Łączna liczba wyświetleń

15 sie 2010

#14# Gdy uczucia biorą sprawy w swoje ręce


         Organista zaczął grać jakąś melodie. Wszyscy goście zwrócili się twarzami do mnie. Strach nasilił się. Z przodu, tuż przed ołtarzem czekał Robert w towarzystwie świadków. A ja przystanęłam w kruchcie kościoła, cały czas podtrzymując suknię rękoma. Nagle zamiast twarzy Roba, ujrzałam twarz Bartka, jego uśmiech i te oczy. Co jest? Dlaczego teraz? Cecylia, zdecyduj się! Tego było za wiele. Błyskawicznie obróciłam się na pięcie i…

…wybiegłam. Dopadłam do przednich drzwi od limuzyny.
- Pod moje mieszkanie, natychmiast! – wychrypiałam.

<><><> 

                W kościele zapanował ogólny szok. Nikt się nie ruszył z miejsca. Justyna wiedziała, że musi wkroczyć do akcji.
- Poczekajcie, ja ją przyprowadzę. – wypadła tak samo jak Cecylia. Na zewnątrz zobaczyła tylko tył limuzyny. Uśmiechnęła się sama do siebie i otworzyła magiczną torebkę. Wzrokiem odszukała samochód Roberta. Wycelowała nożyczkami w każdą oponę, delektując się charakterystycznym sykiem.  Pozostałym samochodom po prostu spuściła powietrze. Uwijała się jak w ukropie.
                Potem wyciągnęła z torby butelkę sprayu. Wiedziała, że kiedyś się przyda. Spoglądnęła na śliczną srebrną maskę samochodu niedoszłego szwagra. Czerwony idealnie będzie odbijał. Pomyślała przez chwilę, po czym zabrała się do pracy. Efekt końcowy spełniał jej oczekiwania.
                Wbiegła do kościoła, przyjmując smutny wyraz twarzy. Podeszła do dziewczyn wyjaśnić sytuację.
- Niestety jej nie złapałam. Wybaczcie. – wyziajała. W tempie natychmiastowym cała czwórka zwinęła się do jedynego „ocalałego” samochodu. Natomiast wychodzący goście, mogli podziwiać dzieło Justyny.
„Robert ma małego i jeszcze mu nie staje!”
                Pan młody spłonął rumieńcem, co niektórzy roześmiali się, inni byli oburzeni. Nic nie mogli poradzić. Za ślubu nici. Chyba najbardziej przeżyły to obie matki, które teraz zaczęły się wyzywać o Cecylię. Mężowie dzielnie je trzymali i rozdzielali. Gdyby nawet Robert chciał gonić narzeczoną, to nie miał jak…

<><><> 

                Podziękowałam facetowi od limuzyny i wparowałam do mieszkania. Dobrze, że wzięłam awaryjnie klucz. Wpadłam jak burza z domysłem, iż będą mnie szukać i to jest jedno z pierwszych miejsc. Otworzyłam szafę, wyjęłam walizkę  zgarnęłam, co najpotrzebniejsze. Ubrania, kosmetyki, buty. Kiedyś niebawem tu wrócę po resztę. Jak sprawa przycichnie. Na razie zamierzałam wyjechać gdzieś daleko. Gdzie? Natychmiast pojawiła się myśl: Skra gra mecz w Olsztynie. Zatem kierunek Olsztyn.
                Nawet nie zdejmowałam sukni. Wsiadłam jak byłam do mojego Adiego i odpaliłam. Teraz nie pozwolę się złapać. Teraz już nie chcę ślubu. I chyba nigdy tego nie chciałam… Ktoś otworzył mi oczy, pokazując inne życie…

<><><> 

                Czwórka przyjaciółek siedziała w mieszkaniu Cecylii. Zastały tu tylko ślady pakowania i ciszę.
- Pomyślałybyście, że wywinie taki numer? – spytała Anna.
- Tak… Widziałam, że dzieje się z nią coś nie tak. Coraz bardziej się wahała. – skomentowała Justyna.
- A nie planowałyście tego? Byłaś taka gotowa do akcji… - podejrzewała Aneta.
- Oj, Jusia jest gotowa na każdą okazję. Godze się z jej decyzjami, ale w sumie dobrze, że dała drapaka.
- Tylko gdzie ją wywiało? – spytała Dorota. Zaraz też przyszedł sms do Justy.
- „Przepraszam was kochane moje, ale musiałam to zrobić. Przejrzałam na oczy. Jadę do Olsztyna. Nie wiem, kiedy wrócę. Nie martwcie się, pa :*”
- Eee… Olsztyn? – zdziwiła się Dota.
- A dlaczego mnie to nie dziwi? Nie ma transmisji, ale kto gra dzisiaj mecz z AZS-em Olsztyn?
- Skra… - wypowiedziała.
- Bartek… - dorzuciła Anet.

<><><> 

                Jechałam jak w transie. Nie za bardzo kontaktowałam. Chyba GPS mnie ratował. Podświadomie go słuchałam, a myślami krążyłam gdzieś zupełnie indziej. Płakałam… Nie wiem dlaczego… Chyba z bezsilności… Bo nie żałowałam tej decyzji. Pragnęłam zacząć wszystko od nowa, po swojemu. Ludzie, którzy mnie widzieli, na pewno myśleli sobie coś niekoniecznie miłego. Ubeczana, rozmazana, w sukni ślubnej siedziałam za kierownicą. Byłam ostrożnym kierowcą, więc droga się dłużyła. Jednak moim celem było dotarcie na miejsce a nie zatrzymanie się na najbliższym drzewie. Przystanęłam na stacji benzynowej. Na szczęście jakiś miły pan mnie obsłużył. Nie obyło się bez zdziwionego spojrzenia. Przy okazji sprawdziłam mój notes. Mecz zaczynał się o 17.00. Cóż, nie zdążę. A jeśli nawet to nie mam biletu. Co ja sobie w ogóle myślałam? Przecież nie mogę mu się tak zwalić nagle. Po raz kolejny nie myślisz, jeżeli chodzi o niego! No ok., przyznaje. To była moja pierwsza myśl. Bo to po części przez niego, raczej dzięki niemu uciekłam. A może dla niego?
                Teraz za późno. To jedyna daleka opcja wyjazdu. Na dodatek nikt mnie tu nie będzie szukał. Ale jak na to Bartek zareaguje? A jak mnie wyrzuci? Wyśmieje i odeśle do domu? Te myśli były straszne, ale realne. Każde rozwiązanie wchodziło w rachubę. Czyli będę musiała podjechać do ich hotelu. Jak on się nazywał? Słyszałam w jakimś strzępku rozmowy. Znajdę.
                Zatrzymałam samochód na parkingu. Przez kilkakrotne błądzenie pojawiłam się później. Teraz to na pewno już przyjechali. Jak zapytam o JEGO pokój? Gdy zdałam sobie sprawę, że w tym obcym mieście jest moją jedyną nadzieją, wypadłam jak burza i pognałam do środka. Wkraczając do holu potrąciłam kogoś. Lekko się zachwialiśmy, ale każde z nas ustało.
- Przepraszam, który pokój ma Bartek? – spytała, bo rozpoznałam tego siatkarza. Bąku zrobił zdumiony wyraz twarzy.
- Yyy… 11. – wydukał, a ja pędziłam dalej.

<><><> 

Bardzo się zdziwił, gdy zobaczył kto go potrącił. Chyba najmniej się spodziewał Cecylii w sukni ślubnej. Cały czas był w szoku. Co się dzieje?
- A ja mam pokój z Kurkiem. – szepnął już sam so siebie. – Albo uciekła sprzed ołtarza albo chce zaciągnąć jego. No dziewczyna nieźle pogrywa. – podsumował. Cóż, na razie poszedł do pokoju kumpli. Nic ni komunie powiedział i nie powie. Może nie jest tak jak myślał. To sprawa Kurasia.

<><><> 

                Dotarłam pod drzwi z dwoma jedynkami. Wszystkie wątpliwości zwaliły mi się na głowę. Raz się żyje… Zapukałam.
- Bąku, nie wydurniaj się – usłyszałam jego krzyk. Zapukałam ponownie. – Żartów wam się zachciało. – podszedł i otworzył drzwi. Stanął jak wryty. Zaskoczony, zszokowany i niedowierzający. – Celi? – zdołał wykrztusić. Nie wiem, czy to na jego widok, czy na jego głos… W każdym bądź razie gwałtownie przytuliłam się do niego. Objęłam z całych sił i wtedy wybuchłam płaczem.
                Przytulił mnie. Nie odtrącił. Otoczył swoim ramieniem. Tak bardzo tego potrzebowałam… Zamknął drzwi i weszliśmy do środka. Cały czas go nie puszczałam. Staliśmy przytuleni a on gładził mnie po głowie.
- Celi, Celuś. Już dobrze, spokojnie. Nic się nie dzieje. Powiesz, co się stało? – jego troskliwy, łagodny ton rozczulił mnie bardziej.
- Bo… bo.. Bartek… Ja… ja… nie mogłam… musiałam… Ja… ja uciekłam. – ponownie ryknęłam płaczem. Na chwilkę zdrętwiał, ale szybko to przetrawił.
- Cii… Nie płacz słońce. Chcesz o tym pogadać, jak się uspokoisz?
- Ok.
 - Chodź, usiądziemy. – przysiadłam na kanapie postawionej w ich pokoju. W ich, bo były dwa łóżka.
- Bartek, kto jest z tobą w pokoju?
- Michał Bąkiewicz, a czemu pytasz? – no to ładnie.
- Bo widzisz, jak tu wchodziłam, to on mnie widziałam, pytałam o ciebie. Nie chcę, żeby to była sensacja.
- Spokojnie. On nie jest taki, założę się, że zatrzyma to dla siebie. Poczekaj, ja pójdę po dwie herbaty dla nas i przy okazji z nim pogadam. Zostań tu. Jak chcesz, to się połóż.

Ktoś zapukał do mych drzwi, to Ty
Ktoś wywołał uśmiech mój, to Ty
Wiem, nie będę czekał już, bo Ty
serce otworzyłaś mi

                Owszem, nie mógł o niej zapomnieć  i jakoś ciężko mu się było dziś skupić. Dopiero mecz go wyrwał z tego stanu. Nigdy by nie pomyślał, że ją dziś zobaczy ponownie. Nawet o tym nie marzył. PO jej wyznaniu jakaś cząstka niego ucieszyła się, że nie wyszła za mąż i że jest blisko.
                Wstąpił do pokoju Winiara i Mariusza. Według jego przewidywań, zastał tu też Bąka.
- Michał, moglibyśmy porozmawiać?
- Ależ wal, chłopie. – wypalił Winiarski.
- Sorry, drugi Michał. Chodź na korytarz.
- A my to już nie możemy wiedzieć? – oburzył się Mariusz.
- Później, dobrze? To delikatna sprawa. – wyszedł z kolegą z pokoju.
- Co się stało? – spytał Michał.
- Bo jak widziałeś, przyjechała do mnie Cecylia.
- Tak. Coś u niej nie w porządku?
- Nie. Tylko, że nie chciałbym jej gdzieś puszczać samej. Mogłaby u nas zostać? Mógłbyś tą jedną noc gdzieś indziej spędzić?
- Oj pewnie. Nie ma sprawy. Ktoś tam ma wolne łóżko. Zaopiekuj się dziewczyną.
- Dziękuję przyjacielu – poklepali się po plecach.
- Bardzo chętnie zostanę wujkiem. – uśmiechnął się cwaniacko.
- Bąku!

Nie mów nic, po prostu bądź
Tu, gdzie splątał się nasz los, gdy już
Nie wierzyłem, że to Ty, to Ty
serce otworzyłaś mi

                Usiedliśmy z tą herbatą. Słowa wylatywały ze mnie z niespotykaną łatwością. Brunet był dobrym słuchaczem.
- Widzisz, w pewnym momencie pomyślałam o ucieczce i po chwili już biegłam do samochodu. To był impuls.
- Rozumiem. Ale żałujesz?
- Nie. Nigdy nie będę żałować. Po prostu zostałam teraz sama.
- Nie mów tak. Masz przyjaciółki. – wiedział więcej niż myślałam.
- Wiem, tylko nie mogę na razie wrócić do Płocka. Oni by mnie zmusili… - nie miałam sił dokończyć. Nie chciałam o tym myśleć.
- Skończmy ten temat. Wiem, co potrzeba. Więcej nie muszę. – pogłaskał moje dłonie. Uśmiechnęłam się. Chyba pierwszy raz odkąd tu jestem.
- A wiesz, że z uśmiechem jesteś sto razy ładniejsza?
- Nie mów tak… - speszyłam się.
- Ale to prawda. – miał ciepły głos, pogodną twarz. Samym wyglądem podnosił mnie na duchu.
- Ech… Zdejmę wreszcie tą kieckę. Nie myślałam o rzeczach.
- Pewnie. Idź do łazienki albo się odwrócę. – zaproponował.
- Wystarczy, że zamkniesz oczy. – podeszłam do szafy z lustrem w drzwiach. Chciałam zdjąć ubranie, ale nie mogłam.
- Bartek, możesz podejść?
- O co chodzi? – zobaczył mnie motającą się z zamkiem.
- Mógłbyś odpiąć?

<><><> 

                Rozmowę na temat: czego to Celi teraz nie robi, przerwał dźwięk telefonu. Dorota spojrzała na wyświetlacz. Nie znała tego numeru.
- Halo?
- O witaj piękna bogini! Twoi wierni kochankowie wypytują o twe zdrowie.
- Andrzej? Skąd masz mój numer?
- Nie tylko on. Ja też chciałem usłyszeć twój głos.
- Krzysiu? Panowie, co to za cyrk?
- Och kochana miłą nasz, nie pamiętasz wczorajszej nocy?
- Chłopcy, znaczy się… No wiecie… Mam małe zaniki. – próbowała się wykręcić. Nigdy nie wiadomo co wyprawiała.
- A momentu, gdy zaciągnęłaś nas do pokoju z prośbą stworzenia trójkąta nie kojarzysz pewnie? I gdy zaczęłaś nam dawać prezerwatywy? – po drugiej stronie zapanowała cisza.
- Eee… Yyy… Cóż… Jak to się skończyło?
- Ponieważ byłaś kompletnie pijana, powstrzymaliśmy się i poszliśmy spać. Ale wiesz, następnym razem nie wytrzymamy.
- Dzięki moi drodzy. To kiedy się spotykamy znów?
- Hmm… Widzimy, że jednak masz ochotę na Bara-bara.
- Nie kuś dziewczyno, bo przyjedziemy jeszcze dziś. – zaśmiali się.
- Ale w miarę na trzeźwo, bo chcę wszystko pamiętać.
- Ok. To może wpadniesz na nasz mecz do Częstochowy? Koleżanki mile widziane.
- Ciekawa propozycja. Jednak nie tylko ja zawarłam nowe znajomości po wieczorze.
- Uuu… Gadaj, kto z kim?
- No Dorota złapała dwa takie ciacha, które by schrupała.
- Ciekawe… Zgadzamy się. – wrzasnęli oboje.
- Wypijemy za nasz trójkąt, a potem jesteśmy twoi!
- Cali?
- Tak, cali i goli.
- Mam nadzieję, że macie mocne łóżko.

<><><> 

                Gdy tylko pochylił się nade mną, jego gorący oddech omiótł moją szyję. Zadrżałam. Podobnie było, gdy poczułam na sobie jego dłonie. Zawrzało we mnie. Powróciły kadry z wczorajszej nocy. Spojrzałam w lustro. Rozpalał mnie. Działał tak jak żaden. On też spojrzał. Razem wyglądaliśmy tak… dziwnie. Powoli, ostrożnie drżącymi rękami rozpiął moją suknię.
- Gotowe. – uważnie mu się przyjrzałam. Emocje targały nami. Widziałam jak się spinał. A mi po głowie chodziły pewne myśli. Dlaczego przy nim traciłam zdolność racjonalnego myślenia? Odwrócił się i miał odejść, ale chwyciłam go za rękę. Najpierw doprowadza mnie do takiego stanu, a potem chce uciec? O nie…
- Bartek… - wychrypiałam.
- Coś jeszcze?
- No… Tak… Dzisiaj… Noc… Po prostu… Chciałabym spędzić z tobą moją noc poślubną. – ja to powiedziałam? No nieźle… Dzisiaj mam dzień wprowadzania wszystkich w szok.
- A… Ale przecież będziesz ze mną. – albo nie zaczaił albo nie dowierzał.
- Nie o to chodzi… Chciałabym skończyć to co zaczęliśmy wczoraj… - czy on myśli, że tak łatwo o tym mówić?
- Jesteś pewna? – spytał, pochylając się i całując moje ramię. On mnie zwodził specjalnie!
- A pamiętasz, co mi napisałeś na koszulce? Wbij mi tego gwoździa dzisiaj.
- Skąd w tobie takie pragnienia?  Wyszeptał mi do ucha.
- Bo przy tobie wszystko jest inne, nawet ja. Spełnisz moją prośbę? – czekałam na jego odpowiedź. Już to, że stał za mną, wydzielało we mnie gorąco.
- Jeżeli też tego chcesz… - na te słowa zsunęłam ramiączka i suknia opadła na podłogę. Czekałam na jego krok/
                Odgarnął mi włosy i zaczął muskać ustami moją szyję i policzki. Dłonie zaplótł na mym brzuchu, jednak kolistymi ruchami zaczął je przesuwać w gorę, aż napotkał mój stanik. Zacisnął na nim ręce, a ja westchnęłam. Po chwili odwrócił mnie do siebie. Stanęłam z nim oko w oko. Dzieliły nas centymetry. Przyciągnął mnie mocno, bliżej się nie dało.  Cały czas z niepewnością spoglądałam w jego oczy. Czy to co tam widzę, to miłość? Niemożliwe… A co on widzi w moich oczach? W końcu zawsze mówiłam, że zrobię to z miłości. Tak się właśnie dzieje?
                Omiatał moją twarz gorącym oddechem, a ja pragnęłam jego ust, które czuła już na sobie wczoraj. W końcu stało się. Nasze wargi odnalazły do siebie drogę. To było niezwykłe. Przekazywał mi tyle uczucia. Całowaliśmy się przepełnieni tęsknotą. Nie chciałam, by przestawał, lecz on szukał zapięcia od mojego stanika, a ustami schodził niżej. Zapatrzył się na chwilę, gdy pierwszy raz ujrzał moje nie zasłonięte niczym piersi. Potem mogłam na nich poczuć jego dotyk rąk i ust. Wprowadzał mnie w nieznane dotąd krainy pieszczot i wrażeń.
                Lekko zadrżał, gdy wsunęłam dłonie pod jego koszulkę, którą szybko ściągnęłam. Widok jego nagiej klatki piersiowej budził we mnie nagłe żądze. Teraz to ja sprawiałam mu przyjemność. Podciągnął moją głowę do góry i pocałował, kolejny raz. Jednak nie pohamował języka. Podobało mi się. Zaczął nim toczyć sobie szlak przez moją szyję, pomiędzy piersiami, środkiem brzucha, zabawiwszy trochę przy pępku i niespodziewanie interesując się moimi majtkami. Zmiękły mi nogi.
                Z zaskoczenia chwycił mnie w pasie, przerzucił sobie przez ramię i podszedł do łóżka. Leżałam na jego pościeli a on siedział okrakiem na mnie, cały czas dostarczając mi czułości. Pojękiwałam cichutko z nadmiaru doznań. Upodobał sobie jeżdżenie dłońmi po moich udach. Czyżby miał opory? Chwyciłam go za rękę i położyłam ją na moich majtkach. Ściągnęliśmy je razem, jego tez. Zobaczyłam jak bardzo był podniecony. Położył się na mnie ostrożnie, podpierając rękami. Sama rozchyliłam uda.
- Bądź moim pierwszym – wyszeptałam.
- Jeśli coś nie tak, mów. Wystarczy jedno nie. – przejął się. Nastąpiła chwila spełnienia moich fantazji. Spojrzał mi uważnie w oczy i delikatnie wsunął się we mnie. Ostrożnymi ruchami zaczął naszą przygodę. W końcu pokonał moją barierę. Na chwilę zamarliśmy.
- Przejdźmy do konkretów. – delikatnie przygryzłam mu ucho. Nie czekałam długo. Podniósł się lekko, a moje nogi wylądowały na jego ramionach. Przymknęłam oczy w oczekiwaniu. Gwałtownym wejściem, zapoczątkował całą serię zdecydowanych pchnięć. Odlatywałam razem z nim gdzieś w kosmiczną przestrzeń. Czułam, zbliżający się kres wytrzymałości. Kilka sekund i nadeszło spełnienie. Jego ostatniemu ruchowi, jego ostatnim chwilom we mnie towarzyszył mój krzyk. Bartek lekko stłumił go całując moje usta. Zanurzyłam dłoń w jego włosach i spojrzałam na twarz mojego kochanka. Cały promieniał.
- Oddałaś mi swój skarb, ja chciałem ci dać coś z siebie.
- I dałeś. Więcej niż pragnęłam.
- Teraz dam ci moje sny. – pocałował mnie po raz ostatni. Znalazłam swoje miejsce na ziemi. W jego ramionach…



<><><><><><><><><><><><>

Z powodu, iż odcinek zawiera "wiadome treści" ^^ dedykacja dla Jusi :* :* :* bo już od hen hen bzyyka mi nad uchem ;p właśnie za to jej wkurzające mnie "Byyyku bzyyyk" ;p

Także dla czytelniczek, które czytają moje wypociny, a z jakichś powodów nie komentują. Dowiedziałam się o istnieniu niejakiej Dagmary :) Ja nie gryzę, naprawdę, a każda opinia każdej czytelniczki to mój jeden uśmiech więcej :)

No i wiecie... Nie wiem jak to wyszło mi... Nie mam wprawy w pisaniu scen zbliżeniowych. Zjadliwe?

Pozdrawiam :*

10 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaa! I Ty mi mówisz, żebym ja nie czytała końca i tak przeczytałam haha ;D ja wiedziałam bo Ty mi mówiłaś, że oni kiedyś, ale nie wiedziałam, że tak szybko ^^ i tak mi się bardzo, bardzo podoba i wkońcu się stało to czego tak oboje pragnęli ^^ mrrr ;D ostro było i jest gites ^^ czułam, że Cela ucieknie i dobrze zrobiła ;D po co się męczyć w związku, nie? ^^ Justyna mnie rozwaliła haahahah xD ten napis na samochodzie hahahaha ;D i nie wiem, co mam sensownego napisać...stało się tak jak chciałam ;D uciekła z przed ołtarza i pojechała do Bartka ;) cudo kochanko ;* buziaki ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak! Tak!!! TAK!!! Zwiałaś;D:D:D:D Hahaha chyba usłyszałaś to moje słynne WIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJJJJJJJJJJJJJJ:D:D:D ghhahhahaah:D:D:D Jusia^^ Tak kobita to szaleniec jakich mało... HAHha Robert mam małego i mu nie staje^^ Tylko ona mogła coś takiego wymyślić:P:P NO tak... Ja wiedziałam, zę Cię wywieje do Olsztyna..:D:D:D WIEDZIAŁAM!!! A jakie mu domyślene... Hmm..:D:D:D No bo to w końcu mu:PP Jezuuuuuuuuu Dobrze ze ten Kurek tam na zawał nie padł... ^^ Hahahh:D:D: Bo nieźle musiał go zdziwiić twój widok... A jak sie mu w ramiona rzuciłaś, to już w ogóle...:D:D:D NO i Bąku... Kurczę, takiego przyjaciela jak on to ze świeczką szukać... :)) Hahha no i wujkiem chce zostać... Nio i jego wielkie marzenie może się spełnić... W końcu buło bzyku-bzyk:D:D:D:D HAhahahah:D:D:D:D W&W:D::D:D:D:D hahahahah;d;d;d no z nimi to w trójkąciku jak najbardziej;P:P: Ech... Bym ich tam wymęczyła:D:D:D Raz jeden, potem drugi... Ech... Życie jak w Madrycie:d:d:d:d hahahahhaah;d;d;d Taaaaa.. Tylko ja mam tak dobrze... Dwóch panów W od... ^^ HAhhahahahaha Dostarczania mi nocnych wrażeń:D:D: Nie tylko nocnych^^ Hahha mocnych:D:D:D:D No ale tobie to Kurek niezłych wrażeń dostarczył, nie ma co...:PP Hahha dobrze że się tam nie pozabijaliście:D:D: Łóżkowe karate albo coś w ten deseń:D:D:D :D:D:D Iiiiiiiiiiiiii JA!!! HAhahahah:D:D:D Amen:***

    OdpowiedzUsuń
  3. ahahahaha nie moge ;D nie no justyna mnie rozwaliła konkretnie ;D ja od zawsze wiedziałam, że z nią coś troche nie halo jest hahaha ;d i ten napis na samochodzie ;D o matko, chciałabym to zobaczyć ;D no to teraz przyjaciółki do samochodu i jadą do siatkarzyyyyyyy i balangaaaaaaaaaaaaaaaa ;DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem i Ja ;p hahhaa dotarłam ;p ta !!!dam!!! to weselisko twoje dlaczego ja nic nie pamiętam? upiłam się?? ;p hahahha nie no przecież wciąż jesteś Wolna!!!!! ,ale już nie niewinna ;p hhahahaha tak i wziął się miecz do pochwy schował ;p Niczym książe z bajki wybawca księżniczek uwieżionych w lochach ,współczesny wybawca Twojej Cnoty ;p -nie mogłam się powstrzymac ;p Kurek -ptak jednej nocy ;p szybujący orzeł ;p lotnik , drapieżca i samiec w jednym ;p dodam supersamiec ;p a co !! , hahahahaa ;p Bzyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyykuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu, bzykuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu ,bzykkkk ;p , co się tam nie działo kochana :) Wyszło Ci magicznie , w pełni oddałaś wspaniałe uczucia i emocje towarzyszące Bartkowi i Celi :) aż się miło na serduchu zrobiło :))) ajjj przępięknie Ci to wyszło :) . Wracajac do mnie :) Jusia złota rączka hahaha do usług ,chyba tylko ptaków nie psuje;p hahahhaa , i ten tekst ;p hahahahaha biedny Robcio -bo skonam ;p hahahahah , tak a mmy zawsze plotkujemy o Tobie;p wiadomo co robiłaś etap odcedzania kartofli i otwarcia wikliny ;p hahahaha :) , uciekłaś!!!! dumna z ciebie jestem!!! , Twoje serce boje mocniej na widok Bartka :) , bo Twoje serce należy do niego ja to wiem :) a on stał się chyba właśnie jednym z tych szczęśliwych facetów :) tych ludzie :) pięknie moja droga :) podoba mi się strasznie!!!! ,i chcę szybko next'a :) aj Bartek to prawdziwy smakosz i znawca :))) a jaki delikatny :) dziękuje moja droga za dedykacje :)))) Bzykuuuu , Bzykuuuuu , Bzykkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk. Aaaa i zapomniałam , Andrzej sobie radzi facrt ;p hahahahaha

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty miałaś mnie nie informować, ja miałam nie komentować, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać :D
    No bosssko, skarbie. Kapitalnie opisałaś "scenę zbliżenia", nie martw się. najwyraźniej tylko ja tu jestem takim kompletnym nieukiem, który nie potrafi opisać romantycznych chwil xD
    No mniejsza. Ja po prostu WIEDZIAŁAM, że Celi zwieje i pojedzie do Kurka. Ale ma rację, lepiej nie pokazywać się przez jakiś czas w mieszkaniu :D
    Ściskam mocno, Twoja Anna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny odcinek. Uwielbiam go. Wiedziałam, że zwieje. To było wręcz pewne. Jusia to jest cudowna. Napisała piękny cytat Robertowi na samochodzie. Wiadomo też go nie lubiłam.
    A Kurek to tak ładnie się nią zajął. Nie pytał o nic tylko czekał aż ona coś opowie. Był szczęśliwy, że uciekła z przed ołtarza. A ich wspólny raz przepiękny. Aż się rozmarzyłam.
    Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz co? ;D To jest najbardziej niegrzeczne opowiadanie na onecie ;PP Strrrasznie mi się podoba. Masz umiejętność pisania erotycznych scen, naprawdę. Mi to nigdy zbytnio nie wychodziło :P A ten trójkącik z Andrzejem i Krzyśkiem - opisz to w następnych notkach, błagam xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Uciekła! I bardzo dobrze Cecylia zrobiła! Przecież małżeństwo bez miłości nie miało by sensu, a ona przecież kochała i kocha Bartka. Zresztą on czuje dokładne to samo do niej. Kochana ile w tym odcinku uczuć, ile emocji. Coś wspaniałego Genialny odcinek! . Z niecierpliwością czekam na następny odcinek. Pozdrawiam serdecznie / na-deszczu-lza

    OdpowiedzUsuń
  9. Zjadliwe? Boskie! Wybacz, że komentuję dopiero teraz ale wyjechałam i teraz po powrocie nadrabiam wszystkie zaległości. Przeczytałam zaległe trzy rozdziały i jestem pod wrażeniem. Wszystko poszło normalnie jak po mojej myśli. Znaczy się Cecylia uciekła Robertowi, popędziła do Bartka i mam nadzieję, że teraz będą żyli długo i szczęśliwie :) Coś mi się jednak wydaje, że ten cały Robert tak łatwo nie odpuści, bo przecież miał już opracowany cały plan. Doskonały dom z ogródkiem, super posada w pracy, pełno kasy i żona, z której łatwo da się zrobić kurę domową...
    A Justyna jest wspaniała! Ona chyba już dużo wcześniej sobie wszystko dokładnie zaplanowała :D
    Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiadome treści......pięknie i delikatnie ujęte. Ty nie masz zdolności? Proszę Cię, skończ z tą skromnością ;) Ależ się cieszę, że Celi zwiała z kościoła. Dziarska dziewucha. Ale że tak od razu pojedzie do Olsztyna no i ten no....to mnie zaskoczyłaś, bardzo pozytywnie af kors :))) Celi dała sobie wbić gwoździa. Wow! Osz niegrzeczna dziewczynka, ale ów wybawiciel też badddd ;) Bąka pogonił, a ten choć miałby spać na podłodze bez zastanowienia zgodził się. Chce być wujkiem....i ja mam takiego czuja, że to może się szybko spełnić. Oby! Dżasta po raz kolejny pokazała, że ma nieziemskie poczucie humoru. Ten napis na samochodzie..hahaha! Panowie Krzysiu i Andrzej .....świetna rozmowa, najbardziej podobał mi się tekst : mam nadzieję, że macie mocne łóżko. Dobre ;) Czekam więc na dalsze losy Celki, choć wiem że do szczęścia to jeszcze długa droga....Robert pewnie tak łatwo nie odpuści. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń