Łączna liczba wyświetleń

8 cze 2010

#2# To, co w sercu, przetrwa wszystko



Rok za rokiem latka lecą, ale jedna rzecz u mnie się nie zmieniła. Nadal kocham siatkówkę. W sumie to pół mojego życia i całe moje serce. Zmienił się świat,zmieniają się ludzie. Tak samo zmieniało się oblicze siatkówki, zespoły,zawodnicy. A ja cały czas jestem.


Cały siatkarski świat jest dla mnie tak samo ważny jak te kilka lat temu, gdy jako nastolatka siedziałam z przyjaciółkami przed ekranem. Zachowywałam się tak samo, bo chyba bardziej pokochać nie można. Byłam świadkiem tych wszystkich zmian.
Widziałam siatkarzy kończących swoje kariery, będących w szczytowej formie, czy debiutujących młodzików. Każdy z nich był inny i to było najlepsze. Nie można było ich pomylić. Przynajmniej ja mam takie zdanie.


Nie byłam jedną z tych dziewczyn, które kibicują, bo w tej drużynie jest przystojny siatkarz. Owszem miałam swoich ulubieńców, ale to przecież cała drużyna gra. Nie zakochiwałam się w żadnym. Ja po prostu kochałam siatkówkę.


Nawet nie umiem powiedzieć,kiedy się moja przygoda z siatkówką tak naprawdę zaczęła. Mam jakieś przebłysk iz podstawówki. Jednak ważnym wspomnieniem są Mistrzostwa Świata 2006. Doskonale pamiętam jak siedziałam przed telewizorem i zaciskałam bardzo mocno kciuki.Razem z kumpelami krzyczałyśmy i dopingowałyśmy naszą reprezentację. Chyba największy horror przeżyłam podczas meczu z Rosją. Wierzyłam do końca i wyszło na moje. W finale z Brazylią to już nie były ta sama waleczna drużyna. Ale zdobyliśmy srebro! Euforia zapanowała pośród nas. Ceremonia wręczania medali utkwiła nam długo w pamięci. Chłopcy solidarnie pokazali komu ofiarują swój sukces. Koszulki z 16 mówiły same za siebie.


Doszłam w ten sposób do wcześniejszego zdarzenia, ale bardzo przykrego. Pamiętam ten dzień. Powiedziała mi to babcia, a ja nie chciałam uwierzyć. Nie mieściło mi się to w głowie, że Arka już nie ma, że nigdy więcej nie zagra, nie uśmiechnie się do kamery.Przyszedł czas bólu a nawet łez. Arkadiusz Gołaś, teraz już śp. – nadzieja polskiej siatkówki. Bo tak naprawdę to był początek jego kariery sportowej.Można słać zażalenia do Boga: Dlaczego on? Przecież był taki młody, zdolny.Miał całe życie przed sobą. Jednak to nie my decydujemy kto i kiedy opuszcza ten świat.


Zatem nasuwają się pytania. Jak wypadlibyśmy na MŚ razem z Arkiem? Może sięgnęlibyśmy po złoto? W jakich klubach mógłby grać? Jaka byłaby polska siatkówka, gdyby on żył i grał dalej? Czy z nim także zdobylibyśmy złoto Mistrzostw Europy? Chciałoby się odpowiedzieć: Tak. Niewątpliwie był bardzo dobrym siatkarzem, dobrze prosperującym na przyszłość… Przyszłość, której nigdy nie dożył… A może gra w niebiańskiej drużynie?


Takie wspomnienia przywołują podły nastrój. A On na pewno nie chciałby, żebyśmy się ciągle smucili. Znacznie radośniejszym momentem były ME w Izmirze. Można powiedzieć, że wręcz historycznym.


Gdy na początku pojawiła się informacja, że zabraknie Świderskiego, Winiarskiego i Wlazłego, zapanowało poruszenie i zwątpienie.Pozbawiona nas praktycznie najlepszych atakujących i przyjmujących. Nikt nie wierzył, że młodzi, nieznani i dopiero debiutujący w kadrze chłopcy godnie zaprezentują nasz kraj.


Pierwszy raz zobaczyliśmy ich w lidze światowej i na memoriałach, a potem otwarła się dla nich droga do reprezentacji. Już mecze fazy grupowej pokazały,że poważnie myślą o medalu. Z przyjemnością i satysfakcją oglądało się każdy kolejny mecz. Pogłos zyskały takie nazwiska jak Kurek, Bartman, Jarosz i wiele innych. W końcu nadszedł czas poważnych starć. Po boju stoczonym z Bułgarami w półfinale, natrafiliśmy ponownie na Francuzów. I stało się! Zostaliśmy Mistrzami Europy! Nastąpiło ogólne poruszenie i dzikie szaleństwo. Mało kto wierzył w ich sukces, ale oni pokazali swoje możliwości. Jako młode pokolenie siatkówki dali nam powody do pozytywnego patrzenia w przyszłość. Przecież szczytowa forma dopiero przed nimi. Wystarczy dobra opieka i nadzór, a będzie tylko lepiej. Również polska liga awansowała do najlepszych w Europie czy świecie.


Należy się małe sprostowanie. Kobiety również osiągnęły sukces, brąz ME organizowanych w Polsce. Nie umniejszam ich osiągnięć, tylko kobieca siatkówka nie interesuje mnie tak jak męska. Wolę mocniejsze oblicze tego sportu.


Tak mniej więcej wygląda mój pogląd na te sprawy. Niektórych odczuć nie można, a bynajmniej ja nie umiem opisać. Trudno dobrać słowa, każde wydaje się nieodpowiednie. Jestem dumna, że mimo tylu lat moja pasja przetrwała. Zostałam z Bełchatowianami bez względu na wyniki meczów. Owszem, od 2005r. wygrywają Plusligę, ale nie zawsze jest kolorowo. Cieszę się i płaczę razem z nimi. Na jednym z transparentów widniało: „Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce”. Taka właśnie jestem.


Może mecze bez przyjaciółek trochę straciły na jakości, ale wiem, że dziewczyny, choć w różnych krańcach Polski, też siedzą przed telewizorem i oglądają to samo co ja. Zawsze potem rozmawiałyśmy przez telefon.


~~


Justyna była jeszcze w Warszawie. Miała w głowie pewien plan i do jego zrealizowania musiała wykonać kilka telefonów Należało skorzystać z czasu dopóki Celi była na wolności. Postanowiła zwołać paczkę wcześniej i wyskoczyć razem na mecz 19 lutego do Bełchatowa.
Na pierwszy ogień poszła Dorota.
- A któż to do mnie dzwoni?
- Twoja kochanka. Kiedy twój facet wychodzi do pracy? - zażartowała.
- Wariatko ty! Co byś chciała?
- Słuchaj, jest taka sprawa. Wiadomo, 27 zbliża się wielkimi krokami. A ja wymyśliłam, że w ramach odstresowania naszej Celusi, wybierzemy się do Bełchatowa na meczyk.
- Cudownie! Ona zawsze o tym marzyła. Szkoda, że dopiero teraz spełni swoje pragnienie.
- Lepiej późno, niż wcale. A z kim ma jechać, jak nie z nami?
- Wiadomo. Nasza 5 rządzi! Tylko czy uda ci się ściągnąć wszystkie panny wcześniej?
- Ma się tą siłę perswazji. Więc umawiamy się na 9.00 w piątek pod jej domem.Wejdziemy wszystkie razem i zrobimy jej pobudkę.
- Szatański pomysł. Gdyby nas nie kochała, to pewnie by nas za to zabiła.
- Zatem do zobaczenia. Pa.
Poznań poinformowany, czas na Kraków.
- Anetka? Tu Justynka mówi.
- Przecież wiem, maszkaro.
- Tak nieładnie do mnie mówisz?
- Żartowałam – zaśmiała się.
- Żeby mi to było ostatni raz. Co powiesz na wspólny wyjazd na mecz?
- Jadę! Tylko co, gdzie i jak?
- Zbiórka w piątek o 9.00 pod domem Marciniakówny. Potem robimy jej wielką pobudkę jedziemy razem do Bełchatowa.
- Razem?
- No cała ekipa.
- Super. Tego nam wszystkim potrzeba.
- Zrelaksujemy się, napełnimy nową energią.
- I o to właśnie chodzi. Ty to masz łeb.
- Wiadomo, nie od parady. Do zobaczyska.


Z Anką postanowiła połączyć się prze Skype. W końcu nie stać ją na rozmowy międzynarodowe. Zasiadła przed komputerem i czekała na przyjaciółkę. Gdy ta tylko się pojawiła, brunetka nawiązała wideo rozmowę.
- Justyna! Jak dobrze cię widzieć.
- Ja też się cieszę. Słuchaj, mówię bez kręcenia. Możesz przyjechać szybciej?
- To znaczy?
- W tym tygodniu.
- Hmm… A o co chodzi?
- Chcemy się wybrać wreszcie wszystkie razem na mecz. W piątek.
- Kurczę, ja bardzo chętnie, ale nie wiem czy uda się przyśpieszyć lot.
- Oj na pewno. Zadziałaj tam jak najlepiej, bo bez ciebie to nie wypali. Musimy być wszystkie!
- Wiem, wiem. Ale jak się nie da, to mnie wpędzisz w wyrzuty sumienia.
- Moim gadaniem się nie przejmuj.
- No dobrze. Poruszę niebo i ziemię, ale przyjadę.
- Daj znać jak coś wykombinujesz.
- Spoko. To do usłyszenia.
- No papa.


Brunetka opadła zmęczona na fotel. Ileż to wszystko wysiłku psychicznego ją kosztowało. Jednak wiedziała, że uśmiech na twarzy przyjaciółki wynagrodzi jej wszelki trud. Cecylia tak dawno się nie śmiała, nie była zadowolona. Justyna zaobserwowała, jak gdyby szatynka przygasała, bledła. Już ona zapewni jej godziwą rozrywkę. Zatem babiniec zwołany, tylko czekać nadejścia piątku.


~~


We środę Justyna zabrała mnie do centrum handlowego.
- Ale po co mnie tu ciągniesz? Dobrze wiesz, że nie lubię długich i częstych zakupów.
- Kiedy ostatnio coś sobie kupiłaś?
- Hmm… W zeszłym tygodniu… Parasol…
- Hahaha ubaw po pachy. Czy ty się słyszysz dziewczyno?
- Taka już jestem.
- Dobrze. W końcu od czego masz mnie? Zdaj się na Jusię.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. – udałam, że się zastanawiam.
- Wątpisz we mnie?W mój gust, styl i pomysły?
- Ależ skąd! Jakbym śmiała?
- Mam nadzieję. A teraz bez gadania, proszę za mną.
- Tak jest pani kapitan! – zasalutowałam i poczłapałam jak na ścięcie.


<><><><><><><><><><><><><><><><><><>

Teraz to na pewno już przysnęłyście ;p Wiem, że nużący, ale i takie muszą być.
W sumie nie powinnam tych flaków nikomu dedykować, ale obiecałam.
Zatem dedykacja dla...
...Justysi :* bo z niecierpliwością czekamy na występ naszych kochanków ^^
...Titty :* bo to ona na mnie go wymogła, znowu ;p no i dodaję o tej porze, żeby mogła spokojnie przeczytać :)


A... Na razie umówmy się, że odcinek za dwa tygodnie najpóźniej... Czy będzie wcześniej się zobaczy...
Pa ;)

6 komentarzy:

  1. Oj i jak Ty mnie przedstawiłaś w tej dedykacji?? Jakbym była jakimś dzikusem, który cię maltretuje o nowy rozdział^^ Hahah ale mimo to wieeeelkie dzięki:*:* Po pierwsze to normalnie się wzruszyłam... Te wspomnienia o Arku... One zawsze wywołują u mnie łzy... Pewnie nie tylko u mnie...:) No bo On naprawdę był za młody, żeby umierać... Miał całe życie przed sobą... I z nim też byśmy wygrali Mistrzostwa Europy... nie mam do tego żadnych wątpliwości;) I na pewno gra w niebiańskiej drużynie^^ Po drugie dzikie szaleństwo... Świetnie to ujęłaś;)) To, co na ME w Turcji zrobili ci młodzi, praktycznie nieznani nikomu siatkarze było prawdziwym... cudem?? Niee... Oni po prostu są świetni... Takie nieoszlifowane diamenty:DD I za kilka lat, gdy Kurek, Jarosz, Bartman... i inni... zostaną już poddani temu nadzorowi, o którym pisałaś, nawet Brazylia nie będzie im straszna:DD Wszystkich pokonają;)) I po trzecie, szatański pomysł Jusi:D:D Oj juz widzę twoją minę, jak rano cię obudzimy :)) Hahah:D:D:D Jeeej;D:D:D Pójdziemy na meeeecz;P:P No i ten tekst z parasolem...^^ No naprawdę robisz świetne zakupy:P:P Pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nowy rozdział?? Nie no żartuję rzecz jasna. Mnie się tak marzyła dedykacja dla mnie, ale może się doczekam. Oczywiście do niczego nie zmuszam.
    Jeśli chodzi o odcinek to bardzo udany. Główna bohaterka ma dość sprecyzowane zdanie o tym czemu kibicuje siatkarzom. Ma dość mocne argumenty na ten temat i bardzo dobrze. Przecież nawet po takim czasie przyjaciółki nie znikają ot tak. A takie czasy kiedy oglądało się mecze z przyjaciółkami mogą właśnie nadejść dzięki takiej przyjaciółce jaką jest Jusia.
    Jusia miała fenomenalny pomysł z tym żeby znowu spotkać się na meczu w starym składzie. Przecież taka niespodzianka może przynieść wielką przyjemność Cecylii.
    Jestem osobiście ciekawa jak to wszystko się rozegra. Czekam na nexta.

    p.s. Wybacz, ale mecz się zbliża.

    OdpowiedzUsuń
  3. wcale nie przynudzasz maszkaro ;pp nie no żartuje... tzn. nie, ze przynudzasz tylko ze maszkaro ;p
    ja tak oczywiscie na meczyk zawsze chętna ;p ( tu powinna byc przerwa, bo mnie wlasnie skurczybyk komar użarł ;/)
    powypisywałabym jacy to oni nie sa seksowni itd. ale za 2 h mam bierzmowanie i nie moge sie nakręcać ;p
    ale wiesz, ze cudnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. MAtko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i córko!!!!!!!!!!!!!! wzruszyłam się i będę beczała jak bóbr :((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((( (((((((((( , te całe wspomnienia ,przemyślenia były czymś niesamowitym :) dziękuje niunia :), Arek :( czasami słowa są zbędne ,zwłaszcza moje :((((. Tak my wariatki siatkarskie ;p haha wiesz trzeba Ci odświeżenia nie ma co ;p Już ja się tym odpowiednio zajełam ;p haha aż się Boje co madrego wymyśliłam ;p hahaha . No jakoś muszę Cie rozerwac przed tym sztywnym ślubem ,bo z mężusiem żadna rozrywka Cie nie czeka ;p hahha . Wiadomo , przerzuc sie na mnie ,poudajemy kochające inaczej i mu się odechce ;p haha :) , ewidentnie brakuje Ci parwdziwego chłopa;p moja recepta idziemy na mecz;p haha wiadomo jaka ja mądra jestem :) zakupy hmmm może jaki przystojny model się nawinie ;p hahaha cudnie i stokrotne dzięki za dedykacje ;p pamietaj 16 , o 16 kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. miss_unfaithful19 lipca 2012 14:40

    witam :) przeczytałam sobie wszystkie Twoje odcinki i jestem pod ogromnym wrażeniem. Naprawdę. A w tym rozdziale to aż łzy same cisnęły się do oczu. Nie tylko łzy smutku, ale też radości. Arek na zawsze zostanie w mojej pamięci, pomimo wszystko. I dodatkowo zamieściłaś te wspomnienia z MŚ i jeszcze na myśl przyszedł mi ostatni sukces na ME. Az po prostu serce mi się raduje, na samo wspomnienie. Taki wydarzenia jak te, zostaną głęboko w moim serduchu do końca..i jeszcze jedne dzień dłużej. Dziękuję Ci za ten piękny rozdział. Jestem ciekawa, co tam ciekawego wymyślą dziewczyny. Informuj mnie, jakby co o newsach na gg:13344915, albo na blogu.
    Całusy :*
    [volley-lie]

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże kochana dziękuje Ci. Znowu mogłam sobie przypomnieć ME 2009 – te wszystkie emocje z całym tym turniejem związane. Zjedzone nerwy, krzyki, złość, radość i łzy szczęścia na sam koniec coś wspaniałego. Arek na zawsze pozostanie w sercach wszystkich Kibiców, siatkarek i siatkarzy, zresztą podobnie jak Agata. Mi się bardzo podobał ten odcinek i początek tej historii. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam /na-deszczu-lz

    OdpowiedzUsuń