Łączna liczba wyświetleń

26 paź 2010

#20# W chwilach największego szczęścia, gdzieś powstają fundamenty zła


- Bo widzi pan…
- Po prostu Adam.
- Bo widzisz, od dawna, a właściwie od pół roku planowaliśmy ślub. Cecylię znałem od lat młodości. Zapoznali nas nasi rodzice. Fakt, byłem ciut starszy, ale ona nigdy nie okazywała by jej to przeszkadzało. Skoro przyjęła moje oświadczyny… Myślałem, że jest ok.
- Co to za hałasy? Adaś, ktoś nas odwiedził? – Do salonu weszła żona domownika.
- Ireno, to pan Robert. Były narzeczony Cecylii. Może nam opowiedzieć o niej ciekawe rzeczy.
- A tam, narzeczony to nie mąż. Rzuciła go skoro nie kochała.
- Niby nie mąż, ale ona uciekła sprzed ołtarza! – ojciec Bartosza nie krył oburzenia.
- No i co to takiego? Lepiej, że przed niż po. Takie rzeczy się zdarzają – broniła swojej racji. – A pan po co tu przyjechał? Oszczerstw naopowiadać?
- Nie, miałem nadzieję, ze ich tu zastanę. Chciałem z nią porozmawiać. Moglibyśmy się zejść. Bardzo bym tego chciał.
- Czy do pana nie dociera, że skoro uciekła, to pana nie kocha? Znalazła szczęście u boku naszego syna.
- Może się tylko przestraszyła. Rozmowa by nam pomogła. A z pańskim synem to się przespała na wieczorze panieńskim!
- Skoro takie numery panu wycięła, to po co pan chce, żeby wróciła? – spytała podchwytliwie kobieta.
- W gruncie rzeczy ją kocham.
- No właśnie! A ty chcesz, żeby ta zołza była z naszym Bartkiem?! Przecież to jakaś lafirynda i oszustka!
- Adam! Nie będziesz mi obrażał dziewczyny naszego syna w naszym domu! Nie znasz jej, nic o niej nie wiesz! Przyjeżdża jakiś włóczykij, opowiada historyjki i mu wierzysz. Nie uważasz, ze najpierw wypadało porozmawiać z Celi?
- Skoro nie raczyła nam tego powiedzieć sama podczas wizyty – zakpił Adam.
- Tak, pewnie! Będzie się tym chwalić na prawo i lewo! Pomyśl trochę, to dla niej trudne przeżycie i bardzo przykre wspomnienie. A pan niech da im święty spokój! Mój syn ją kocha i ona jego też. Matka wie takie rzeczy. Panu już podziękujemy – wyprowadziła Roberta na korytarz i wypchnęła za drzwi. Otrzepała ręce.
- Co ty zrobiłaś? Jesteś niegościnna – fuknął na nią mąż.
- Phi! To żaden gość, tylko kłopot z głowy. Pajac jeden! Co za bezczelny typ! Że tacy ludzie chodzą po świecie. Wstyd mi.
- Jeszcze zobaczysz, co z niej za ziółko! – odgrażał się.

<><><> 

                Tylko w nielicznych domach paliły się światła, gdy podjeżdżaliśmy pod blok. Zabraliśmy wszystkie pakunki i ruszyliśmy na wspinaczkę po schodach. Tuż pod drzwiami zaczęło się wielkie poszukiwanie kluczy.
- Jesteś pewna, że ich nie masz? – pytał mnie.
- Nie no, niby skąd? To twoje mieszkanie.
- Daj, przeszukam cię. – Zaczął mnie dotykać łapskami.
- A wiesz, że to już pod napastowanie podchodzi? – mruknęłam.
- Ale się nie opierasz – zauważył.
- Nie będę krzyczeć, bo ludzie śpią, a ty się wydurniasz.
- Oj, oj. Jesteś taka ponętna jak się złościsz.
- Bartek! – krzyknęłam na niego.
- No nie oburzaj się, bo nie będę mógł się oprzeć. – Przyparł mnie do drzwi i zaczął całować po szyi.
- Co ty wyprawiasz?
- Cicho, cicho – zatkał mi usta swoimi. Jego wargi były takie gorące. Całował mnie nieustannie. Po chwili poczułam jego ręce przy guzikach mojej bluzki.
- Nie zapędzasz się? Jesteśmy na klatce schodowej – próbowałam go ostudzić.
- No to co? – odrzekł, rozpinając całkowicie moją kurtkę i bluzkę. Chciwymi oczami świdrował mój czarny stanik. Po chwili ułożył obie dłonie na moim biuście.
- Znajdź klucze i wejdźmy do środka – westchnęłam z resztką racjonalności.
- Może się znajdą jak zdejmę rzeczy – rzucił kurtkę na stertę stojących bagaży. Coś zadźwięczało na podłodze.
- O, widzisz! Znalazły się. – Chciałam się schylić, aby poszukać kluczy, lecz mój chłopak mnie powstrzymał. Zaczął całować mój dekolt.
- Spokojnie kochanie, gdzie ci tak śpieszno?
- Przecież… możemy… kontynuować… w środku...
- Ale nie chcę tego przerywać – uśmiechnął się łobuzersko. Przytrzymał mnie i posadził na schodach. Sam uklęknął stopień niżej.
- Ktoś może zaraz tędy przechodzić – szepnęłam przestraszona.
- Czujesz ten dreszczyk emocji? Zresztą, kto o tej godzinie wychodzi z mieszkania? – próbował mnie przekonać, nie zaprzestając pieszczotom.
- Ale… no… nie… - wydusiłam z siebie ciąg nieskładnych słów.
- Chcę ciebie tutaj – podsumował dobitnie, patrząc mi głęboko w oczy. Udzieliło mi się jego pożądanie. Cofnęłam jego paluszki majstrujące przy zapięciu na moich plecach.
- Mam dla ciebie niespodziankę, misiaczku – zademonstrowałam odpinanie przodu stanika.
- Pamiętam, kiedy pierwszy raz je ujrzałem. Choć w staniku, ale sobie wyobrażałem jak ich dotykam, całuję…
- Niegrzeczny chłopiec. Za to teraz możesz ziścić swoje wyobrażenia…
- Zajmę się nimi. – Zniknął twarzą w moich piersiach. Co jakiś czas pojękiwałam cicho. W końcu znów mnie pocałował. – Musimy być cichutko.
                Zanurzyłam dłoń pod jego koszulą, którą po chwili rozpięłam. Gładziłam jego klatkę piersiową. Działała na mnie niesłychanie. Kompletnie traciłam rozum.
- Jak dobrze, że masz spódniczkę – szepnął mi do ucha brunet. Zauważyłam, jak odpinał pasek i spodnie.
- My… Ty… Naprawdę to tu zrobimy? – niedowierzałam pełna podniecenia.
- Tak. – Podniosłam się lekko, a on wsunął ręce pod moją spódnicę. Zadrżałam. Zsunął moje majtki i lekko zadarł spódniczkę do góry. Ja z kolei opuściłam mu spodnie i bokserki.
- I co teraz? – nie bardzo wiedziałam, jak on to zaplanował.
- Teraz będzie ci nieziemsko.
                Rozchylił moje uda, lekko unosząc mnie do góry. Oplotłam go nogami w pasie i zarzuciłam ręce na szyję. On lekko podtrzymywał mnie za pośladki. Wprowadził nasze ciała w ruch, złączając je w jedną całość. Tłumił pocałunkami moje krzyki. Każde nasze zbliżenie było inne, ale teraz… Nie mogłam uwierzyć, że chwile rozkoszy we dwoje przeżywam na schodach. Ale… było niesamowicie jak zawsze. Gdy poczułam, że za chwilę dobrnę do kresu wytrzymałości, mocniej przylgnęłam do jego rozpalonego ciała. Chyba to wyczuł, bo także zacieśnił uścisk w jakim trwaliśmy. Przewidział, że cicho się nie zachował, więc spojrzał mi w oczy i przyssał się do ust. Lekko wygięłam się w tył, naprężona od emocji. Spodobało mi się, gdy przygryzł moją wargę. Wciąż miał to szatańskie spojrzenie.
- Chyba teraz już możemy wejść do środka? – spytałam szeptem.
- Taaak, teraz tak. – przeniósł mnie przez próg, a potem wtaszczył bagaże. Po kąpieli zasnęliśmy w swoich objęciach ze zmęczenia. Takie podróżowanie jednak wykańcza człowieka.
                Ze snu wybudził mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na szafkę. To komórka Bartka, ale nie chciałam go budzić. Na wyświetlaczu widniało „mama”. Chyba mogę odebrać?
- Słucham?
- Celiś? Wybacz porę, ale dzwonię w ważnej sprawie – usłyszałam drżący głos kobiety.
- Co się stało?
- Wiem, że to dla ciebie bolesna sprawa, ale musiałam was ostrzec.
- Tak?
- Był u nas Robert. Szukał was, a raczej ciebie.
- Ale… jak… to? – sparaliżował mnie strach.
- Opowiedział trochę. Spokojnie złociutka, nie uwierzyłam jego wersji. Domyślam się jak było naprawdę.
- To wszystko jest… skomplikowane… Boże… - z oczu popłynęły mi łzy.
- Nic się nie bój, będzie dobrze. Nie pozwolimy mu zrujnować ci ponownie życia. Bardzo dobrze postąpiłaś. Rozumiem się całkowicie. Podejrzewam jednak, że będzie was szukał. Bartek sobie z nim poradzi, w końcu to moja krew. Teraz już wracaj do łóżka. Dobrej nocy – próbowała podnieść mnie na duchu.
- Dziękuję, dobranoc. – Odłożyłam komórkę na miejsce. Wybuchłam niespodziewanym płaczem. Było już tak dobrze, a on znów wkracza w moje życie.
- Co się stało? – usłyszałam głos chłopaka.
- Nic, nic – próbowałam wytrzeć łzy.
- Przecież widzę. Płakałaś. Powiedz prawdę – spojrzał na mnie uważnie.
- Dzwoniła do ciebie mam. Odebrałam, żeby cię nie budzić – tłumaczyłam powoli.
- Była nie miła? – próbował pojąć o co mi chodzi.
- Nie no, skąd. Tylko… Robert u nich był. Szuka mnie – wyrzuciłam to w końcu z siebie razem z litrem łez.
- Kochanie, nie płacz – przytulił mnie i ucałował w czubek głowy.
- Ale skoro był tam, to musiał być i pod moim mieszkaniem i na pewno twój adres też ma. Dlaczego nie może mi dać spokoju?
- Jeśli był albo dopiero przyjedzie, to nic. Masz mnie i nic ci nie zrobi, obronię cię. Jeżeli nie chcesz to nie będziesz go oglądać ani rozmawiać. Nie wpuszczę go tutaj, proste.
- Dziękuję – spojrzałam pod górę w jego oczy. Był tak pewny, tego co mówi. Mimo ciemności widziałam ten intensywny błękit. Uspokajał mnie. A może to cała osoba siatkarza miała to coś w sobie, że czułam, że będzie tak jak powiedział. Ufałam mu.
                Pogładził kciukiem mój policzek, ciągle patrząc mi w oczy. Obrysował linię moich ust.
- Dla mnie cała jesteś piękna. Najpiękniejsza ze wszystkich, najwspanialsza, najmądrzejsza i wiele innych naj. Nie oddam cię nikomu – słuchałam go w skupieniu.
- Ale co na to twoi rodzice? Teraz już wiedzą o mnie wszystko. Niedługo wybuchnie afera w mediach. Nie jesteśmy w stanie się ukryć. Do tego fani, kibice…
- Cii – zatkał mi buzię dłonią. – Co cię obchodzą inni? Właśnie wyznałem miłość tobie nie im, kocham ciebie nie ich.
- Dobrze… Mogę ci tylko powiedzieć, że też cię kocham – dotknęłam jego dłoni.
- To najlepsze, co mogłem od ciebie usłyszeć. Jesteś moją Cecylką – pochylił się i delikatnie pocałował. Zawsze wiedział, czego i trzeba. – A teraz chodź do łóżka.
- Niemoralna propozycja – poruszyłam brwiami.
- Tobie tylko jedno w głowie. Mało ci? Mam taka niewyżytą dziewczynę – westchnął.
- No popatrz, ja to samo mogę powiedzieć o moim chłopaku.
- O ty! Kiedyś ci się za to odpłacę, ale nie dziś. Tak mnie wymęczyłaś, że nie mam sił.
- Pewnie, zawal wszystko na mnie – prychnęłam.
- Przytul się do swojego łabądka i nie marudź. – Rozpostarł ramiona, którym nie mogłam się oprzeć.

<><><> 

                Zastanawiał się, gdzie mogli pojechać. W końcu tyle razy przyjeżdżał spóźniony. Tym razem nie miał konkretnego tropu. Musiał polegać na domysłach. Wątpił czy Cecylia chciałaby wracać do Płocka, to gorący teren. Czyli bardziej prawdopodobne, że pojechali do Bełchatowa.
                Jechał z myślą, ze w końcu musi się udać. Ale w sumie nawet dobrze, iż odwiedził rodziców siatkarza. Ojciec wyraźnie był przeciw i udało się brunetowi go bardziej podburzyć. Za to matka nie do urobienia. Wiedziała co swoje i nie dała sobie nic wmówić. Musiał próbować wszystkiego.
                Stał pod drzwiami i nasłuchiwał. Cisz. Jednak czego się spodziewał o 6 rano? Chciał ich zaskoczyć. Tymczasem otworzył mu chłopak.
- Któż to mi przerywa poranne bzykanie? – spytał spoglądając na przybysza.
- Robert Sławomirski. Niedoszły mąż Cecylii. Czy ona jest u pana?
- Wiem, kim pan jest. Wydaje mi się, że sprawa jest jasna i nie musimy na ten temat dyskutować.
- Chciałbym porozmawiać z Cecylią, a panu nic do tego.
- A jednak tak, bo jestem jej chłopakiem i mam prawo ją bronić przed takimi natrętami jak pan – rzucił z wyższością Bartek.
- Niech pan nie utrudnia. Proszę zawołać Cecylię – nie ustępował.
- Teraz śpi, a poza tym, ona nie ma ochoty na rozmowy z panem.
- Jaki znawca się odezwał – kpił Robert.

<><><> 

- No to dowidzenia. – Zamknął drzwi i odetchnął.
- Kto to był? – spytałam, widząc zdenerwowanie na jego twarzy.
- Nikt ważny.
- Powiedz prawdę.
- To był Robert. Spławiłem go – wydusił.
- Matko… Dlaczego? Niech on przestanie za nami jeździć. Nigdy się nie odczepi. W co ja cię wpakowałam. Może jak się rozdzielimy to będzie lepiej – szukałam rozwiązania.
 - W żadnym wypadku! Jesteś ze mną i tak zostanie. Razem to wszystko zniesiemy. Nim się nie przejmuj. Obronię cię. Kiedyś mu się znudzi – odparł pewny siebie.
- Czyli musze tu zostać?
- Ależ absolutni. Nie oddam nikomu mojej dziewczyny – przytulił mnie bardzo mocno.



<><><><><><><><><><><><><>

Przepraszam, ale jakoś tak nijak ostatnio ze mną. Nie bójcie się, nie zostawię was z niedokończoną historią ;)

Z dedykacją dla niecierpliwej ciotki-klotki ;p :*

11 komentarzy:

  1. Pierwsza i wrócę jutro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz może być nieskładny gdyż czytałam wczoraj, a komentuję dzisiaj. Tylko ja tak potrafię.
      Odcinek jak zwykle wspaniały. Widać, że Robercik namącił u rodziców Bartosza. Jednak tylko w głowie ojca, który od samego początku traktuje Cecylię jak największe zło. A dla mamusi Kurka to normalnie wielki plus i order jej dać. Nie ma to jak wyrzucić "gościa, intruza" (niepotrzebne skreślić) z domu. Przynajmniej nie będzie psuł powietrza i atmosfery.
      Nie przypuszczałam, że Cecylia to takie ziółko. Chyba nazbyt sprośne myśli ma ona przy Bartoszu. Jednak mogę rzec, że są bardzo szczęśliwi i to widać od razu. Jednakże uprawianie seksu na schodach to tego jeszcze nie było :D Ich dialogi był cudowne, a te słówka Bartka to mnie rozbawiły. Wiem jestem inna i w ogóle :P
      Mama Bartka to cudowna kobieta. Ostrzegła ich przed niespodziewaną wizytą Roberta. Robert jest tam potrzebny jak ostatni gwóźdź do trumny, czyli zbędny. Jednak choć raz skapował gdzie oni mogą być.
      Końcówka mnie prawie zabiła. Nie sądziłam, że Kurek tak skromnie mu zatrzaśnie drzwi przed nosem. Lepiej natrętów nie wpuszczać skoro jego dziewczyna nie chce gadać z takim mężczyzną.
      Tak kończąc mój denny wywód to powiem, że nie do końca jestem pewna czy Robert sobie tak szybko odpuści Cecylię. Raczej będzie sterczał pod ich domem do momentu aż ona z nim nie porozmawia. Przecież może zgodzić się na rozmowę, ale w obecności siatkarza.
      Czekam na nexta i sorry za komentarz nie na temat.

      Usuń
  2. Och i ach! Ach i och! W końcu się doczekałam kolejnej odsłony, Martuśka Ty mi więcej takich grypsów nie rób, ok? Mamuśka Kurczaka zaplusowała, jaka to fajowa kobietka jest. Ojciec mnie wpienia, o matko i to jak bardzo. Gdyby nie Irenka, to jeszcze by się z nim wódki napił. Podobało mi się jej zachowanie, pogoniła dziada i najważniejsze, olała to co peplał tym paskudnym ozorem. Wiesz co, wiesz co.......ale czad z tymi schodami. WoooooooooW !!! Bartosz jest niesamowicie pomysłowy, ale dobrze. Trzeba próbować różnych miejsc ;) I faktycznie, dobrze że Celka ubrała spódniczkę, pomyślała o wszystkich ewentualnościach. Cały opis moja droga smaczniutki , chyba będę musiała przeczytać to jeszcze raz :D Czy ten pajac Robert da im w końcu spokój, co za namolny typ. I tak Bartek z nim spokojnie gadał, aż dziw. Ja to bym od razu z półobrotu mu......no wiadomo.
    Ciotka dziękuje za dedyk. Ciotka wielbi, ciotka kocha.........Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielki plus i dla mamy Bartka, bo tylko utwierdziła wszystkich w przekonaniu, ze jest świetną matką i zna swojego syna bardzo dobrze, no i dla samego Kurka za to jakim jest fantastycznym facetem i jak dba o Cecylie. Ja wróżę im piękną, świetlaną przyszłość, na skraju miasteczka, w przepięknym domu z gromadką dzieci biegającą po wielkim ogrodzie i psem, który będzie ich najlepszym przyjacielem, w otoczeniu kochających rodziny i przyjaciół, z dziesięcioma 9 na koncie i wielkim wypasionym Land Roverem. Tak, tak widzę ich przyszłość. A jeśli chodzi o Roberta to też mam dla niego upatrzone miejsce, a nawet dwa. Ciemna, przytulna cela w więzieniu, albo przestrzenny pokój bez klamek i okien. Świetny odcinek. I z niecierpliwością czekam na następny odcinek. Pozdrawiam serdecznie /na-deszczu-lza

    OdpowiedzUsuń
  4. AAA! Ale żeby tak na schodach?! ;D niegrzeczne z nich dzieci są naprawdę! ;D no, ale co ta miłość z ludzi robi ;) Ten Robert..mógłby się w końcu odczepić i zrozumieć, że Cela już do niego nie wróci bo ma Bartka ;) cieszy mnie, że jego mama tak pozytywnie przyjęła dziewczynę, tylko jego tata...mam nadzieje, że to się zmieni ;) buziak ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Ho ho ho ! Marry Christma's . Ale zima z Mikołajem jest pachnącym ciepłym majem- hahhahaa wybacz ,ale po tak długiej nieobecności móc przeczytać tutaj nowy 20 odcinek jest bezcenne :) Myślałam ,że Święta mamy ::)))) a to do Mikołaja czas- pamiętaj oczekuje własnego Mikołaja ;p ;p ;p :) hhahahahaha Jusia :) no więc wracając do odcinka – to jest jubileuszowy :) Polej winka z Biedronki hahahah :) pijemy 20 odcinków za nami słyszałam że kolejne 20 minimum przed nami :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) pamiętaj! . No ,żeby Jusia bulwersu nie miała i żadnych tików brewno-oczno-pośladkowcyh hahahahah bo jak zacznie się spinać;pppppppp ;pppp :) także wiesz :) szalej ,szalej ;p . Masz szczęście ,że się nie wkurzyłam po tych 12 godzinach........O matko ,o matko ,o matko ,myślałam ,że Robert wszystko popsuje!!! ,że jak wpadnie w Teściu Kompany to już będzie po Ptokach!!!. wiadomo zaczną tworzyć układ ,spiskować....I co ,ze uciekła sprzed ołtarza i wzięła się za uprawę kurkowizny!!! Irenka jest genialna!!! uwielbiam kobietę :))))))) wyrzuciła go!!! stracie wygrane:)) i jeszcze potem was ostrzegła :) no złota kobita :)). Ale tam na tej klatce , no no no ;p wykopki były;p hahahahahhaa :) aaa sadzenie :) a raczej wsadzanie ,wyjmowanie ,osadzenie , dogrzanie :))) no no ciemno było hahahahaha mohery na pewno wzrok w wziernik i dajesz hahahahaha ;p oni was obserwują;p hahahahaha pamietajcie :) obcy hahahahahaha :)), widzę ,że B. K się spełnia w swojej roli :) czyń powinność :) HOT ;p dobrze ,że nie ugrzązł gdzieś hahahahahahahahahahahaa :) no no seksownie :)))))) , ale jaki on jest kochany :( taką mam minę zbitego psiaka jak się rozczulam czytając jaki on jest wspaniały :)))) ideał :)) wręcz Ci zazdroszczę :)) Kocha swoją Celi i nie pozwoli żeby stała jej się krzywda :)))) jej prywatny bodygard :) Rycerz i Jego rumak :DDDDDDDDDDDDDDD , dobrze ,że się nam Panowie nie pobili ,tylko pełna kulturka :) aj B.K ;p hahaa :) cudo moja droga ,ale i tak wiem ,że R nie da im spokoju , ja to wiem ,wiem wiem....cudo skarbie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem, dotarłam! Wiem, że trochę sitowa pora, no ale cóż zrobić xD Ugh, już na początku Robek-Nierobek popsuł mi humor. Czy on nie może odpuścić!? Dobrze, że mam Bartka wywaliła go z mieszkania. Kobieta wie, jak się z takimi jak on postępuje! I chyba nie muszę komentować tej sceny na schodach, prawda? Bo wiesz co bym napisała xD
    Ważne, że Cecylia ma Bartka i to się liczy :)
    Całuski ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojojoj, ostro było. To normalnie gwałt pod drzwiami własnego mieszkania. No, wiedziałam, że Bartek taki niewyżyty i uparty, o jego niecierpliwości już nie wspomnę, aczkolwiek na prawdę mógł się poświęcić i poczekać, aż wejdą do mieszkania. A co, gdyby ktoś wszedł do bloku? Albo gdyby zobaczył ich Lobelcik? No, właśnie, ten kretyn coraz bardziej zaczyna mnie irytować. Jeśli nadal bedzie się wtrącał, to chyba osobiście będę krążyć między Płockiem, a Bełchatowem, i go normalnie zamorduję, nie patrząc na to, że jest postacią fikcyjną, ani że zagmatwam Ci plany na kolejne rozdziały!
    Buziaki, Anna.

    OdpowiedzUsuń
  8. O taaak;DD Mamuśka jak lwica broni Celi i Bartka;PP Przynajmniej ona rozumie, ze ona nie kocha tego wypierdka Robercika... Bleeeeeee;// :PP MOgła go jeszcze w du.pę komnąć tak, zę za 3 lata by z deszczem spadł:PP NO i te słynne schody... Mmmmmm:D:D:D NO zobacz... Trochę techniki i Kurek się gubi^^ Chodzi tu o twój stanik, kochana:PP NO i dobra mamusia zadzwoniła do kochanego synka:PP Ale bardzo dobrze, przynajmniej wiedzieliście czego sie spodziewać.. No i Bartek... Jaki stanowczy:)) No i bardzo dobrze, ze cię nikomu nie odda;d;d;d No i jak dobrze liczę to jeszcze 2 rozdziały do trójkącika:D:D:D Dorotka sie cieeeszy:PP Buziak;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie nooo, ja stracę resztki cierpliwości. Ten cały Robert ma się wynosić z tego jakże wspaniałego, sielankowego opowiadania i to już! Ja się wykończę przez tą postać! xD
    Całe szczęście, że rozmowę Adama i Roberta przerwała mama Bartka, bo prawdopodobnie gdyby trwała dłużej były Celi zdołałby jeszcze bardziej nakręcić ojca Bartka, a jak wszyscy wiemy Adam i tak za nią nie przepada... Dobrze, że przynajmniej ta mama jest tak wyrozumiała. W końcu taka teściowa to rzadko spotykany okaz no i skarb :)
    Grunt, że młodzi świata poza sobą nie widzą i jeśli się kochają to cała reszta jakoś się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miłość kwitnie ehhh... No i pani Kurek stoi na straży tej miłości hihi :DD No i ta scena na schodach - dobrze, że nikt nie przechodził tamtędy... Ale moim zdaniem Celi powinna pogadać z tym całym Robertem i wybić mu z głowy jakiekolwiek zamiary prób odzyskania jej... No bo ona jest z Kurkiem i tak mam być :D
    U mnie pojawił się nowy odcinek więc zapraszam you-and-me-in-heaven.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń