Popołudniu
tego samego dnia był z powrotem w rodzinnym mieście. Pojechał prosto pod
mieszkanie szatynki. Gdzie indziej mogłaby być? Dzwonek do drzwi. Słyszał jakąś
krzątaninę. Po chwili zgrzytnięcie zamka. Lecz nie ujrzał tej, której chciał.
- Co ty tu robisz? – wrzasnęła brunetka.
- Przyjechałem do Cecylii.
- Nie ma jej tu.
- Wiem, że jest!
- Nie ma. Nie kłamię. Sprzątam tu, bo sprzedaję to mieszkanie.
- Justyna, powiedz mi, proszę, gdzie ją znajdę?
- Po co jej szukasz? Nie rozumiesz, ze ona nie chce do ciebie wracać?! – zdenerwowała się.
- Przecież możemy to naprawić. Tylko powiedz, gdzie ona jest.
- Po moim trupie! – krzyknęła i zatrzasnęła drzwi.
- Dobrze wiem, do kogo uciekła i że jest teraz z nim!
- Tak, jest! I jest szczęśliwa! Więc skończ zabawę w detektywa i daj jej święty spokój! – warknęła po ponownym otwarciu drzwi.
- Co ty tu robisz? – wrzasnęła brunetka.
- Przyjechałem do Cecylii.
- Nie ma jej tu.
- Wiem, że jest!
- Nie ma. Nie kłamię. Sprzątam tu, bo sprzedaję to mieszkanie.
- Justyna, powiedz mi, proszę, gdzie ją znajdę?
- Po co jej szukasz? Nie rozumiesz, ze ona nie chce do ciebie wracać?! – zdenerwowała się.
- Przecież możemy to naprawić. Tylko powiedz, gdzie ona jest.
- Po moim trupie! – krzyknęła i zatrzasnęła drzwi.
- Dobrze wiem, do kogo uciekła i że jest teraz z nim!
- Tak, jest! I jest szczęśliwa! Więc skończ zabawę w detektywa i daj jej święty spokój! – warknęła po ponownym otwarciu drzwi.
Stał i
rozglądał się po klatce schodowej. Znów nic nie wskórał. Mijali się, czy
nieświadomie przed nim uciekła? I co teraz? Koniec?
Poczuł szarpnięcie za nogawkę. Zobaczył małego chłopca.
- jak da pan na nowa grę, to powiem, gdzie pojechała pani Celia. – wyseplenił z rozbrajającym uśmiechem.
- No dobrze. Masz na dwie i mów. – wyciągnął banknot.
- Najpierw kasa. – mały wyciągnął rękę.
- Proszę.
- No więc pani Celia rano pojechała gdzieś z panem Kulkiem. Takim duuużym, tym z telewizji. I słyszałem jak rozmawiali.
- Mówili coś o jakiejś miejscowości? – dopytywał mężczyzna.
- A jest coś takiego jak Nysa?
- Jest. Dzięki mały. – wyszedł na parking.
- Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość. – wsadził pieniądze do kieszeni.
- jak da pan na nowa grę, to powiem, gdzie pojechała pani Celia. – wyseplenił z rozbrajającym uśmiechem.
- No dobrze. Masz na dwie i mów. – wyciągnął banknot.
- Najpierw kasa. – mały wyciągnął rękę.
- Proszę.
- No więc pani Celia rano pojechała gdzieś z panem Kulkiem. Takim duuużym, tym z telewizji. I słyszałem jak rozmawiali.
- Mówili coś o jakiejś miejscowości? – dopytywał mężczyzna.
- A jest coś takiego jak Nysa?
- Jest. Dzięki mały. – wyszedł na parking.
- Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość. – wsadził pieniądze do kieszeni.
<><><>
Trochę
mi zajęło zakojarzenie z rana, gdzie się znajduję. Bartek spał sobie obok, lecz
pokój mi nie pasował. Myśl Celi, myśl. No i sobie przypomniałam szanowną panią
Irenkę i pana Adama. Jeszcze wczoraj Kurasiowi się zebrało na zaloty. A jak oni
to wszystko słyszeli? Wiedziałam, ze to nie był dobry pomysł… Ale kto byłby w
stanie ostudzić zapały mojego napaleńca?
Spojrzałam
na jego słodką buźkę. Spał jak mały chłopiec. Tylko maskotki kciuka w buzi mu brakowało. Pogładziłam go
dłonią po policzku. Lekko się poruszył i uśmiechnął przez sen.
- Jak dobrze Cecylko, że cię mam. – mruknął. Pewnie mu się coś śniło. Kompletnie się rozczuliłam.
- Jak dobrze Cecylko, że cię mam. – mruknął. Pewnie mu się coś śniło. Kompletnie się rozczuliłam.
Nie
chciałam go jeszcze budzić, więc wyszłam do łazienki pogadać z Justyną.
- Witaj kochana, teściowa cię jeszcze nie zjadła? – usłyszałam jej radosny głos.
- Wystarczyłoby tylko „witaj”. Oj przestań z tą teściową. Nie rozpatruje tego w tych kategoriach. Poza tym to przemiła nowoczesna kobieta.
- No to czyli się dobrze dogadujecie.
- A bo aj wiem… Trochę dziwnie mi się rozmawiało o sprzęcie Kurka seniora i juniora… - mruknęłam.
- Ooo! Równa kobitka. No to na pewno pasjonująca rozmowa była. Szkoda, że mnie tam nie było.
- No jeszcze ciebie tu brakuje! Coś czuję, że znalazłabyś z nią wspólny język.
- Zapewne. A jak teściu?
- I tu jest trudniej. Nie przepada za mną.
- Przecież ciebie nie da się nie lubić.
- Miło, ze tak twierdzisz. Pan Adam wolał poprzednią dziewczynę Bartka.
- O matko… Jakie to typowe. Spokojnie złociutka, przekona się do ciebie. Urodzisz mu wnuka i będzie jak na imię. – zachichotała.
- Jusia! Ty znowu swoje.
- No oczywiście. Tyle razy już trenowaliście, czas przystąpić do zawodów.
- Jakich zawodów? – nie bardzo wiedziałam, o co jej chodzi.
- No wyścigi plemników. Wiesz: „Ja, ja, ja będę pierwszy”
- To nie jest zabawne!
- Ależ jest Celi. Nie denerwuj się. Ja wierzę, że Kuraś podoła temu wyzwaniu.
- Oby jak najpóźniej albo wcale. – wzniosłam oczy do nieba.
- Tak, tak. Jusia swoje wie. A propos, gdzie masz swojego kochasia?
- Bartuś smacznie śpi. Nie miałam serca go budzić.
- Oooj. Jacy wy słodcy jesteście. – rozmarzyła się.
- A jak tam Zbyszek? – wypaliłam z ciekawości.
- Eee… No pojechał do Warszawy, a co?
- Tak pytam, bo ostatnio mocno się zżyliście. – podkreśliłam ostatnie słowo.
- Oj tam, oj tam. Każda kobieta potrzebuje dobrego seksu. Ty masz swojego ogiera, ja mam swojego. Z tym, ze nas nie łączy nic poza łóżkiem..
- Skoro tak twierdzisz. Ładnie razem wyglądacie. – rzuciłam z cwanym uśmiechem.
- Czy ty pijesz do…
- Tak, tak. W końcu tylko raz was razem widziałam
- Grabisz sobie kobieto, grabisz! – przybrała złowieszczy ton.
- No co? Za prawdę się nie karze!
- Celuś? Jesteś tam? Mogłabyś wyjść, bo mój ptaszek chciałby się opróżnić. – usłyszałam zza drzwi.
- To Siurek? Hahahaha Lepiej kończmy, bo ci się tam w gacie zleje. Hahaha Pa kochana, buziaki. – pożegnała się.
- Już otwieram. Proszę. Tylko żebyś trafił. – mruknęłam.
- Skoro tobie trafiłem… - zaczął.
- Błagam nie kończ! Wychodzę! – zamknęłam za sobą drzwi.
- Szkoda. Myślałem, że mi potrzymasz! – dobiegł mnie jego śmiech.
- Jakbym miała co, chyba klapę. – dogryzłam mu.
- Witaj kochana, teściowa cię jeszcze nie zjadła? – usłyszałam jej radosny głos.
- Wystarczyłoby tylko „witaj”. Oj przestań z tą teściową. Nie rozpatruje tego w tych kategoriach. Poza tym to przemiła nowoczesna kobieta.
- No to czyli się dobrze dogadujecie.
- A bo aj wiem… Trochę dziwnie mi się rozmawiało o sprzęcie Kurka seniora i juniora… - mruknęłam.
- Ooo! Równa kobitka. No to na pewno pasjonująca rozmowa była. Szkoda, że mnie tam nie było.
- No jeszcze ciebie tu brakuje! Coś czuję, że znalazłabyś z nią wspólny język.
- Zapewne. A jak teściu?
- I tu jest trudniej. Nie przepada za mną.
- Przecież ciebie nie da się nie lubić.
- Miło, ze tak twierdzisz. Pan Adam wolał poprzednią dziewczynę Bartka.
- O matko… Jakie to typowe. Spokojnie złociutka, przekona się do ciebie. Urodzisz mu wnuka i będzie jak na imię. – zachichotała.
- Jusia! Ty znowu swoje.
- No oczywiście. Tyle razy już trenowaliście, czas przystąpić do zawodów.
- Jakich zawodów? – nie bardzo wiedziałam, o co jej chodzi.
- No wyścigi plemników. Wiesz: „Ja, ja, ja będę pierwszy”
- To nie jest zabawne!
- Ależ jest Celi. Nie denerwuj się. Ja wierzę, że Kuraś podoła temu wyzwaniu.
- Oby jak najpóźniej albo wcale. – wzniosłam oczy do nieba.
- Tak, tak. Jusia swoje wie. A propos, gdzie masz swojego kochasia?
- Bartuś smacznie śpi. Nie miałam serca go budzić.
- Oooj. Jacy wy słodcy jesteście. – rozmarzyła się.
- A jak tam Zbyszek? – wypaliłam z ciekawości.
- Eee… No pojechał do Warszawy, a co?
- Tak pytam, bo ostatnio mocno się zżyliście. – podkreśliłam ostatnie słowo.
- Oj tam, oj tam. Każda kobieta potrzebuje dobrego seksu. Ty masz swojego ogiera, ja mam swojego. Z tym, ze nas nie łączy nic poza łóżkiem..
- Skoro tak twierdzisz. Ładnie razem wyglądacie. – rzuciłam z cwanym uśmiechem.
- Czy ty pijesz do…
- Tak, tak. W końcu tylko raz was razem widziałam
- Grabisz sobie kobieto, grabisz! – przybrała złowieszczy ton.
- No co? Za prawdę się nie karze!
- Celuś? Jesteś tam? Mogłabyś wyjść, bo mój ptaszek chciałby się opróżnić. – usłyszałam zza drzwi.
- To Siurek? Hahahaha Lepiej kończmy, bo ci się tam w gacie zleje. Hahaha Pa kochana, buziaki. – pożegnała się.
- Już otwieram. Proszę. Tylko żebyś trafił. – mruknęłam.
- Skoro tobie trafiłem… - zaczął.
- Błagam nie kończ! Wychodzę! – zamknęłam za sobą drzwi.
- Szkoda. Myślałem, że mi potrzymasz! – dobiegł mnie jego śmiech.
- Jakbym miała co, chyba klapę. – dogryzłam mu.
<><><>
Przywiózł
Cecylię do Nysy, bo chciał jej zapewnić rodzinną atmosferę i ciepło. Wiedział,
że jej tego brakuje. Tymczasem był wściekły na ojca. Bardzo go rozczarował.
Emilia to była daleka przeszłość, do której pan Adam nieustannie powracał.
Chłopak już dawno zamknął ten rozdział. Teraz liczyła się pewna szatynka.
Chciał być lepszy od tego, od którego uciekła. Zasługiwała na szczęście. Miał
nadzieję, ze matka przemówi ojcu do rozumu.
Usłyszał
gwar rozmów w kuchni. Okazało się, że to telewizor, lecz nie tylko. Cecylia
gawędziła z jego matką. Ucieszył go ten widok.
- Bartuś, nie stój tak, chodź do nas. – kiwnęła na niego kobieta.
- Dzięki mamuś, że tak dobrze przyjęłaś Cecylię.
- Mój drogi, to twoja wybranka. Nie mogłam inaczej. A staruszkiem się nie przejmuj. Przekonam go odpowiednio. – zaśmiała się szaleńczo.
- Bartuś, nie stój tak, chodź do nas. – kiwnęła na niego kobieta.
- Dzięki mamuś, że tak dobrze przyjęłaś Cecylię.
- Mój drogi, to twoja wybranka. Nie mogłam inaczej. A staruszkiem się nie przejmuj. Przekonam go odpowiednio. – zaśmiała się szaleńczo.
<><><>
Siedziałam
chwilowo sama. Wtem rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Otwórz kochana, ja zaraz zejdę. – dobiegł mnie krzyk kobiety. No to otworzyłam.
- Witaj dziecinko. Ty pewnie jesteś tą uroczą dziewczyną Bartusia. Jak to dobrze, że się spotykamy. Zobacz Staszek, nasz wnuk ma gust. – szturchnęła towarzysza, bowiem moim oczom ukazała się para staruszków.
- Ma i to po mnie. Dzień dobry serdeńko. Idealnie się wybraliśmy z wizytą.
- Otwórz kochana, ja zaraz zejdę. – dobiegł mnie krzyk kobiety. No to otworzyłam.
- Witaj dziecinko. Ty pewnie jesteś tą uroczą dziewczyną Bartusia. Jak to dobrze, że się spotykamy. Zobacz Staszek, nasz wnuk ma gust. – szturchnęła towarzysza, bowiem moim oczom ukazała się para staruszków.
- Ma i to po mnie. Dzień dobry serdeńko. Idealnie się wybraliśmy z wizytą.
Po chwili tonęłam w uściskach i całusach.
- Babciu, udusisz mi Cecylię. – usłyszałam roześmiany głos siatkarza.
- Spokojnie, nic jej się nie stanie. Już ci ją oddaję.
- Babciu, udusisz mi Cecylię. – usłyszałam roześmiany głos siatkarza.
- Spokojnie, nic jej się nie stanie. Już ci ją oddaję.
Stanęłam obok chłopaka, a ten objął mnie ramieniem.
- Jak ślicznie razem wyglądacie – zachwycała się kobieta.
- Basiu, zupełnie tak jak my. Dlatego będziecie tak długo ze sobą jak my.
- Dziękujemy dziadku. Chodźcie na herbatę. – Zaprowadził ich do salonu. Ja tymczasem poszłam wstawić wodę. Teraz to już był prawdziwy rodzinny zjazd, ale czułam, że jestem mile widziana.
- Zrobiłaś świetne wrażenie na moich dziadkach. – Brunet przysiadł na krześle.
- Wiesz, że nie lubię być ceniona tylko za wygląd.
- Oj Celuś, to doświadczeni przez życie ludzie. Wystarczy im jedno spojrzenie, by wiedzieć jaka jesteś.
- A może i masz rację.
- Gwarantuję, że nie oddaliby swojego najukochańszego wnusia w szpony jakiejś zołzy. – cwanie się uśmiechnął.
- Ale masz o sobie mniemanie. – prychnęłam.
- Tyle lat rozpieszczania robi swoje. – rozmarzył się.
- Nie oczekuj, że ja też cię będę rozpieszczać.
- Ej, no, bo pójdę naskarżyć babuni. – zrobił minę obrażonego dziecka.
- A leć, leć. Skoro wie, że jestem dobra, to ci nie uwierzy. – wywaliłam język.
- Celi, no nie poznaję cię. Od kiedy ty taka zadziorna?
- Uczę się od ciebie.
- To pozostaw tą zadziorność na noc. – objął mnie od tyłu i mruczał do ucha.
- Hahaha. Mało ci wciąż?
- Oj, tobą nie mogę się nigdy nasycić. Mógłbym wciąż i wciąż i wciąż… - z każdym kolejnym słowem schodził z pocałunkami niżej po mojej szyi.
- I jak, przywitaliście się już z dziadkiem? – do kuchni niespodziewanie wpadła pani Irena. Odskoczyliśmy od siebie. – Uuups. Wybaczcie kochani. – zachichotała i zniknęła. Bartek znów do mnie podszedł.
- Kuraś… - syknęłam.
- No co? Wszyscy w tym domu są wyrozumiali. – Znów poczułam na skórze jego usta.
- Ekhem… - ktoś głośno chrząknął niskim głosem. Zorientowałam się, że to jego ojciec. W jednej chwili znaleźliśmy się w różnych krańcach kuchni. – Takie… czułości pozostaw sobie synu na sytuacje sam na sam albo na poważniejszy związek.
- Ależ tato, ten jest poważny.
- Porozmawiamy o tym za pół roku albo i dłużej – oburknął.
- Pan też chce herbatę albo kawę? - spytałam, ostrożnie, skazując czajnik.
- Nie, dziękuję. Mam ręce, poza tym się spieszę. – wyszedł z pomieszczenia.
- Zrobiłam coś nie tak? – spytałam.
- No coś ty kochanie. Nie przejmuj się nim i nie daj mu się stłamsić. Będzie chciał nas rozdzielić, to na razie zrozumiałe – przytulił mnie do siebie. – Cała drżysz. Nie denerwuj się.
- Postaram się, tylko musisz być obok.
- Zawsze, Celuś, zawsze.
- Jak ślicznie razem wyglądacie – zachwycała się kobieta.
- Basiu, zupełnie tak jak my. Dlatego będziecie tak długo ze sobą jak my.
- Dziękujemy dziadku. Chodźcie na herbatę. – Zaprowadził ich do salonu. Ja tymczasem poszłam wstawić wodę. Teraz to już był prawdziwy rodzinny zjazd, ale czułam, że jestem mile widziana.
- Zrobiłaś świetne wrażenie na moich dziadkach. – Brunet przysiadł na krześle.
- Wiesz, że nie lubię być ceniona tylko za wygląd.
- Oj Celuś, to doświadczeni przez życie ludzie. Wystarczy im jedno spojrzenie, by wiedzieć jaka jesteś.
- A może i masz rację.
- Gwarantuję, że nie oddaliby swojego najukochańszego wnusia w szpony jakiejś zołzy. – cwanie się uśmiechnął.
- Ale masz o sobie mniemanie. – prychnęłam.
- Tyle lat rozpieszczania robi swoje. – rozmarzył się.
- Nie oczekuj, że ja też cię będę rozpieszczać.
- Ej, no, bo pójdę naskarżyć babuni. – zrobił minę obrażonego dziecka.
- A leć, leć. Skoro wie, że jestem dobra, to ci nie uwierzy. – wywaliłam język.
- Celi, no nie poznaję cię. Od kiedy ty taka zadziorna?
- Uczę się od ciebie.
- To pozostaw tą zadziorność na noc. – objął mnie od tyłu i mruczał do ucha.
- Hahaha. Mało ci wciąż?
- Oj, tobą nie mogę się nigdy nasycić. Mógłbym wciąż i wciąż i wciąż… - z każdym kolejnym słowem schodził z pocałunkami niżej po mojej szyi.
- I jak, przywitaliście się już z dziadkiem? – do kuchni niespodziewanie wpadła pani Irena. Odskoczyliśmy od siebie. – Uuups. Wybaczcie kochani. – zachichotała i zniknęła. Bartek znów do mnie podszedł.
- Kuraś… - syknęłam.
- No co? Wszyscy w tym domu są wyrozumiali. – Znów poczułam na skórze jego usta.
- Ekhem… - ktoś głośno chrząknął niskim głosem. Zorientowałam się, że to jego ojciec. W jednej chwili znaleźliśmy się w różnych krańcach kuchni. – Takie… czułości pozostaw sobie synu na sytuacje sam na sam albo na poważniejszy związek.
- Ależ tato, ten jest poważny.
- Porozmawiamy o tym za pół roku albo i dłużej – oburknął.
- Pan też chce herbatę albo kawę? - spytałam, ostrożnie, skazując czajnik.
- Nie, dziękuję. Mam ręce, poza tym się spieszę. – wyszedł z pomieszczenia.
- Zrobiłam coś nie tak? – spytałam.
- No coś ty kochanie. Nie przejmuj się nim i nie daj mu się stłamsić. Będzie chciał nas rozdzielić, to na razie zrozumiałe – przytulił mnie do siebie. – Cała drżysz. Nie denerwuj się.
- Postaram się, tylko musisz być obok.
- Zawsze, Celuś, zawsze.
<><><>
Skoro
mieli dziś wyjechać, chciał jak najlepiej wykorzystać czas. Przed obiadem
porwał ją na spacer. Chciał się podzielić z ukochaną osobą wspomnieniami,
tradycjami. On kochał Nysę i kochał Cecylię. Dwie jego miłości w jednym
miejscu? Niesamowite. Przepełniała go duma, gdy trzymał ją za rękę. Dla niego
to ona była gwiazda. Na jego prywatnym niebie. Do ostatniego tchu będzie
pilnował, żeby nie zgasła.
- Jak ci się podoba Nysa okiem najlepszego przewodnika w okolicy?
- Najlepszego? Phi… - udała obrażoną.
- No wiesz, najprzystojniejszego, najinteligentniejszego, najmądrzejszego i w ogóle naj. Wszyscy w wiosce to potwierdzą. – pęczniał z zachwytu.
- TaaaK? A widziałam, że syn sąsiadów też był całkiem, całkiem. – popuszczała go.
- Coo? Przecież on jest okropny! Brzydki, opryskliwy, niemowa, analfabeta i do tego gej! – brunet chciał ją zniechęcić.
- Tak? To chyba przed chwilą, bo rano ze mną rozmawiał i w ogóle. Wypadek miał, czy co? – dał się złapać na kłamstwie.
- Oj Celi,. A ja to już nie jestem godny twojej uwagi?
- jakby się tak przyjrzeć… To nawet nawet… - zaczęła się zastanawiać.
- Qoo Ty! Ja tu szaleję za tobą, a ty „nawet nawet”?!
- Szalejesz? Ciekawe. Za sprawą dobrych argumentów mogę zmienić zdanie. – spojrzała na niego przebiegle.
- Zapomniałaś, ze w argumentach jestem dobry? – mimo iż stali prawie w centrum miasteczka, przyciągnął ją do siebie, by rozgrzać ciała pocałunkiem.
- Jak ci się podoba Nysa okiem najlepszego przewodnika w okolicy?
- Najlepszego? Phi… - udała obrażoną.
- No wiesz, najprzystojniejszego, najinteligentniejszego, najmądrzejszego i w ogóle naj. Wszyscy w wiosce to potwierdzą. – pęczniał z zachwytu.
- TaaaK? A widziałam, że syn sąsiadów też był całkiem, całkiem. – popuszczała go.
- Coo? Przecież on jest okropny! Brzydki, opryskliwy, niemowa, analfabeta i do tego gej! – brunet chciał ją zniechęcić.
- Tak? To chyba przed chwilą, bo rano ze mną rozmawiał i w ogóle. Wypadek miał, czy co? – dał się złapać na kłamstwie.
- Oj Celi,. A ja to już nie jestem godny twojej uwagi?
- jakby się tak przyjrzeć… To nawet nawet… - zaczęła się zastanawiać.
- Qoo Ty! Ja tu szaleję za tobą, a ty „nawet nawet”?!
- Szalejesz? Ciekawe. Za sprawą dobrych argumentów mogę zmienić zdanie. – spojrzała na niego przebiegle.
- Zapomniałaś, ze w argumentach jestem dobry? – mimo iż stali prawie w centrum miasteczka, przyciągnął ją do siebie, by rozgrzać ciała pocałunkiem.
<><><>
Widziałam
jak wszyscy chcą mi zapewnić udany pobyt. Byli tacy kochani i Bartek był dla
nich bardzo ważny. Czerpali radość z jego opowieści, żartów.
- A powiedzcie moi kochani, jak się poznaliście? – ciekawił się dziadek. Momentalnie pobladłam i zesztywniałam.
- To były dość dziwne okoliczności… - mruknęłam.
- No powiedźcie, zapowiada się ciekawie. – pani Irena zatarła ręce z uciechy. Czułam, że to nie najlepszy pomysł. Bartek chyba wyczuł mój stosunek do sprawy.
- Celusie trochę ta sprawa krępuje. Bądźcie taktowni, dobrze? – poprosił a potem streścił historię.
- A powiedzcie moi kochani, jak się poznaliście? – ciekawił się dziadek. Momentalnie pobladłam i zesztywniałam.
- To były dość dziwne okoliczności… - mruknęłam.
- No powiedźcie, zapowiada się ciekawie. – pani Irena zatarła ręce z uciechy. Czułam, że to nie najlepszy pomysł. Bartek chyba wyczuł mój stosunek do sprawy.
- Celusie trochę ta sprawa krępuje. Bądźcie taktowni, dobrze? – poprosił a potem streścił historię.
Nie
było tak źle. Gdy skończył, śmiałam się razem z nimi.
- Wnusiu, wnusiu. Podryw na koszulkę, nie ładnie. – pogroziła mu babcia.
- Ale to ona mnie… rozproszyła. – spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Trzeba było się nie gapić! – Niech nie myśli, że jest bez winy.
- No ale… One były… takie piękne. – uśmiechnął się błogo.
- Bartek! – fuknęłam, a na moją twarz wpełzły rumieńca wstydu. W końcu on mówi o takich rzeczach przy rodzinie.
- Spokojnie moja droga, nie ma się czego wstydzić. Kiedy szaleć jak nie teraz – pokrzepiła mnie jego matka.
- Niech państwo nie myślą, że moim celem było uwiedzenie Bartka na piersi. Ja zamierzałam opuścić salę bez szumu.
- Dokładnie tak. To ja ją zaczepiłem. No i to, ze ma śliczny biust, nie jest najważniejsze.
- My wszystko rozumiemy. – pokiwali głowami z uśmiechem.
- Wnusiu, wnusiu. Podryw na koszulkę, nie ładnie. – pogroziła mu babcia.
- Ale to ona mnie… rozproszyła. – spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Trzeba było się nie gapić! – Niech nie myśli, że jest bez winy.
- No ale… One były… takie piękne. – uśmiechnął się błogo.
- Bartek! – fuknęłam, a na moją twarz wpełzły rumieńca wstydu. W końcu on mówi o takich rzeczach przy rodzinie.
- Spokojnie moja droga, nie ma się czego wstydzić. Kiedy szaleć jak nie teraz – pokrzepiła mnie jego matka.
- Niech państwo nie myślą, że moim celem było uwiedzenie Bartka na piersi. Ja zamierzałam opuścić salę bez szumu.
- Dokładnie tak. To ja ją zaczepiłem. No i to, ze ma śliczny biust, nie jest najważniejsze.
- My wszystko rozumiemy. – pokiwali głowami z uśmiechem.
Pożegnanie
było równie wylewne jak powitanie, a może i bardziej. Tylko jego ojciec
zaszczycił mnie zwykłym „do widzenia”. Uścisnął syna i mogliśmy jechać.
Zaopatrzono nas w spory zapas domowego jedzenia roboty mamusi i babuni.
<><><>
Ledwie
samochód siatkarza opuścił podjazd, po godzinie pojawił się następny. Mężczyzna
poprawił garnitur i był gotów na spotkanie.
- Dobry wieczór.
- Dobry wieczór. Czy zastałem może Bartosza?
- Nie. Niestety spóźnił się pan. Niedawno odjechał. – kolejne rozczarowanie. Przeklinał los w myślach.
- Szkoda. A czy był tu z taka średniego wzrostu szatynką?
- Tak, ale mógłbym wiedzieć, po co panu te informacje i kim pan jest? – starszy z rozmówców zdenerwował się.
- Jestem byłym narzeczonym Cecylii i jej niedoszłym mężem. Uciekła sprzed ołtarza.
- tak? Niech pan wejdzie. Musi mi pan wszystko opowiedzieć.
- Jestem Robert. – wyciągnął dłoń.
- Adam.
- Dobry wieczór.
- Dobry wieczór. Czy zastałem może Bartosza?
- Nie. Niestety spóźnił się pan. Niedawno odjechał. – kolejne rozczarowanie. Przeklinał los w myślach.
- Szkoda. A czy był tu z taka średniego wzrostu szatynką?
- Tak, ale mógłbym wiedzieć, po co panu te informacje i kim pan jest? – starszy z rozmówców zdenerwował się.
- Jestem byłym narzeczonym Cecylii i jej niedoszłym mężem. Uciekła sprzed ołtarza.
- tak? Niech pan wejdzie. Musi mi pan wszystko opowiedzieć.
- Jestem Robert. – wyciągnął dłoń.
- Adam.
<><><><><><><><><><><><><>
Z dedykacją dla wszystkich, którzy mnie tak wypytywali o nową notkę i czekali wytrwale ;*
Postaram się poprawić, ale nie obiecuje.
Tak wyszło, wybaczcie.
Nie zabijajcie za końcówkę :)
Pozdrawiam :*
No moja droga tak to my się nie bawimy! Tego Roberta to już od razu za chęć do życia wsadziłabym do więzienia, a jak ojciec Bartka będzie robił tak dalej, to mam dla niego miłą posadkę w celi obok swojego nowopoznanego kolegi. Bo jak mi ich nie daj Boże rozdzieli to ukatrupię. Przecież Cecylia i Bartek pasują do siebie idealnie i z uśmiechem na ustach czytało się te ich erotyczne i nie erotyczne przygody. Tak więc z ogromną niecierpliwością czekam na następny odcinek. A tego bachora, który powiedział Robertowi o nysie do poprawczaka! Pozdrawiam /na-deszczu-lza
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ten cały Robert nie odpuści. Musi być bardzo zdeterminowany i bezczelny, skoro zdecydował się na wizytę w domu Kurków. Mam nadzieję, że duet w składzie Robert i Adam nie będzie zabójczy dla związku Celi i Bartka... Obawiam się, że oboje nieźle namieszają. Pewnie już gdzieś w piwnicy knują przebiegły plan. Swoją drogą Adam, nie powinien mieszać się w sprawy młodych, bo to ich życie do jasnej ciasnej! xDD Dobrze przynajmniej, że reszta rodziny zaakceptowała Cecylię i nie robi żadnych problemów. Racja, oboje bardzo do siebie pasują i mam nadzieję, że ich związek jest na tyle mocny, że przetrwa wszystko i pokona przeszkody które szykuje dla nich Robert.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :***
Alleluja!!! Wielkanocny kurczaczek do nas zawitał :) a gdzie masz jajeczka kochany ?;p w specjlanym woreczku;p hahahahhaaha Jusia!!;p sama na siebie nakrzyczałam;p hahahahaha :))))) ROBERT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-słyszysz ten krzyk w oddali
OdpowiedzUsuń????? ,to Jusia ,zła Jusia!!!!! Jusia wkurzona!!!!! oo tak!!!!!!!! ;p wrrrrr!!! daj mi pistolet to go zastrzelę!!!!!!!!!!! , moge mu urwac jajka?????!!!!! i tak mu nie będą potrzebne!!!!! czy do niego nie dociera takie coś ,że Celi go nie chce?!! co on jest opóźniony czy jaki???!! jeśli ją kochasz to pozwoł ,żeby była szczęśliwa z innym a nie!!!, wrrr, ten dzieciak nie no na cukeirka już nie dostanie!! ;p hahaha ,nie mozę tak się wszystko rozwalic moment !! ja protestuje wiesz!!! , nawet nie zdajesz sobie sprawe jak uzupełniasz się z Bykiem;p hahahaha idealnie do siebie pasujące ,dwa mądrale w tym co nie trzeba;p hahaha ;p ;p potrzymałaś mu?;p hahahahahahhaahahahhahahahaahahahahahahahaha ja bym potrzymała ale aktulanie za daleko jestem;p hahahahhaahahah , tak Martusiu więc Jusia dobrą radę Ci udzieliła ,słyszysz?? mam nadzieje ,że odpowiedni plemnik wygrał wyścig do Twojej komórki jajowej i ,że będzie Dzidziuś ,a ja zostane ciocią :)))))) bo inaczej jak Robert się zjawi w Twoim życiu na nowo to zwariuje!!! Kurek wierzę w Twoje plemniki!!!!! modliwta do św. Plemnika;p hahahahahah :) jak Cie wszyscy polubili ;p dziadkowie kochani :)))))) wiadomo ,że oddychasz pełną piersią i Kurek to docenił :))) i nie tylko to :) wiesz zawsze po wyboistym terenie lepiej się działa;p hahahahahahahahaha ;p , tak i proszę mnei nie podbierac przez telefon ;p ;p ;p hahhahahaha ,Ogier hahahahahahahahaahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahha tyle w temacie;p hahaha i za końcówke uduszę!!!!!!!!!!!! dopadnę!!!!!! teraz jestem pewna ,że oni coś uknują!!!!!!! no buuuuuu :((((( odcinek mega :)
Z całym szacunkiem dla instytucji rodzicielstwa, ojciec Bartosza doprowadza mnie do szału. Co on sobie w ogóle wyobraża? Jak bym go spotkała... oj nie pożyłby sobie długo w nienaruszonym stanie.
OdpowiedzUsuńP.S.
Na krew-krolow.blog.onet.pl rozdział 3 ;]
NO nieee... Coś ty znów tam wykombinowała, cooo??!! NO jak Robert z ojcem Kurka zacznie kombinować, to... Ech, wolę nie myśleć co się stanie;// Oby nic złego;) Pff... Ta jego matka to jest suuper;PP A no i babcia z dziadkiem przyjechała;DD Haha i ta rozmowa z Jusią, ta to ma teksty, ja cię nie mogę;PP Hahah no wiedomo, ze pasują do siebie z Bartmanem i ślicznie razem wyglądają;PP Zwłaszcza na kanapie^^ Hahahahhahah:D:D:D NO i tak.. wiesz,z ę ja z niecierpliwością czekam na ten trójkącik^^ Świetnie;** i wcale nie nudno i nic ciekawego.. MI tam sie podobało, o! Buźka;**
OdpowiedzUsuńMarteczko moja kochana wybacz, wybacz, wybacz. Komentuję dopiero dziś, bo wczoraj nie miałam nastroju do śmiechu i zabawy. Po 1sze to ja się tak cieszę, że napisałaś kolejny rozdział, tak bardzo się raduję, aż przeczytałam go dwa razy :) Muszę zacząć od Bartosza, jak ja go uwielbiam w tym opowiadaniu. Wiem, wiem powtarzam się, ale no nie mogę po prostu się powstrzymać. Jak on kocha Celkę.................... jest wspaniały, cudowny - och i ach. Wieczorne zapały napaleńca? To prawda, nie ma takiej osoby, która mogłaby odciągnąć od naszej Celki i chwała Najwyższemu. Rozmowa Jusi z Celusią - hahahaha, pośmiałam się z wariatek, wyścig plemników - Juśka daj spokój, jeszcze nie, za wcześnie. Dajcie Kurasiowi porządnie pohasać. A wcinka Qrka na końcu rozmowy mnie rozwaliła. Obrażam się na Celkę, będzie musiała mnie przeprosić, bo i jak to ona tak mogła powiedzieć ukochanemu........Prezes jest, prezes będzie i trzeba go czasem potrzymać ;p Niedobra dziewczynka, oj niegrzeczna. Pani Irenka jest świetna, takiej nowoczesnej teściowej życzyłabym wszystkim. Sobie też :D Najważniejsze to to, że nie robi afery - pogodziła się z wyborem syna i od razu pokochała naszą Celi jak własną córkę. Zresztą ślepa nie jest, widzi jak synalek się zabujał. Ojca nie skomentuje, co za typol. Wredny! I jeszcze jak zacznie spółkować z tym naiwnym Robertem, to chyba wykituję. No weź nie mieszaj, proszę tak ładnie. Babcia z dziadkiem też fantastyczni ludzie. Nawet rozmowa o pięknym biuście naszej bohaterki ich nie przeraziła. Są na prawdę fajni.
OdpowiedzUsuńZ utęsknieniem będę wyczekiwać kolejnego rozdziału - ale to wiesz. Ten był jak zwykle wyśmienity, co nie zmienia faktu, że następny będzie jeszcze lepszy. Całuskuję moją Marteczkę, Celkę i Prezesa :D:D:D:D:D
Robert i Pan Adam to może być niezła akcja z tego. Niby były narzeczony i niedoszły mąż, ale mimo wszystko daje to jakieś "coś" temu wszystkiemu żeby mógł dowiedzieć się prawdy według Roberta na temat Cecylii.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Jusię to jak jestem przekonana, że ona by z przyszłą teściową znalazła wspólny język. A jeśli chodzi o babcię i dziadka to uśmiałam się przednio. Normalnie tak jakbym widziała moją babcię i dziadka :D Oni też tak umieją wywalić z takim tekstem.
Osobiście jestem ciekawa czy kiedyś ten cały Robert odnajdzie Cecylię i Bartka. Przecież kiedyś muszą się spotkać żeby wyjaśnić tą całą sytuację. Nie można tak do końca życia uciekać przed wyjaśnieniem całej prawdy. Czekam na nexta.
Ten ojciec mnie wkurza... -_- Podobnie zresztą jak Robert... Ale za to pozostała część rodzinki Kurka mnie zabija :D A babcia i mamusia rządzą :D Ale Justyna - coś mi się wydaje, że tutaj chyba będzie coś ważniejszego Zybim... Jednak ostatecznie dowiem się tego za jakiś czas... U mnie też jest nowy odcinek :) A teraz czekam z niecierpliwością na twoje kolejne dzieło ;))
OdpowiedzUsuńAle Ty z pana Adama czarny charakter robisz! :) A niech tylko oni coś spróbują zaszkodzić Cecyli i Bartusiowi to... no ;d
OdpowiedzUsuńeej, jak mnie tu długo nie było... :( przepraszam :( ale miałam taki okres w życiu o którym wolałabym już zapomnieć. ale wiedz, że przeczytałam wszystkie odcinki od początku do końca ;d i bardzo mi sie podobały - bardzo!!!
teraz zaczne powol;i nadrabiac z komentarzami.
i zrób coś dla mnie - dodaj jak najszybciej 20 notke - prooosze! ;*