Łączna liczba wyświetleń

15 lip 2010

#6# Całkiem miłe konsekwencje

15 lipca 2010



Chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz. Wszak to środek lutego, a ja byłam bez kurtki. Mimo tego usiadłam na krawężniku przy naszym samochodzie. Ukryłam głowę w ramionach i wybuchłam płaczem. Zbyt dużo wrażeń jak na mnie. Po prostu wysiadłam. Tak się skompromitować… I to w JEGO oczach… Pewnie pomyślał, że jestem kolejną szurniętą fanką… A przecież…
- Brawo Celi. Jesteś mistrzem porażek – powiedziałam na głos.
- Tu jesteś. Nie mogłem cię znaleźć. – usłyszałam… głos Bartka.
- Zostaw mnie!
- Spokojnie moja droga.
- To ty daj sobie spokój, ok.?! Wróć do szatni, a mną się nie przejmuj.
- O nie. Przecież nie możesz tu tak zostać.
- Mogę. Oj widzimy się pierwszy i ostatni raz. Przeżyję.
- Skąd wiesz, że ostatni? Masz, ubierz chociaż moją kurtkę. – podał mi ubranie. Przez moment spojrzałam na niego.
- Nie przesadzaj.
- Ty płaczesz? – spytał. Nosz choinka, czemu on taki spostrzegawczy?
- Tylko mi się oczy pocą. Idź już!
- W życiu! – usiadł obok mnie, odchylił moje ręce i ubrał mi swoją kurtkę. – Cieplej?
- No tak. Ale teraz ty się przeziębisz.
- Kichać to. Chodzi o ciebie. – niespodziewanie przysunął się bliżej i objął mnie ramionami. Teraz, to mi się zrobiło gorąco.
- Jak to? Przecież musisz być zdrowy i grać.
- Ale nie mogę znieść widoku, gdy te śliczne oczka płaczą przeze mnie. – powiedział z taką troską w łosie.
- Nie przez ciebie tylko przez moją głupotę. Musisz mi wybaczyć… Ja się normalnie tak nie zachowuję.
- Czuje się winny. Wybaczać nie ma czego. Podobało mi się, a poza tym, wiem, jakie były okoliczności.
- Wstyd mi za siebie, tak okropnie wstyd. – powtarzałam.
- Niepotrzebnie. – przeszył mnie głębokim spojrzeniem. – Ja też zawiniłem. Widzę, że jesteś wrażliwą dziewczyną, raczej kobietą. Nie smuć się przez takiego pajaca jak ja. No proszę, uśmiech dla Bartusia. – nie mogłam się nie uśmiechnąć. Był taki pocieszny. Szczerzyłam się chwilę.
- Może być?
- Idealnie. Poczułem się atrakcyjnie. – roześmiał się.
- Ale.. Ty jesteś przecież przystojny.
- Dziękuję, jesteś przemilutka.
- Zaraz przemarzniesz. Wracaj już do środka.
- Z tobą mnie zmarznę. – znów ten uśmiech. Powalający…
- Przestań się wygłupiać. Nie lekceważ zdrowia.
- Skoro tak pani doktor mówi. – podniósł się a potem mnie.
- No to dziękuję za kurtkę. Żegnaj Bartoszu. – wyciągnęłam dłoń.
- Zatrzymaj ją. To ja ci dziękuję. Nie „żegnaj”, tylko do zobaczenia Cecylio. – przyciągnął mnie do siebie i ucałował w policzek. Potem pobiegł do hali. Odwrócił się przed samymi drzwiami i mi pomachał.

No i co ja na to mogłam powiedzieć? Stałam z szokiem wymalowanym na twarzy. Spokojnie dziewczyno, to było spotkanie z siatkarzem. Przecież to normalni ludzie. Mimo wszystko jakoś trudno mi w to wszystko uwierzyć. Ok. Miło mnie zaskoczył. Miałam okazję poznać choć troszkę jaki jest Bartek naprawdę. I dużo się nie pomyliłam w jego ocenie.

<><><>

- Słuchajcie chłopaki, jest misja – Mariusz wpadł do szatni.
- No wal.
- Koleżanka mojej żony poprosiła mnie o autografy nas wszystkich dla swojej przyjaciółki. Nasza wierna wielka fanka, ale boi się podejść.
- Ciekawe zjawisko. Skoro nie należy do tego tłumu rozwrzeszczanych dziewuch, to musi być w porządku. – stwierdził Możdżonek.
- Sprawmy dziewczynie radość. Przecież zasługuje na pewno. Okażmy nasze serca. – motywował Bąku.
- Chciałem, żeby to było coś oryginalnego. Hmm… - Wlazły rozejrzał się po szatni. Jego wzrok padł na samotnie porzuconą koszulkę Kurka. – Skoro ciuchów nie pilnuje. – mruknął, a zespół wybuchł śmiechem.
- A jak ma na imię?
- Cecylia. No to co? Po podpisie i jakimś ładnym zdanku?
- Oczywiście. Ale poczekajcie. – rozentuzjazmował się Winiar. Porwał mazak i nad „Kurkiem” dopisał „Cecylka”. – Ładnie?
- Oj no, nie swataj ich od razu. – zażartował Daniel.
- Się nie obrazi chyba. Do dzieła.

Marker krążył z rąk do rąk. Koszulka przyozdobiła się w napisy, buźki i rysunki. Chłopacy wczuli się w zajęcie.
- Dobra, a gdzie nasz Kuraś? – spytał Stefan. W tym momencie w drzwiach stanął ucieszony Bartek.
- A ty co taki rumiany? Przydusiłeś jakąś fankę? – salwa śmiechu poniosła się po pomieszczeniu.
- Ha ha. Moja słodka tajemnica, o! – wystawił jezyk.
- Spoko. Weź malnij rękodzieło. – podsunęli mu pisak.
- Luz, nie ma spra… To przecież MOJA KOSZULKA!!! – wydarł się.
- Leżała tak bezpańsko. No nie żałuj nieśmiałej kibicce.
- Boi się nas? Przecież nie gryziemy.
- No wiesz Kurek. Szczerzysz zawsze zęby, może się przestraszyła! – dogryzł mu Michał.
- Pewnie. A wy to niby nie straszycie? Dawaj tą koszulkę. Zaraz, zaraz. Co tu pisze?? Cecylka Kurek?? – wskazał na napis nad numerem.
- No dla Cecylii to jest. Dopisałem jej imię, żeby ładniej było.
- Ale, że tak z moim nazwiskiem? CO?! Cecylia? – brunet jak gdyby dopiero teraz zaskoczył. Cecylia? Ile mogło być Cecylii na sali? I to w tym wieku? To raczej na pewno ONA!
- No tak. Imię może i rzadkie, ale normalne.
- Pewnie. Daj, podpiszę.

Uważał, że sam podpis to za mało. Potrzebował chwytliwego tekstu. Czegoś powalającego. I tak się cieszył, że to jego koszulkę wzięli.
- Co ty tam tak długo skrobiesz? – dopytywał się Marcin.
- Nie przeszkadzaj, tworzę.
No cóż, istniało ryzyko, że to jednak nie ta Cecylia, ale postanowił zaszaleć. Z chytrym uśmiechem na ustach wykańczał swoje dzieło.
- Już. – podał rzecz Marcinowi.
- Wiecie, co? Bo ona należy do takiej paczki 5 przyjaciółek. Może tamtym chociaż na kartce się skrobnijmy?
- A co ty Mariusz taki wspaniałomyślny? – dociekał Bąkiewicz.
- Bo ładne są, o!
- Biedna Paulina, to będzie dla niej szok, że ją zdradzasz w sześciokącie.
- Nie przesadzaj. Przynajmniej ja kogoś mam, Siurak.
- A skąd wiesz czy ja nie mam? – rzucił brunet zaczepnie.
- Masz? – kilkanaście par wybałuszonych oczu oczekiwało na odpowiedź.
- Nie-e! Ostatnia mi uciekła. – zaśmiał się, a reszta razem z nim.

<><><>

Justyna czekała cierpliwie pod halą. Wtem zauważyła jakąś postać koło ich kombi.
- Celi? Co ty tu robisz? I co y masz na sobie? – brunetka spojrzała na dużą męską kurtkę i podniosła brew do góry.
- Czekam na was. Długa historia, opowiem ci później.
- Dobra. Chodź, mam dla ciebie niespodziankę.
- Dla mnie? Jaką? – no cóż, nigdy nie miałam cierpliwości.
- Nie gadaj tyle. Zobacz, dziewczyny już stoją. No to ładnie, grzecznie czekamy. – oznajmiła uśmiechnięta Justyna.
- Ale na co?
- Co ty Celcia taka w gorącej wodzie kąpana? Już idzie prezent.

W oddali zamajaczyła sylwetka wysokiego mężczyzny. Im bardziej się zbliżał tym go lepiej widziałam. Co tu robi Mariusz Wlazły?
- Cześć dziewczyny! Miałem rację z tym, że na pewno wszystkie śliczne. – zareagowały na komplement śmiechem.
- Tak, tak. Bałamuć mi przyjaciółki. – pogroziła Justyś.
- Niestety kochane ja już jestem zajęty ale mam paru wolnych kolegów. Cecylia? To pewnie ty. – podszedł do mnie.
- To ja. – odpowiedziałam przestraszona.
- Nie bój się. Nie ma czego. Proszę, to taki prezent od nas, ale to Justyna wymyśliła. – podał mi jakieś zawiniątko. – A tu coś dla reszty. Jak wszyscy, to wszyscy.
- Dzięki Mariusz. Wykonałeś misję z nawiązką. – podziękowała brunetka.
- Czego się nie robi dla znajomych i oddanych kibiców. Ja już będę leciał, bo żona czeka. Mam nadzieję, że się spodoba. – uśmiechnął się do mnie. – Czy to nie jest kurtka Bartka? Przysiągłbym, że identyczna. – jego pytanie mnie zmroziło.
- No eee yyy… Tak wyszło, że tak. – wyjąkałam speszona.
- O nic więcej nie pytam. – mrugnął w moją stronę. – Do zobaczenia. – brunet zniknął w oddali. Zostawił mnie z 4 parami oczu, przeszywającymi mnie na wylot.

<><><>

Mario wszedł do szatni, by zabrać swoje rzeczy. Zastał jeszcze kilku chłopaków.
- Kuraś? Idziesz już?
- Tak, tak. – dwaj bruneci wyszli razem z pomieszczenia. – Na razie chłopcy! – szli korytarzem.
- A ty czemu bez kurtki? – Mariusz uważnie spojrzał na młodszego kolegę. Nie był głupi, kojarzył fakty, ale chciał zmusić towarzysza do wyznań.
- Zostawiłem… Eee… Znaczy się zgubiłem… No… Zostawiłem w domu… - chłopak marnie wyjaśniał.
- I ja mam uwierzyć w ten kit? Proszę cię, dymi ci się z uszu jak z kambodżańskiej chaty.
- A nie moglibyśmy tak po prostu porzucić tego tematu?
- Nie wymigasz się z tego. Czy ma to związek z tym, że widziałem identyczną u Cecylii? – doszedł do sedna brązowooki.
- Co? Ty ją znasz?
- No przecież musiałem zanieść jej koszulkę. Tylko pytanie, skąd TY ją znasz?
- A jednak… To ta sama… - uśmiechnął się sam do siebie Bartek
- Tej! Wracaj na ziemię, Siurak! Dowiem się, o co tutaj chodzi?
- Oj no. Dałem jej kurtkę, żeby nie zmarzła, proste?
- Nie, bo nie dałbyś pierwszej lepszej swojej kurki. Pobiłyby się o nią twoje fanki. Co cię łączy z Cecylią?
- Ona nie jest pierwsza lepsza! Ale nic nas nie łączy. Poznałem ją dzisiaj w dość nietypowych okolicznościach. – chytry uśmiech wpełzł na jego usta.
- Słucham cię, Bartoszu. Jako twój duchowy przewodnik muszę wiedzieć wszystko. – powiedział Wlazły z tłumionym śmiechem. Towarzysz spojrzał na niego lekceważąco.
- A ja sądzę, że Paulina to anioł, bo tak długo z tobą wytrzymała. Co ty bierzesz, brachu?
- Zażywam tylko samej miłości. A Paula nie narzeka na mnie.
- Nie chce ci robić przykrości. Przecież jest troskliwa.
- Nie pozwalaj sobie. To ty zachowujesz się… dziwnie.
- Ja? Całkiem normalnie. – uśmiechnął się do kolegi.
- Powiedział szaleniec. – roześmiali się obydwaj.

<><><>

- Czy my o czymś nie wiemy? – spytały wszystkie na raz. Panie ocal mnie od ognia ich pytań!
- Przyniosłyśmy ci kurtkę, ale widzimy, że sobie poradziłaś. – czyżbym wyczuwała gniew w ich głosie?
- Tak wyszło. Ale dzięki.
- Wytłumaczysz nam skąd masz kurtkę Kurka? – nie wytrzymała Ania.
- Byłam na dworze bez kurtki, to mi dał swoją, żebym nie zmarzła.
- A co tam, tak po prostu. Przecież ma ich milion! – ironizowała Dorota. – Powiesz nam prawdę? Nam w końcu możesz zaufać.
- Nie będziecie się śmiać? Bo to przez wasz durny napis!
- Gniewasz się?
- Zastanowię się.

Wsiadłyśmy do samochodu. Tam opowiedziałam im całą historię.
- Zaczęło się komicznie, a skończyło romantycznie. – podsumowała Anetka.
- Tak. Jaki on kochany i troskliwy. – rozczuliły się wszystkie.
- Już skończyłyście pieść pochwalną? – ile można znosić ochy i achy.
- Tak, ty zazdrośnico. A teraz otwieraj tą paczuszkę.

Faktico. Dostałam kolejny podarek, a go jeszcze nie otworzyłam. Pokaż kotku co masz w środku. Zakichany papier. W końcu dorwałam się do zawartości. Czy dzisiaj jest dzień rzeczy niemożliwych? Dostałam koszulkę, BEŁCHATOWSKĄ koszulkę, koszulkę SKRY, żółto-czarną, Z AUTOGRAFAMI!!!
- Nie wierzę. Matko, jest cudowna, wspaniała. – trzymałam ją w rękach jak świętość. Przecież nią była dla mnie. Bezcenna.
- A czy to nie siódemka na niej jest? – zauważyła Dorota. Obróciłam koszulkę. Rzeczywiście, 7 jak byk. To była JEGO koszulka. Co do góry pisze??!
- Cecylka Kurek! Hahaha jak ładnie brzmi. – wybuchły śmiechem. – Oj my też chcemy pooglądać.

<><><><><><><><><><><><><>

Tak, tak dałam szybciej rozdział. Wiem, że to dziwne ;p
A tak właściwie, to zostałam zmuszona! O__o
Zatem z dedykacją dla moich szantażystek ;p
Justysi i Titty
:*

To do następnego :)

8 komentarzy:

  1. uwielbiam :) [needyourlove]

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam zaraz szantażystek... To był interes kochana, na który sama się zgodziłaś;DD No ale dzięki za dedykację;** Kurczaki... Ten Kurek to słodziak jest... Tak się ładnie Tobą przejmował... I jeszcze oddał ci swoją kurtkę.. haha ten tekst, ze ci sie oczy pocą był boski^^ Haha chyba się W pustyni i w puszczy naczytałaś za dużo:D:D:D Bo to był teks Nel, no nie?? :D:D:D Jeeeej dostałaś buziaka od Bartosza... :D:D:D Haha i ta misja Mariusza... :D:D No się chłopak przejął losem biednej nieśmiałej fanki:D:D:D NO i zobacz... Dostałaś właśnie koszulkę Kurka... To nie może być przypadek, kochana;DD To jest przeznaczenie;PP I aż mnie skręca z ciekawości, co ci tam Kurek naskrobał;PP A Wlazły kurczę, jak komplementami sypie;DD Jak z rękawa;)) I choler.nie mi się podoba, jak go tu przedstawiasz;DD Hahahahahah;DD ten tekst o kambodżańskiej chacie prawie mnie zabił, ci powiem;DD No śmiałam się z niego dobre 5 minut^^ Matko... Wlazły jako duchowy pzrewodnik?? Chyba bym takiego nie chciała... Bym zgłupiała do końca, chociaż... Czy ja mogę być jeszcze bardziej głupkowata??? :D:D:D Hehe widzę, ze niezłe przesłuchanie ci urządziłyśmy;D:D:D No ale takie są uroki posiadania przyjaciółek, czyż nie?? Hehehe:PP No... Mam nadzieję, ze taki dług wystarczy, bo już naprawdę nie wiem, o czym mam ci tu napisać;DD Rozdział bombowy:D:D:D haha możesz już zacząć pisać następny:D:D:D Pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie miłe doznanie ;p hahahah Cecylio nasz kochana ::) ty sobie to wszystko nieświadomie wykombinowałaś hahahah wiesz Kurek jest troskliwy ,więc że polazł za Tobą to tylko dobrze o nim świadczy :) I przyszłemu mężowi rogi się dorobi no problem hahaha ;) like this , like this ......musiałam ;p hahahha , tak jakie to piękne ,jak was do siebie ciągnie ,Kuraś taki troskliwy,wspanialy oddany , swoją kórtke sam pewnei zmarzł ,ofiarował Ci niczym rycerz swojej damie serce . Teraz to będzie inaczej Oddałem Ci swoją drogą Kurtkę , musisz byc moja- hahahahhaa wybacz zboczenie sie szerzy ;p hahaha;p hahahaha ale jaki on spotzregwaczy nie jesteś dziewczyną tylko kobietą-to po tych czynnikach pierwszych jak mu paradowałaś hahahahahahahha ,a ten buziak o matko wzruszyłam się :) Pięknie :) Tak ja moge Mariuszkowi pomóc w pewnych sprwach jak mu się tak wszystkie podobamy to ja chętnie pomogę ;p hahaha ale chłopaki mają gest nie ma co :) i dostałaś koszulkę Kurasia jak słodko a zdedykacją to chyab z samochdu wyskoczysz hahahaha , oj dzia za dedychę :))) i tak za 48 godzin widze nasteony inaczej zabije coś ;p hahahahahha cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No więc tak... faktycznie zaczęło się komicznie a skończyło romantycznie ;dd
    powiem Ci, że Kurek mi zaimponował ;dd takiego rozgarniętego Bartusia to jja jeszcze w żadnym opowiadaniu nie czytałam ;pp
    oj tam oj nie złość się ;d ten napis to na żarty ;p a patrz ile z niego korzyści ;dd
    też bym chciała taką koszulkę... i jescze z tym tajemniczym przesłaniem od kurasia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojjj jaki nasz Bartek jest kochany, coś mi się zdaję, ze Celi wpadła mu w oko. No bo jakby nie było inaczej to przecież by nie wybiegła za nią, nie dał kurtki nie objął, no i jestem bardzo ciekawa co tam pod swoim autografem malnął. Dostać jako prezent koszulkę Skry z podpisami wszystkich zawodników, marzenie. No i jaki Mariusz wspaniałomyślny. Świetny odcinek Kochana, zresztą jak każdy. Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. hhahahaah xD padłam xD już przy czytaniu tamtego rozdziału...ten napis mnie totalnie powalił ;D ale jaki Bartuś troskliwy i wgl...bardzo mi się ta akcja podobała ^^ a ta koszulka od chłopaków młahaha ;D Cecylia Kurek naprawdę ładnie brzmi...niech ona zostawia tego narzeczonego i się na Bartka...;D pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie. Cudownie. Kurek to jednak posiada mózg. Serio. Nie sądziłam, że ma odruchy ludzkie typu, że będzie martwił się o zwykłą fankę. Jednak niemożliwe staje się możliwe. A tą kurtkę Kurka można sprzedać na allegro i będzie miała kasę :D
    Jednakże wracając do tematu to ten pomysł z tymi podpisami na koszulce Kurka był dość oryginalny. Jednak chłopaki mają dobre serce i przyjęli ten pomysł z radością.
    Cecylia miała fajne przeżycia na tym meczu. A jej opowieść do przyjaciółek musiała spowodować, że każda z nich czuła w danym momencie co innego. A może niech ona z Kurkiem ucieknie na bezludną wyspę :P
    Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, bardzo fajnie zapowiada się Twoje opowiadanko. Cecylka zdaje się być bardzo interesującą postacią. Ogólnie fajny pomysł, rzekłabym że inny, oryginalny. Tekst z gwoździem pobił wszelkie możliwe rekordy ;) Ciekawe co jej Bartek zmalował za dedykację. Będę tu z chęcią zaglądać, bo ciekawi mnie co tam dalej będzie.
    Pozdrawiam, w wolnej chwili i przypływie chęci zapraszam do mnie : volley-boy-lover.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń