przystanęliśmy pod „moją” furtką.<br />
- Wybacz, że cię wtedy tak potraktowałam. To nie twoja wina, ze Kurek ma bujną
wyobraźnię – spojrzałam niepewnie na niego.<br />
- Nie mam ci czego wybaczać. Zawsze byłaś fair. Obiecuję, ze więcej nie stworzę
niebezpiecznej sytuacji.<br />
- Dobry z ciebie chłopak – uśmiechnęłam się.<br />
- Jak się czujesz? – spytał ostrożnie.<br />
- Dzięki, już lepiej. Chociaż zaczyna mi ciążyć ta samotność. Chciałabym
zobaczyć się z dziewczynami…<br />
- Może mógłbym pomóc?<br />
- Ty? Proszę cię, nic nie musisz dla mnie robić. Poradzę sobie.<br />
- Na przykład mogłabyś je zaprosić do mnie. W sensie do mojego domu. Mam dużo
miejsca i wolne pokoje. Dziadkowie pojechali na wakacje – zaoferował
niezrażony.<br />
- Chybie nie wiesz, co mówisz. Żaden facet nie zniesie babińca w swoim domu.
Zresztą dopiero za tydzień.<br />
- Nie ma problemu. Kiedy chcesz – nalegał.<br />
- Mówisz poważnie?<br />
- Pewnie, że tak. Będę miał przynajmniej towarzystwo – poruszył brwiami.<br />
- No tak, w końcu koło ciebie zawsze było dużo kobiet – dogryzłam mu.<br />
- Wiadomo, wiem jak się ustawić – zaśmialiśmy się razem.<br />
- W takim razie dzięki wielkie i do zobaczenia – cmoknęłam go w policzek, a
potem zniknęłam w domu.</div>
<div class="MsoNormal">
Uwielbiałam
to ciepło zaraz po przekroczeniu progu. Powoli zdjęłam sandały i ubrałam
kapcie. OD progu czułam zapach kolacji. Niebawem otrzymałam SMS.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„Zatem powróciłam. Nie bój żaby kochana, Irenka zrobi porządek z tymi
chłopami. Jeszcze będziemy w jednej rodzinie. Pa :*”<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
Zaśmiałam
się tylko. Ta kobieta miała tyle energii w sobie. Nie wiem, kto by za nią
nadążył, ale na pewno nie pan Adam. Taka teściowa to byłby naprawdę wielki
skarb, ale nie śmiałam o niej Myślec w ten sposób. Nie wolno mi było.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wracała
do Bełchatowa pełna obaw. Miała teraz przebywać na co dzień z żoną faceta,
którego całowała. Nie mieściło jej się to w głowie. Przecież jak miała się po
tym wszystkim zachowywać normalnie? Czuła, że będzie ciężko. Jednak gorzej by
było z Michałem na dokładkę pod jednym dachem. Musiała opanować emocje i przede
wszystkim udawać, że nic się nie stało. Nie chciała niszczyć małżeństwa
Winiarskiego. Olivier potrzebował pełnej prawdziwej rodziny. Anna pomyślała, że
jeżeli nie da rady, poszuka własnego mieszkania. </div>
<div class="MsoNormal">
Tymczasem
pogrążyła się w obowiązkach. Szalała z rurą od odkurzacza od godziny. Na koniec
zostawiła sobie sypialnię Winiarskich. Czuła się dziwnie wkraczając na ich
rewir, ale chciała się wywiązać ze swoich obowiązków. Gdy sprzątała pod
łóżkiem, nagle coś zassało się w rurę od odkurzacza. Jakie było jej zdziwienie,
gdy ujrzała męskie bokserki w prosiaczki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Daguś... Co to jest?<br />
- Ale co? – kobieta podeszła bliżej i zamarła na chwilę. Wymówka potrzebna od
zaraz. - Eee wiesz, nie mów Michałowi, że je widziałaś. Kupiłam mu je na
walentynki a on się ich wstydzi.<br />
- Ale co one robią pod łóżkiem?<br />
- Pewnie tam wylądowały po... którejś nocy - brunetka udała zawstydzenie.<br />
- No tak... Ja... Przepraszam, nie powinnam była... – zmieszała się dziewczyna.<br />
- Spokojnie. Jesteśmy dorosłe. Taka rzecz nie powinna ci wpadać w odkurzacz<br />
- Nie mniej jednak... W porządku.
Najwyraźniej noc była udana... - to ostatnie mruknęła do siebie i pomyślała, że
w najbliższej okazji zapyta Michała o te bokserki.<br />
- Ania, mogę cię o coś spytać?<br />
- Jasne. Stało się coś? – lekko się przestraszyła.<br />
Nie no, przecież niby skąd miała się dowiedzieć?<br />
- Wiesz, jesteś jakaś dziwna od samego przyjazdu. Mam wrażenie, że mnie
unikasz... – Winiarska przyjrzała się jej uważnie.<br />
- Ja...? Niee, wydaje ci się. Dlaczego miałabym to robić? Po prostu jestem
zmęczona drogą... - wymyśliła na poczekaniu.<br />
- Wiem jak wygląda człowiek zmęczony, a jak taki, którego coś dręczy.<br />
- Naprawdę wszystko jest w porządku...<br />
- Na pewno? Wiesz, ja też jestem kobietą. Jak chcesz możesz ze mną pogadać –
zaoferowała starsza z nich.<br />
- Nie, nie. Ale dziękuję.<br />
- No proszę cię. Mieszkasz ze mną pod jednym dachem, więc powiedz o co chodzi.
To facet? – dociekała gospodyni.<br />
- Nie... Znaczy... - jąkała się. Miała powiedzieć Dagmarze, że całowała się z
jej mężem? - To... Tak jakby.<br />
- Ha! Wiedziałam! Więc co z nim?<br />
- To nic takiego... Tylko rozmawialiśmy no i tak wyszło... Pocałował mnie –
przynajmniej się zgadzało.<br />
- Ooo... Dawno się znacie?<br />
- Poznaliśmy się w Spale. Ale to naprawdę nic..<br />
- W Spale? Teraz? Jak nic, jak się całowaliście? – niestety Ania nie mogła zbyć
Dagmary.<br />
- To był przypadek... Z resztą, nie sądzę, żebyśmy mieli się znowu spotkać.<br />
- Przypadek.. Czemu?<br />
- Nie wiem jak to powiedzieć. Mich... Mirek już taki jest. Po prostu przyszedł
i... – dziewczyna w porę zmieniła imię i zarumieniła się lekko.<br />
- Znam go? Skoro on ze Spały, to może go kiedyś widziałam?<br />
- Tooo... - jąknęła się. No pięknie, i co teraz panno Anno? - To brat
Pauliny... Przyjechał razem z nią do Mariusza... - <i>Paula, wybacz</i>.<br />
- Brat Pauliny? To ona ma brata?? – zdziwienie kobiety było wielkie.<br />
Prawdopodobnie myślała, że dobrze zna swoją koleżankę.<br />
- Noo... tak. Mirek ma na imię. Tak, Mirek. Taki wysoki blondyn... I oczy ma...
Tak, ma takie brązowe oczy... - wymyślała na poczekaniu. Wyszło kompletne
przeciwieństwo Michała, ale chyba właśnie o to chodziło?<br />
- Dziwne.. Nigdy nie wspominała o nim. Może jakaś czarna owca… Cóż, nic ci nie
doradzę, skoro go nie znam. Chyba byś musiała pogadać z Pauliną – podsunęła
pomysł brunetka.<br />
- Jaa... Nie sądzę, żeby to było konieczne. On... on miał wyjechać. Taak,
mówił, że mieszka za granicą... - plątała się Ania.<br />
- Może dlatego go nie było na ślubie Wlazłych. Spoko, jak chcesz, twój facet -
uśmiechnęła się do niej porozumiewawczo.<br />
- Ale my nie... Z resztą... Dzięki. – dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie.<br />
Z tej krępującej sytuacji uratował ją niespodziewany dzwonek do drzwi. Dagmara
poszła otworzyć, gdyż stwierdziła, że pewnie to ktoś do niej.<br />
- Cześć koch.. – usta mężczyzny,
stojącego w drzwiach zostały zatkane ręką przez kobietę. - ..koleżanko.<br />
Wystarczyło jedno porozumiewawcze spojrzenie. Weszli razem do środka.<br />
- To może ja wezmę Oliego na spacer... - zaproponowała Ania cicho, patrząc z
niedowierzaniem na gościa. Gdzieś go już widziała...<br />
- Jak chcesz, To tylko mój kolega z pracy, musimy omówić parę spraw.<br />
- Niee, nie będę się wtrącać. Pójdziemy z małym do parku, prawda Olie? – dziewczyna
zapytała chłopca, który przed chwilą przybiegł do salonu. - Nie będziemy
mamie przeszkadzać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><o:p> </o:p></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Och, wiem, jestem okrutna.</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Odcinek miał być już w poniedziałek, ale zawodziłam albo ja albo mój net.</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Więc przepraszam was wszystkie ;*</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Z dedykacją dla Ani :*</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Nie zgadniecie, kto mi pomagał pisać dialogi w wątku Ani i Michała ;p</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Zatem dziękuję ci moja droga serdecznie :) Dziś pierwszy fragmencik.</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #783f04;"><span style="background-color: white;">No to goodbye </span><img border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/xluzak.gif" style="background-color: white;" /><span style="background-color: white;"> </span></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-47425359036892111832011-10-24T14:32:00.000+02:002012-07-29T14:34:29.349+02:00#40# Przejście do codzienności, która nie musi być zwykła<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W Spale nastał czas pożegnań.
Rodziny musiały się rozstać. Mężów czekał turniej do rozegrania. Nie pierwszy,
nie ostatni, ale za każdym razem tęsknili tak samo. Dobrze było mieć dla kogo
grać do kogo wracać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tego
ranka Ania miała wrócić z Olivierem do Bełchatowa. Nie chciała dłużej zostawać,
bo bała się, co mogłoby się stać. Wyjeżdżać też jej się nie uśmiechało, bo w
końcu dobrze mieć Michała obok. Mimo wszystko… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Chłopiec
już dawno pobiegł do taty, by spędzić z nim ostatnie godziny przed wyjazdem. W
końcu bardzo go potrzebował. Blondynka odwlekała jak najdłużej wyjście na
śniadanie, ale ostatecznie stwierdziła, że zamkną bufet i pojedzie na głodnego.
Ostrożnie zajrzała do Sali jadalnej. Tylko ludzie ze sztabu kończyli swoje
posiłki. Nałożyła sobie na talerz coś, co zostało po wszystkich głodomorach.
Jadła w spokoju, szykując się na spotkanie z Michałem. Wypadało się pożegnać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy
w końcu zwlekła się na dół z bagażami swoimi i Oliego, zaczęła się żegnać z
chłopakami. Wszyscy ściskali ją serdecznie i zapraszali na kolejne odwiedziny.
Dojrzała Winiarskiego ponad przytulającym ją ramieniem Bąka. Tamten,
pochłonięty rozmową, puścił jej oko. Myślała, że się przewidziała. Tak błaho do
tego podchodził? Ją zżerały wyrzuty, a on się widocznie świetnie bawił. Dobrze,
że teraz są mecze.<br />
- Aniu, gdybyś potrzebowała pracy, to daj znać – zagadnął ją Daniel.<br />
- Dziękuję trenerze. Pomyślę o tym, czy chcę pracować z tymi oszołomami.<br />
- Do zobaczenia.<br />
- Chyba się nie przerzucasz na starszych, co? – usłyszeli głos bruneta.<br />
- Jak widzisz Michale, ja cały czas mam branie – zaśmiał się Castellani.<br />
- A ja nie?<br />
- Nie te lata Michu – Anka poklepała go po plecach.<br />
- Ej! Ja nie jestem wcale taki stary.<br />
- Tato, a tu z boku nie masz siwego włsa?<br />
- Gdzie, gdzie?! – siatkarz pognał do lustra w hollu.<br />
Anka i młody przybili sobie piątki.<br />
- On wcale nie jest siwy. Trochę wyblakł od słońca – mruczał pod nosem Winiar.
– A z wami, to się jeszcze policzę!<br />
- Oj tam, tatuś, nie gniewaj się na nas. My kochani jesteśmy – blondynek zrobił
słodką minkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siatkarz,
będący pod wrażeniem starej koleżanki, zaprosił ją po obiedzie na spacer.<br />
- To naturalny kolor czy farba? – zagadnął.<br />
- Wiesz, Bartek, włosy nie rudzieją. To cudo mojego fryzjera – przejechała ręką
po włosach.<br />
- No wiesz, mam kumpla w kadrze. Rudy od urodzenia.<br />
- Tak, wiem. Jakub Jarosz – odparła.<br />
- Ooo? Czyli, że się orientujesz w temacie?<br />
- No raczej. Masz zabawne fanki, wiesz? – Natalia posłała mu rozbawione
spojrzenie.<br />
- Ale że jak? – zrobił zdezorientowaną minę.<br />
- No wiesz, tak ogólnie mówię. Czasem mam głupawkę przez cały wieczór po
przeczytaniu ich komentarzy.<br />
- O tych typach mówisz… Nie czytam tego, ale wystarcza mi, gdy się na mnie
rzucają!<br />
- Biedactwo, trzeba było zwodzić te damy?<br />
- Ja nic nie zrobiłem. To one same się cisnęły – Bartosz rozbrajająco się
uśmiechnął.<br />
- Taa… A podobno ci to przeszkadza?<br />
- No bo tak jest.<br />
- Ale w pierwszej kolejności łechtają twoje ego – dziewczyna wytknęła
siatkarzowi język.<br />
- Nie jesteś za bystra, czy coś?<br />
- Jeśli myślałeś, że dołączę do wzdychającego wianuszka, to cię zmartwię.<br />
- O nie! Broń Boże. Bardzo się cieszę, że mnie nie uwielbiasz – parsknął
śmiechem.<br />
- A tego nikt nie powiedział – Natalia przesłała mu zadziorne spojrzenie.<br />
- Robi się ciekawie.<br />
- Jak widzisz, w miejscu nie usiedzę. No i musze nadawać – zaśmiała się.<br />
- Taaak, widać.<br />
Otrzymał niespodziewanego kuksańca i wylądował w trawie. Rudowłosa stanęła nad
nim i patrzyła z politowaniem.<br />
- To przez ciebie. Teraz mnie podnoś – wyciągnął rękę i czekał, aż ona pomoże
mu wstać.<br />
- Takiego balastu nie dam rady.<br />
I to był błąd, gdy mu podała dłoń. Zamiast podnieść go do góry, to on
przewrócił ją. Jeszcze nie wiedział, że
rozjuszył lwa.<br />
- Nie żyjesz Kurek! Przez ciebie boli mnie biodro!<br />
Momentalnie się zebrała i doskoczyła do niego z pięściami. Zaczęła go okładać
po głowie, a Bartek przybrał pozycję obronną na żółwia.<br />
- Ratunku! Kobieta mnie bije! – dało się słyszeć stłumiony krzyk.<br />
Wykorzystał kilka sekund, kiedy poprawiała sobie grzywkę i chwycił koleżankę za
nogi. Jeden ruch i leżała na nim.<br />
- O, całkiem wygodnie – dziewczyna wyszczerzyła się do niego.<br />
- Co ty nie powiesz? – mruknął.<br />
Tak naprawdę wcale mu zbytnio nie ciążyła. Mógł spokojnie oddychać. Nie
wiedzieć czemu, nie krępowała go ta bliskość. Wszystko wydawało się naturalne.
Spoglądał na nią, jej roześmianą twarz, pełne usta, rozbiegany wzrok.<br />
- Krępuje cię to? – spytał.<br />
- Ale co?<br />
- To – odparł i przysunął twarz do szyi Natalii, którą przeszył dreszcz od jego
oddechu.<br />
- Nie.<br />
- To dobrze – uśmiechnął się przyjmujący.<br />
Wciągnął powietrze, wdychając zapach jej perfum.<br />
- Ładny zapach.<br />
- Dzięki – odparła onieśmielona. – Idziemy już?<br />
- Pewnie.<br />
Pozbierali się z ziemi i ruszyli do domu. Najwyższy czas na kolację.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn
dotarł do stolicy. Zaproszenie Doroty przypomniało mu o innej ofercie. Do
dziewczyny planował zajrzeć w godzinach obiadowych, a teraz zmierzał na
spotkanie. Wbiegał po schodach do budynku, gdy coś trąciło go w bok.<br />
- Przepraszam – padło z ust dziewczyny, której torba uderzyła w bok siatkarza.<br />
- Nic się nie stało – uśmiechnął się do nieznajomej.<br />
A dla niej w tym momencie wszystko cofnęło się o 5 lat. Dokładnie taki sam
uśmiech żegnał ją na lotnisku. Nie, wtedy tylko usta się uśmiechały. Oczy były
pełne smutku i łez w kącikach. Na to wspomnienie obraz zaszedł jej mgłą. To
niemożliwe…<br />
- Przepraszam, czy my się znamy? – spytał oszołomiony przyjmujący.<br />
- Co? Słucham? – ocknęła się z transu.<br />
- Pytałam, czy się znamy, bo tak mi się pani przygląda.<br />
- Tak… Tak. Chyba tak.. – mruknęła.<br />
- Naprawdę?<br />
- Jednak świat jest mały, Krzyśku. Justine, coś ci mówi?<br />
- Justi? – spytał niedowierzającym głosem. - To ty?<br />
- tak, to ja.<br />
- Tyle lat – przytulił ją znienacka.<br />
- Chyba tak. Miło cię zobaczyć ponownie. Mógłbyś mnie puścić? – spytała dziewczyna.<br />
- Tak, tak. Przepraszam, nie powinienem – zmieszał się.<br />
- Nie o to chodzi. W twoim uścisku ledwo co oddychałam – delikatnie się
zaśmiała.<br />
Spojrzał na nią i próbował sobie przypomnieć tamtą szaloną dziewczynę, którą
znał. Na zewnątrz bardzo mało z niej zostało. Miał nadzieję, że w środku coś z
nastoletniej Justi zostało.<br />
- Co ty tu robisz? – spytali równocześnie.<br />
- Ty pierwsza.<br />
- Dwa miesiące temu wróciłam do kraju. Powoli próbuję się urządzić, wiesz jak
to jest…<br />
- Taaak, wiem. Ja przyjechałem w odwiedziny do…<br />
- Dziewczyny? – przerwała mu.<br />
- Koleżanki – sprostował.<br />
- Nie musisz się tłumaczyć. Myślę, że i tak niedługo będziecie razem –
blondynka odparła bez zastanowienia.<br />
- Czemu tak sądzisz?<br />
- Kobiety zawsze miały do ciebie słabość…<br />
- <i>Ty też?</i> – cisnęło mu się na myśl,
ale nie powiedział tego głośno. – Nie wszystkie.<br />
- Do twarzy ci z tym zarostem – rzuciła uwagą.<br />
- Dzięki. Niedługo wyjeżdżam na wakacje, to muszę się ogolić – odparł
rozbawiony.<br />
- O, a dokąd? Będziesz podrywał na
gładką twarz?<br />
- Do Grecji. A tam, szkoda czasu na wakacyjne romanse. Wybacz, ale spieszę się
na rozmowę – uśmiechnął się przepraszająco.<br />
- Tutaj? Będziesz grać w Warszawie?<br />
- To na razie wstępna rozmowa. Możliwe, że tak.<br />
- To życzę pomyślnego wyniku. Do zobaczenia – pożegnała się i zniknęła za
rogiem.<br />
Nie przyznała się, że być może będą się często widywać, gdy Krzysiek zajrzy do
sekretariatu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
I cóż
mogłam więcej zrobić? Nakłoniłam panią Irenę do powrotu, ale za Bartka nie
mogłam odpowiadać. To nie ja byłam winna tej sytuacji. Gdy kładłam się
wieczorem spać, bałam się, że wróci. Że wróci i znów poczuję ten uścisk, z
którego nie będę mogła się wydostać. Stawałam się niespokojna, gdy tylko
zapadał zmierzch. I przedtem miałam lęk przed ciemnością, ale teraz całkiem mnie
sparaliżował. Dobrze, że nie musiałam nigdzie wieczorem wychodzić. Mrok
kojarzył mi się od zawsze ze złem.<br />
- Zjesz coś skarbie? – w drzwiach ujrzałam panią Barbarę.<br />
- Już idę. Musze się pani przyznać, do czego potrzebowałam tamtego numeru –
westchnęłam.<br />
- Nic nie musisz.<br />
- Przekonałam pani córkę, żeby wróciła do męża. Przecież to z mojego powodu
stało się to wszystko.<br />
- Wiesz, to wielki gest z twojej strony. Jeżeli coś tu było winne, to głupota
mojego zięcia. Więc bez tych czarnych myśli. Chodź, bo Staszek lubi twoje
towarzystwo – uśmiechnęła się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, że mamy pod dachem prawdziwego anioła? – zaczęła
kobieta po wejściu d kuchni.<br />
- Tak?<br />
- Cecylia godzi Irenkę z Adamem.<br />
- Co? Dziewczyno, z czego ty masz serce? Ze złota? – odparł zdumiony staruszek.<br />
- Panie Staszku, skąd ten pomysł? – zaskoczyło mnie to.<br />
- Powinnaś na tą rodzinę nakichać i kompletnie się nie przejmować. Adam wcale
się nie stara, żeby pogodzić ciebie i Bartka.<br />
- Nie potrafię jak widać. To nie tak… On mnie nie lubi, więc to zrozumiałe. Nie
traktował mnie zbyt miło, ale bez żony stanie się jeszcze bardziej zgryźliwy,
wiesz?<br />
- Żeby każdy tak myślał jak ty – przytulił mnie i ucałował w czoło. – Co
powiesz na wspólną przejażdżkę?<br />
- A gdzie? – spytałam zaciekawiona.<br />
- Pokażemy ci z Basieńką kilka ciekawych miejsc. Zresztą lubimy sobie urządzać
taki mini wycieczki.<br />
- Stanisław jest bardzo dobrym kierowcą mimo upływu lat – pochwaliła męża.<br />
- Nie wątpię. To kiedy wyruszamy?<br />
- I takie nastawienie mi się podoba. Za 2 godziny – pan domu zadecydował.</div>
<div class="MsoNormal">
Dzień
był lekko pochmurny, więc zabrałam ze sobą cienką kurtkę i apaszkę. Zawsze może
się rozebrać. Ubrałam się w zwykłe wygodne rzeczy i adidasy. Stwierdziłam, że
to optymalny strój na tajemniczy wypad.</div>
<div class="MsoNormal">
Będąc
już w samochodzie śledziłam krajobraz mijający za oknami. Tereny stawały się
coraz bardziej faliste, górzyste.<br />
- Daleko się wybieramy?<br />
- Nie. Kiedy indziej możemy pojechać w góry, ale dzisiaj podreptamy po wyżynach
– odparł dziadek Bartka.<br />
Gdy wysiadłam z auta rozprostowałam kości i przeciągnęłam się. Słońce wyzierało
zza chmur i byłam mu wdzięczna za każdy ciepły promyk na mojej twarzy.<br />
- Państwo tak często razem korzystacie z natury?<br />
- Oczywiście. Zawsze gdy tylko jest okazja. Wcześniej zawsze Bartek z nami
chodził, a zaczął już jako maluszek. Och wybacz, Niepotrzebnie o nim wspominam
– zatrwożyła się kobieta.<br />
- Nic się nie dzieje, to pani wspomnienia. Zresztą lubię słuchać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Och, przepraszam...</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Nie było mnie tu dawno, ale cóż... Przeżywałam jakiś kryzys twórczy.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>I cieszę się, że udało mi się napisać ten odcinek, bo myślałam, że to już koniec Martitty...</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Także przepraszam was wszystkie.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Jak widać, pojawiły się nowe bohaterki :) Można się bliżej z nimi zapoznać w menu :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>I kolejna nowość. Uciekająca panna młoda na facebook'u :D</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.facebook.com/pages/uciekajaca-panna-mloda/253580521350618" style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>< tutaj ></b></span></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Dedykacja dla mojego Słonecznika z patelnią ;*</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>No i dla Dżasty, która zadowala się Krzyśkiem ;p</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Pozdrawiam :)</b></span></span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-57704732488322754472011-09-17T14:30:00.000+02:002012-07-29T14:31:55.620+02:00#39# Nad domem chmury u sąsiada słońce<br />
<div class="MsoNormal">
Bartek
pomógł ojcu posprzątać przed przybyciem gości. Oszczędził Adamowi kompromitacji
z gotowymi daniami i ugotował coś sam.
Gdy próbował sosu, przypomniał sobie, jak Cecylia mu serwowała taki
brązowiutki. Tęsknił za tym… Wiedział, że na razie długo niczego nie spróbuje z
jej rąk.</div>
<div class="MsoNormal">
- I jak tam ci synu idzie? Dzwonili, że niedługo będą – do
kuchni wszedł starszy z Kurków.<br />
- Już skończyłem, tylko nakryję do stołu.<br />
- Tyle to już potrafię zrobić – uśmiechnął się mężczyzna.<br />
- Może zadzwoń do mamy. Przecież widzę, że jej potrzebujesz – zagaił brunet.<br />
- Przestań. Wybrała jakąś dziewuchę, a mnie zostawiła! Nie będę jej błagał.<br />
- Przypominam ci tato, że ta dziewucha to moja dziewczyna.<br />
- Dalej? Myślałem, że wreszcie zmądrzałeś.<br />
- Tato! Mamy pewne problemy po prostu… - mruknął.<br />
- Rzuć ją w diabły. Znajdziesz sobie jakąś bezproblemową.<br />
- Wystarczy – zareagował.</div>
<div class="MsoNormal">
Gdy
przyjechali goście, Adam wyskoczył jak z procy, by ich przywitać. Bartek
spokojnie siedział w salonie. Nie ułatwi ojcu zadania. Niech się sam tłumaczy,
czemu nie ma matki. Po domu rozeszły się głosy przybyłych.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chodźcie, chodźcie. Romek, pamiętasz Bartka?<br />
- Oglądam go regularnie w telewizji, ale na żywo to ładny kawał czasu go nie
widziałem. Jak ty chłopak wyrosłeś. Kiedyś sięgałeś mi do pasa, a teraz wyższy
od wszystkich – zachwalał go mężczyzna.<br />
- Racja, dawno się nie widzieliśmy. Pani Kamila cały czas tak samo ładnie
wygląda – uśmiechnął się do kobiety.<br />
- Bartuś jak zawsze milutki. Natalkę pamiętasz?<br />
- Jako małą uroczą dziewczynkę. Ile teraz ma lat? – zainteresował się siatkarz.<br />
- Całe 19 – zaśmiała się rudowłosa, która weszła do domu.<br />
Chłopak oniemiał. Spodziewał się małolaty z warkoczykami, a tu pojawiła się
młoda kobieta.<br />
- Też milo cię zobaczyć – podeszła i cmoknęła go w policzek.<br />
- Matko, kiedy tak wyrosłaś?<br />
- To samo mogłabym powiedzieć tobie – wyszczerzyła się.<br />
- Mój zawód tego wymagał – i on się uśmiechnął.<br />
- Dobrze, skoro już się przywitaliśmy, zapraszam do stołu. Bartosz gotował.<br />
Siatkarz usiadł naprzeciwko Natalii, cały czas na nią zerkając.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zbyszek
po odwiedzinach u rodziców przyszedł spędzić ostatnie wolne godziny z Justyną.<br />
- Cześć kochanie – wszedł do kuchni, kierując się zapachem kawy.<br />
- Cześć, co tam u rodzinki?<br />
- Wszystko w porządku. Zadowoleni, że ich odwiedziłem. Pytali się, skąd ta
zmiana.<br />
- Hmm? – spojrzała na niego zdziwiona.<br />
- No że przyjechałem do nich.<br />
- A no tak. Jak się włóczyłeś po zagranicy – wytknęła mu język.<br />
- Ale mam kochanie dobrą wiadomość – odparł tajemniczo.<br />
- Jaką?<br />
- Wiesz, że w Warszawie jest klub siatkarski?<br />
- No przecież. Co się głupio pytasz? Ale co to ma do rzeczy?<br />
- Są mną zainteresowani.<br />
- Ale Zbyszek, ty musisz szukać zespołu z perspektywami – zaczęła mu tłumaczyć.<br />
- Przecież wiem. I to właśnie oferuje mi Warszawska Politechnika. Postaramy się
jeszcze ściągnąć mojego kumpla z Włoch i kilka innych transferów i robi się
ciekawie.<br />
- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz.<br />
- Oczywiście. Będę blisko ciebie, cieszysz się? – spojrzał uważnie na nią.<br />
I co miała powiedzieć, gdy tak świdrował ją zielonymi tęczówkami?<br />
- A mam inne wyjście?<br />
- Myślałem… - zaczął, ale mu przerwała.<br />
- Pewnie, że tak – wskoczyła na niego.<br />
- Kocham cię, wiesz? – spytał, przytrzymując ją za nogi.<br />
Tak ufnie spoglądali sobie w oczy. Mieli siebie nawzajem i cieszyli się, że
udało im się stworzyć coś pięknego. Takie było uczucie, którym się darzyli.
Bezinteresowne, prawdziwe i osiągnięte z czasem.<br />
- Wiem, bo ja ciebie tak samo – odparła, wtulając głowę w zagłębienie jego
szyi.<br />
Zaniósł ją do sypialni na łóżko. Leżeli obok siebie, wdychając swoje zapachy.<br />
- Będę tęskniła…<br />
- A myślisz, że ja nie? – odpowiedział.<br />
- Wiesz co? Jak wracasz, to sobie uświadamiam, jak bardzo mi ciebie brakowało…<br />
- Ja mam tak samo, ale pojadę i wygram, co się da dla ciebie. Bo każdy kolejny
mecz, to dzień bliżej do powrotu – uśmiechnął się czule.<br />
- Będę oglądać i trzymać kciuki. A teraz… Muszę się tobą nasycić na zapas –
mruknęła, całując go.<br />
- A da się tak?<br />
- Zawsze możemy spróbować.<br />
I oddali się temu uczuciu. Powoli, krok po kroku, gest po geście wyrażali swoją
miłość. Delikatnie jak nigdy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Doszłam
do wniosku, że lepienie mieć styczności z Bartkiem. Jak najdłużej się da.
Zapomnieć o tym, co się stało. Ciągłe wspominanie, użalanie nie pomoże w
gojeniu ran, a tylko je jątrzy. Muszę żyć dalej, Ponad tym. Ten pierwszy raz w
życiu chciałam być silna.</div>
<div class="MsoNormal">
Jeżeli
on nic z tą sytuacją nie zrobi, to będzie koniec. Jak wykaże jakąś inicjatywę,
chęci, to mogę się zastanowić. Nie do mnie należał kolejny krok i to nie ja
powinnam się zamartwiać. Niepokoiła mnie tylko pani Irena. Nie wróciła jeszcze
do domu, a przecież nie mogła ot tak, zostawić męża. Metodą na moją chandrę
miała być próba pogodzenia rodziców Kurka. W sumie to on powinien się tym
zająć, ale chciałam mieć spokojne sumienie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ma pani może jakiś numer telefon udo tej rodziny, u której
jest pani Irenka? – spytałam przy obiedzie.<br />
- Pewnie. A po co ci on?<br />
- Chciałam z nią porozmawiać. Nie uważa pani, że powinna już wrócić do domu?<br />
- A i owszem. Moja córka była i jest uparta i zawsze stawia na swoim. Jeżeli
uda ci się ją przekonać, to będę zdumiona – wyznała.<br />
- Spróbuję. Najwyżej skończy się na rozmowie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słucham? – usłyszałam miły kobiecy głos.<br />
- Dzień dobry. Ja chciałam zapytać, czy jest może u państwa pani Irena?<br />
- Jak najbardziej. Podać ją do telefonu?<br />
- Jeśli można. Proszę powiedzieć, że dzwoni Cecylia.<br />
- Jak mnie tu kochaniutka dorwałaś? – kobieta przywitała mnie radośnie.<br />
- To nie było trudne. Co u pani słychać?<br />
- A bardzo dobrze. Świetnie się czuję jak nigdy. Bartuś przyjechał? Przeproś go
za moją nieobecność.<br />
- Był i pojechał do ojca.<br />
- Coś nie tak u was? – odgadła.<br />
- Tak, ale zostawmy to. Pomyślałam sobie, że dobrze by było gdyby pani wróciła
do domu – oznajmiłam.<br />
- Co się stało? Ten stary pryk ci się naprzykrzał? – mruknęła.<br />
- Jeśli chodzi o nas, to Bartek może pani opowie, jak nie to nie. Pan Adam się
nie odzywał. Po prostu uznałam, że nie chcę być powodem rozstania…<br />
- Złotko ty moje, tak się o wszystkich martwisz. Miłe to, ale o sobie też
pomyśl – zasugerowała.<br />
- Właśnie. Lepiej się będę czuła, wiedząc, że są państwo pogodzeni.<br />
- Dobrze, mogę przyjechać jeszcze dziś. Ten pośpiech tylko i wyłącznie ze
względu na mojego syna. Już ja z niego wszystko wyduszę.<br />
- A obiecuje pani, że porozmawia z mężem? – spytałam.<br />
- Tak. Zadzwonię do ciebie albo przyjdę. Chciałabym mieć taką córkę – wyznała,
a mnie ogarnęło wzruszenie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Stała pod drzwiami jednego z pokoi. W ręku ściskała koszulę.
Nie wiedziała, jak spojrzy w oczy Michałowi. Skoro ten problem miała przy
Bąkiewiczu, to co dopiero jeśli chodzi o Winiarskiego… Niepewnie zapukała.<br />
- Proszę.<br />
- Cześć, przyniosłam ci koszulę. Już gotowa.<br />
- O, dzięki. A zastanawiałem się kto może być tak grzeczny i pukać do drzwi –
uśmiechnął się do blondynki.<br />
- To tylko ja. Już sobie idę – odwróciła się w stronę wyjścia.<br />
- Poczekaj, pogadamy – zaproponował.<br />
- Chyba wiem o czym – mruknęła, siadając na łóżku jego lokatora.<br />
- Aniu, wszyscy bardzo cię polubili i ja także. Wiem, że Michał bardzo ci
pomógł i doceniam to, ale nie uważasz, że przekroczyliście pewną granicę?<br />
- Tak, tak. Wiem. To było pod wpływem impulsu. Uwierz mi, nie chcę rozbijać
tego małżeństwa.<br />
- To dobrze. Domyślam się, że wciąż działa na kobiety i one do niego lgną, ale
nie powinien tego wykorzystywać – spojrzał na nią brunet.<br />
- Michał, to nie jest sprawa jego uroku osobistego. Po prostu oboje
potrzebowaliśmy czułości i niewłaściwie jej szukaliśmy u siebie nawzajem.<br />
- Dokładnie. Zatem wszystko niech zostanie między naszą trójką i sprawa
zakończona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ciociu, ciociu. Dzisiaj wyjeżdżamy? – Olie wpadł do jej
pokoju.<br />
- Tak, rozrabiako. Tatuś musi trenować i jechać na mecz.<br />
- Szkoda, bo fajnie było – wskoczył na łóżko dziewczyny.<br />
- Wiem. Potem tata przyjedzie do domku…<br />
- Yhy i będzie fajnie. Może pojedziemy na wakacje? – rozmyślał.<br />
- Może. Mama pewnie za tobą tęskni.<br />
- Tak, jak przyjadę, to ją mocno uciskam. Pewnie żałuje, że nie jechała z nami.<br />
- Oj, kochany, niestety nie mogła. To wcale nie znaczy, że was nie kocha –
tłumaczyła Ania.<br />
- To ja idę do taty – uciekł jak burza na korytarz.<br />
Słyszała krzyki malucha i niski melodyjny głos siatkarza. Odruchowo złapała się
za usta. Wiedziała, że musi zapomnieć.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dorota
niepewnie chwyciła za telefon. Chciała wiedzieć, co słychać u Krzyśka.
Interesowała ją jego osoba. Nie potrafiła się niczym nie zajmować. Musiało się
zawsze coś dziać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dorcia? – usłyszała zaskoczenie w jego głosie.<br />
- Tak, to ja. Co tam u ciebie?<br />
- Wszystko po staremu. Sobie tak siedzę w Częstochowie.<br />
- A jak tam oferty transferowe? – zagadnęła.<br />
- Coś się pojawiło, nie powiem. Tylko muszę się zastanowić – mruknął.<br />
- A skąd?<br />
- Warszawa.<br />
- Wiesz, co ci powiem? Jestem u przyjaciółki w Warszawie – odparła niepewnie.<br />
- Naprawdę? Ja muszę się tam wybrać, jeśli chodzi o ewentualny transfer.<br />
- Może się spotkamy?<br />
- Chcesz tego? – spytał ostrożnie.<br />
- Czemu nie. Może jak kumple na razie? Nudzi mi się tu, a ty będziesz miłą
odmianą.<br />
- Dobrze. Przybędę na dniach. Tylko przyślij adres.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Brunetka
podniosła się leniwie z łóżka. Spojrzała na śpiącego obok mężczyznę. Cieszyła
się z ich wspólnie spędzonego czasu. Tylko to dawało jej siły, by zmierzyć się
z życiem. Przez ten długi czas mogła robić, co chciała. Tym bardziej, że nie
miała w weekend żadnych obowiązków.</div>
<div class="MsoNormal">
- Już nie śpisz? – lekki zarost partnera połaskotał ją po
policzku.<br />
- Wiesz dobrze, że Gosia może się obudzić w każdej chwili.<br />
- Ciągle na wszystko zwracasz uwagę i
jesteś taka dokładna.<br />
- Musimy na razie tacy być oboje – odparła poważnie.<br />
- Oj słońce, nie zachmurzaj się. Teraz jest nasz czas – uśmiechnął się
promiennie.<br />
- Ten weekend był zupełnie inny. Będziemy mieli jeszcze sporo czasu dla siebie,
ale wiesz, że z dwójką dzieci to nie to samo.<br />
- Damy radę. Przecież cię kocham.<br />
- Wiem, wiem…<br />
- Ach, gdyby Spała częściej organizowała rodzinne weekendy – westchnął.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Wiem, mam dobre serce ;p</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Zważywszy na liczne pytania o notkę i częste nękanie mnie przez niektóre osoby ;p</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">dodałam odcinek :)</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Dzień spędzony na oczekiwaniu na półfinał, ale i także wspomnieniu ważnej osoby.</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Skoczył do bloku najwyżej jak mógł,</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">a za ręce złapał go sam Bóg [*]</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Odcinek z dedykacją dla pewnej przemiłej i sympatycznej osóbki,</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">bo czekamy na nasz pomnik ^^ dla Flavii :*</span></b></span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-81198453718490252702011-08-29T14:28:00.000+02:002012-07-29T14:30:06.159+02:00#38# Nic nie jest łatwe<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie
pamiętał, jak się spakował, jak wsiadł do samochodu i przejechał trasę
prowadzącą do rodzinnego miasta. Wszystko robił automatycznie, błądząc myślami
gdzieś w przestworzach. Za to doskonale pamiętał spojrzenie smutnych niebieskich
oczu, wyglądających ukradkiem przez okno. Nie pozwolili mu się z nią zobaczyć.
Chociaż nie wiedział, jak sobie to wyobrażał w obliczu ostatnich wydarzeń.</div>
<div class="MsoNormal">
Ciężko
wzdychając, przekroczył próg domu. Spodziewał się czułego przywitania ze strony
rodziców, a nie tego, co zastał. Zasłonięte żaluzje nie wpuszczały do pokoi
zbyt wiele światła. Bartek rozjaśnił pomieszczenie, ale wtedy ujrzał kupkę naczyń do zmywania, kilka kartonów po
jedzeniu na wynos i napoczęty czteropak koło telewizora. Mama nigdy nie
dopuściłaby do takiego nieporządku. Z obawą wszedł na piętro. Ktoś musiał być w
domu. W sypialni zobaczył śpiącego w najlepsze ojca. Podszedł do okna i
podciągnął rolety.<br />
- Co do licha… - wymruczał Kurek senior, zakrywając głowę kołdrą.<br />
- Cześć tato. Miło cię widzieć.<br />
- Bartek? Co ty tu robisz? – mężczyzna przysiadł zdumiony.<br />
- Dostałem wolne, to przyjechałem do domu. To takie dziwne?<br />
- Myślałem, że już pognałeś do tej swojej. Chyba jej nie przywiozłeś?<br />
- Nie. Jestem sam. Z Cecylią kiepska sprawa… - mruknął brunet.<br />
- Nie przejmuj się. Zerwiecie i po kłopocie. Jak dobrze, że jesteś. Chyba
kochasz swojego starego ojca – przytulił syna.<br />
- Ale ja nie chcę zrywać – rzucił niemrawo przyjmujący.<br />
- Ja od razu wiedziałem, co się święci, jak ją zobaczyłem. Nie przejmuj się tak
nią – Adam chciał go pocieszyć.<br />
- Chciałbym…<br />
- Więc teraz ogarniemy na dole, bo Roman wpada z rodzinką.<br />
- A gdzie mama?<br />
- Pojechała zaraz po tobie. Nie wiem, co widzieliście w tej dziewusze, ale
wszystkich zwiodła na manowce. Przejrzałeś już.<br />
- Tato…<br />
- Córka Romka musiała już porządnie wyrosnąć. Będzie miała koło 19. Ostatni raz
widziałem ją na weselu Tadzia, 5 lat temu – mężczyzna nawijał dalej.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyny
spały w łóżku rozwalone jak długie. Leżały brzuchami do góry prawie do południa.
Wszystko przez to, że wczoraj nieźle zabalowały w towarzystwie przypadkowo
spotkanych facetów. Nikogo nie przyprowadziły na noc, bo bez przesady. Pierwsza
zerwała się Justyna.<br />
- O matko! Już 11. Za 15 minut musze być na spotkaniu.<br />
- Co tak dramatyzujesz? Dzisiaj? Spotkanie? – spojrzała na nią krzywo druga
brunetka.<br />
- Mieliśmy dopracować szczegóły takiej akcji dla dzieciaków. Paczką z uczelni.
Matko, kompletnie mi z głowy wyleciało.<br />
- Nie dramatyzuj. Ubieraj się, ja zrobię śniadanie, a potem wsiądziesz w
tramwaj.<br />
- Dzięki kochana – cmoknęła przyjaciółkę w policzek.</div>
<div class="MsoNormal">
W
trakcie przygotowywania posiłku młodsza brunetka otrzymała niespodziewanego
smsa.<br />
- Dzień dobry Czarnej Damie. Chyba już wstałaś? Śniadanko zjedzone? –
przeczytała z uśmiechem i odpisała.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Czyli
Andrzejek jeszcze żyje? Miło, że o mnie pamiętasz. Może chcesz mi zrobić
jedzonko?<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Dla ciebie bije moje serce. Jak mógłbym zapomnieć. Ja bardzo chętnie.
Tylko zanim bym do ciebie dotarł…<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Tak
słodzisz od rana. Ale ja teraz w Warszawie, to jeszcze dalej :(<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Ooo, a ja jak się okazuje nieopodal. 2 godzinki i możemy zjeść obiad.
Hmm?<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Z nieba mi spadasz – wydusiła Jusia zajadając kanapki.<br />
- Wiadomo. Obiad też zrobić?<br />
- Nie. Nie wrócę za szybko, raczej wieczorem. Wybacz, że ci dzisiaj nie
dotrzymam towarzystwa.<br />
- Nic się nie stało. Poradzę sobie – uśmiechnęła się Dorota.<br />
Gdy tylko starsza opuściła mieszkanie, ona chwyciła za telefon.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">No to
czekam na ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W końcu
usłyszała upragniony dzwonek do drzwi. Otworzyła, ale ktoś od razu przyciągnął
ją do siebie.<br />
- Tęskniłem – wymruczał jej brunet do ucha.<br />
- Ja też. Gdzie ty byłeś?<br />
- A w Bydgoszczy – odparł z tajemniczym uśmiechem.<br />
- Chodź, bo kuchnia czeka. Słyszałam, że robisz obiad – zaśmiała się dziewczyna
i weszli do mieszkania.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mmm… Teraz już wiem, gdzie się stołować – Dorota gładziła
się po brzuchu.<br />
- Hmm? – spojrzał na nią pytająco.<br />
- No u Gawrona.<br />
- Ja ci dam Gawrona! – oburzył się i ruszył w jej kierunku.<br />
- Nie szamocz mną, bo zwrócę to dobre jedzenie.<br />
- W takim razie za karę robisz deser – wytknął język.<br />
- Zastanówmy się… Może być? – spytała i ściągnęła koszulkę.<br />
Granatowy stanik brunetki podziałała na siatkarza.<br />
- Wiesz, co lubię…<br />
- Chciałabym zjeść z łóżku – podążyła do sypialni.<br />
Będzie potem musiała najwyżej zmienić pościel.<br />
- Schrupię cię do ostatniej kruszynki – oznajmił, przymykając drzwi.<br />
- Czekam.<br />
Dorota rozłożyła się na łóżku i czekała na Wronę. Chłopak zrzucił z siebie
zbędne rzeczy i dopadł dziewczynę. Całowali się łapczywie. Ściągnął z brunetki
bieliznę, chociaż mu się podobała. Ale teraz nie czas na zachwycanie się
ciuchami. Poczuł, że nie ma na sobie bokserek i wiedział, kogo to sprawka.
Bardzo długo trwali w cielesnym uścisku. Chcieli byś jak najbliżej siebie, jak
najciaśniej się połączyć. Ledwo skończyli, Andrzej miał ochotę na jeszcze.<br />
- Chodź, usiądź tutaj – poklepał się po podbrzuszu.<br />
- A nie niżej? – brunetka podniosła brew do góry.<br />
- Niegrzeczna dziewczynka…<br />
- Kurna! – usłyszeli z korytarza.<br />
- Szybko, chowaj się! – szepnęła Doris i zaczęła się ubierać.<br />
- Ale gdzie? – chłopak ściskając w dłoniach swoje rzeczy, rozglądał się po
pokoju.<br />
- Tu! – towarzyszka wepchnęła go do szafy. – Dla dobra twojego i mojego,
ściśnij się – przymknęła drzwiczki.<br />
- Położyłaś się z powrotem do łóżka? Cholerne pudełka. Wszystko zwaliłam w
korytarzu – zaglądnęła Jusia.<br />
- Tak jakoś. Miałam wybrać rzeczy do prania – mruknęła.<br />
- Może rzeczywiście się połóż. Jakaś rozpalona jesteś. Ja zrobię to pranie –
dziewczyna zmierzała do szafy.<br />
- Nie musisz teraz – protestowała brązowooka.<br />
- Spoko. Co my tu mamy? – zajrzała do środka. – To do prania, to też brudne.
Czemu chowam do szafy takie rzeczy? Cześć Andrzej. Mama zawsze mnie za to
wyzywała – mruczała do siebie Justyna.<br />
Po kilku sekundach przeanalizowała swoje słowa i z powrotem zerknęła do szafy.<br />
- Czemu Wrona siedzi goły w mojej szafie?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
On
odjechał, a ja zostałam. Jutro i tak wracał do Spały. Liga Światowa zaczynała
się lada moment wyjazdem do Niemiec. Nie wiedziałam czy będę na tyle silna, by
ich obejrzeć w telewizji. Największym znakiem zapytania był wyjazd do Ameryk.
Jak ja miałam normalnie z nim funkcjonować? Przekonałam się, że widocznie nie
znam go tak dobrze.<br />
- Wszystko w porządku? – usłyszałam zatroskany męski głos.<br />
- Mikołaj… Nie mam siły na rozmowę…<br />
- Chciałem przeprosić. Przeze mnie się pokłóciliście.<br />
- Uwierz, tamta sytuacja to pikuś. Nie zawracaj sobie głowy. Wszystko było
dozwolone.<br />
- Celuś – próbował mnie przytulić.<br />
- lepiej nie spoufalaj się ze mną. Nie chcę, żeby ci się coś stało. Bartka mogą
ponieść emocje… - tłumaczyłam, odsuwając się.<br />
- Przecież wyjechał. Nie mogę cię jakoś pocieszyć? – spytał zdumiony.<br />
- Nie… Nie wiem… Nic już nie wiem. Proszę, wyjdź.<br />
- Co on zrobił, że jesteś w takim stanie? – podszedł i spojrzał mi w oczy.<br />
Uciekłam wzrokiem gdzieś na ścianę. To nie była jego sprawa.<br />
- Nic. Po prostu chcę być sama. Jak coś, to dam ci znać. Dzięki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kochanie, chodź coś zjeść.<br />
- Dziękuję pani, ale nie mam jakoś apetytu – mruknęłam.<br />
- Musisz się dobrze odżywiać. Chodź, nie będziesz tu siedzieć cały dzień –
staruszka pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do kuchni.<br />
- Dzień dobry Celi – jej mąż przywitał mnie uśmiechem.<br />
- To co? Jajecznica?</div>
<div class="MsoNormal">
Czułam
się okropnie. Wszystko siedziało we mnie i pęczniało. Jakbym połknęła wielką
fasolkę, która teraz kiełkowała. Nawet płacz nie pomagał i oczy miałam suche.
Wystawiłam poduszkę na balkon, mokra od moich emocji. Chciałam z kimś o tym
wszystkim porozmawiać. Z kimś obiektywnym, bo ja nie byłam zdolna do takiej
oceny. Nie wiedziałam czy to koniec związku… Dalej kochałam niebieskookiego
bruneta, choć ostatnio okazał się potworem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słucham?<br />
- Cześć. Masz czas na pogawędkę? – spytałam nieśmiało.<br />
- Zależy jaką – odparła zaciekawiona.<br />
- Proszę, pomóż mi. Tylko ty mi zostałaś – niespodziewanie się rozkleiłam.<br />
- Matko, co się stało?<br />
- On… Bar… on chciał… mnie zgwałcić – jakimś cudem przeszło mi to przez gardło.<br />
- Co?! Niech ja go dorwę! Gdzie ty jesteś? Nadal z nim?<br />
- Jego dziadkowie mnie w porę uratowali. Zostałam z nimi, a jego odesłali do
Nysy.<br />
- Dzięki Bogu. Słoneczko, jak się czujesz?<br />
- Okropnie, fatalnie i sama nie wiem, co jeszcze… On był kompletnie pijany.
Nigdy go takiego nie widziałam. Nie mam pojęcia, co teraz będzie.<br />
- Kochanie, rozumiem cię. Alkohol mu widocznie rozum odebrał. Nie myśl o tym
teraz – dodawała mi otuchy.<br />
Tylko cicho westchnęłam.<br />
- Mam przyjechać? – usłyszałam propozycję.<br />
- Nie będę cię targać taki kawał Polski.<br />
- kochanie, nie chcę, żebyś była z tym sama – wyznała ciepłym głosem.<br />
- Jeżeli myślisz, że sobie coś zrobię, to jesteś w błędzie.<br />
- To nie o to chodzi. Wiem, że z kimś łatwiej to znieść.<br />
- Na razie zostań w Warszawie sobie. Muszę to sama strawić. Myślisz, że
powinnam go po tym zostawić?<br />
- Wiesz… To tylko twoja sprawa, co z tym zrobisz. Jak się po tym zachował?<br />
- Nie widziałam go. Dopiero przez okno, gdy wyjeżdżał. Dziadkowie nie dali mu
do mnie przyjść.<br />
- Może to i lepiej kochanie – stwierdziła.<br />
- Jakoś to przeżyję… Tylko nie wiem czy będę potrafiła mi wybaczyć…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Aniu, odpruł mi się guzik – dało się słyszeć w drzwiach. –
Mogłabyś… mi.. przy… szyć.. – wypowiedź uległa zniekształceniu, gdy Bąkiewicz
zobaczył, co zastał.<br />
Para oderwała się od siebie z wypiekami na twarzach. Poczuli się jak nastolatki
przyłapane przez rodziców.<br />
- jasne, daj tą koszulę – dziewczyna próbowała ukryć zakłopotanie.<br />
- Zostawiam ci ją. Misiek, moglibyśmy pogadać? – spojrzał na Winiara.<br />
- Pewnie. Dobranoc Aniu – przesłał dziewczynie zniewalający uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
Przez
chwilę na korytarzu panowała cisza. Starszy Michał nie wiedział, jak zacząć.
Miał całkowity mętlik w głowie.<br />
- Ze też musiałem na to wejść – mruknął.<br />
- Trudno. Stało się. Mogę liczyć na twoją dyskrecję?<br />
- Boże, Winiar, co ty wyprawiasz? W Bełchatowie czeka Dagmara, a ty uwodzisz
tutaj biedną Anię.<br />
- No nie wiem, czy czeka… Coraz gorzej między nami. Ma mnie w dupie. A Ania…
Jest tak blisko… Jesteśmy przyjaciółmi.<br />
- Właśnie widziałem jak bliskimi…<br />
- Oj Bąku, wiem, że nie powinienem. Obiecuję, że to się nie powtórzy –
przysięgał Michał.<br />
- Jeżeli rzeczywiście wam z Dagą nie wypali, to proszę bardzo. Ale dopóki masz
żonę, to ją uszanuj i bądź wierny. Żadna kobieta nie zasługuje na zdradę. W
dodatku mieszasz w to niczemu winną Ankę.<br />
- Moja wina, moja bardzo wielka wina – Winiarski zaczął bić się w piersi.<br />
- Nie żartuj sobie z tego!<br />
- Wiem, przepraszam – mruknął i zaszył się w pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Andrzej
musiał już wracać do Częstochowy, więc Dorota odprowadziła go na dworzec.
Myślała także o Krzyśku, który też czekał na jakiś znak od niej. Zamyślona
weszła do mieszkania. Zobaczyła, że Justyna kończy rozmawiać przez telefon.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słuchaj, jeśli chodzi o tą szafę… - zaczęła, nie wiedząc
jak się wytłumaczyć.<br />
- Nie przejmuj się. Nie mam o co się gniewać. Chowałaś go przede mną? –
uśmiechnęła się właścicielka mieszkania.<br />
- Yyy.. No tak…<br />
- O matko, ja wam przeszkodziłam, tak? – Jusia skojarzyła fakty.<br />
- Tak jakby. Było już po wszystkim i szykowaliśmy się do powtórki. Ale co za
dużo, to niezdrowo – wyszczerzone kły Doroty mówiły wszystko.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Zatem z okazji Bartkowych urodzin, dodałam wam rozdział :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Dla samego solenizanta wszystkie dobrego, ogrom zdrowia i odporności na kontuzje, sukcesów w sporcie i życiu prywatnym :*</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Rozdział dedykowany symbolicznie Bartoszowi Ka.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>ale faktycznie, to Natalenie ;*</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Bo tak na niego czekała i czekała i czekała :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>I za to, że mnie swoim komentarzem natchnęła :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Myślę, że pewna panienka tez się ucieszy z odcinka i obecności drugiego Michała, Michała Be :D Pozdrowienia dla Tea :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>No to następny już w roku szkolnym ;p</b></span></span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-29679761410365771312011-08-17T14:26:00.000+02:002012-07-29T14:27:50.454+02:00#37# Bywa i tak, że zamiast lepiej gorzej dzieje się<br />
<div class="MsoNormal">
Zatem w
spalskich lasach zrobiło się rodzinnie. A to za sprawą tych kadrowiczów, którzy
zdecydowali się zaprosić tu swoje familie. Daniel był zachwycony pociechami
swoich podopiecznych. Już widział w nich następców swoich ojców. W końcu to ta
sama krew. Trener stał się nowym wujkiem i strasznie go ten przydomek w ustach
dzieci rozczulał. Prym w zabawach wiódł Olivier Winiarski, bo jakże by inaczej.
Miał posłuch wśród kolegów i koleżanek i świadomie to wykorzystywał. Maluchy
realizowały każdy jego pomysł bez sprzeciwu. Ich zapędy zostały skrócone
dopiero tedy, gdy przyłapano ich na wsypywaniu ściółki do wszystkich możliwych
butów w ośrodku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale tato! – jęczał blondynek.<br />
Michał ciągnął go do pokoju za ucho.<br />
- Synu, musimy sobie poważnie porozmawiać – ustawił syna przed sobą.<br />
- O czym?<br />
- O twoim zachowaniu.<br />
- Będę miał karę? – zrobił smutną minkę.<br />
- Jak najbardziej. Zapamiętasz na drugi raz, że tak się nie robi. Nie jesteś
już malutkim dzidziusiem. Rozumiesz dużo rzeczy i wiesz, co wolno a co nie.
Musisz się dobrze zachowywać i nie psocić tyle. Za karę masz szlaban na tydzień
na telewizor.<br />
- O nie! – krzyknął.<br />
- O tak. Pamiętaj, że w domu też obowiązuje – zastrzegł brunet.<br />
- Ale mama nie będzie wiedziała – kombinował chłopiec.<br />
- Ja z twoją mamą porozmawiam – w progu stanęła Ania.<br />
- Ciociu! Ratuj! – mały rzucił się na nią.<br />
- Kolego, nabroiłeś, sam musisz odpokutować.<br />
- Ale ja nie wytrzymam tydzień bez bajek – szlochał w jej spodnie.<br />
- Mam sposób. Książki też są bardzo fajne. Będziemy czytać – blondynka
uśmiechnęła się zachęcająco.<br />
- Tatuś też mi poczyta?<br />
- Ależ oczywiście – nie zważała na protestującego siatkarza.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dorota
spojrzała na gruchającą przy śniadaniu parę. Czuła się bezużyteczna.<br />
- Ja może wrócę do siebie i nie będę wam przeszkadzać? – zaproponowała.<br />
- Oszalałaś? Dopiero co przyjechałaś. No już, Zbyszek, opanuj się – brunetka
strąciła z siebie ręce chłopaka.<br />
- Ja niedługo wyjeżdżam znowu, więc ktoś musi opiekować się moją mała
dziewczynką – spojrzał czule na Justynę.<br />
- Wielkolud! Nie podskakuj – rzuciła w niego ścierką.<br />
- Wy chyba musicie się tak kłócić. Całkiem zabawnie wam to idzie – przyznała
Doris.<br />
- No bo my nie umiemy tak na poważnie, gdy nie ma powodu.<br />
- Dokładnie kochanie – objął dziewczynę od tyłu.<br />
- Będziecie niedługo jak Celi i Bartek. Papużki.<br />
- Oj nasze papużki mają kryzys. Celuś do mnie dzwoniła. Wnioskuję po głosie, że
za dobrze nie jest. Bartek jest zazdrosny o sąsiada. Oby nic poważnego – Jusia
zmartwiła się na myśl o przyjaciółce.<br />
- Ooo… A to ciekawe.<br />
- Bartek jest strasznie uparty jak sobie coś ubzdura – odparł Zibi.<br />
- Ja nie wiem jak tam się pogodzą. Byle przed jego wyjazdem.<br />
- Wrócimy jeszcze na dzień przed Amerykami, to się dogadają.<br />
- A ponoć Celi ma jechać z wami – mruknęła Justyna.<br />
- Mogłaś mówić, że chcesz z nami lecieć. Bym coś załatwił.<br />
- Oj kochanie, niepotrzebny wydatek i zamieszanie. Tęsknota nam dobrze zrobi.<br />
- Nie będziesz o mnie zazdrosna? – odparł zawiedziony.<br />
- Głupku, oczywiście, że będę. Taki już mój los, dziewczyny siatkarza, do
którego wzdycha połowa nastolatek – zaśmiała się.<br />
- Dla mnie liczysz się tylko ty i nasze dziecko – cmoknął ją.<br />
- Jakie dziecko? – spytała zdumiona.<br />
- No to, które dzisiaj spłodzimy – wyszczerzył się a Dorota wybuchła śmiechem.<br />
- Zbigniew!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
No więc
nocowałam w salonie. Pani Irena postanowiła odwiedzić dalszą rodzinę i
wyjechała w świat. Kto by nadążył za tą kobietą? Pani Basia i pan Staszek bez
moich wyjaśnień połapali się w sprawie. Nie odwrócili się ode mnie. Mimo to,
czułam się obco. Bez swojego kąta. Mikołaj wielokrotnie przychodził i dzwonił,
lecz odizolowałam się od niego. Chciałam, żeby Bartek to docenił, zauważył i
zmienił zdanie. Ale od tamtego dnia nawet na mnie nie spojrzał. Jakbym była
powietrzem albo pyłkiem kurzu. W porównaniu do tego, jak wcześniej obsypywał
mnie pocałunkami i nie szczędził czułości, teraz był zimny jak lód, obcy.</div>
<div class="MsoNormal">
Zdecydowanie
to nie był mój Bartosz. Placka nie ruszył, chociaż blacha była w lodówce. Jadł
wszystko, czego ja nie tknęłam. Bolało, bardzo. W końcu dla niego rzuciłam
wszystko. Z poprzedniego życia zostały mi tylko przyjaciółki. Może to była zła
decyzja, żeby się związać z Kurkiem? O ile na początku było ok., to teraz są
same problemy. Robert, ojciec siatkarza, Mikołaj… Nie śmiała się zwalić na
głowę dziewczynom, a rodzicom ani śniłam pokazywać się na oczy. Nie dam im tej
satysfakcji.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Chciał
iść i pokazać Mikołajowi, gdzie jego miejsce, ale się powstrzymał. Niepotrzebne
mu bijatyki i zamieszki. Zgłosiłby go na policję i po karierze. Kochał
siatkówkę i nie chciał jej poświęcać dla posiniaczonej twarzy dawnego kolegi.
Ku ogromnemu zdziwieniu siatkarza, Cegielski sam go zaczepił.<br />
- Cześć.<br />
- Nie uważasz, że to troszkę bezczelne? – spytał Bartek, dalej oglądając półki
sklepowe.<br />
- Właśnie chciałem wyjaśnić to zajście.<br />
- Daruj sobie. Nie zrobisz ze mnie głupka. Ładnie się opiekowałeś moją
dziewczyną, gdy mnie nie było.<br />
- Bartek! Na nic nie łączy. Wtedy miałem ją tylko posmarować olejkiem. Nie
spaliśmy ze sobą!<br />
- Powinieneś być aktorem, świetnie grasz – mruknął brunet.<br />
- Przestań się zachowywać jak obrażony przedszkolak. Cecylia była ci wierna. To
wspaniała dziewczyna.<br />
- Tak, tak. Chyba mi nie powiesz, że cię nie pociąga?<br />
- Oczywiście, że tak. Ona by cię nie zdradziła. Pogódź się z nią. Nie pozwól,
żebyś ja stracił.<br />
- Pewnie już przyleciała ci się pożalić. Pocieszyłeś ją w sypialni?<br />
- Skoro wolisz tak myśleć… Żebyś tylko nie żałował.</div>
<div class="MsoNormal">
Zirytował
go ten pseudo makaroniarz. Co on wiedział o Cecylii? Dobrze wiedział, co się
działo i dostał próbkę na własne oczy. Poczuł chęć odreagowania. Na myśl
przyszedł mu bar w najbliższym mieście. Kieliszek wydał się doskonałym sposobem
na utopienie smutków. Nie przejmował się już niczym.<br />
- Byle zapomnieć! – wypił do dna. – Jeszcze raz to samo!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie
mogłam długo zasnąć, a jeżeli mi się to udało, to strasznie nietrwale i
nerwowo. Wiedziałam, że Bartek nie wrócił. On obecnie miał mnie gdzieś, a ja
się o niego martwiłam. Mimo wszystko…</div>
<div class="MsoNormal">
Zesztywniałam
na trzask drzwi frontowych. Wiedziałam, ze będzie musiał przejść przez salon.
Wolałam udawać, że mnie nie ma.<br />
- A co to za niewiasta śpi? Czekałaś aż Bartuś wróci? – zaczął bełkotać.<br />
Wyczułam, że jest pijany. Nigdy go nie widziałam w takim stanie. Nie
wiedziałam, jak się zachowuje po alkoholu.<br />
- Już jestem – przysiadł koło mnie. – Śpisz?<br />
- Yhy – mruknęłam spod kołdry.<br />
- Szkoda nocy na sen. Mam lepszy pomysł – wlazł do mnie i próbował obmacywać.<br />
- Przestań!<br />
- Nie zgrywaj świętoszki! Mikołajowi dawałaś, to mi też możesz!<br />
- Bartek! – przestraszyłam się, bo stawał się coraz nachalniejszy.<br />
- No co? Nie zrobię ci gorzej. Mi chyba też coś się należy?<br />
Szarpał moją piżamę, aż rozdarł koszulkę. Potem miętosił moje piersi i wkładał
ręce do spodenek. Cały czas krzyczałam, biłam go rękoma i kopałam. Unieruchomił
mnie, kładąc się na mnie.<br />
- Proszę cię, przestań! Ja nie chcę! – na darmo próbowałam się wyrywać.<br />
- Celi, współpracuj, bo ci zatkam usta moim sporym przyjacielem – zagroził, po
czym zarechotał.<br />
Ogarnął mnie strach. Całą twarz miałam zalaną łzami. Wiedziałam, że jeżeli się
nie uwolnię, on mnie zgwałci. Był brutalny i zadał ból.<br />
- Ratunku! Pomocy! – krzyknęłam resztkami sił.<br />
- O ty zdziro!<br />
Gdy wkładał mi już rękę do majtek, usłyszałam kroki jego dziadków.<br />
- Co tu się dzieje? Bartoszu, co ty robisz? – do pomieszczenia wpadł pan
Staszek i patrzył na nas z przerażeniem.<br />
- Umilam sobie noc. Idź dziadku spać, ja się zajmę Cecylią.<br />
- Złaź z niej i wynocha do siebie – warknął staruszek, patrząc na wnuka z
pogardą. – Rano sobie porozmawiamy.<br />
- Nic ci nie jest dziecinko? – obok mnie pojawiła się pani Basia.<br />
Stać mnie było tylko na pokiwanie głową.<br />
- Nie wiem, co w niego wstąpiło, żeby dopuszczać się takich okropieństw. Wiem,
że to dla ciebie zbyt duży szok. No chodź tu – przytuliła mnie mocno a ja cicho
załkałam.<br />
- Jak on mógł się tak zachować? Własną dziewczynę doprowadzić do takiego stanu!
Przydałoby się mu porządnie złoić skórę! – zaperzył się dziadek.<br />
- Dziękuję – wykrztusiłam. – Zdążyliście…<br />
- Całe szczęście. Chodź, położysz się ze mną a Stasiu tu sobie przekima. Bez
sprzeciwów. Ze mną będziesz bezpieczna.</div>
<div class="MsoNormal">
Z
trudem zasnęłam. Leżałam wtulona w panią Barbarę niczym we własną babcię.
Ściskała mnie mocno i głaskała po głowie. Ta noc była jedną z najgorszych w
moim życiu. Ranek był równie okropny. Wtedy tak naprawdę dotarło do mnie, co
stało się wczoraj w salonie…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Leżał na łóżku i tępo wpatrywał
się w sufit. Tak bardzo by chciał nie pamiętać, nie myśleć o tym albo żey to w
ogóle nie miało miejsca. W czterech ścianach jego pokoju kołatał się strach.
Zdominował go tak bardzo, że najchętniej by stąd nie wychodził i nikomu się nie
pokazywał. Wiedział, że prędzej czy później musi się z tym zmierzyć. Z
dziadkami i ich zawiedzionymi minami. Zawiódł ich, ale najbardziej siebie. Za
to nie wiedział jak spojrzy w niebieskie oczy ukochanej, pełne łez, bo tak
bardzo ją zranił. Niewyobrażalnie. Nawet nie myślał o tym, czy mu wybaczy. Sam
sobie nie potrafił wybaczyć. Nigdy taki nie był po alkoholu. Bo chyba nigdy na
tyle sobie nie pozwolił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Opłukał
twarz zimną wodą i potarł dłońmi. Jeżeli by do nich nie zszedł, oni przyszliby
do niego. Z ciężkim sercem poszedł ponieść konsekwencje swoich czynów.<br />
- O, raczył się zjawić jaśnie pan. Dzisiaj humorek nie dopisuje?<br />
Z tego wszystkiego nawet zapomniał o kacu. Ten moralny był silniejszy.<br />
- Chcesz herbaty? – spytał dziadka.<br />
- Mi tu nie zawracaj tyłka duperelami. Siadaj – powiedział ostro staruszek.<br />
- Wiem, co powiesz.<br />
- I powiem to, bo nie zamierzam ci ułatwiać. Wierzyć mi się nie chce, że mój
własny wnuk dopuścił się takiego haniebnego czynu. Podobno ją kochasz…<br />
- Bo kocham – przerwał brunet.<br />
- Ale ktoś, kto kocha, nie robi takich rzeczy!<br />
- Wiem… Ja… Gdybym był trzeźwy, to nigdy takiego czegoś bym nie zrobił.<br />
- Ale nie byłeś. Mogę się tylko domyślać, co czuje Cecylia. Na razie twój widok
będzie ją tylko ranił, dlatego myślę, że lepiej, żebyś wrócił do Nysy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;">W Spale szykował
się ciekawy sobotni wieczór. Daniel Castellani w reszta sztabu zaoferowała się
doglądać dzieciaków tak, by siatkarze i ich wybranki mogli mieć czas tylko dla
siebie. Założenie było takie: jeżeli ośrodek i sztab to przeżyją, to będzie
dobrze.<br />
Jednak mały Olie za nic nie chciał się położyć. Biegał po pokoju i jeździł
samochodzikiem. W końcu wyjechał i na korytarz. Michał i Ania pognali za nim.<br />
- Olivier! – krzyczał za młodym tata.<br />
- Nie złapiesz mnie – zaśmiał się malec i skręcił w lewo.<br />
Ania została tu, gdyby chłopczyk zawrócił, a siatkarz pognał za szalonym małym
kierowcą. Z daleka było słychać tylko „brum brum”. W końcu blondynek tak
zapętlił, że wrócił z drugiej strony i skutecznie wyminął i ciocię i Winiara.
Ten nie wyhamował po szaleńczej gonitwie i wpadł na blondynkę. Zupełny
przypadek sprawił, że ich usta się zetknęły. Annę zmroziło. Nie wiedziała, co
się dzieje. Wszystko trwało kilka sekund, jakże przyjemnych sekund.
Wstali z podłogi, przeprosili się i rozeszli do pokoi.<br />
Kolejny raz usiłował porozmawiać z żoną, a ona skutecznie odrzucała jego
połączenia. Nie wiedział, co jest grane. Zamknął oczy. Na myśl przyszła mu
tylko jedna zaskakująca rzecz.<br />
Wtargnął do pokoju dziewczyny. Siedziała przy laptopie i spojrzała na niego
zaskoczona.<br />
- Coś się stało? – spytała z troską.<br />
- Wybacz Aniu, ale muszę cię pocałować – oznajmił i porwał ją w ramiona.<br />
Teraz połączył ich usta w najprawdziwszym pocałunku. Bez ostrzeżenia, tak po
prostu stał i ją całował, w jej własnym pokoju. Kompletnie nie wiedziała, jak
zareagować, a jedyna myśl, która ją naszła, to by nie przerywać. Nigdy nie
pomyślałaby, że jego usta tak dobrze smakują.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> </span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Witam was wszystkie serdecznie :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>I w tym momencie pożałowałyście tego, że tak się domagałyście o nowy odcinek i wam się go odechciało, prawda? </b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Wiem, jestem okrutna i w ogóle. Miałam taki kaprys. Czasem mam humor na psucie. Szatański pomysł mi zagościł w głowie i oto efekty. </b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Chciałabym wam wszystkim z całego serca podziękować za to, że tu ze mną jesteście i tak licznie czytacie i komentujecie :* doceniam to wszystko i jestem wdzięczna, bo to taki pozytywny impuls do dalszej pracy :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Lubicie mnie po tym jeszcze?</b></span></span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-26776227991544986342011-07-29T14:25:00.000+02:002012-07-29T14:25:31.838+02:00#36# Wśród uczuć jest również ból<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Gdy
wróciliśmy z „zakupów”, pod bacznym okiem pani Barbary upiekłam jabłecznik.
Rzekomo ulubiony placek Bartka, ale na moje to on się na każde słodkie
„trzęsie” tak samo. Potem musiałam oczywiście skorzystać z basenu sąsiadów, bo
Miki tak się napalił na ten pomysł. Nie powiem, fajnie było. Słońce, woda,
lubię te klimaty. Mała namiastka plaży i morza. Do tego półnagi brunet niczym
seksowny ratownik. Nie chciałam na niego patrzeć, ale oczy same mi uciekały.
Nie wiem, co mnie podkusiło, ale to chyba słońce mi za mocno przygrzało. Bowiem
poprosiłam go o nasmarowanie olejkiem. Wstrzymałam oddech i czekałam na jego
dotyk, lecz się nie doczekałam…</div>
<div class="MsoNormal">
- Tylko ją tknij! – usłyszeliśmy ze strony domu.<br />
Oboje spojrzeliśmy w stronę, skąd dochodził głos.<br />
- Bartek? – spytałam zaskoczona na widok siatkarza.<br />
- To ty? Bartek Kurek? – Mikołaj zdumiał się nie mniej.<br />
- Tak to ja. Bierz łapy od mojej dziewczyny – nie ustępował.<br />
- Spokojnie, stary. To tylko krem, widzisz? – chłopak uniósł dłonie w obronnym
geście.<br />
- Powiedziałem bierz te łapy! – wysyczał Bartek pełen gniewu i podszedł bliżej
nas.<br />
- Bartuś, opanuj się. To przecież twój kolega – podniosłam się z leżaka.<br />
- Właśnie widzę. Ładny mi kolega – prychnął.<br />
- Nic złego się nie stało. Jeżeli ktoś ma się gniewać, to ja! Wydzwaniam do
ciebie cały dzień, a ty nawet nie raczysz odebrać – zdenerwowałam się.<br />
- Wrzuciłem do plecaka wszystko jak leci i gnałem na łeb na szyję do ciebie! A
ty co? Świetnie się bawisz i mizdrzysz z tym.. z tym… playboyem z Bożej łaski!
Przepraszam, że przeszkodziłem. Już mnie nie ma – warknął i wycofał się.<br />
- Bartek, ty matole!<br />
Przeprosiłam oniemiałego Mikołaja, pozbierałam swoje rzeczy i pognałam za
siatkarzem do domu. Przecież to, co on wygadywał, to się w pale nie mieści!
Jego teoria zdrady była żałosna.</div>
<div class="MsoNormal">
Wpadłam
do salonu i rozglądnęłam się w poszukiwaniu chłopaka.<br />
- Bartek!<br />
- Co się stało? – obok mnie pojawił się pan Staszek.<br />
- Przyszedł tu Bartek?<br />
- Owszem. Zły jak osa poszedł na górę i trzasnął każdymi drzwiami po drodze.<br />
- Ech… - westchnęłam.</div>
<div class="MsoNormal">
I jak
tu takiego przekonać do zmiany zdania? Jak sobie coś ubzdura, to koniec.
Pomyślałam, że może tym jabłecznikiem coś wskóram. Z paroma kawałkami na
talerzu zapukałam do drzwi pokoju, w którym tymczasowo pomieszkiwałam. Skąd wiedziałam,
że tam jest? Głośna rockowa muzyka niosła się po całym piętrze. Chyba nawet
przez ten hałas nie usłyszał pukania. Weszłam ostrożnie do środka. Leżał na
łóżku jak kłoda z twarzą bez emocji. Na podłodze leżały moje rzeczy.<br />
- Bartek… - odezwałam się, gdy ściszyłam muzykę.<br />
- Czego?<br />
- Przyniosłam ci placka – położyłam talerzyk na stoliku.<br />
- Nie chce – z impetem strącił go na podłogę.<br />
Zadrżałam na głośny trzask. W tym momencie zaczęłam się go bać.<br />
- Czemu moje rzeczy tu leżą?<br />
- Zabieraj je. To mój pokój. Zawsze w nim byłem podczas wizyt u dziadków. Nie
zasługujesz, żeby w nim być. Pozbieraj stąd swoje manatki, byle szybko.<br />
Z drżącymi rękami, ze łzami w oczach zbierałam to, co tu przywiozłam ze sobą.
Nie było tego zbyt wiele, ale zajęło obie moje ręce. Ostrożnie ruszyłam na dół.<br />
- Drzwi! – warknął za mną.<br />
Ciekawe jak miałam je zamknąć? Nosem? Z bezsilności upuściłam wszystkie rzeczy
na podłogę i poszłam zamknąć te drzwi. Jedno wiedziałam na pewno. Jak bardzo
kiedyś mnie kochał, tak mocno potrafił mnie teraz zranić.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Ale Daguś, no zgódź się – prosił Michał przez telefon.<br />
- Nie, kochanie. Naprawdę, ostatnio słabo się czuję. Nie da mnie takie podróże.<br />
- To może być ostatnia szansa, żeby zobaczyć się przed tym długim wyjazdem do
Ameryk – próbował namówić żonę na przyjazd do Spały.<br />
- Wiem Michaś, ale naprawdę nie czuję się na siłach. Wyślę do ciebie Anię z
Olivierem, może być?<br />
- Wiesz, że ciebie nikt mi nie zastąpi?<br />
- Oj no przykro mi, ale niestety tak wyszło – odparła bezradnie.<br />
- No trudno. Kocham cię. Niech zadzwonią, jak dojadą, odbiorę ich.<br />
- Ja ciebie też. Dobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
Stał na
dworcu i czekał na synka i przyjaciółkę. Tak, bo chyba mógł nią nazwać
blondynkę. Rozumiał się z nią bardzo dobrze i na dodatek pomagała jemu i jego
żonie.<br />
- Tatuś! – synek rzucił się na niego.<br />
Siatkarz porwał go w ramiona i ucałował.<br />
- Gdzie masz ciotkę?<br />
- Cześć Michał. Jak tylko cię zobaczył, to pognał jak szalony. Ledwo
dotrzymywałam mu tempa – wydyszała.<br />
Jej twarz nabrała rumieńców od wysiłku.<br />
- Dobrze cię widzieć Aniu – uraczył ją całusem w policzek.<br />
- Też się cieszę.<br />
- I jak? W porządku? – przyjrzał się blondynce uważnie.<br />
- Chyba tak. Przy Oliem zapomniałam o tym wszystkim. Poza tym nie odezwał się
ani razu. To nawet lepiej.<br />
- No to dobrze. Ulżyło mi, bo martwiłem się – uśmiechnął się.<br />
- Dzięki, miło z twojej strony. Też był z ciebie taki urwis jak twój syn? –
zmieniła temat.<br />
- Eee… Podobno – zaśmiał się.<br />
- Ile to trzeba mieć energii, żeby za nim nadążyć. Weź go na coś zapisz, żeby
się mógł wyżyć – zaproponowała.<br />
- Spoko. Co chciałbyś trenować synu?<br />
- Karate! I będę robić ciach, bum! – mały zaczął wymachiwać razem z ojcem
imitacje różnych ciosów.<br />
Anka, widząc ten sam błysk w oczach obu panów, nie miała wątpliwości, co do ich
podobieństwa.<br />
- Uważajcie, wariaty. Tu chodzą ludzie – pociągnęła ich za koszulki.<br />
- Ała, mamo – zawył teatralnie Winiarski.<br />
- Ała, mamo – papugował go syn.<br />
Na te sowa, nawet w żartach, blondynce zrobiło się ciepło koło serca.<br />
- Panowie Winiarscy! Proszę się przywołać do porządku!<br />
- Tak jest! – zasalutowali.<br />
Chłopiec chwycił ich za ręce i poszli w kierunku parkingu.<br />
- Zobaczcie! – pokazał na cień przed nimi. – Wyglądamy jak rodzina.<br />
Na chodniku majaczyła duża postać i jedna trochę mniejsza, a pomiędzy nimi
najmniejsza. Ania spojrzała na reakcję Michała. Ten tylko się uśmiechnął nic
nie mówiąc.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dobrze, ze jego dziadkowie mnie
niezastani w tym stanie. Nie chciałam, żeby w to ingerowali. Stało się, trudno.
Powinien sam zrozumieć swój błąd. Chociaż bym chciała go przeprosić, to nie mam
za co. A do tego te jego słowa… Bardzo bolały. W końcu powiedziała mi to osoba,
którą kocham. Nie spodziewałam się tego po nim. Był taki… zimny. Bezwzględny i
zimny. Mogłam się tam przy nim rozpłakać, a na niego by to nie podziałało. Tak
bardzo potrafił się zmienić. Jakie jeszcze osobowości w nim siedziały? Tego nie
wiedziałam. Myślałam, że go znam, a jednak się myliłam. Tam, w pokoju, czułam
się jakbym rozmawiała z kimś obcy. To nie był Bartosz, którego kochałam. Nie
wiedziałam, czy dalej jesteśmy razem, czy to koniec. Wszystko było niejasne. W
powietrzu wisiała tylko ta jego złość.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wyszłam na dwór porozmawiać. Nie
chciałam, żeby to ktokolwiek usłyszał.<br />
- Justyna? – spytałam z nadzieją, gdy odebrała.<br />
- No a kto inny kochanie?<br />
- Jak dobrze słyszeć twój głos – cicho odetchnęłam.<br />
- O matko, no miło mi bardzo.<br />
- Jest u ciebie Zbyszek?<br />
- No przypałętał się. Skąd wiesz? Bartek też przyjechał?<br />
- Mają wolny weekend. Przyjechał – mruknęłam.<br />
- Co się stało, słońce? – spytała z troską.<br />
- No cóż… Pokłóciliśmy się, a raczej to on się obraził…<br />
- Spokojnie. Możesz mi wszystko powiedzieć.<br />
- Wyrzucił mnie z rzeczami z pokoju, w którym byłam – zaczęłam od końca.<br />
- O matko! Co mu odbiło? Dlaczego? – zdenerwowała się Jusia.<br />
- Poszło o Mikołaja. Tego wiesz… Opowiadałam ci.<br />
- Coś ty narobiła z tym lalusiem? Bez powodu, by się tak nie zachował –
naskoczyła na mnie.<br />
- A właśnie, że nic! To Bartek sobie wyobraził nie wiadomo co i narobił krzyku.
A potem… Mówiłam… Poczułam się jak śmieć – oparłam się o drzewo i szlochałam w
korę. Tego było da mnie za wiele.<br />
- Oj Celuś, kochanie. Bym cię tam przytuliła. Nie płacz. Skoro mówisz, że nic
nie zaszło, to może się ułoży? Rozstaliście się? – dopytywała i znajdowała
pozytywy.<br />
- No niby nic o tym nie było powiedziane, ale nie zachowujemy się jak para –
chlipnęłam.<br />
- Właśnie, że tak. Bo pary się kłócą i zdarzają się im sprzeczki. To wasza
pierwsza poważniejsza i musicie ją przetrwać. Wyjdziecie z tego silniejsi.<br />
- Och… Ile bym dała, żebyś miała rację.<br />
- Spokojnie, daj znać, jak się zmienia sytuacja. Jak będzie trzeba, to przyjadę
tam do ciebie, wtłukę patelnią co nieco Bartoszowi do głowy, no i trochę
poobijam buźkę Myszce Miki – zaperzyła się.<br />
- A jemu za co?<br />
- Widocznie doprowadził do dziwnej sytuacji. Poza tym na przestrogę – zaśmiała
się.<br />
- Moja kochana wariatka.<br />
- Do usług księżniczki Cecylii.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Może i
zgrywał bezdusznego, ale taki nie był. Wiele wysiłku włożył w to by zachować
kamienną twarz. Nie mógł sobie pozwolić na okazanie prawdziwych emocji przy
Cecylii. Kochał ją, ale nie potrafił ot tak wybaczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Stał
przy oknie i widział jak dziewczyna stoi pod drzewem. Wiedział, że pewnie
rozmawia z Justyną. Obserwował ją chwilę i intuicyjnie stwierdził, że płacze.
Płakała przez niego. Nie chciał, żeby to kiedykolwiek miało miejsce, ale
przecież ją zranił. Zachował się jak drań, ale wciąż towarzyszył mu ten uścisk
w sercu, który poczuł na widok Cecylii i Mikołaja. Nie był głupi. Między
mężczyzną a kobietą może dojść do pewnych sytuacji, gdy spędzają ze sobą wiele
czasu.</div>
<div class="MsoNormal">
Zerknął
na dywan. Leżał tam roztrzaskany talerzyk i zmasakrowane kawałki placka.
Jabłecznik. Musiała rozmawiać o nim z jego babcią. Ona zawsze go dla niego
piekła. Potrafił poprawić mu nawet najgorszy humor, ale tym razem nie.</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszał
pukanie do drzwi. Zerknął na ogród. Cecylia wciąż tam stała.<br />
- Kto tam?<br />
- To ja, wnusiu, otwórz – usłyszał znajomy głos.<br />
Wpuścił kobietę do środka.<br />
- Co tu się stało? – spytała, patrząc na niego.<br />
- Nic – mruknął.<br />
- Tak?<br />
- No nic.<br />
Jej wzrok padł na bałagan na dywanie.<br />
- Bartosz! – podniosła ton.<br />
- Słucham?<br />
- Pytam się i oczekuje prawdziwej odpowiedzi – zaczęła zbierać skorupy naczynia
i okruchy.<br />
- Hmm… Pokłóciliśmy się…<br />
- Wyobraź sobie, że zauważyłam – spojrzała na niego groźnie.<br />
- Nie patrz tak na mnie. Mogliście ją pilnować, żeby nie łaziła do tego
Mikołaja!<br />
- Czyli o to poszło. Do reszty ogłupiałeś?<br />
- Ja? Tylko nie zwalaj winy na mnie, babciu. Gdybym im nie przeszkodził, to by
się przed nim rozbrała – bulwersował się brunet.<br />
- Nie. Poznałam ją trochę i wiem, że nie jest taka – pani Basia broniła
dziewczyny.<br />
- Jesteś zbyt naiwna.<br />
- A ty zbyt narwany. Nie będę się do was wtrącać, ale jeśli się dowiem, że ją
skrzywdziłeś, to inaczej porozmawiamy.<br />
- Babciu!<br />
Kobieta wyszła i zostawiła wnuka samego z wątpliwościami. Przecież JĄ znał,
kochał jak nikt. Zauważyłby u niej jakieś dziwne zachowania. Mimo to, czuł się
prawie jak zdradzony.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Odcinek z okazji moich imienin :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Wiem, że nie to chcieliście przeczytać a odcinek nie należy do przyjemniejszych, ale cóż... Tak musi być.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="background-color: white;">Pozdrawiam </span><img border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/xluzak.gif" style="background-color: white;" /><span style="background-color: white;"> </span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-70176586935749729412011-07-25T14:22:00.000+02:002012-07-29T14:24:09.084+02:00#35# Zazdrość przyczyną różnych reakcji<br />
<div class="MsoNormal">
Skoro
wypożyczyłam te książki to warto byłoby je w końcu przeczytać. Jednak KTOŚ
skutecznie odwracał moją uwagę. Nie było dnia, żebym go nie widziała. Zawsze
albo on wpadał i po coś przychodził albo to mnie wysyłali do Jackiewiczów.
Gdyby to nie byli dziadkowie mojego chłopaka, to bym pomyślała, że chcą nas
wyswatać. Nie wiedziałam jakie są intencje Mikołaja, ale jednego byłam pewna.
Dziwnie się przy nim czułam i zachowywałam.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
mogłam tak dłużej i podzieliłam się swoimi wątpliwościami z panią Basią.<br />
- Czy ja nie zdradzam Bartka?<br />
- Ależ co ci do głowy przyszło.<br />
- No bo tyle czasu spędzam z Mikołajem.. Chyba by się to nie spodobało pani
wnukowi – mruknęłam.<br />
- Moje dziecko kochane. Jestem jego babcią. Przecież bym ci nie pozwoliła na
takie rzeczy. Ja uważam, że wszystko jest w porządku i nie masz czym się
dręczyć. A faceci są wiecznie zazdrośni i tyle.<br />
- Skoro tak. Dziękuję – cmoknęłam kobietę w policzek.<br />
- Oj nie ma za co. Mocno go kochasz, że się tak martwisz.<br />
- Tak.. – zamyśliłam się.<br />
- Widać, widać. Dobrze, że cię do nas przywiózł. Mamy weselej – uśmiechnęła się
do mnie szczerze.<br />
- Miło mi to słyszeć. Nie chcę być ciężarem.<br />
- Oj nie jesteś. Gdyby wszystkie ciężary były jak ty, Celuś.<br />
- Jak wy mnie wszyscy rozpieszczacie – westchnęłam.<br />
- Taka rola dziadków i babć – odparła rozbrajająco.<br />
- A co tu za konszachty? – dołączył do nas pan Staszek.<br />
- Taka damska rozmowa. Nic o tobie.<br />
- Powiedzmy, że wam wierzę. Tak sobie myślę, dziewczynki… Może byście jakiś
placuszek upiekły do kawy, co?<br />
- Widzisz kochana? Właśnie w moim mężu się budzi łasuch. Cię uświadomię, że
Bartosz jest taki sam.<br />
- Wiem, zdążyłam się przekonać – zaśmiałam się.<br />
- A właśnie! Jak spałaś, rano dzwonił i mówił, że ma jakąś niespodziankę czy
jak…<br />
- Naprawdę? No ciekawe. Zadzwonię do niego – pobiegłam po komórkę do pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- No panowie. Bardzo ładnie dzisiaj pracowaliście. W nagrodę
możecie wyjechać na weekend do rodzin albo zaprosić je tutaj. Jak chcecie –
oznajmił Castellani.<br />
- Naprawdę? – niedowierzał Grzesiek?<br />
- Tak. Tylko uważajcie na siebie, bo w przyszłym tygodniu gramy mecze z
Niemcami a potem wyjeżdżamy na 3 tygodnie.<br />
- Tak jest, szefie – zasalutowali Kuba z Bartkiem.<br />
- Biedne kobiety – mruknął do siebie Daniel.<br />
- Ej! Słyszałem i zrozumiałem! – oburzył się Winiar.<br />
- Ja je po prostu podziwiam. Jakieś ze specjalnymi nerwami są chyba. Że ja
takich nie mam…<br />
- Spoko trenerze, spytam się czy ci pożyczą.<br />
- Oj Kurek.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kubuś! Czyż to nie cudowne? Będę mógł się zobaczyć z
Cecylią – siatkarz nie posiadał się z radości.<br />
- Czyli wyjeżdżasz? – mruknął Jarosz.<br />
- Tak. Jadę do dziadków, do niej. A ty coś taki smutny? – przyjrzał się
przyjacielowi.<br />
- Bo zostanę tu sam jak palec…<br />
- E no! Nieprawda. Nie wszyscy wyjadą.<br />
- Ale mój najlepszy kumpel tak. Kiedyś zostałbyś tu ze mną i byśmy się świetnie
bawili… A teraz…<br />
- Jakubie Jaroszu, ty jesteś zazdrosny o Cecylię!? – odkrył Kurek.<br />
- Nie prawda!<br />
- Tak!<br />
- Nie!<br />
- Tak, tak, tak! Pewnie, że tak.<br />
- Nie. Za dużo sobie wyobrażasz – rudowłosy usiadł na łóżku tyłem do bruneta.<br />
- Oj no, Kubulku. Ja to rozumiem, ale przecież chyba dobrze, ze chcę mieć
dziewczynę.<br />
- No tak, ale wtedy już nie masz czasu dla mnie. Do tej pory byliśmy
nierozłączni. Gdy ją poznałeś, to nie myślałem, że to będzie coś tak poważnego
– zrobił smutną minę.<br />
- Uwierz, że ja też nie. Chyba mogę mieć dziewczynę i nie stracić najlepszego
przyjaciela? Mój ty zazdrośniku – poczochrał atakującego po włosach.<br />
- To już jedź do niej, bo się zapalisz.<br />
- Obiecuję, że znajdę czas na jakiś wypad z tobą.<br />
- Nie musisz. Wystarczy, że będziesz pamiętał o Kubusiu – wyszczerzył się.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W
mieszkaniu Winiarskich wszystko był pod kontrolą. Olivier namawiał Anię do
wszystkiego, na co Dagmara się nie zgadzała. Nie było to nic strasznego i
złego, zważywszy na częste bóle głowy brunetki. Wtedy zaszywała się w sypialni
i nie miała na nic ochoty. Nie wyręczała się współlokatorką, ta jednak nalegała
i zajmowała się wszystkim. Chociaż w taki sposób mogła się odwdzięczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedy mama z nami pójdzie na spacer? – spytał blondynek.<br />
- Jak ją przestanie główka boleć.<br />
- Ale ona mówi codziennie, że ją boli.<br />
- Widocznie tak jest. Mamusia jest chora. Poleży parę dni w łóżku i będzie
dobrze, tak? – Blondynka próbowała zaspokoić ciekawość malucha.<br />
- No dobra. Pójdziemy dzisiaj do Gosi?<br />
- Byliśmy u niej wczoraj. Nie możemy przychodzić codziennie.<br />
- Szkoda…<br />
- Ale jak chcesz, to ją zabierzemy na spacer. Co ty na to? Jesteś super ciocia
– podbiegł i przytulił się mocno do dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
Gotowi
do wyprawy wyszli na klatkę schodową. Anna zapukała do drzwi na 3 piętrze.<br />
- Dzień dobry.<br />
- Dzień dobry pani Aniu. Cześć Olie – przywitał ich mężczyzna.<br />
- pan wybaczy, że to znowu my, ale Olivier nalegał. Możemy zabrać Małgosię na
spacer?<br />
- Właśnie widzę. Chyba nam się chłopak zakochał – zaśmiał się.<br />
- Nie prawda! – oburzył się mały.<br />
- Dobrze. Jeżeli to nie kłopot, to proszę bardzo. Gosiu, ktoś do ciebie! –
zawołał córkę.<br />
- Tak? – w korytarzu pojawiła się drobna dziewczynka.<br />
- Cześć Gosiu – blondynek podbiegł i dał jej buziaka. – Chcesz iść z nami na
spacer?<br />
Dziewczynka stała lekko zawstydzona i niepewnie spoglądała na ojca.<br />
- Możesz iść – zachęcił ją.<br />
- W takim razie idziemy!<br />
Olie chwycił ją za rękę, a drugą podał Ani. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem
na ten widok.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Próbowała
się z nim skontaktować, ale on nie odbierał. Znudziło mi się słuchanie „abonent
jest czasowo niedostępny” albo nagrywanie na pocztę głosową.<br />
- „Siemanko. Ja, Bartosz, obecnie wyciskam 7 poty w Spale. Zostaw wiadomość,
jak już musisz. Może oddzwonię między treningami.”<br />
Z tej złości rzuciłam telefon na łóżko. Dobrze, że miał miękkie lądowanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Poważnie,
martwiłam się. Ja rozumiem, że może nie mieć zasięgu i nie brać telefonu na
halę, ale ja już dzwoniłam w każdej porze dnia i nic. Do głowy przychodziły mi
najczarniejsze wizje. Nie chciałam go
stracić, tak krótko byliśmy ze sobą.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co jest Celi? – moje zdenerwowanie zauważył nawet Mikołaj.<br />
- Nic takiego. Po prostu martwię się o Bartka.<br />
- Coś się stało?<br />
- Nie odbiera telefonów – spojrzałam na wyświetlacz.<br />
- Elektronika czasem zawodzi. To wcale nie znaczy, że coś musiało się stać –
próbował mnie pocieszyć.<br />
- Dzięki, miły jesteś, ale ja już tak mam.<br />
- To chodź do nas. Nalałem świeżej wody do basenu. Popływamy – zachęcał.<br />
- Ale ja nie mam stroju. Tylko mi nie mów, że mogę pływać bez – zastrzegłam,
uprzedzając głupie męskie myśli.<br />
- Spoko loko. Coś wymyślimy… Mam! Pani Irenko! – pognał do domu.<br />
O nie! Ja protestuję! Już wiem, co wymyślił. Ja na żadne zakupy nie jadę.
Niepotrzebny mi ten strój. Ja nie preferuję rzeczy na raz. Obędę się bez
kąpieli w basenie.</div>
<div class="MsoNormal">
- No to który ci się podoba? – mama siatkarza wprowadziła
mnie do sklepu z bielizną.<br />
- Eee…<br />
Co mogłam poradzić? Dwóch uparciuchów zapakowało mnie do samochodu i tu
przywiozło. Nie miałam nic do gadania.<br />
- W czymś pomóc? – Pojawiła się obok nas ekspedientka.<br />
- Tak. Szukamy stroju kąpielowego dla tej dziewczyny. Może nam pani doradzić?<br />
- Ależ proszę bardzo.<br />
I się zaczęło. Ja wylądowałam w przymierzalni a kobieta znosiła mi nowe stroje.
Jakoś żaden mi się nie podobał. Nie wychodziłam nawet się pokazywać. Pierwszy,
który okazał się możliwy, to czarny w kolorowe kwiaty. Uszedłby tłumie. Jednak
potem ubrałam turkusowy z klamrą… Zawahałam się.<br />
- Może być? – odchyliłam kotarę.<br />
Pani Irenka zaklaskała w dłonie z zachwytu.<br />
- Fantastyczny. Miki, chodź i zobacz!<br />
Brunet przyszedł i spojrzał na mnie. W takiej pozie został. Oczy mu się
zaświeciły, a usta wygiął w anielskim uśmiechu.<br />
- Bierzemy! – zawyrokowała kobieta i poszliśmy do kasy.<br />
- Teraz to koniecznie musimy wskoczyć do wody – szepnął mi chłopak do ucha.<br />
Zadrżałam w obawie o najbliższe godziny. Zapowiadało się niebezpiecznie. Celi,
uwierz w swój rozsądek. Yhy…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Odkąd
jego żona wyjechała, musiał radzić sobie sam. Co to dziewuszysko miało w sobie,
że wszyscy za nią oszaleli? Nie mógł znieść myśli, że woleli ją od niego. On
założył tą rodzinę. Ożenił się z Ireną, a potem spłodził Bartosza. A Cecylia?
Poznali ją zaledwie parę miesięcy temu i jest lepiej traktowana od niego! Wolne
żarty. Bartek tak długo był z poprzednią dziewczyną. Adam miał nadzieję, że syn
się ustatkuje a tu nici! W ogóle nie rozumiał decyzji Bartka. A teraz wszystko
od nowa. I to z kim? Z jakąś naciągaczką. Założyłby się, że jemu też by uciekła
sprzed ołtarza. Wszystko dla kasy i rozgłosu.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
chciał pozwolić, żeby przez kogoś takiego rozpadła się jego rodzina. Irenę
przeprosi, ale tą smarkulę w życiu! Chciał tylko uchronić syna przed głupim
błędem. Skoro oni wszyscy chcą w to brnąć, proszę bardzo. Jednak skończy się
tak jak on przewidywał.<br />
- Naiwni… Jeszcze się na niej poznają. Ale wtedy będzie już za późno…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Szybko
się spakował, pożegnał z chłopakami i wyjechał w rodzinne strony. Postanowił
nic nie mówić Cecylii o przyjeździe. Chciał zrobić dziewczynie niespodziankę.
Gnały go tam też niespokojne myśli o przyjacielu z dzieciństwa. Nie chciał,
żeby Cecylia przebywała z nim sam na sam. Był najzwyczajniej w świecie zazdrosny
i przyznawał się do tego. Z Celi łączyło go wyjątkowe uczucie i chciał je w
przyszłości sfinalizować przed ołtarzem.</div>
<div class="MsoNormal">
Zaparkował
pod domem dziadków, wyjął walizki z bagażnika i wszedł do środka.<br />
- Dzień dobry! – krzyknął od progu wesoło.<br />
- Bartuś? – babcia wyskoczyła z kuchni, by się upewnić, czy się nie
przesłyszała.<br />
-Taj, to ja – podszedł i ją przytulił.<br />
- Skąd ty tutaj?<br />
- A dostałem wolny weekend, to pomyślałem, że wpadnę. Co tak ładnie pachnie? –
pokręcił nosem.<br />
- Ty łakomczuchu! No zgadnij – kobieta droczyła się z wnuczkiem.<br />
- Nie no… To chyba mój wrodzony instynkt. Wiedziałem, kiedy przyjechać.
Jabłecznik!<br />
- Udało ci się. A zgadnij, kto piekł?<br />
- No ty, mistrzyni – rozsiadł się za stołem.<br />
- Pudło – postawiła przed nim talerzyk z łyżeczką.<br />
- Nie gadaj! Celcia? – zdumiał się.<br />
- Yhym. Od początku do końca, samiusieńka.<br />
- Koniecznie muszę spróbować. A właśnie, gdzie ona jest? – spytał.<br />
- Niedawno poszła do sąsiadów. Wiesz, Mikołaj wrócił.<br />
- Wiem, wiem. Mówiła mi o nim. Zjem jak wrócę. Muszę się najpierw z nimi
zobaczyć – wyleciał z domu jak z procy.</div>
<div class="MsoNormal">
Pukał,
lecz NIK nie podchodził. Okazało się, że drzwi były otwarte. Usłyszał jakieś
głosy. Wszedł do środka i zlokalizował je z tyłu domu. Podszedł do okna
wychodzącego na ogród. Patrzył z niedowierzaniem na to, co tam się działo. Jego
Cecylia leżała w skąpym stroju kąpielowym na leżaku a brunet chlapał ją wodą z
basenu. Bawili się świetnie. Coś go zakuło w środku. Dziewczyna przewróciła się
na plecy i przywołała Mikołaja. Wręczyła mu olejek. Bartek domyślił się o co
chodzi. Tego było za wiele! Stanął w drzwiach ogrodowych i w momencie, gdy
chłopak miał posmarować szatynkę, warknął:<br />
- Tylko ją tknij!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Dla mojej kochanej przyszłej, ale doszłej ^^ rzeszowianki Justyny M. :*</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-62998393517793709902011-07-04T14:19:00.000+02:002012-07-29T14:21:19.397+02:00#34# Przecież zmiany mogą być dobre<br />
<div class="MsoNormal">
Brunetka
czekała na przyjaciółkę na dworcu. Pociąg z Poznania niedawno wjechał na peron.
Wyglądała w tłumie znajomej postaci.</div>
<div class="MsoNormal">
- Buu! – ktoś wystraszył ją od tyłu.<br />
- Matko, Doris. Mam cię odebrać czy na zawał paść?<br />
- Spoko, Jusia Dychasz jeszcze na moje, to do śmierci ci daleko – zaśmiała się.<br />
- Dzięki za ocenę sytuacji. No chodź galejzo, pojedziemy tramwajem – pociągnęła
ją za rękę.<br />
- Mam nadzieję, że długo tej torby nie będę tachać – mruknęła pod nosem Dorota.<br />
- Nie marudź. Zbyszek też wygodny, więc dobrą lokalizację ma – uśmiechnęła się
Justyna.<br />
- Jeden myślący. Zatem będę miała zaszczyt poznać lokum Zbigniewa Bartmana? Cóż
za zaszczyt.<br />
- Opiekuję się jego mieszkaniem, więc tak. Wiesz… Chyba razem zamieszkamy…<br />
- Uuu… Jusia, jaki krok w dorosłość. Czyli wy tak na poważnie? – dopytywała.<br />
- Nie, na niby. No Zibi gada całkiem od rzeczy, więc chyba tak. Wielkiej,
odległej przyszłości nie planujemy, ale wiadomo. Coś trzeba przedsięwziąć. Też
nie podejrzewałam go o takie podejście, ale on cały czas mnie zaskakuje.<br />
- Domyślam się. Poznałyśmy ich tak naprawdę dobrze po kilku rozmowach. To co w
telewizorze, to bardzo subiektywna wizja mediów.<br />
- Masz rację. Jak to mądrze Dorcia zabrzmiało.<br />
- Bo ja wzbogacam mój słownik całe życie.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyny
bez problemu ulokowały się w mieszkaniu siatkarza. Jego duże łóżko spokojnie
wystarczyło na ich dwójkę. Dawno nie spędzały ze sobą 24 godzin na dobę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pamiętasz czasy liceum? – rozmarzyła się Dorota.<br />
- O tak. Wtedy to było życie…. Młodość wolność i swoboda/<br />
- E tam, dalej jesteśmy młode i piękne – dała koleżance kuksańca.<br />
- W sumie… No fakt – wyszczerzyły się obie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jak się
okazało, bibliotekę mieli tu nieźle wyposażoną. Ja jak to ja, gdy się dorwałam
do książek, to nie wyszłam z mniej niż dziesięcioma. Mina bibliotekarki
bezcenna, tym bardziej, że wszystko na Bartosza Kurka wypożyczyłam. A co,
nabiję mu trochę czytelnictwo.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest pani pewna, że się z tym zabierze? – spojrzała na
mnie niepewnie znad okularów.<br />
- Poradzę sobie. Oddam wszystkie w nienaruszonym stanie. <br />
Jakby co, będzie na Bartka, pomyślałam.<br />
- No mam nadzieję – mruknęła.<br />
- Bez obaw, ja panience pomogę. Spokojnie, pani Krysiu – niczym przez magiczny
portal obok zjawił się Mikołaj i czarował kobietę.<br />
Ta z kolei natychmiast przybrała maślany wyraz twarzy, pełen uwielbienia. Chyba
wszystkie kobiety we wsi na niego leciały! Za wyjątkiem mnie. Chyba…</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty tu robisz? – spytałam.<br />
- Przechodziłem obok. A ty co? Obrabowałaś nam bibliotekę? – wskazał na mój
stosik.<br />
- Zamierzam upajać się intelektualną rozrywką.<br />
- Jak to mądrze brzmi. Daj, poniosę – wziął książki na ręce.<br />
- Nie musisz, jestem zaradna.<br />
- Ja wiem, ale wrzucimy je do koszyka przy moim rowerze.<br />
- Eee… No dobra.<br />
- A ty usiądziesz mi na kolanach – wyszczerzył się.<br />
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Jazda we dwóch na siodełku?<br />
- Normalnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
wiem jakim cudem dałam się namówić, ale po chwili jechaliśmy w stronę domu.
Początkowo trochę karkołomnie nam szło, ale z czasem Mikołaj opanował
koordynację ruchów. I nawet nie czułam dyskomfortu, bo wszystko rekompensowała
jego bliskość. Skurczona tkwiłam w jego ramionach, gdy brunet kierował.
Musiałam się go przytrzymywać, żeby nie upaść. To wszystko… Najlepsza jazda
rowerem w życiu. Poza tym używał ładnych perfum Przy zsiadaniu mało się nie
przewróciłam, ale zdążył mnie złapać za rękę. Wylądowałam z twarzą w jego
klatce piersiowej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wszystko w porządku?<br />
- Tak, dzięki za ratunek – uśmiechnęłam się do niego.<br />
Taki roześmiany wyglądał ślicznie. Nie wiem… Chłopak z sąsiedztwa, w którym można
się podkochiwać. Patrzyło się na niego i od razu w człowieka wstępował dobry
nastrój. Dobry duszek.<br />
- Czemu tak patrzysz?<br />
- Tak sobie. Widzę, że masz dobry humor.<br />
- No tak. Teraz praktycznie zawsze. Przy tobie nie można się smucić. Jesteś
taka pogodna – wyznał.<br />
- Oj tam. Nie zawsze tak jest.<br />
- Coś się stało? – zainteresował się.<br />
- Nie, tak tylko mówię. Masz coś do roboty popołudniu?<br />
- Chyba leżenie brzuchem do góry – parsknął.<br />
- No to wpadnij do nas. Trzeba dywan wytrzepać – wytknęłam język.<br />
- Eee… Czuję się wyzyskiwany.<br />
- Nie marudź. Wyzyskać, to ja cię dopiero mogę – rzuciłam.<br />
- Chcę doczekać tej chwili – poruszył brwiami.<br />
- Nie wiem, co masz na myśli.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b> </b>Blondynka siedziała na ławce
i patrzyła na dzieci bawiące się w piaskownicy. Wyszła na dwór z Olivierem, by
trochę odciążyć Dagmarę. W końcu mieszkały razem i całkiem nieźle się
dogadywały. Ania korespondencyjnie kończyła studia. Do Londynu miała wrócić
tylko raz, na obronę pracy magisterskiej. Czasu miała sporo, więc takie
przewietrzenie głowy jak najbardziej wchodziło w grę. Chłopiec robił foremkami
babki z piasku i uczył tego dziewczynkę obok. Małymi rączkami wsypywali piasek
i go uklepywali. Miło było patrzeć na dzieci, które dogadywały się ze sobą,
wcześniej się nie znając. Tak niewiele potrzeba do udanej zabawy. Świat jest
wtedy jeszcze taki wspaniały, pełen tajemnic i bezpieczny. A teraz? Ona sama
tkwiła w dziwnej sytuacji. Przez Jędrzeja mało co nie runął cały jej świat.
Tylko dzięki Michałowi udało jej się pozbierać. Jak ukończy studia, wtedy
będzie mogła powiedzieć, że przetrwała ten okres. Bo przecież nie zapomniała od
tak o chłopaku i wspólnie przeżytych latach. W końcu planowali wspólną
przyszłość. Teraz nie było już nic. Każde musiało ułożyć sobie życie
oddzielnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Ktoś
mógłby spytać, czy żałowała. Sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Pod względem
uwolnienia się od nieodpowiedzialnego i wplątanego w czarne interesy faceta to
była dobra decyzja. Jędrek zmienił się tak bardzo, że nie wiedziała, czy nadal
ją kocha. W końcu ona zakochała się w poprzednim jego obliczu. Gdyby została,
klepaliby biedę. On uzależnił się od hazardu, więc pieniądze by się ich nie
trzymały. Nie takie życie sobie wymarzyła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ciociu, chodź! Zobacz jaki ładny dinozaur – usłyszała
wołanie chłopca.<br />
- Rzeczywiście. Jak żywy ci wyszedł – pochwaliła go.<br />
- A Gosi udała się chmura – zachęcił nową koleżankę do pokazania dzieła. – No
nie wstydź się. To moja ciocia Ania. Jest super.<br />
Dziewczynka spojrzała niepewnie na blondynkę. Bladą twarzyczkę rozjaśnił
uśmiech.<br />
- Dzień dobry – przywitała się nieśmiało.<br />
- Dzień dobry. Masz na imię Małgosia, tak?<br />
- Yhy.<br />
- Bardzo ładnie.<br />
- Jest pani podobna do Oliego – zauważyła.<br />
- Eee… Możliwe, ale nie jestem jego rodziną – wyjaśniła Anka.<br />
- To koleżanka mojego taty. Teraz mieszka ze mną i z mamą – mały Winiarski
informował koleżankę na bieżąco.<br />
- Chcecie się jeszcze pobawić czy wracamy do domu? Możemy wstąpić na jakieś
lody – badała reakcję dzieciaków.<br />
- A Gosia mogłaby iść z nami? – spytał Olivier.<br />
- Pewnie, tylko musi powiedzieć mamie. Mam z nią porozmawiać? – zwróciła się do
dziewczynki.<br />
Ta nagle posmutniała. W małych brązowych oczkach zakręciły się łzy.<br />
- Ona nie ma mamy. Tylko tatusia – szepnął jej na ucho Olie.<br />
- Przepraszam kochanie. Z kim tu przyszłaś?<br />
- Z babcią.<br />
- To chwyćcie się za ręce i idziemy do niej, a potem na lody.<br />
- Hurrra!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Męska
zbiórka w pokoju. Chłopcy zebrali się po treningu w pokoju Bartka i Kuby. Każdy
przyniósł prowiant ze sobą i rozpoczął się swoisty piknik.</div>
<div class="MsoNormal">
- A co to za zlot szamanów? – wpadł do środka Michał
Winiarski.<br />
- Wstęp paczka ciastek, ewentualnie popitka – zaśmiał się Mario.<br />
- Właśnie cię szukałem, bo ktoś zwinął moją ulubioną czekoladę z… - przebiegł
wzrokiem po chłopakach a potem po górce słodyczy. – z… bakaliami!<br />
- Nie warcz. Pomyślałem, że skoro i tak pewnie wpadniesz. No Misiu, no – Wlazły
zaczął go głaskać po głowie.<br />
- Nie misiuj mi tutaj teraz! Koniec z nami, przenoszę się do Papy! – Michał
odgrywał rolę zranionego kochanka.<br />
- Ale nie wiem, czego ty chcesz. Baldzo dobla ta czekolada – odparł Bartek z
pełną buzią i palcami brudnymi od wspomnianej słodyczy.<br />
- Zapomnij o przytulaniu na boisku!<br />
- Winiar, noo… Nie bądź taki. Nie odbieraj mi sensu gry – zaszlochał szatyn.<br />
- Teraz mnie bierzesz na litość? Przytulaj się do Jarosza!<br />
- Ale Mario za dobrze wymiata i nie dopuszcza Kubusia na boisko. Zresztą Jarski
nie lubi czułości.<br />
- Ja nie wiem, jak Cecylia z tobą wytrzymuje – westchnął nagle Mariusz.<br />
- Jest dowodem, że można. Tylko wy jesteście tacy niedorobieni.<br />
- A co tu się dzieje? – niespodziewanie do pomieszczenia zawitał trener.<br />
- Trenerku Danielku, chcesz żelka? – Grześ zaczął podskakiwać wokół mężczyzny.<br />
- Miło z twojej strony, ale dziękuję. Myłem już zęby. Tak u was wesoło, że na
całym piętrze słychać.<br />
- Przepraszamy. Obiecuję, że przed 22 rozgonię tych wariatów – zapewnił Jarosz.<br />
- Noc jest od spania. Jak się nie dostosujecie, to będą 3 treningi dziennie –
potoczył wzrokiem po zgromadzonych.<br />
- My jednak nie skorzystamy z tej oferty – odparł szybko Kurek przy poparciu
reszty.<br />
- Tak myślałem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Oczywiście,
żeby nie było, że nie jestem prawdomówna, uszykowałam razem z panią Basią 3
dywany. Opowiedziałam jej o pomocniku chętnym do pracy i wiadomo. Uparła się,
że w podzięce upiecze ciasto. Nie mogłam kobiecie odmówić tej przyjemności. Mikołaj
sam nie będzie mógł całego wciągnąć, bo mu pomogę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć, czołem!<br />
- Ooo! Jak się wiesz do roboty. Popatrz, popatrz – dogryzłam mu.<br />
- Wiadomo, całe życie uczynny byłem.<br />
- Yhy, na pewno. Zatem oto narzędzie twej pracy – wręczyłam brunetowi trzepaczkę
i zaprowadziła na tyły domu.<br />
Jego mina była bezcenna na widok zawalonego trzepaka.<br />
- I to wszystko dla mnie?<br />
- Jak najbardziej. Co to dla ciebie? Raz dwa i po wszystkim.<br />
- Włącz stoper – prychnął.<br />
- To ja idę poczytać książkę, a ty się dobrze sprawuj.<br />
- No zostań. Najpierw mnie zapraszasz a potem zostawiasz?<br />
- Tak wyszło. Robisz za murzyna. Mój niewolnik Mikołaj.<br />
- Ej!<br />
- Już się tak nie oburzaj. Będę sprawdzać jak ci idzie.<br />
- Niewolnictwo w XXI wieku – mruknął.</div>
<div class="MsoNormal">
No to
tyle z mojego czytania. Stałam pod oknem i gapiłam się na chłopaka przy pracy.
Skryta za firanką mogłam o robić bez obaw. Mikołaj się nie obijał, tylko
uczciwie robił, co kazałam. Słoneczko grzało od samego rana. Widziałam, że
trochę się spocił. Aż się zachwiałam, gdy jak gdyby nigdy nic, zdjął koszulkę i
rzucił ją na trawę. Z rozdziawioną gębą jak debilka lustrowałam go od góry do
dołu. On mi to ronił specjalnie! Ja nie mogę patrzeć na takie rzeczy.
Zasłoniłam sobie oczy, lecz natychmiast rozszerzyłam palce. Co za ciało…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><o:p> </o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Zawitałam ;) Wiem, że szybko. To się zwie nawrócenie Martitty ;p</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Oj postanowiłam się naprawić z tempem ;)</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Może teraz nadrobię zaległe dedykacje.</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Dla Jusi :*</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">bo mi tu spłodziłaś kochana 50 i 300 komentarz :*</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">i dla Olci :*</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">za komentarz nr 100 i nr 150 :)</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Macie dziewczyny cela do okrągłych liczb :)</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;">Wasze komentarze są dla mnie niesłychaną radością i z przyjemnością każdy czytam ;)</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><b><span style="color: #783f04;"><br /></span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #783f04;"><span style="background-color: white;">Pozdrawiam, do następnego </span><img border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/xcalus.gif" style="background-color: white;" /></span></b></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-17925023410780819532011-06-29T14:17:00.000+02:002012-07-29T14:19:18.908+02:00#33# Wybory, poszukiwania i poszerzenie wiedzy trenerskiej.<br />
<div class="MsoNormal">
Wymyśliła.
Plan był co prawda ryzykowny i wahała się czy któregoś nie wtajemniczyć, ale w
końcu zostawiła wszystko dla siebie. Postanowiła to załatwić przed wyjazdem do
Warszawy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Krzysiek to była stabilizacja.
Taki facet na dobre i na złe, do rany przyłóż i w ogóle. Spokojny, cierpliwy i
łagodny. Andrzej był idealnym kompanem do szalonych przygód. Zwariowany,
spontaniczny i nieprzewidywalny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słucham? – usłyszała zaspany głos siatkarza.<br />
- Wybacz tą porę, ale jadę pociągiem do Warszawy i… - zaczęła.<br />
- Dorota? – zorientował się z kim rozmawia.<br />
- No tak. Już usunąłeś mój numer, że nie wiesz?<br />
- Nie, no co ty. Po prostu nawet nie spojrzałem. Ty? Do Warszawy?<br />
- Do przyjaciółki. Dzwonię, żeby ci coś powiedzieć…<br />
- Tak? – wstrzymał oddech i czekał w napięciu.<br />
- Bo… Chyba już podjęłam decyzję… Chciałbyś być ze mną?<br />
- Co? Znaczy, że ty… Wybrałaś mnie? Oczywiście, że chcę. Dorcia – nawijał jak
katarynka.<br />
- Spokojnie. Przyjadę za jakiś czas to pogadamy. Zostajesz w Częstochowie? –
spytała.<br />
- W jakim sensie? Klubu czy wakacji?<br />
- Jak coś planujesz, w którejś z tych kwestii to chciałabym wiedzieć.<br />
- Na wakacje gdzieś na przełomie
lipiec-sierpień pojadę. Jak chcesz to mogę dokupić bilet i pojedziemy razem –
zaoferował.<br />
- Nie, nie musisz. Odsapniesz sobie trochę ode mnie. Zresztą… Nie chciałabym
się tak afiszować przed Andrzejem…<br />
- Rozumiem. Jak uważasz. A co do klubu, to być może szykują się przenosiny –
odparł tajemniczo.<br />
- Tak? A gdzie? Bardziej na południe czy północ? Chyba możesz coś zdradzić? –
próbowała wydusić z niego więcej.<br />
- Na wschód – zaśmiał się.<br />
- Do Rosji? Albo co gorsza, do Japonii?! – zawyła z przerażenia.<br />
- Nie wariatko, zostaję w kraju. Bez obaw, nie główkuj nad tym. Jak będzie coś
pewnego, to ci powiem – uspokajał.<br />
- Dobrze, wierzę ci. To do zobaczenia. Zadzwonię kiedyś.</div>
<div class="MsoNormal">
Odetchnęła
z ulga. Główny punkt załatwiony. Jeszcze został jeden telefon. Igrała z ogniem,
ale cóż…</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej Doris – przywitał ją.<br />
- Cześć. Co tam u ciebie?<br />
- A w porządku, lenię się. Masz jakąś sprawę? – spytał.<br />
- Andrzejku, w ogóle nie wierzysz w moją bezinteresowność – zaśmiała się.<br />
- To o co chodzi?<br />
- Bo sama nie wiem. Chyba nie chcę wybierać, ale czy mogłabym od czasu do czasu
do ciebie wpaść? – spytała nieśmiało.<br />
- Hmm… W obecnej sytuacji to niemożliwe, bo sąsiedztwo Wierzbowskiego by
wszystko utrudniało – główkował.<br />
- Pytam tak na przyszłość. Będę się przemykać nocą.<br />
- Pewnie, że tak, konspiratorko moja.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Z rzeczy, które zauważyłam, to na pewno to, że bez Bartosza
czas płynie wolniej. Niby jest jego mama, dziadkowie, Mikołaj, ale brakuje tej
wielkiej pszczoły. Cóż, chyba się do niego przywiązałam. Uzależniał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć Celi – usłyszałam w słuchawce jego uradowany głos.<br />
- No cześć wielkoludzie. To teraz średnia wzrostu ludności w Spale wzrosła
zdecydowanie, no nie? – zaśmiałam się.<br />
- jakaś ty miła. Stęskniłaś się za mną? Bo zawsze to ja dzwoniłem.<br />
- Oj no, po pierwsze to nigdy ni wiedziałam, kiedy możesz rozmawiać, a po
drugie nie chciałam przeszkadzać orzełkowi mojemu.<br />
- No już się nie tłumacz. Też cię kocham. Akurat dobrze trafiłaś.<br />
- To super. Jak tam forma? – zagadnęłam.<br />
- A powoli się kształtuje. Nie martw się, wstydu nie przyniosę.<br />
- Oj nie o to chodzi. Przecież nie przestanę cię kochać, bo ci nie wyszło,
Bartuś.<br />
- To bardzo miłe. Cieszę się, że mam w tobie oparcie.<br />
- Zawsze, pamiętaj. Mam do ciebie pytanie.<br />
- Dobrze, słucham.<br />
- Wytęż swoje szare komórki. Pamiętasz swojego kolegę, Mikołaja? – zapytałam.<br />
- Eee… Nie przypominam sobie żadnego. Ale o co chodzi?<br />
- No pomyśl dobrze. Pogrzeb głęboko w pamięci – zachęcałam go.<br />
- Jedyny Mikołaj jaki mi przychodzi do głowy to… Ale nie, to niemożliwe –
mruczał do siebie.<br />
- No powiedz<br />
- Ale to z czasów przedszkola jest…<br />
- Bingo! – krzyknęłam.<br />
- Co? Serio? Więc, co z tym Mikołajem? – niecierpliwił się.<br />
- Przyjechał na trochę do dziadków i go poznałam – wyjaśniłam.<br />
- Serio? Miki wrócił? Myślałem, że zostanie we Włoszech. No to jak przyjadę, to
koniecznie musimy się spotkać.<br />
- Pewnie, że tak. Kiedy przyjedziesz?<br />
- Może uda mi się wyrwać na parę dni przed Aleją Gwiazd.<br />
- Będę czekać – mruknęłam.<br />
- Oj kotku, ja też. Wiesz, że wolałbym mieć cię przy sobie. Mam dla ciebie
niespodziankę.<br />
- Tak? – zaciekawiłam się.<br />
- Mój urok osobisty zadziałał i załatwiłem, że na te trzy tygodnie światówki za
granicą pojedziesz z nami.<br />
- Aaa! Naprawdę? Jesteś kochany! Nie będzie problemów? – próbowałam opanować
emocje.<br />
- Oj, wszystko już załatwione i zaklepane. To co? Wytrzymasz jeszcze trochę?<br />
- W takich okolicznościach tak. Dziękuję Łabądku – ucałowałam telefon.<br />
- Och, och, bo się rozpłynę. Fajnie, że się cieszysz – był wyraźnie z siebie
zadowolony.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Brunetka
i blondynka stały i machały
odjeżdżającemu Michałowi. Zabrał się z Mariuszem, żeby zostawić Dagmarze
samochód.<br />
- I pojechali.<br />
- Dla mnie to już norma, ale za każdym razem ciężko się rozstać i tęskni się
tak samo – westchnęła Winiarska.<br />
- A Olie? Jak to znosi?<br />
- Zawsze jest dzielny, ale widać jak tęskni za ojcem. Potem musi obejrzeć każdy
mecz, jaki by nie leciał w telewizji.<br />
- Synek tatusia? – zaśmiała się Ania.<br />
- Zdecydowanie. Chodź, zjemy porządne śniadanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- To jak robimy? Bierzesz klucz i zamieszkasz w mieszkaniu
kurkowym, czy zostajesz z nami? – zapytała brunetka.<br />
- Nie chcę robić kłopotu…<br />
- Ciociu Aniu, zostań z nami – blondynek uczepił się nogi dziewczyny.<br />
- No widzisz, czyli przesądzone. To żaden kłopot. Będzie nam weselej –
uśmiechnęła się Dagmara. – Jak już Olivier chce, żebyś została to kaplica.<br />
- Chodź ty mały cwaniaku, zaraz cię złapię – Ania zbliżała się do chłopca.<br />
Ten ze śmiechem zaczął uciekać. Blondynka pognała za nim. Daga tylko pokręciła
głową. Stwierdziła, ze nawet są do siebie podobni.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wreszcie
w spalskim przybytku zagościli wszyscy, którzy przybyć mieli. Po zbiorowym
przywitaniu i uściskach każdy z każdym, udali się na pierwsze spotkanie z
trenerem. Wiadomo, raz z nimi zawitał rozgardiasz i ogólny hałas.<br />
- Panowie! Zachowujecie się jak dzieci w szkole po wakacjach! – krzyknął
Castelanni.<br />
Wszyscy usiedli na miejscach i względnie się uciszyli.<br />
- Dziękuję bardzo. Miło mi tu was powitać panowie. Skoro mamy komplet, to od
jutra zaczynamy prężnie działać. Popracujemy nad waszymi mięśniami, formami i
głowami.<br />
- Doczekamy się wreszcie jakiejś fajnej młodej masażystki albo psycholożki? –
wypalił Kuba.<br />
- Nie, ale z kobiet w naszej ekipie gościmy nieodmiennie panią Wandzię, panią
Stasię i panią Zdzisie w stołówce – zaśmiał się Daniel.<br />
Jarosz tylko mruknął zawiedziony. Reszta ucieszyła się z przynajmniej
zapewnionego dobrego pożywienia.<br />
- A teraz co? Mamy wolne? – spytał Gregor.<br />
- Jak bardzo chcesz, to możemy zrobić trening już teraz – zaproponował
mężczyzna.<br />
- Nie! – krzyknął rozgrywający.<br />
- Grzesiek! – warknął siedzący obok Piotrek Nowakowski, a za nim wszyscy
zsyłali gromy na Łomacza.<br />
- Nie krzyczcie na mnie, bo się zamknę w sobie! Idę poskarżyć się Anetce! –
wybiegł obrażony.<br />
- A kto to Anetka? – spytał osłupiały trener.<br />
- To ukochana Grzegorza – wyjaśnił Zbyszek.<br />
- Aaa, no to gratulacje. Komuś jeszcze mam złożyć? – zaciekawiony mężczyzna
toczył po wszystkich wzrokiem.<br />
- On ma Justynę! – Bartek pokazał palcem na Bartmana.<br />
- No nie wierzę. I ty Zibi się dałeś usidlić? – zdziwił się Argentyńczyk.<br />
- Oj trenerze, ona nie jest taka, że usidla. My… No jesteśmy razem – tłumaczył
się brunet.<br />
- Nie musisz wyjaśniać, wszyscy wiedzą jak to jest.<br />
- O, a Bartek taki mądry, a się nie pochwalił, że on jest z Cecylią! – odgryzł
się koledze.<br />
- A coś tam słyszałem, że dziewczyny uwodzi i od ołtarza odwodzi – trenera
trzymał się dobry humor.<br />
- To nie tak! Ona sama uciekła, ja jej nie kazałem – protestował wielce
zawstydzony Kurek.<br />
- I jeszcze powiedz, że to ona cię uwiodła. Zaraz, a to nie ta dziewczyna, co
jej koleżanki organizowały z wami wieczór panieński? – mężczyźnie coś zaczęło
świtać.<br />
- To ta! Ma trener rację – wykrzyknęło paru.<br />
- Nieźle ją zbałamuciłeś Bartuś. Co też z ciebie wyrosło?<br />
Brunet siedział czerwony z zakłopotania aż po koniuszki uszu, głowę spuścił w
dół.<br />
- Dobrze, dajmy już spokój waszym podbojom. Liczę tylko na zaproszenia na ślub
– mrugnął do nich. – Do zobaczenia jutro o 7 rano na siłowni. Ustalimy tam dla
każdego odpowiedni zestaw ćwiczeń – pożegnał ich.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Bartek i Kuba lenili się w swoim pokoju. Każdy leżał na
łóżku brzuchem do góry. Korzystali z ostatnich chwil beztroskiego lenistwa.
Nagle myśli bruneta powędrowały do Cecylii. Przez to dzisiejsze przekomarzanie
z trenerem zaczął się zastanawiać, jak to z nimi było. Jakby tak podsumować, to
strasznie zakręcona historia. Cieszył się że mają możliwość bycia ze sobą i
poznawania coraz bardziej. Zastanawiał się, co teraz robi jego dziewczyna i jak
się czuje u jego dziadków. Przypomniała mu się ich ostatnia rozmowa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kuba, wstawaj! – zerwał się z łóżka jak oparzony.<br />
- Co ci jest? Mrówki cię oblazły? – rudowłosy łypnął na niego jednym okiem.<br />
- Misję mam a nie. Do sąsiadów moich dziadków przyjechał ich wnuk, mój kolega z
dzieciństwa. Muszę zobaczyć jak teraz wygląda. Myślisz, że wujek Google albo
dziadek Facebook nam pomogą? – gorączkował się.<br />
- Spokojnie, oddychaj. Weź laptopa i sprawdzimy. Pamiętasz w ogóle jego
nazwisko? – Jarosz zachował racjonalne myślenie.<br />
- Eee… Mikołaj… Jak on się nazywał? Coś z budownictwem…<br />
- Murarz? Cement? Beton? Szpachla? – wymieniał spontanicznie chłopak.<br />
- Ty głupku! Jakby to było takie idiotyczne to bym zapamiętał. Pustaku ty! – oburzył
się. – Eeej! Mam! Bingo!<br />
- Co? Mikołaj Pustak? – Jakub zrobił durnowatą minę.<br />
- Boże, z kim ja się zadaję? Jasne, że nie tak. Cegielski. Od cegły –
uśmiechnął się zadowolony z siebie.<br />
- Eee… nie pojmuje twojego toku rozumowania – odparł ogłupiały Rosso.<br />
- Mniejsza o to. Pisz! Mikołaj Cegielski – podekscytowany kurek gapił się w
monitor.<br />
Po chwili wyskoczyło im parę tysięcy wyników.<br />
- Wiesz czym się zajmuje?<br />
- Ostatnie lata przesiedział we Włoszech. Pies go wie. Sławny raczej nie jest
to go w googlach nie będzie – mruczał do siebie.<br />
- Poczekaj, Est link do konta na fejsie. Może to on.<br />
Obaj czekali w napięciu na załadowanie się strony.<br />
- Osz ty w mordę! – wykrzyknął Jarosz.<br />
Główne zdjęcie przedstawiało postawnego, umięśnionego i niezwykle przystojnego
bruneta. Dane adresowe się zgadzały.<br />
- Cóż… - Bartek wypuścił ze świstem powietrze. – Zmienił się…<br />
- Ekhem! Ty mi chcesz powiedzieć, że zostawiłeś Cecylię w sąsiedztwie takiego…
eee… no jego?!<br />
- Ja nic nie wiedziałem, że się pojawi… Ale przecież ona mnie kocha, Celusia
taka nie jest – tłumaczył sam sobie brunet.<br />
- To wiem, ale nie wiemy jaki on jest. Co powiem, że nie wygląda na świętoszka.<br />
- Dzięki Kuba za pocieszenie – mruknął przyjmujący.<br />
- Oj spokojnie, nie denerwuj się. Po co od razu zakładać najczarniejsze
scenariusze? W przyszłym tygodniu mamy wolny weekend. Pojedziesz, zobaczysz jak
się sprawy mają i wtedy ocenisz.<br />
- Teraz wiem, czemu się przyjaźnimy. Dziękuję.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><o:p><br /></o:p></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="background-color: white;">Moje kochane dziewczęta </span><img border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/hihi.gif" style="background-color: white;" /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Oto jestem.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Wiem, wreszcie...</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Odcinek ze specjalną dedykacją dla</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Nadie.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>bo to moja droga, sprawiłaś, że mi aż serce zmiękło na twoje wyznanie</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>no i Martusia sobie mówi, musisz przepisać i dodać.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>oraz dla</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Kasiaaa</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>bo sobie z nią miłą pogawędkę ucięłam i mi podłechtała ego</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>ja lubić pochwały ^^</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="background-color: white;">Także dziewczyny załatwiły wam odcinek </span><img border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/xjezyk.gif" style="background-color: white;" /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="background-color: white;">Na </span><a href="http://troszke-zlosci-morze-milosci.blog.onet.pl/" style="background-color: white;">Misiu-Zbysiu</a><span style="background-color: white;"> również nowość :)</span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><span style="background-color: white;">Do następnego </span><img border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/xluzak.gif" style="background-color: white;" /></b></span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-169542749001652162.post-32484180480124696032011-06-14T14:14:00.000+02:002012-07-29T14:16:37.644+02:00#32# Trzeba się przystosować do zmian<br />
<div class="MsoNormal">
- Jak to sama? Co z Jędrkiem? – Michał nie bardzo rozumiał.<br />
- Jego dla mnie już nie ma.<br />
Przytulił ją do siebie, by mogła się wypłakać. Pomiędzy szlochami wyjaśniła mu
wszystko, co zaszło. Zawrzała w nim złość. Nie rozumiał, jaki facet mając u
boku tak fantastyczną dziewczynę, może wszystko poświęcić dla pieniędzy. Gdyby
mógł, to by nakopał temu całemu Jędrzejowi. Tak mu było szkoda Ani. Widząc ją w
tym stanie, serce mu się krajało. Żałował, że akurat teraz musi jechać na
zgrupowanie. W tym sanie lepiej jej było nie zostawiać samej. Potrzebowała
wsparcia.</div>
<div class="MsoNormal">
- A ty nie w Spale? – zaskoczyła go pytaniem.<br />
- Spokojnie, pojadę. Nie mogłem cię tak zostawić – pogłaskał ją.<br />
- Ale Michał, ty nie możesz patrzeć na mnie. To jest zgrupowanie kadry, masz
grać w lidze światowej a potem w mistrzostwach – zaczęła monolog.<br />
- Aniu, jesteśmy przyjaciółmi, mam obowiązek ci pomóc.<br />
- I pomogłeś. Nie pozwolę na to, żebyś z mojego powodu rezygnował z kadry.
Jakoś sobie poradzę a ty masz trenować i grać, żebym się wstydzić nie musiała –
pogroziła mu palcem.<br />
- O w życiu – zaśmiał się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Już w porządku? – do salonu zaglądnęła Dagmara.<br />
- Pewnie. Wiadomo, że ja działam cuda – wyszczerzył się Michał.<br />
- Pozwól, że nie skomentuje – żona spojrzała na niego pobłażliwie.<br />
- No słucham, coś nie tak? Czyżbym nie miał racji?<br />
- A gdzieżby tam, no skąd – zapewniły go blondynka i brunetka i ryknęły śmiechem.<br />
- No pewnie, śmiejcie się z Michałka. Obrażam się na was obie! – wydął dolną
wargę i usiadł się do nich plecami.<br />
- Nie martw się, za 5 minut mu przejdzie. Chodź na herbatę – Winiarska zabrała
Anię do kuchni.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Już po
kilku dniach śmiało mogłam stwierdzić, że u dziadków Bartka czuję się jak u
siebie w domu. Cudowni, mili ludzie. Każdy chciałby mieć takich dziadków. Na
ten czas byłam ich wnuczką i tyle.</div>
<div class="MsoNormal">
Pani
Irena też z nami została. Stwierdziła, że spróbuje przetrzymać męża. Zresztą,
była u swoich rodziców z dłuższą wizytą, czyż nie? Jej osoba nadała temu domowi
jeszcze więcej życia i radości. Było jej pełno wszędzie. A to coś pichciła, a
to sprzątała, to szła biegać. Szybko odnalazła swoje dawne koleżanki i
organizowała wspólne wyjścia. Widać było, że odżyła i się zrelaksowała.
Bardziej zastanawiał mnie brak zainteresowania pana Adama tą sytuacją. W końcu
wszyscy mu z domu uciekli i został sam. Ale to jego sprawa czy coś z tym zrobi.</div>
<div class="MsoNormal">
Jednak
największe zainteresowanie wzbudził we mnie syn sąsiadów. Miał coś takiego w
sobie, że chciało się go poznać. Dostrzegałam również w jego spojrzeniu
zainteresowanie. Czyżby mną? Taki facet interesuje się mną? No helo, tu ziemia.
Postanowiłam dać na wstrzymanie. Moje plany zniweczyła pani Basia, która
wspaniałomyślnie zaprosiła sąsiadów na niedzielny obiad. Zatem nici z unikania
Mikołaja.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czyli wreszcie poznamy tą uroczą dziewczynę, która się u
was pojawia – uśmiechnęła się do mnie ich sąsiadka.<br />
- To dziewczyna Bartka, więc prawie jak nasza wnuczka – odparła dumnie pani
Barbara.<br />
- No popatrz, Bartosz to ma gust. Miki, też byś mógł jakąś kandydatkę
przyprowadzić – szturchnęła go babka.<br />
- Ale babciu… - jęknął.<br />
- Kiedy chcesz się żenić? Jak będziesz stary? Teraz jesteś w najlepszym wieku.<br />
- Skończmy ten temat. Chyba nie po to tu przyszliśmy? – mruknął chłopak.<br />
- Już dobrze. Może w Łodzi jakąś pozna. Na pewno nie narzeka na brak
zainteresowania – pan Stanisław próbował załagodzić sytuację.<br />
- Namolnych, piszczących dziewuch koło niego pełno, ale przecież takie to nie
kandydatki na żonę – sąsiadka pokręciła głową ze zrezygnowaniem.<br />
- Oj tam, przecież wokół Bartka też takich pełno, jak nie więcej przez jego
zajęcie, a jednak spotkał Celi – pani Basia uśmiechnęła się do mnie. – Koniec
gdybania, zapraszam do stołu.</div>
<div class="MsoNormal">
Usadzili
mnie naprzeciwko Mikołaja i jak tu na niego nie patrzeć? Nic do niego nie
miałam. Był fajnym, miłym chłopakiem. Tylko… W jego obecności jakoś dziwnie się
czułam. Zawsze, gdy czegoś się obawiałam lub niepewnie do tego podchodziłam, to
wolałam tego unikać. Wiecie, syndrom tchórza.</div>
<div class="MsoNormal">
Przemogłam
się i spojrzałam na bruneta. W spokoju konsumował posiłek. Czasem przerywał,
żeby coś powiedzieć do dziadków lub się zaśmiać. Wyglądał tak naturalnie w tym
wszystkim. Nie krępował się niczym, pełna swoboda. I na dodatek cały czas był
niezwykle atrakcyjny. O takim chłopaku z sąsiedztwa marzy każda dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
Uuuups…
Chyba wyczuł, że go obserwuję, bo spojrzał na mnie. Na szczęście się
uśmiechnął. Nie mogłam nie odpowiedzieć tym samym. Tak, gdy się uśmiechał, był
jeszcze ładniejszy.<br />
- Może się urwiemy, co? Czy chcesz z nimi zostać? – spytał mnie dyskretnie.<br />
- Są bardzo mili, ale…<br />
- Ale nie musisz z nimi spędzać 24 godzin na dobę – mrugnął tylko i wytargował
nam wyjście.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Musisz już jechać? – spytała brunetka.<br />
- Kochanie, taka moja praca – zaśmiał się siatkarz.<br />
Dziewczyna wisiała mu na szyi i próbowała się pożegnać.<br />
- No szkoda…<br />
- Oj słońce, ja też bym wolał zostać z tobą – cmoknął ją w czoło. – Dostałem
powołanie do kadry i muszę jechać. Szybko minie, zobaczysz. Wpadnę jeszcze
przed ligą światową.<br />
- Dobrze mój Batmanie – zanurzyła rękę w jego włosach i pocałowała.<br />
Trwali tak jakiś czas. Mieli się rozstać na prawie miesiąc i musieli się sobą
nacieszyć.<br />
- Podoba mi się takie pożegnanie – mruknął.<br />
- A wczorajsze ci się nie podobało? – przygryzła mu ucho.<br />
- Jak najbardziej, moja lwico. Tylko z tobą jest tak nieziemsko – spojrzał
Justynie głęboko w oczy. – Kocham cię.<br />
Jego słowa zawisły na chwilę w powietrzu. Nie spodziewała się, że je usłyszy.
Miała mu to za złe? Skąd…<br />
- Zbyszek… Jak też cię kocham – wyznała.<br />
- Na to czekałem – porwał ją w ramiona i okręcił dookoła swojej osi.<br />
- Puszczaj wariacie – śmiała się brunetka.<br />
- No dobrze, już się uspokajam. Tylko mam pytanie…<br />
- Słucham? – spojrzała na niego uważnie.<br />
- To zostaniesz moją dziewczyną?<br />
- A już nią nie jestem głuptasku? – cmoknęła go w usta.<br />
- Chyba dolecę do Spały na skrzydłach – zażartował.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kochali
się, jednak odległość robiła swoje. Gdy mogła, jeździła na jego mecze i się
spotykali. Czekała z utęsknieniem na te weekendy. Teraz już po sezonie. Mimo
wszystko wyjazdy były męczące. Sama nie wiedziała, co lepsze. Tak jak myślała,
było ciężko. Może dzięki temu łatwiej zniesie jego wyjazd do Spały a potem
ligę?</div>
<div class="MsoNormal">
Jednak
co by się nie działo, musiała przyjechać się z nim pożegnać. Specjalnie nic nie
mówiła, żeby w razie niepowodzenia zapobiec rozczarowaniu. Ale udało się. Stoi
pod jego blokiem. Na parkingu jego samochód stoi pootwierany na oścież. Pewnie
właśnie się do niego pakuje. Stała i czekała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zobacz sam jak Gumisie skaczą tam i siam, bo Gumisie cały
świat już na, więc hej dzieci jeśli chcecie zobaczyć Smerfów świat – nucił
sobie brunet niosąc torby i kartony. W pewnym momencie urwał, bo noga zahaczyła
o krawężnik i wywinął niezłego orła.<br />
- Oj Grzesiu, Grzesiu. Ciapo ty moja. Daj, pomogę ci – podeszła do leżącego
siatkarza i zaczęła zbierać porozrzucane rzeczy. Chłopak z kolei zaczął się
zbierać do kupy, w tym swoje poskręcane kończyny. Dopiero potem powrócił do
rzeczywistości.<br />
- Anetka? – zaskoczył.<br />
- No tak, ja – uśmiechnęła się.<br />
- Co ty tu robisz?<br />
- Przyjechałam się pożegnać.<br />
- Och ty moja ukochana – przytulił ją z całych sił.<br />
- Wiem, że może trochę zaniedbał się nasz związek, ale rozumiesz… Ale obiecuję
ci, jeszcze rok, skończę studia… - zaczęła tłumaczyć.<br />
- I wtedy zamieszkasz ze mną. Nie musisz mi tłumaczyć, rozumiem.<br />
- To dobrze. Nie chcę cię stracić – spojrzała w jego oczy.<br />
- Nic takiego się nie zapowiada – musnął jej wargi.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Powoli
trawiła wiadomość, że musi wybrać. Wróciła do Poznania, żeby w samotności to
przemyśleć. Najpierw chciała się pozbyć dręczących ją myśli. Nie pomogły ani
liczne imprezy, ani poznani na nich faceci, ani wypity przy tym alkohol, ani
tym bardziej kac o poranku.<br />
- Do dupy z tym – kopnęła ze złości szafkę, aż zleciała z niej lampka. –
Pięknie…</div>
<div class="MsoNormal">
- Justyś, czemu to takie trudne? – zawodziła przyjaciółce do
słuchawki.<br />
- Bo się do nich obu przywiązałaś. Spokojnie, jak będziesz o tym non stop
myśleć, to zwariujesz. Zbychu pojechał, to przyjedź może do mnie, co? –
zaproponowała brunetka.<br />
- Chętnie, dzięki. Zaraz… Zbyszek? Ten Zbyszek? Bartman? Czyli wy ten teges? –
dociekała Dorota.<br />
- Hahaha, tak, on. Jesteśmy a co?<br />
- No nic, moje gratulacje. Chciałoby się powiedzieć nareszcie.<br />
- Ty, ty, nie pozwalaj sobie, bo cię nie wpuszczę do mieszkania – zagroziła
Justyna.<br />
- No już dobrze, już dobrze. To kiedy mogę wpadać?<br />
- A kiedy chcesz, tylko daj znać.</div>
<div class="MsoNormal">
Po
głębszym zastanowieniu stwierdziła, że czemu to oni mają dyktować warunki? Ona
też ma jakieś prawa i powinna taką decyzję podjąć po porządnym przemyśleniu.
Musiała więc jakoś odwlec moment całkowitego wyboru albo jakimś sposobem wybrać
i zatrzymać ich obu.<br />
- Myśl Doroto, myśl…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 20.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><></span></b><b><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><><o:p> </o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Bartek pokazywał ci okolicę? – zagadnął mnie.<br />
- Tylko Nysę. Tu nie miał czasu.<br />
- No to ja cię oprowadzę. Przy okazji zobaczę, jak się zmieniły moja miejsca z
dzieciństwa – uśmiechnął się do wspomnień.<br />
- Czyli znasz się z Bartkiem?<br />
- Teoretycznie. Wiesz, wspólna piaskownica, plac zabaw, te sprawy. A gdybyśmy
się teraz spotkali to nie wiem, czy bym go poznał albo on mnie. Chyba przez te
naście lat się zmieniliśmy.<br />
- Na pewno. On to urósł jakoś grubo ponad metr w górę – zaśmiałam się. – Chyba,
że już wtedy był wysoki.<br />
- No może, ale nie tak bardzo. W sensie nie odstawał od innych.<br />
- Teraz to byś mu do ramienia sięgał – pocieszyłam go.<br />
- Serio? O matko. No tak, w końcu siatkarz – przytaknął.<br />
- Tam mu się przydaje ten wzrost. Musisz koniecznie zobaczyć jakiś mecz naszych
siatkarzy podczas ligi światowej.<br />
- Skoro polecasz. Może mi się uda.<br />
- Naprawdę warto. Tylko sobie wybierz jakiś mecz w Polsce, bo wątpię, żeby ci
się chciało o 2.00 w nocy wstawać – wyjaśniłam.<br />
- Hę?<br />
- jak grają za granicą w innej strefie czasowej, to tak jest.<br />
- Aaa. Musisz mnie w to wszystko wtajemniczyć – uśmiechnął się.<br />
- To gdzie mnie prowadzisz?<br />
- Na pamiętny plac zabaw przy naszym przedszkolu.<br />
- Dobrze wspominasz ten czas? – spojrzałam na niego.<br />
Zamyślił się. Chyba próbował sobie wszystko przypomnieć.<br />
- Tak, zdecydowanie tak. Beztroski czas, kiedy wszystko było proste.<br />
- Racja, a teraz dorosłe życie. Podobało ci się we Włoszech?<br />
- W sumie to właśnie tam poznałem to życie bardziej i różnie bywało. Jednak
chciałbym niczego nie żałować. Myślę, że nie mam na co narzekać, a ty?<br />
- Ja też niczego nie żałuje…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b><><><><><><><><><><><><><><><><><></b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Jak onet działa, to ja nie mam siły, nerwów, ochoty tudzież nastroju.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Jak się pozbieram wreszcie i zepnę w sobie, to oczywiście onet się buntuje...</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Także wybaczcie. Najwyżej będziecie musieli wytrzymywać</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>z taką Martą a nie inną...</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>I pojawiła się księga gości jak widzicie. To mój pomysł na zebranie</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>czytających w jednym miejscu.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Mam dość wysyłania powiadomień bez odzewu.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Zatem, jeśli drogi czytelniku już się znamy, </b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>wystarczy krótki wpis z podaniem nicku.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>A jeśli jesteś nowy i zainteresowany czytaniem,</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>to uprzejmie proszę o podanie nicku i nr gg.</b></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #783f04;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #783f04;"><b>Dziękuję.</b></span></span></div>Martittahttp://www.blogger.com/profile/10449384444859419421noreply@blogger.com0