Łączna liczba wyświetleń

25 lip 2010

#8# Przyzwolenei od władz najwyższych

25 lipca 2010



Jak miło było dla odmiany przejechać się komunikacją miejską. Lepsze to niż podróż z Robertem jego sterylnie czystym Mercem. Niech jeszcze karze zakładać przed wejściem ochronne obuwie, fartuchy i maseczki przeciw czemuś tam! Mój Adi to jest cudo! Jego na nic w świecie nie zamienię! Moje soczysto zielone garbusiątko. Wysiadłam na przystanku pod moim osiedlem. Ciekawe czy dziewczyny są w domu?
Odkluczyłam drzwi. Mieszkanie świeciło pustkami. Na stole w kuchni odnalazłam kartkę:

Wyszłyśmy w pilnej sprawie. Nic się nie bój. Wrócimy całe i zdrowe ok. 21.
Twoje kochanki :*

- Ach te wariatki – zaśmiałam się pod nosem. – Gdzie one mi się włóczą? Zrobię kolację, bo pewnie głodne wrócą, a i ja coś zjem.
Na zegarze wybiła 20, a ja zajadałam się własnoręcznie zrobioną sałatką. Trochę mięsa, trochę warzyw, przyprawy i majonez i jedzonko pierwsza klasa. Skoro ja się nie otrułam, to one tez nie. Przyznam, że czekałam na nie, martwiłam się. W końcu były mi najdroższe. Potrzebowałam ich bliskości w tym trudnym czasie.

Czuwałam w kuchni wytrwale, póki powieki nie zaczęły mi ciążyć. Zmęczenie całego dnia dawało o sobie znać. Za dużo się zamartwiasz, Cecylio. Nawet nie wiem kiedy, i jak przysnęłam przy stole. Obudził mnie dopiero zgrzyt zamka, ale nie byłam w stanie się ruszyć. Wyczekiwałam ich głosów.
- Cii.. Dziewczyny, może Celi już śpi. – uspokajała Ania.
- Jestem tuuuutaj. – krzyknęłam, jednocześnie ziewając przeciągle.
- I po co się tak biedaczysko katujesz? – otoczyła mnie ramieniem Aneta.
- Czekałam na was. W lodówce jest sałatka.
- Kochana jesteś, ale niepotrzebnie się trudziłaś. Zaraz sobie zjemy, a ty idź się już połóż. – Justyna próbowała mnie podnieść.
- Nie, nie. Posiedzę z wami.
- Nie wygłupiaj się. Odpocznij sobie. Sen jest ci potrzebny.
- Ale ja chcę z wami spędzać jak najwięcej czasu.
- Jeszcze będziesz miała nas dosyć. – zażartowała Dorota.
- Nieprawda! Poza tym po ślubie zaraz się rozjedziecie. Mnie Rob porwie do jakiegoś zamczyska i kiedy się zobaczymy?
- Nie dramatyzuj złociutka. Będzie dobrze. Poradzimy coś. Spotkamy się nie raz, nie dwa.
- Ja sobie tego nie wyobrażam. – nagle zaczęłam płakać. Nie wiem, czy mówiłam o naszych spotkaniach, czy o moim ślubie, czy o wszystkim razem. Rozkleiłam się i po prostu musiałam swoje wybeczeć.
- Cecil, nie płacz. Razem sobie poradzimy. Przecież Cię nie zostawimy.
- Tak się tylko mówi. Ja nie chcę was stracić. – ponowna fala szlochu zawładnęła mną.
- Co ty tam sobie w główce ubzdurałaś? Co? Nie wygaduj takich bredni. – zdenerwowała się Jusia.
- Bez was nie dam rady… Nie dam rady… - nie mogłam się opanować.
- Ci.. Spokojnie. Po co te łzy? Zaraz my też zaczniemy płakać. Takie śliczne dziewczyny nie mogą się mazać. – Doris jak zwykle rozluźniła atmosferę.
- Ach wy.. – uśmiechnęłam się, wycierając mokre policzki.

<><><>

Spojrzał na wieszak. Wisiała na nim nowa kurtka. Podobała mu się. Nie szkoda mu było kasy na nowy wydatek. Był dumny z siebie, że oddał poprzednią szatynce. Trafiła w dobre ręce. Był ciekaw co dziewczyna zrobiła z jego rzeczą. Nagle odkrył w sobie dziwne pragnienie, posiadania jakiejś JEJ rzeczy. Chciałby jeszcze raz ją spotkać, zobaczyć. Być może porozmawiać, lepiej poznać. Może Mariusz mu pomoże.
- Słucham?
- Mario? Podasz Paulinę do telefonu?
- Nie podoba mi się to… - nabrał podejrzeń brunet.
- Oj no. Mam pytanie do niej, zazdrośniku!
- Ok., ok. – dało się słyszeć wołanie chłopaka
- Słucham Bartku – w słuchawce rozległ się damski głos.
- Mam taką sprawę…
- Jaką?
- Bo ta Cecylia to koleżanka Justyny, a Justyna to twoja koleżanka. Masz na nią jakieś namiary?
- Czyżby ci się spodobała?
- Po prostu chciałem z nią porozmawiać… Ten… No…
- Nie tłumacz się. Niestety nie mam. Nawet zapomniałam w piątek wziąć.
- Ech… Szkoda. – powiedział rozczarowany i zasmucony.
- Przykro mi. Jakbym coś zdobyła, dam znać.
- Spoko. Dzięki mimo wszystko. Pa.

Jego misterny plan legł w gruzach. Na razie nie miał szans na kontakt z nią. Nic o niej nie wiedział. Znał tylko imię…
- Cecylia… Gdzie ty się podziewasz?

<><><>

- Cześć Justyno!
- O, Paulina, jakieś wieści?
- Tak, tylko nie o tym co myślisz.
- A o czym? Coś złego?
- Nie, nie. Rozmawiałam przez telefon z Bartkiem.
- Nie bardzo rozumiem.
- Dzwonił w sprawie Cecyli.
- Ooo! Co mówił?
- Chciał się chyba skontaktować z nią, nie wiem. W każdym bądź razie pytał o ciebie i czy jestes jej koleżanką.
- Powiedziałaś mu coś?
- Na razie się wymigała. Nie mamy kontaktu ze sobą itd.
- Biedak… Pewnie się zmartwił.
- Oj Jusia. Miałam mu podać twój numer?

- Hmm… Co my dzisiaj mamy? – spytała brunetka.
- Środę, a co?
- Chyba Kurek wytrzyma dwa dni, nie?
- Aaa… No tak, musi. – dziewczyny roześmiały się chytrze.

<><><>

Warszawa w samo południe. Jedna z kawiarni nieopodal rynku. Rezerwacja stolika dla 6 osób. Otwierają się drzwi i do środka wchodzi piątka dziewczyn. Podchodzą do zamówionego stołu w głębi Sali. Zamawiają 5 soków pomarańczowych z lodem i jedną kawę. Siadają i czekają w napięciu.
- Paulina, będziesz nam tłumaczyć.
- Ok., nie ma problemu. W końcu musicie wiedzieć o czym rozmawiamy.

Dźwięk dzwoneczków przy drzwiach oznajmia przybycie nowego klienta. Mężczyzna w okularach, z włosami przyprószonymi siwizną, z uśmiechem na ustach kieruję się w stronę dziewczyn.
- Dzień dobry Paulino. To pewnie twoje koleżanki. Daniel, miło mi.
- Justyna, Dorota, Aneta i Ania.
- Postaram się zapamiętać. Chociaż każda tak samo urocza.
- Pan Daniel czarujący jak zawsze.
- Skończ z tym „panem”. Kawa? Dla mnie? Jesteście kochane. Wykańczają mnie ci faceci. – westchnął ostentacyjnie i roześmiał się.
- Mam jednego w domu i mam czasem dość. Zawsze pana, to znaczy cię podziwiałam, za te nerwy, cierpliwość.
- Wystarczy odpowiednie podejście. Nie można sobie pozwolić na cyrk na kółkach. Chociaż czasem mam wrażenie, że i tak prowadzę domowe przedszkole. Ale jak dobrze grają i realizują moje założenia to można to znieść.
- Złoty z ciebie facet. Weź ich naucz czegoś na swój wzór.
- Ha ha nie ma tak łatwo. Teraz trudno im wpoić cokolwiek. Ale idzie ich pokochać takimi jakimi są, bo to dobre chłopaki.
- Oczywiście. Nie wątpimy. Skoro już doszliśmy do tematu chłopaków, to mamy pewną sprawę.
- Właśnie. Co to za oferta nie do odrzucenia? Po to tu się spotkaliśmy.
- Zatem najpierw się ładnie do ciebie uśmiechamy, a teraz posłuchaj.

Brunetka od słowa do słowa wytłumaczyła powoli całą sprawę. Powoli, żeby nie było nieporozumień i niejasności. Wszystkie były lekko zestresowane kwestią odmowy. Daniel natomiast siedział i słuchał wszystkiego, potakując głową. Potem zapadła kilkusekundowa cisza. Nagle po całym lokalu poniósł się głośny śmiech mężczyzny. Czekały, co będzie dalej.
- Oj dziewczyny, dziewczyny. Podoba mi się to.
- Tak???
- Oczywiście. Których konkretnie macie namyśli?
Justyna podsunęła mu kartkę. Przeczytał uważnie, chwilkę pomyślał.
- Jeżeli ma to sprawić jakiś problem, to nie trzeba. – powiedziała Paulina.
- Nie. Spokojnie moje kochane. Pogadam z Jackiem, Krzyśkiem, Grzegorzem, Robertem, Ljubomirem. Wszystko da się zrobić.
- Na pewno?

- Tak, tak. Teraz się nie przejmujcie, ja się tym zajmę. Zbyszek jest na tak zwanym urlopie, więc ok. Macie szczęście, bo akurat Marcel przyjechał na krótki czas do Polski i myślę, że uda mi się do przekonać na spotkanie.
- I zrobisz to wszystko dla nas?
- Dla Cecylii, dla was i dla chłopaków. Myślę, że wyjdzie to wszystkim na dobre.
- Nie wiemy jak mamy dziękować.
- Podziękujecie jak wszystko się uda. Wybaczcie, czas nagli. To ja idę dopracować szczegóły tej wycieczki do Płocka – mrugnął do nich. – Do zobaczenia – opuścił kawiarnię.
- Może zacznijmy wielkie odliczanie? Dzisiaj środa, to 48 h. Zacznie się gdzieś 19, a teraz jest 14, no to ostatecznie 53h. – Dorota zacierała ręce z radości.

<><><>

Kompletnie oszalałam. Nagle nie mogłam pozbierać myśli, ogarnęła mnie rozpacz i strach. Nim się spostrzegłam, łzy leciały Ciurkami. A teraz? Dalej płaczę. Siedzę w pustej wannie w kurtce Bartosza Kurka, mając pod spodem stanik i majtki. Nigdy nie mówiłam, że jestem normalna. Od niedawna zaciągam się zapachem perfum, wsiąkniętych w kołnierz.
- Cecylko, zapraszam na kolację! – usłyszałam głos Justyny w pokoju. No kurna jeszcze jej tu brakowało. Na moje nieszczęście zajrzała do łazienki. – Co ty tu robisz? – patrzyła na mnie wielkimi oczyma. Wiem, prezentowałam się okropnie.
- Siedzę… - spuściłam głowę. Usłyszałam jak zamyka drzwi i przysiada na brzegu wanny.
- Kochanie, co się dzieje? – jej troskliwy ton zadziałał na mnie kojąco.
- Mi się dzieje… Powinni mnie zamknąć w wariatkowie albo psychiatry ku… - znów poczułam mokre policzki.
- Nie wygaduj bzdur. Jesteś cudowną, zdrową dziewczyną. No chodź do siostry Jusi – otwarła szeroko ramiona. Spojrzałam na nią niepewnie, lekko przestraszona. – Nie bój się. Kto jak nie ja ci pomoże?
- mi chyba nikt już nie pomoże… Zachowuje się jak obłąkana.
- To będziemy sobie żyły razem we dwie wariatki – uśmiechnęła się do mnie zachęcająco. W końcu wyszłam z wanny i przytuliłam się do niej mocno. Potrzebowałam tego. Poczucia w kimś oparcia, bezpieczeństwa, troski. Gdyby istnieli tacy faceci…
- Dziewczyny są w kuchni?
- Tak. Nie martw się. Przecież wszystko zrozumieją. Chcesz się przebrać?
- Yyy Tak. Wiem, że to dziwny strój.
- Nie szata zdobi człowieka. To ty jesteś taka cudowna – dowaliła mi tekstem, że aż się uśmiechnęłam.

<><><>

- No Mariuszku, zgódź się, Prooooszę. – Paulina uparcie namawiała męża. – Masz autorytet wśród kumpli. Jak ty się zgodzisz, to inni łatwiej się zdecydują.
- Czy próbujesz przez element lizus twa mnie przekabacić? – mąż spojrzał na nią uważnie.
- No potwierdzam fakty. Przecież ja tam będę. Popatrzę sobie na ciebie. To będzie ciekawe doświadczenie dla nas.
- Dobrze. Niech będzie. Ale potem chcę nagrodę.
- Nareszcie. Dzięki – cmoknęła go w policzek. – Ooo, a jaką?
- Jak wrócimy to mi się podobnie odpłacisz – jego oczy nabrały figlarnego wyrazu.
- Dla pana wszystko, panie władzo – zachichotała.




<><><><><><><><><><><><><><><><>

Wybaczcie, obiecałam niektórym wczoraj, ale nie zdążyłam.
Szłam na wesele, więc wiecie :)
Na szczęście moja kuzynka, Justyna (widzisz Jusia, bierz przykład z imienniczki ;p)
nie uciekła sprzed ołtarza ;p

Z dedykacją dla:
Olci :*
Anety :*

Obie panie dołączyły do wzbudzającego u mnie strach, 
gangu "kiedy będzie nowa notka" ;p

Pozdrawiam

8 komentarzy:

  1. dziękuję kochana za dedykacje ;***
    wcale się nie dziwię Celi...chyba się dziewczyna zaczyna rozmyślać, ale ja już powiedziałam co o tym sądzę ;D ale przyznam, że w bardzo fajnej odzieży siedziała w tej wannie ;D Bartuś się stęsknił? wytrzyma...wierzę w niego ^^ pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nowa notka? Haha... normalnie nie mogłam się powstrzymać. Bardzo mi się odcinek podobał. Cecylię ogarnia strach przed ślubem. Sprawia wrażenie, że Robert ją zamknie w złotej klatce i nie wypuści z niej żeby mogła się spotkać z przyjaciółkami. Mieć takie przyjaciółki to wspaniała rzecz. Przecież to właśnie w takich chwilach spowoduje to, że w chwilach słabości ją pocieszą i otrą łzy.
    Szkoda mi troszkę Bartka, bo tak bardzo chciał się skontaktować z Cecylią, a tu du.pa. Nie przypuszczałam, że go to tak zdołuje. Jestem ciekawa czy w końcu zdobędzie do Celi ten numer telefonu.
    Jeśli chodzi o ten pomysł to bardzo oryginalny. Mam wrażenie, że to będzie striptiz... yyy... eeee... siatkarzy. Nie wiem czy dobrze myślę, ale takie odniosłam wrażenie. Dobrze, że ten Daniel zgodził się na ten cały plan :D
    Nie sądziłam, że mąż Pauliny jest takim perfidnym wyzyskiwaczem. Jednakże trzeba od razu zaplanować czego się oczekuje w zamian.
    Jakbyś znalazła chwilkę to oczekuję twojego pojawienia się na esperanza-amantes-como-amor.blog.onet.pl :)
    Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. hahhahaa :) poskaczemy po bananie uła ,uła hahahah skoro Daniel zgodził się -wyszedł z niego istny zwierz ;p Wybacz tak jakoś szło tylko nie dokońca w moim rozumowaniu . Dzika noc ,dzika noc , bananów pełen krąg ;p -Jusia nie pogrążaj się :) Widzisz jak się meczysz pzred tym sluben no widzisz !! i na co Ci pan Robercik jak ty się go boisz bo go nie kcohasz , boisz się tej odpowiedzialności , tak właśnie-mądra jestem ;p . Bartosz K , tak numer do mnie przecież wystarczyło otoerzyc gazete hahahaha ;p -żartuje ,ale widac ,ze jest zdesperowany i to tak konkretnie , bo tutaj Pauline wypytuje , tam Mariusza :) sobie myśle zależy mu i nie jak leży tylko zależy :))) . Tajne spotkania , no wiesz Daniel nie miał z nami najmniejszych szans :) musiał się zgodzic inaczej sprowadził by na siebie nasz gniewa :) A ty biedna Celinko nic nie wiesz , nawet Ci sie nie sniło nigdy tyle bananów naraz :) Będzie Ci jak w raju zwłaszcza na widok jendego :) Tego Tego Tego błekitnokiego ;p hahah już ja wiem ,że o nim myślisz tylko nic nie mówisz :) Kładziesz się spac a na ustach masz jedno słowo Kurek ,w stajesz Kurek , jesz , wychodzisz , śpiewasz Kurek, tylko wiesz Jak widzisz mnie to nie mó Kurek ;p hahaha i banany . Belzudna wyspa , ty i on i banany hahahahaha ;p cudnie no to masz teraz takk 48 godzin :) żeby nie było iiii kurna nie uciekłam spodł iołarza?? a to nie ja hahahah tka mi się śniło kiedyś tam haha

    OdpowiedzUsuń
  4. Sterylnie czyste autko?? On jakiś pedant chyba, alboi coś w tym stylu... Już ja bym mu porządek tam zrobiła:D:D: Młahahahahaha;:D:D:D Hmm... Co my tam kombinujemy?? A no organizujemy dla ciebie imprezę kochana i to taką, której nie zapomnisz do końca życia:D:D:D mmm... a kto na niej będzie:D:D:D Jejciu, jakie znajomości... Kilka telefonów i wszystko załatwione;)) NO i kochana nie musisz się mazać, jak ja to łądnie ujęłam, bo my zawsze będziemy z Tobą:D:D I nie zostawimy cię na pastwę tego... tego... pokemona Roberta!! O niee... NIe pozwolę na to, zebyś się z nim męczyła:PP Hahah odwala mi^^ ACH TEN kUREK... NIeźle go wzięło, nie ma co... Kurczę, zęby tak od jednego spotkania?? No ale przecież ładna jesteś i mu w głowie zawróciłaś;PP Tylko żeby się chłopak nie załamał przez te 2 dni, bo nie będzie kolorowo.. Się Kuraś zakopie po swoją kołdrą i zabarykaduje w mieszkaniu i du.pd... Nie przyjdzie na wieczór kawalerski... Haha no i widzę, ze miedzy Pauliną a Justyną to jakaś gorąca linia jest;PP Hehe każda nowa informacja przekazywana na bieżąco;DD Nie no... W tej wannie to musiałaś wyglądać zabójczo... I kochana Jusia wyciągnęła cię z dołka...:)) No a Paulina jaki dar przekonywania;DD hehe widzę, zę Mariuszowi też chodzi po głowie odwdzięczanie sie w naturze :D:D I dobrze, będą małe Wlażlątka?? hahaha:D:D Buziaki;**

    OdpowiedzUsuń
  5. ach dziękuje, ale i tak ujmuję Ci jeden dzień z Bartoszem! o! miej za swoje! ;dd
    a no tak ;dd ja już dawno jeżdżę w czarnej skórze na motorze i mianuje siebie gangiem wyłudzania nowych odcinków ;pp o powiem Ci, że ta scena jak siedzisz w kurtce kurasiowej w wannie do mnie przemawia ;dd
    a co te dziewczyny tam wymyślają, hę? ;> znaczy co MY tam wymyślamy? ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj. biedna Celka....boi się tego ślubu... i chyba już do jej głowy dociera pomalutku ta myśl że jednak by nie chciała się żenić...chociaż powiem szczerze ja na jej miejscu też bym nie chciała wychodzić za jakiegoś sterylnego ciołka ;D
    No ale na szczęście ma przy sobie przyjaciółki które zawsze ją jakoś pocieszą ;]
    Kurek się chciał skontaktować z nią jakoś a tu du.psko jedno wielkie ;p dwa dni wytrzyma haha ;D
    Coraz bardziej mnie ciekawi co one tam wymyśliły ;]?
    Czekam na następny;))
    Pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wcale nie dziwię się Cecylii, że stroni od tego ślubu. Życie z takim pedantem jak Robert nie może należeć do łatwych. Coś mi się wydaję, że ona tak naprawdę nigdy nie chciała wychodzić za niego za mąż a teraz, kiedy jeszcze pojawił się pan B. (to plan B. xD) ma już poważne wątpliwości. A ja mam wrażenie, że gdyby doszło do tego ślubu to główna bohaterka nie miałaby życia... Zamknąłby ją w domu i zrobił z niej kurę domową...
    To wręcz niesamowite, że Cecylia ma tak wspaniałe przyjaciółki. Nieważne co by zrobiła one i tak będą stały za nią murem... i zdaje się, że kombinują coś niezwykle ciekawego i CIACHOWEGO. Mniam ;)
    A Bartek czy prędzej czy później i tak dotrze do Cecylii, ot!
    Kiedy next? :D (Nie no dobra, niech będę tą jedyną, która nie naciska). No to kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedna Celi :( Ona nie chce wychodzić za mąż.....narkotyzuje się zapachem Bartka, płacze, popada w nostalgię...hmm ale ja myślę, że ostatecznie to ona nie poślubi tego Roberta. Tylko zapewne długa droga do szczęścia ją czeka. Bardzo ciekawe to spotkanie z Danielem, co to za wycieczka? Ja chcę już wiedzieć!!! Niniejszym oświadczam, że dołączam do gangu pt. ''dawaj szybko nową notkę''. Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń